wtorek, 12 lutego 2013

Piętnaście.

 - Aleks, czekaj. Coś mi się przypomniało...- spojrzałam na niego, był przerażony.
- jak to ?! Co pamiętasz ?!- ożywił się od razu na moje słowa.
- pamiętam, że siedzieliśmy w salonie, Ziomek, Igła, Michał i Mariusz, śpiewali tą piosenkę, nawet nieźle im szło.- powiedziałam jednym tchem.
- rzeczywiście tak było, na twoich urodzinach robiliśmy karaoke - stwierdził- a nie pamiętasz nic więcej ? Zaprzeczyłam. Wyraźnie posmutniał. Myślał pewnie, że przypomniałam sobie jakąś chwilę z nim.
- jedźmy dalej- postanowiłam.
- na pewno ?- zapytał, a ja pokiwałam głową. Nasze humory zmieniły się diametralnie, ja cieszyłam się z tego, że choć trochę wspomnień udało mi się odzyskać, jednak Alek był zmartwiony. Wcale mu się nie dziwię, może już nigdy nie przypomnę sobie tamtych chwil i nie będę potrafiła go pokochać.
Dojechaliśmy do Łódzkiej Manufaktury. Po 4 godzinach zakupów w końcu mieliśmy wracać do domu. Zakupy z nim to KATORGA. Ja uwinęłam się w jakąś godzinę, resztę czasu spędziliśmy na poszukiwaniu ubrań dla Atanasijevicia.
- o mamo, padam-westchnęłam i rzuciłam się na miejsce pasażera.
- ja bym jeszcze pochodził- wyszczerzył się odpalając samochód.
- no serio?- zapytałam z ironią- człowieku ja już nie jadę więcej z tobą na zakupy, chyba obeszliśmy 40 razy całą manufakturę.- zaśmiałam się.
- oj nie jęcz, przynajmniej masz trochę nowych ubrań i ja też.
Ta. Trochę ? Jak dla niego to trochę to jestem zakonnica. Kupiłam 3 sukienki- wybierał Alek, 2 pary spodni- wybierał on i chyba z 10 bluzek które także wybierał on. Ja stałam w szatni i aby się przebierałam. Nie powiem, że mi to nie odpowiadało. Miał świetny gust a ja zaoszczędziłam czas na grzebanie w wieszakach, którego nienawidziłam. On kupił sobie kilka par spodni i 2 piękne sweterki które idealnie podkreślały jego sylwetkę. Był jeszcze bardziej pociągający. Po prostu ciacho.
Dojechaliśmy pod dom mojego brata. Wzięliśmy zakupy i po cichu weszliśmy do domu bo było już po 21, a Arek pewnie spał. Przywitała nas Paulina. Jej mina na widok wszystkich toreb była bezcenna. Zaszaleliśmy nie ma co.
- was pogięło prawda ?- zaśmiała się.
-nas ? No co ty ? Wydaje ci się- Aleks zrobił śmieszną minę.
- Boju dzieci, ja was nie znam.- pokręciła głową z niedowierzaniem. Ja wzięłam siatkarza za rękę i zaprowadziłam  do pokoju. Sama zeszłam do bratowej.
- i ty mówisz, że masz wątpliwości czy go kochasz ?- zapytała śmiejąc się.
- oj przestań Paula- posłałam jej uśmiech- wiesz jak jest. A słuchaj ! Wiesz, że przypomniałam sobie jak robiliśmy u nas karaoke. Tzn pamiętam wszystko oprócz tych nowo poznanych. Ironia nie ?
-naprawdę ?! Jejku ale się cieszę- uściskała mnie mocno- zobaczysz z czasem reszta też ci się przypomni.
- mam nadzieję. A słuchaj mogłabym poprosić Olka żeby został na noc ?- zapytałam niepewnie spuszczając głowę.
-no pewnie Kama, nie mam nic przeciwko, zresztą to także twój dom więc możesz robić co chcesz, a tak w ogóle to może coś z tego będzie- poruszała znacząco brwiami.
- Paulina !- trzasnęłam ją ścierką.
- no co ? Chodziło mi o to, że może sobie coś przypomnisz, a ty już od razu ze ścierkami na mnie. Widać głodnemu chleb na myśli- drażniła się ze mną. Ja tylko pokręciłam głową i zabrałam się za robienie kanapek dla siatkarza. Po 10 minutach wszystko było gotowe, więc podziękowałam bratowej i poszłam do siebie. Na łóżku zobaczyłam śpiącego Serba. Na stoliku położyłam talerz i sok, a sama podeszłam do niego i pocałowałam go w czoło.
- wstawaj misiek- obudziłam go.
- Kama ? Co się dzieje ?- przerażony rozejrzał się po pokoju.
- chodź zrobiłam jedzenie- wskazałam na stolik pod oknem i sama wzięłam jedną kanapkę. Alek uczynił to samo.
- doobre- powiedział z uznaniem wpychając ostatnią do buzi.
- dziękuję- cieszyłam się, że mu smakowało.
-to ja się będę zbierał- wstał z fotela na którym wcześniej siedział.
- nie ma mowy, zostajesz tu. Nie będziesz wracał po nocy. Jest już późno.- powiedziałam.
- nie Kamila, nie mogę.- zaczął zakładać bluzę.
- Alek, Aleks proszę- złożyłam ręce jak do modlitwy- nie daj się prosić noooo.
-pytałaś Mariusza ?- zapytał.
- Pauliny, zgodziła się- odpowiedziałam tryumfalnie jednak on zamyślił się. Wcale nie podzielał mojego entuzjazmu.
-bo wiesz.. Nie mam najlepszych kontaktów z twoim bratem- powiedział spuszczając głowę.
