wtorek, 5 lutego 2013

Jedenaście.

...Nie odwracając się odchyliłam głowę do tyłu i oparłam o klatkę piersiową chłopaka.
- świnia.- rzuciłam pod nosem.
- ale i tak mnie kochasz- odezwał się Konstantin.
- Kostek ty idioto ! Co za skończony kretyn, dziecko lasu !- odwróciłam się i zaczęłam okładać pięściami śmiejącego się w głos siatkarza- nienawidzę cię głupi siatkarzyno ! Zniszczę cię kiedyś ! Pajac !- ciągle tłukłam go, a on leżał na podłodze i perfidnie się śmiał. Jak boćka kocham zamorduje, uduszę, wykastruję. Jakie on ma głupie pomysły.- Jak mogłeś ?!- darłam się na niego.
- śmiesznie było przynajmniej- powiedział przez łzy, oczywiście ze śmiechu.
- pff bardzo- postukałam się w czoło- powiem twojej dziewczynie- pokazałam mu język.
- a proszę cię bardzo, chcesz numer telefonu ? Zaraz będę z nią gadał to jej to powiesz. Czego jeszcze nie biegniesz jej tego oznajmić ? - drwił ze mnie, a kropelki łez ściekały mu po polikach.
- coś jej nazmyślam- zrobiłam minę myśliciela.
- nie zadziała, ona wie jaki jestem. Jest do tego przyzwyczajona, że robię różne dziwne rzeczy, nie zawsze normalne- teraz to on pokazał mi język.
- współczuję jej- mruknęłam. Byłam na niego zła. Jak on mnie mógł tak załatwić. Serio myślałam, że to Alek.- a właśnie, gdzie jest Aleks ? Nie przybiegł cię ratować gdy próbowałam dokonać na tobie zabójstwa ? Taki z niego przyjaciel ?- zapytałam z uśmiechem.
- nie bądź taka pewna kochana- przekomarzał się ze mną- wskoczył ci do łazienki jak ty przylazłaś do pokoju.
-o mamo.. Dobra. A teraz wstawaj z tej podłogi i wynoś się stąd bo chcę się położyć- zaczęłam go wypychać za drzwi.
-raczej nie wyśpisz się tej nocy- poruszał znacząco brwiami.
- ty też nie, bo będziesz wszystko słyszał- pokazałam mu język.
- o ja biedny ! Nieszczęśliwy ! Nie możecie tego robić gdzie indziej ? Błagam Kama. Nie chcę tego słyszeć.- zrobił minę męczennika, a zarazem pieska błagającego o jedzenie.- mam pomysł- krzyknął nagle- włączę na fula radio !
- i tak nic ci to nie da, specjalnie będę głośno krzyczeć, a teraz spadaj- kopnęłam go w tyłek.
-dobranoc królowo. Zabezpieczajcie się- i uciekł do swojego pokoju.
- nie martw się o to- krzyknęłam za nim.
Niedługo po tym dołączył do mnie Alek. Opowiedziałam mu, co zrobił ten pacan, a on tak zachodził się ze śmiechu, że jeszcze chwila, a by się zapowietrzył całkowicie. Postanowiliśmy się zemścić na żartownisiu, ale to dopiero później. Leżeliśmy wygodnie na łóżku i rozmawialiśmy o wszystkim. O naszych wcześniejszych związkach, które były niewypałami, pierwszych pocałunkach, co lubimy robić i o innych pierdołach. Koło północy stwierdziliśmy, że to idealny moment na wcielenie naszego planu w życie. Wstając z łóżka znów zakręciło mi się w głowie, ale zignorowałam to. Nie powiedziałam nic siatkarzowi, bo by zaraz panikował. Po cichu wymknęliśmy się  i podążyliśmy do
pokoju Cupka ówcześnie nasłuchując czy śpi. Aleks zapewnił mnie, że jego przyjaciel ma mocny sen i choćby waliło się i paliło to on będzie spał. Dzięki temu mogłam zabrać się do roboty. Popatrzyłam na śpiącego przyjmującego i się rozczuliłam. Tak śmiesznie słodko spał, że myślałam, że padnę ze śmiechu. Zabrałam się za nawlekanie nitki na igłę. Tak. Miałam zamiar zszyć mu ubrania razem z kołdrą. Drugą igłę dałam mojemu kompanowi i zabraliśmy się do roboty. Po 10 minutach skończyliśmy, na dodatek zrobiłam mu kilka fotek jak śpi oraz zmieniłam w jego telefonie numer mamy na numer Niny. To się chłopak źdzwi. W czasie naszej akcji nawet nie drgnął co mnie bardzo ucieszyło. Szybko pobiegliśmy do siebie.
- jesteś wspaniała- Alek cmoknął mnie w policzek gdy leżeliśmy już na łóżku.
-mhhhmm- cmoknęłam go tym razem ja.
- co robimy ? - zapytał - idziemy spać ?
- ja już odpadam, także pożytku ze mnie nie będzie czyli spaaaać- przeciągnęłam.
- dobra- wstał, a ja patrzyłam co będzie robił. Zaczął zdejmować spodenki- czego tak patrzysz ?- zaśmiał się.
- yy no dlaczego się rozbierasz ?- zapytałam go.
- bo jest mi niewygodnie, ale zostawię majtki, spokojnie, na inne widoki będziesz musiała poczekać.- wystawił język w moją stronę i zabrał się za zdejmowanie koszulki. Moje oczy natychmiast przybrały wielkość pięciozłotówek. Co za klata. Chyba nie muszę opisywać mojej miny.
-ej nie patrz tak na mnie- zaśmiał się i wskoczył pod kołdrę.
-zatkało mnie- pstryknęłam go w nos. On ujął moją twarz i delikatnie pocałował. Moje ciało przeszyły przyjemne dreszcze. Chyba się zakochałam. Był cudowny. Facet moich marzeń. Ideał. Podobał mi się.
- dobranoc kochanie- szepnął, a po chwili miałam swoją głowę na jego torsie, a on rękę na moim biodrze. Tak usnęliśmy...

