czwartek, 7 lutego 2013

Dwanaście.

wtorek 5.02
Przeciągnęłam się na łóżku, ale mnie bolą plecy o mamo. Czuje się jakbym leżała przez pół roku. Zaraz.. Gdzie ja jestem ? Patrzę dookoła. Gdzie są moje ściany ? Moja komoda ? Gdzie mój pokój ? Nie ma pokoju. Jest sala, biała i do tego obskurna. Na szafce stoją moje ulubione goździki. A przy łóżku śpi ciemnowłosy chłopak. Trzyma mnie za rękę. Zaraz. Kim on jest i o co tu chodzi ? Przecież to nie jest Mariusz, on ma krótsze i proste włosy, więc kto to ? Drzwi do sali otwierają się i wchodzi mój brat, patrzy na mnie i się uśmiecha, widać, że jest zmęczony, mówi coś do mnie lecz go nie rozumiem. Budzi chłopaka i obaj się cieszą choć widać, że jest między nimi napięcie, jakby niedawno się pokłócili. Mario wychodzi, natomiast ten nieznajomy całuje mnie w czoło. Cholera. O co tu chodzi ? Wchodzi ktoś w białym fartuchu i po chwili zaczynam słyszeć słowa kierowane do mnie.
- pani Kamilo, proszę pani ? Jak się pani czuje ?- zapytał facet około 60.
-yyyy- zająkałam i rozejrzałam się nerwowo po pomieszczeniu- nijak, może mi pan powiedzieć gdzie ja jestem ?
-spokojnie Kama- pogładził moje ramię Szampon.
- jestem Andrzej Winiarski, była pani u mnie na wizycie ostatnio a teraz jest pani w szpitalu. Pięć dni temu upadła pani na hali i została przewieziona tutaj. Witamy.-oznajmił.
-przykro mi ale nie pamiętam pana- powiedziałam przepraszającym tonem. Naprawdę go nie pamiętałam, tak jak tego chłopaka, który aktualnie stał w kącie sali i patrzył na mnie jakby czekał na powitanie. Miał taki smutny wzrok, bał się o mnie ?
-kto to ?- wskazałam na niego, zwracając się do brata.
-nie pamiętasz ?- ździwił się.
- no nie za bardzo- w tym momencie przystojny brunet wybiegł z sali z hukiem.
- Panie Doktorze, co się z nią dzieje ?- panikował.
-spokojnie, to może być pourazowy zanik pamięci, musisz pamiętać, że twoja siostra bardzo mocno uderzyła głową o posadzkę, a do tego te drzwi, o które dodatkowo walnęła. Bądźmy dobrej myśli- oznajmił ze spokojem i wyszedł.
- nie bardzo wiem o co chodzi Mariusz..- jęknęłam.
- a w ogóle to co pamiętasz Kama ?- zapytał zajmując miejsce koło mnie.
- pamiętam, że wróciłam z Londynu, zobaczyłam ciebie i Arusia i od razu was poznałam na lotnisku, że pojechaliśmy na mecz i weszliśmy na halę, tam spotkałam Michała, a potem Dagę na trybunach. Ale ten chłopak ? Kto to jest ? Nigdy go nie widziałam..
- no jak to ? Dziewczyno ! O czym ty mówisz ?! Jak to go nie pamiętasz ? Przecież to Aleks !- podniósł głos, był wyraźnie podenerwowany tą całą sytuacją, ale co ja mogłam ?- Poznaliście się na hali, to mój kolega z drużyny, kocha cię. Dzień przed wypadkiem spałaś u niego, rano przyjechaliście do Energii i gdy wchodziłaś na boisko to upadłaś i nie dość, że przygrzmociłaś nieźle w podłogę to dodatkowo drzwi przywaliły ci w głowę. Ale co do niego, to siedział tu od piątku na okrągło. Nie można było go stąd wygonić. Martwi się cholernie o ciebie. Cupko próbował go jakoś stąd wyciągnąć na trochę, ale on nie..- przerwałam mu.
-kto to Cupko ?
- jego też nie kojarzysz ? To przyjaciel Alka, też gra w Skrze. - wyjaśnił- no Kama, na prawdę ich nie pamiętasz ?! Siostra !
- nie krzycz, błagam, co ja ci poradzę ?- spojrzałam mu w oczy, były pełne łez. Zależało mu na tym, żebym pamiętała tych chłopaków, a co jeśli on nie mówi prawdy ? Jeśli poznałam ich, ale nie byłam z tym Aleksem tak blisko jak opowiada mój brat ? Jednak wiem, że mogę mu ufać, więc raczej nie okłamałby mnie. Najgorsze jest to, że gdy patrzę na tego całego Alka to nie czuję nic, co mogłoby mnie utwierdzić w przekonaniu, że coś nas łączyło. Mam kompletny mętlik w głowie, jak to teraz będzie ? - Mariusz ?- zapytałam- mógłbyś go tu zawołać ?
- Olka ?
- Tak, zawołaj go tu, proszę.- Na te słowa wyszedł z sali, a po chwili przyszedł owy Olek. Gdy dokładniej mu się przyjrzałam, zobaczyłam, że jego oczy przepełnione są łzami, smutna, zmarnowana twarz, wydawało się że płakał przed momentem, ale może to moje wyobrażenia. Wskazałam miejsce na krześle obok łóżka.
- możesz usiąść ?- zapytałam- Aleks ? Przepraszam.
- za co ty mnie przepraszasz ?- zapytał, patrząc na mnie smutnymi oczami. Dopiero teraz dostrzegłam, że są niesamowicie duże i piękne.
- za to, że cię nie pamiętam. To dość dziwne, bo Mario powiedział, że byliśmy ze sobą dość blisko, a ja mu wierzę. Chciałaby żeby była to prawda, jednak gdy patrzę na ciebie jesteś dla mnie kompletnie obcą osobą.- te słowa go zabolały, schował swoją głowę w ręce oparte na kolanach.- nie wiem jak to przetrwać Alek. Boję się wszystkiego, nawet nie wiesz jakie to trudne. Ktoś wymazał mi prawdopodobnie piękne chwile z mojego życia, które miało być nowe i lepsze. Tak myślałam wracając tutaj, a teraz ? Teraz nie mam nic.- po moim policzku spłynęła łza. - Nie chcę cię ranić.- zachlipałam.
- teraz ty słuchaj- wziął moją rękę w swoją.- ciężko mi się pogodzić z tym, że kompletnie nie pamiętasz tego jak spędzaliśmy razem czas, ale będę walczył o to, żebyś sobie przypomniała wszystko, żeby było tak jak wcześniej, zanim trafiłaś tu do szpitala. Kompletnie nie wiem czego pozwoliłem ci zignorować te zawroty głowy, powinienem cię odwieźć do domu, ale ty nie chciałaś. Gdybym wiedział, przepraszam. To jest moja wina. Nie byliśmy ze sobą, tak dla ścisłości, owszem spotykaliśmy się, ale ja czuję...- zaciął się na chwilę- czuję, że cię kocham i nic tego nie zmieni. Nic.- zaczął płakać, otarłam łzę z jego policzka i pogładziłam go po nim. Jest mi go szkoda, jednak patrząc na niego widzę tylko przystojnego bruneta, o pięknych zielonych oczach i wydatnych kościach policzkowych, nic więcej, a on mówi mi, że mnie kocha..
- to może zacznijmy od nowa i opowiesz mi jak się poznaliśmy i kto to jest Cupko ?-zaśmiałam się
- no dobra- na jego twarzy zagościł lekki uśmiech.
- Kamila Wlazły- wyciągnęłam rękę w jego stronę- tak dla formalności.
- Aleksandar Atanasijević- uścisnął ją.
Alek opowiedział mi wszystko od początku. Poznaliśmy się na hali, tak właściwie to poznał nas Daniel, no i wreszcie wiedziałam kto to ten Cupko. Wariat z niego niezły, ale nie umniejszając Aleksowi, on też swoje w głowie ma, albo raczej nie ma. Szalony chłopak. Na prawdę dziwiłam się temu, że to ja wpadłam na pomysł żeby zszyć Kostka razem z kołdrą. Opowiedział mi także o naszym wypadzie na łyżwy, że spotkaliśmy jakiegoś faceta, a ja potem byłam strasznie zdenerwowana i roztrzęsiona, czy był to Marcin ? Nie wiedział, bo nie powiedziałam mu w końcu kim on jest, ale podejrzewam, że tak. Streścił mi też moje urodziny i wszystkie inne wydarzenia. Bardzo fajnie nam się rozmawiało. Między czasie przyszedł mój brat i pożegnał się ze mną bo musiał odebrać Arka z przedszkola. Mój towarzysz zadzwonił po swojego przyjaciela, a już po godzinie Konstatnin wparował  na salę z bukietem kwiatków, wielkim miśkiem i stosem czekoladek.
- to wszystko dla mnie ?- zaśmiałam się.
- no a jak królowo- ukłonił się w moją stronę.
- królowo ? No błagam- zrobiłam skrzywioną minę.
- mówił tak na ciebie odkąd ustrzelił cię piłką po meczu- wyjaśnił Alek.
- no właśnie, to było w ramach przeprosin- dopowiedział Kostek.- a ty serio w ogóle mnie nie pamiętasz ?- zrobił smutną minę, taką, że chciało mi się śmiać.
- no przykro mi ale nie.
- cholercia, ale to dobrze, może nie będziesz miała już takich głupich pomysłów jak zamienianie numeru mojej dziewczyny z numerem mojej mamy. Kobieto ! Wiesz jakiego kwasu się najadłem jak dzwonię do Ninki i mówię do niej- tęskniłem kociaku, przyjedziesz do mnie to cię z łóżka nie wypuszczę, a tu nagle odzywa się moja mama i mówi- Konstatnin o czym ty mówisz ? Myślę sobie - o kurwa ale mnie załatwili, mówię ci, pierwsze co przyszło mi na myśl- Kamila. Byłem pewien, że to ty taką wariatką jesteś, co potem okazało się trafnym spostrzeżeniem. Przykro mi. Aleks cię wydał- zaśmiał się.
Nie mogłam opanować śmiechu, ale jaja. Wrobiliśmy go nieźle. Pokręceni goście. Gdy zaczęło im się nudzić to stwierdzili, że pośpiewają. Jeszcze takich ryków nigdy nie słyszałam, a pielęgniarka kilka razy przychodziła i prosiła żeby się zamknęli. Potem robili sobie zdjęcia, które jak potem oglądałam były straszne, na każdym zdjęciu robili coś innego- GŁUPIEGO. Aleks rozwalił krzesło przy okazji, bo chciał skoczyć na Kostka ale mu nie wyszło, Konstantin podarł zasłonki, bo chciał "wpuścić trochę światła" ehe, wpuścił. Dodatkowo zbajerowali tak pielęgniarkę, że pozwoliła im siedzieć u mnie ponad 2 godziny dłużej niż powinni, a jak to zrobili ? Proszę:
-dobry wieczór pani- Cupko podbiegł do niej, całując ją w dłoń.
- dobry wieczór panu, czy przypadkiem nie skończył się czas odwiedzin ?- zapytała podpierając się na boki.
- no niby tak - dołączył do Kostka Aleks i oparł się ramieniem o jego ramię- ale wie pani, tu leży nasza przyjaciółka, nie możemy jej tak zost..- zaczął tłumaczyć lecz Kostek mu przerwał.
- jest pani kibicem siatkówki może ?- zapytał ni z dupy ni z wiadra.
- ja nie, ale mój narzeczony tak.- odpowiedziała- a co pana to interesuje ?
- no bo mam układy, wie pani, bilety, koszulki, mógłbym coś załatwić- poruszał znacząco brwiami.
- no i oczywiście jakieś autografy by się znalazły- dodał Alek.
- naprawdę ? Macie jakiegoś kolegę który gra w siatkówkę ?- na te słowa ledwo powstrzymałam śmiech, jak ta babka mogła nie obczaić, że to oni właśnie są siatkarzami ? Przecież obydwaj mają po 2 metry i są umięśnieni. Od razu widać...
- no pewnie, nawet dwóch. Jak nam pani pozwoli zostać to jutro pani ma bileciki na najbliższy mecz w VIP-ie i dodatkowo koszulkę z autografami- przedstawili swoją ofertę.
- miałabym dobry prezent na walentynki dla Pawła- zamyśliła się.
- proszę proszę proszę- Kostek uklęknął przed nią i złożył ręce jak do modlitwy.
- ordynator mnie wywali na zbity pysk, ale trudno- 2,5 godziny i więcej nie !- zaśmiała się- a jak nie wywiążą się panowie z umowy to ja was znajdę- wskazała na nich palcem.
-oczywiście !- Aleks porwał ją w ramiona.- dziękujemy !
I tak o to zleciał mi cały dzień, naprawdę nie wiem skąd oni biorą tyle siły na to wszystko i skąd mają takie durnowate pomysły. Po prawie 3 godzinach, w końcu musieli iść. Nie to żeby coś, ale byłam okropnie zmęczona a te dwie trajkoty ciągle gadały i nie mogłam nawet pospać bo zaraz pytali się mnie o coś lub opowiadali jakieś historie z ich życia. Kompletne gaduły. Gdy w końcu poszli, ja wcześniej dzwoniąc do brata i mówiąc mu o tym jak spędziłam czas, poszłam spać. Następnego dnia też czekały mnie odwiedziny...






___________________________
 :) od jutra ferie ! Nareszcie ! :) Będzie więcej roździałów...
Jednak proszę was o komentarze, dla was to niewiele, a dla mnie dużo.
Nawet nie wiem czy komuś podoba się to co piszę...
Miłego czytania :)
Pozdrawiam :)) 

2 komentarze:

  1. Śmiałam się jak opętana czytając ten rozdział :)
    Aleks jest w trudnej sytuacji, to musi być okropne, kochać kogoś, kto Go nie pamięta. Jednak bardzo mi zaimponował, że tak się opiekuje Kamilą :) A akcja z tą pielęgniarką, jak się ich pytała czy znają jakichś siatkarzy zabójcza! :))
    Ciekawi mnie, któż to taki ją odwiedzi :)
    Czekam na następny rozdział.

    + Zapraszam na dziewiąty rozdział :)
    http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaha pielegniarka najlepsza xd a rozdział jak zwykle- GENIALNY!! :3

    OdpowiedzUsuń