- ale jak to ? - zapytałam zdezorientowana. Do głowy przychodziły mi różne myśli- przecież bardzo dobrze się dogadywaliście.
-dogadywaliście, a nie dogadujecie-poprawił mnie- Wiesz, wtedy jak upadłaś, to pierwsze co zrobił Mario to rzucił się na mnie z pretensjami, że pewnie cię spiłem, a ty pić nie możesz, albo poszłaś za późno spać, że nie zjadłaś odpowiedniego posiłku, no wszystko. Teraz praktycznie się do siebie nie odzywamy.- przyznał cicho, a ja zamarłam. Co wyprawiał mój brat ? Cholera. Znów jestem skołowana. A co jeśli to prawda ? Te wszystkiego jego podejrzenia. Przecież nie pamiętam co robiłam u Aleksa w mieszkaniu. Może rzeczywiście piliśmy jakiś alkohol i on czuje się teraz temu wszystkiemu winny? Ale po chwili odpędziłam te myśli i odparłam.
- Mariusz jest nadopiekuńczy. Przepraszam cię za niego. Zostań. Proszę- zrobiłam minę kotka ze Shreka.
- zgoda, ale rano uciekam. Żebyśmy się przypadkiem na siebie nie napatoczyli.Nie chcę mieć kolejnego spięcia z nim- powiedział siadając na łóżku koło mnie.
- dziękuję- złożyłam pocałunek na jego ustach. Na nie wkradł się cwaniacki uśmiech i to teraz on mnie pocałował. Zaczęła się gra naszych języków. Coraz namiętniej i namiętniej, bardzo tego chciałam. Rękami zaczęłam rozpinać jego bluzę. Jednak tą cudowną chwilę ktoś nam przerwał. Rozległo się pukanie do drzwi a my momentalnie odskoczyliśmy od siebie.
- mogę na chwilę ?- Paulina uchyliła drzwi.
- proszę- zaprosiłam ją do środka.
-przepraszam was, ale ja tylko na moment. Zapomniałam ci Kama powiedzieć, że jutro rano z Mariuszem i Arkiem jedziemy do moich rodziców i wrócimy dopiero w piątek na popołudniowy trening przed play-offami. Aleks zaopiekujesz się nią ? - zwróciła się do niego, a on pokiwał głową- oczywiście jak chcesz możesz jechać z nami, ale podejrzewam, ze wolisz zostać- powiedziała z uśmiechem.
- dzięki Paula, ale wolę zostać. Nie przejmujcie się mną, mam dobrą opiekę- uśmiechnęłam się w stronę siatkarza. Pożegnaliśmy się z bratową i poszła do siebie.
- widzisz ? Nie musisz rano się zwijać, do piątku mieszkasz u mnie i nie uznaję odmowy- zaśmiałam się.
-dobra, zgoda- zamruczał mi do ucha i złożył pocałunek na moich ustach- teraz pójdę wziąć prysznic, okej ?-zapytał odrywając się ode mnie.
- to idź, chcesz coś do spania ? Znajdę ci jakąś koszulkę.
-nie, pójdę tylko do samochodu po torbę treningową, a tam mam bieliznę i zaraz wracam- w tym momencie wyszedł z pokoju. Postanowiłam, że to ja się pierwsza umyję. Poszłam do garderoby która była swoistym korytarzykiem z mojego królestwa do łazienki. Na półce znalazłam jakąś męską koszulkę, pachniała Alkiem. Czy to jego ? Nie wiem, z tego co mi wiadomo to Paulina zabrała moje rzeczy z hali i przywiozła je do domu. Więc może to kogoś innego. Stwierdziłam, że to ona będzie moją dzisiejszą piżamą i ruszyłam do łazienki. Szybko się ogarnęłam, zmyłam resztki makijażu, umyłam zęby i wyszłam.
- o moja koszulka- zaśmiał się Olek.
- no właśnie, co ona robiła w mojej garderobie ?- źdzwiłam się.
- jak spałaś u nas to zapomniałaś piżam i wzięłaś ją do spania- wyszczerzył się i poszedł w stronę łazienki. Rozłożyłam się wygodnie na łóżku i już usypiałam, gdy on wszedł do pokoju w samych bokserkach. Kurcze, gdzieś to już widziałam. Zaśmiałam się pod nosem, a on po chwili leżał koło mnie.
- co się tak cieszysz ?- zapytał przykrywając się kołdrą.
- a nic, wydawało mi się, że już gdzieś cię takiego widziałam- wyjaśniłam.
- jakiego ?
- no takiego hmm.. prawie nagiego ?- wyszeptałam i pocałowałam go. Ponownie zaczęła się walka naszych języków. Błądziłam rękami po jego umięśnionym torsie, jego zaś umiejscowione były na moich pośladkach. Pocałunek stawał się bardziej namiętny. Po chwili oderwał się ode mnie i powiedział.
- dobranoc kochana. Mam nadzieję, że przypomnisz sobie to co było kiedyś. Bardzo cię kocham.- przytulił mnie do siebie i po chwili usnął.
- dobranoc- na tylko było mnie stać. Nie umiałam powiedzieć mu, że go kocham. Może przed wypadkiem było inaczej. Teraz to było tylko pożądanie, które nie jest jeszcze zaspokojone. Nie chcę go ranić jednak pragnę go tak strasznie. Patrzę na jego tors, jest idealnie wyrzeźbiony, jego ramiona, plecy. Mogłabym w nich tonąć. Wtuliłam się w nie i po chwili usnęłam ze swoją głową na klatce piersiowej.