***
- kurwa ! Pozabijam was ! Pomóżcie mi ! Kamila do cholery świecącej !- obudził mnie krzyk Cupko z drugiego pokoju. Podniosłam głowę, Alek zachodził się ze śmiechu.
- czekaj zaraz tu wpadnie- zaśmiał się.
-idioci no idioci- słyszeliśmy zbliżającego się Kostka.- barany leśne- drzwi się otworzyły i do środka wpakował się nasz żartowniś trzymając dół kołdry w rękach.- pojebało was do reszty ?!- patrzył na nas ze złością. A my tylko się śmialiśmy. Nie umiem opisać jego sfrustrowanej miny.
-taki mały żarcik- wstałam z łóżka i podeszłam do niego pstrykając go  w nos.
- super. Naprawdę. Bardzo śmieszne. Już ? Naśmialiście się ? Ha ha ha.- powiedział z ironią, a po chwili wybuchnął niepochamowanym śmiechem- nooo dobra. To wam się dzieci drogie udało, sam bym czegoś takiego nie wymyślił- i po chwili śmialiśmy się we trójkę. Pomogłam mu porozpruwać wszystkie nitki i po chwili był uwolniony. Poszliśmy na śniadanie. W czasie posiłku znów zrobiło mi się ciemno przed oczami, ale posiedziałam chwilę i wszystko było w porządku. Zjedliśmy, ubrałam się w leginsy i dłuższą pudrową bluzkę, wczorajsze ubrania włożyłam do torby, a przy okazji zgarnęłam koszulkę Alka, a co mi tam, ma ich dużo, a ta jego tak ładnie pachnie. Chłopaki wyszykowali się i razem pojechaliśmy na halę.  Konstantin pobiegł jeszcze do pobliskiego sklepu, a ja z Atanasijeviciem pod rękę wkroczyłam do środka. Od razu napatoczył się Daniel.
-wy ? wy razem ?- zrobił wielkie oczy.
Popatrzyłam na atakującego, on na mnie i wybuchnęliśmy śmiechem.
-oj dzieci dzieci, co ta miłość robi z ludźmi. Winiar patrz !- zawołał idącego do nas Michała.
- no no no, nareszcie się zorientowali, że do siebie pasują- pokręcił głową Misiek. My tylko się uśmiechnęliśmy. Chłopaki poszli się przebrać, a ja pobiegłam do Pauliny.
-hej bratowa !- rzuciłam siadając już od jutra przy swoim biurku.
- dzień dobry pani Atanasijević- zaśmiała się.
- żadna Atanasijević- powiedziałam stanowczo.
-czyli nic nie było ?- poruszała brwiami. Naprawdę, kobieta która ma męża i syna jest takim zbereźnikiem, zaśmiałam się w duchu.
- oprócz tego, że przyszyliśmy Cupka do kołdry to nic- i tu zaczęło się opowiadanie całego wieczoru. Po wypiciu małej kawy ( wiem, że mi nie wolno, ale no trochę się nie wyspałam jednak) poszłam przywitać się z Mariuszem i resztą ekipy.
- dzień dobry !- krzyknęłam otwierając drzwi. Wszystkie oczy zwróciły się na mnie, a mi momentalnie zrobiło się słabo. Poczułam, że tracę grunt pod nogami. Potem pamiętam tylko to, że mój brat na kogoś krzyczał, kogoś obwiniał lecz nie zrozumiałam kogo, oraz to, że wokół mnie było pełno ludzi w białych ubraniach...




_______________________
 Takie jakieś. Proszę jeśli tu jesteś napisz komentarz, czy podoba Ci się moje opowiadanie czy nie. Całkiem milej i inaczej się pisze.
miłego czytania.
Pozdrawiam :))



1 komentarz:

  1. Hej wczoraj odkryłam Twój blog i jest super! pisz dalej! pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń