sobota, 2 lutego 2013

Dziewiąty.

Następne dni mijały szybko, spędzałam je cały czas na hali. Chłopcy trenowali bardzo ciężko więc nie mieli w ogóle sił na jakąkolwiek aktywność po treningach. Z Aleksem ciągle miałam dobry wręcz wyśmienity kontakt mimo tego, że widywaliśmy się od poniedziałku tylko w Energii. Na boisku tylko puszczał mi oczka, co Cupko komentował gwizdami, świstami, w końcu zaczęli wtórować mu także Winiar, mój kochany brat. Co ja z nimi mam.. Z wszystkimi zawodnikami dość dobrze się dogadywałam, nawet trener zgadzał się na to żebym siedziała sobie z nimi na treningu. Myślę, że robił to dlatego, że mu pomagałam w podawaniu piłek i takie różne. Jednak był jeden zawodnik, który się do mnie nie odezwał. Mianowicie- Paweł Woicki. Było to dziwne, bo ilekroć napatoczyłam się na niego, on przechodził obojętnie z miną zabójcy. Kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi, ale starałam się to ignorować. Do pewnego momentu..
Siedzieliśmy na hali, podawałam piłki chłopakom, między czasie robiłam także zdjęcia. Nagle Paweł krzyknął w moją stronę.
-panna od szmat. Zapraszam do mnie. Proszę wytrzeć tu podłogę. To zagraża mojemu bezpieczeństwu- wszyscy spojrzeli na niego z miną: człowieku skąd tyś tu się wziął? Moją rolą nie było wymachiwanie mopem, ponieważ mieli to robić oni sami gdy im coś nie pasowało lub było mokro. Tak było ustalone od początku gdy zaczęłam uczęszczać na treningi chłopaków.
Podeszłam do niego ciągle trzymając jedną z piłek w ręku. Na sali cisza a ja wypaliłam.
-może pan łaskawie wziąłby mopa i zaczął robić to co do niego należy, bo z tym rozegraniem to chyba nie za bardzo panu wychodzi- uśmiechnęłam się bezczelnie. Między chłopakami, którzy przyglądali się całej sytuacji, rozległ się cichy szmer.
-panna pyskata się znalazła. Do braciszka wróciła, jest na jego utrzymaniu i każdemu rozkazuje. A nie pamięta jak kilka lat temu brat się męczył, gdy wyjechała bo tak jej się podobało. Mamusia nie nauczyła, że nie należy zostawiać rodziny ?- zaśmiał się szyderczo. Wiedział. Wiedział, że mnie to zaboli. łzy popłynęły po moich policzkach.Miał rację. Zostawiłam Mariusza, żyję na jego koszt. Egoistka.
W tym momencie mój brat podszedł do nas.
-zamknij się bo nie ręczę za siebie- niebezpiecznie się do niego zbliżał.
-Mariusz- zaczęłam ciągnąć go w swoją stronę- daj spokój.
-ooo kochające się rodzeństwo- Woicki znów się roześmiał. Mario stał z rękami złożonymi w pięści i już chciał się zamachnąć, gdy usłyszeliśmy trenera.
-Mały, chyba lepiej będzie jak skończysz na dziś trening. - Teraz to ja zaśmiałam się w głos. Paweł rzucił piłką, którą trzymał i udał się do szatni. Spojrzałam w stronę chłopaków, a oni zbierali szczęki z podłogi wlepiając wzrok we mnie. Cupko przerwał ciszę.
-ale mu pojechałaś ! Jeszcze mniejszy się zrobił- pokazał mi kciuka uniesionego do góry.
-dobrze mu powiedziała- odezwał się Kłos- coś mu ostatnio jest, więc może mu to trochę pomoże.
- macie rację. Ciągle się rzuca do każdego i nic nie można mu powiedzieć- wtrącił Winiarski.
-dobra chłopaki- usłyszeliśmy trenera- do ćwiczeń.
Wszyscy udali się na boisko, a ja otarłam łzy cieknące ciurkiem. Posiedziałam jeszcze chwilę z nimi i postanowiłam pójść na kawę do Pauliny. Idąc do jej gabinetu napotkałam tego, kogo spotkać nie chciałam.
-nie myśl, że ujdzie ci to na sucho-popatrzył na mnie z nienawiścią- Załatwimy cię z Marcinem. Masz siedzieć cicho- zagroził i wyszedł z hali.
Stałam na środku korytarza jak zamrożona. Skąd on znał Marcina ? A może to zbieg okoliczności. Cholera.Łzy znów zawitały na moich policzkach jednak szybko je otarłam i poszłam do bratowej. Akurat miała sporo pracy więc jej pomogłam. W końcu pracę zaczynałam w sobotę, musiałam zacząć oswajać się z tym miejscem. Przy okazji opowiedziałam jej całe zajście na boisku, nie powiedziałam o tym co powiedział mi siatkarz "na wychodne". Nie chciałam nikogo martwić. Po dwóch godzinach pracy udałyśmy się na chwilę do chłopaków, potem po Arka do przedszkola i pół godziny później byłyśmy w domu. Między czasie umówiłam się z Aleksem, że posiedzimy razem u niego w mieszkaniu i zostanę na noc żeby nie tłuc się autem po nocy. Miał przyjechać po mnie o 19. Zrobiłyśmy obiad tańcząc do muzyki która leciała w radio. Mój chrześniak dołączył do nas i po chwili ostawialiśmy dzikie pląsy na środku kuchni.
-o proszę proszę- odezwał się Mariusz, który akurat wrócił do domu- jak wesoło.
-cześć mężu- Paulina podeszła i go pocałowała.
- fuuuj- zaśmiałam się jednocześnie zakrywając oczy chrześniakowi- nie przy dzieciach może co ?
-ty- wskazał na mnie brat- ty myślisz, że ja nie wiem co robisz z Alkiem ?- zaśmiał się.