_______________
i jak ? :)
może wieczorkiem jeszcze coś dopiszę, zobaczymy. Powoli kończę to co napisałam w zeszycie, a nowego nic nie mogę wymyśleć. Oczywiście mam jakies tam plany, ale muszę poskładać to w spójną całość. Mam nadzieję, że się podoba :)
pozdrawiam :))

KOOOOOMENTARZE ! Piszcie co zmienić, inne uwagi itd ;)

5 komentarzy:

  1. Nie wiem czy są jeszcze tacy faceci dzisiaj? :p Nie skorzystać z okazji^^ Ale to bardzo dobrze!
    I rozumiem Kamilę i nie rozumiem... wiem, pożądanie chce go, ale znowu bez miłości czyli zrani go jeśli nie będzie nic czuła. Alek skutecznie na razie ją hamuje. Może sobie przypomni coś więcejm jest na dobrej drodze :)
    ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że cokolwiek sobie przypomniała :) Może przez te kilka dni jak będą razem z Alkiem mieszkać to przypomni sobie coś więcej, oby! To, że Mariusz się o nią martwi to jest normalne, kocha ją :) Alek powinien to zrozumieć, przecież on też ją kocha! :)

    Pozdrawiam i zapraszam na jedenasty rozdział :)
    http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie rozumiem Kamilę, ale i tak mam wieeelką nadzieję ,że będzie taki no happy end c: czekam na kolejne, i zapraszam do siebie ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzisiaj poszalałam i na http://back-to-love-one-step.blogspot.com/ następny rozdział :> + mogę wiedzieć kiedy kolejny u cb? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jutro wieczorem najpóźniej, bo jadę do chrześnicy. Ewentualnie jeszcze dziś w nocy jak dostanę natchnienia ;D
      a za czytanie nowego u Ciebie- już sie zabieram :P

      Usuń