Moja mina: o czym ty do mnie mówisz ?
-ciekawe niby co ?- uniosłam jedną brew do góry.
-no dobra, a jak wytłumaczysz mi fakt, że śpisz dziś u niego ?
-skąd wiesz ? - zaczynałam się wkurzać na Alka. Po co mówił to mojemu bratu, sama bym sobie dała radę z tym. Zniszczę go.
- Cupko nam powiedział, bo słyszał jak się umawialiście -oznajmił ze śmiechem.
-Mariusz nie uważasz, że to nie wasza sprawa ? Niech robią sobie co chcą- wtrąciła Paulina.
-oj jak chcesz to ci powiem- rzuciłam obojętnie siadając przy wysepce na środku kuchni.- Owszem, umówiliśmy się. Chcemy się lepiej poznać, bo nic o sobie nie wiemy. Więc daj spokój i nie sugeruj mi, że będę od razu z nim spać.
-no dobra, ja tylko żartowałem- podszedł do mnie i się przytulił- przepraszam,
- no co ty. Nie chcę po prostu żeby myśleli sobie nie wiadomo co. Gdybym była pewna, że chcę z nim być to byłabym już dawno. Rozumiesz braciszku ?
-tak tak. Moja wina. A słuchaj, wszystko w porządku po tej dzisiejszej sytuacji ?- zapytał
- jest dobrze- pstryknęłam go w nos i zabrałam się za rozstawianie talerzy na stole.
Zjedliśmy pyszny obiad i cała nasza czwórka z Arkiem na czele zasiadła na kanapie. Po jakiejś godzinie wygłupów poszłam do siebie i zaczęłam się szykować. Włosy rozpuściłam, bo tak było mi najwygodniej. umyłam zęby, pomalowałam rzęsy, a usta pociągnęłam błyszczykiem. Na siebie założyłam oczywiście rurki, a na górę różową bluzkę z krótkim rękawem. Wzięłam do tego jeansową kurtkę, a do torby spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy typu szczoteczka, bielizna klucze i inne drobiazgi. Spojrzałam na zegarek- 19.  Aleks pewnie czeka. Zbiegłam szybko na dół, pożegnałam się z rodzinką, ubrałam się i wyleciałam przed dom jak z procy. On już czekał. Stał oparty o samochód z rękami założonymi na klatce piersiowej. Ideał. Dlaczego on tak na mnie działa ? Nie wiem, ale wiem jedno, nie jest mi obojętny..







_______________________
dokończenie niedługo.
miłego czytania. Jeśli Ci się podoba- zostaw komentarz, a mi milej będzie pisać..
pozdrawiam :))