środa, 24 kwietnia 2013

Czterdzieści dwa.

Wygłupiłam się. Po co wyjeżdżałam z tym ślubem ?! Cholera.
- tak tylko powiedziałam- mruknęłam i gwałtownie odsunęłam się od niego. On chyba zrozumiał o co chodzi, przyciągnął mnie do siebie za rękę i zatrzymał w uścisku. Po chwili usłyszałam słowa.
- jesteś najwspanialszą dziewczyną na ziemi, kocham Cię i chcę wziąć z tobą ślub. Nic tego nie zmieni- pocałował moje czoło, a mi kamień spadł z serca.
- ja ciebie też kocham- musnęłam jego wargi.
Wracaliśmy do hotelów ciągle śmiejąc się i żartując. Droga mimo wszystko była długa co odczuliśmy dopiero gdy doszliśmy na miejsce. Pożegnałam się z Aleksem i ruszyłam do środka hotelu. Wsiadłam do windy która zaprowadziła mnie na piętro do mojego pokoju. Zaszłam jeszcze do Winiarskiego, aby wziąć Oliwiera do siebie.
- można ?- uchyliłam drzwi.
- o ciocia !- rzucił się na mnie młody.
- Oliwier weź trochę delikatniej- skarcił go Misiek.
- idziesz młody spać ?- zapytałam opierając się o futrynę.
- a mogę z tatą ?- zrobił maślane oczka- wujek Maniek i tak śpi z Arkiem i ciocią. Popatrzyłam na Michała, który gestem ręki pokazywał mi drzwi.
- czyli już wszystko ustalone ?- zasmiałam się- mam spać sama?
- nie gniewaj się ciociu- pocałował mnie Oli.
- no własnie ciociu nie gniewaj się- to samo uczynił jego ojciec.
- to dobranoc- zaśmiałam się i zniknęłam za drzwiami pokoju Winiarskich. Gdy zamykałam drzwi usłyszałam czyjś głos na korytarzu, a chwilę po tym leżałam jak długa na podłodze.
- kurwa !- wrzasnęłam.
-gdzie ?- zaczął rozglądać się owy sprawca mojego wypadku, a ja się roześmiałam- a sory- pacnął się w głowę i zaraz usłyszałam śmiech innych osobników nad sobą.
- co tu się dzieje ?- zapytałam zdezorientowana i trochę ogłuszona.
- przepraszam, bo ja nie chciałem- odezwał się najwyższy- to przez Kosę, bo chciał zabrać mi moje skarpetki-wskazał palcem na jego towarzysza.
- spieprzaj nie zwalaj na mnie, one są moje a ty mi je zajebałeś - oburzył się brunet.
- a chcesz z bani ?!- zaśmiał się rudzielec.
- ej ja tu jestem- pomachałam im siedząc dalej na podłodze
- a sory- podał mi rękę - Piotrek jestem, a to Grzesiek i Kuba.
- wiem kim jesteście- zaśmiałam się- Kamila Wlazły.
- to Szampon ma taką siostrę ?- Kuba Jarosz powiedział po cichu do Kosoka.
- nic ci nie jest tak w ogóle ?- Nowakowski strasznie zmartwił się chyba moim upadkiem.
- dam radę - posłałam mu uśmiech.
- a może dasz się zaprosić do pokoju Kubiaka i Zibiego na wieczór filmowy ?- szturchnął mnie Kuba.
- a w sumie to czemu nie- wyszczerzyłam się- za ile mam być ?
- zaraz !- krzyknęli wszyscy. Postanowiłam, że pójdę się umyć i przyjdę do chłopaków. Otworzyłam swój pokój i wyciągnęłam z torby świeżą bieliznę i piżamę składającą się na Aleksową koszulkę i krótkie szare spodenki. Wzięłam szybki prysznic, włosy zostawiłam mokre i biorąc czekoladowy balsam do ręki, zamknęłam drzwi swojego pokoju. Zapukałam do apartamentu Zibiego i Kubiaka i usłyszałam głośne-
-właź !
- cześć wszystkim- uchyliłam drzwi i popatrzyłam na grupę siatkarzy. - yyyyy więcej was matka nie miała ?- zaśmiałam się.
- nie marudź, tylko chodź- pociągnął mnie za rękę Ignaczak.Zajęłam miejsce między nim, a Łukaszem.
- kurwa Picie !- rozległ się głos Kurka- zabierz te giry z mojej dupy!
- to jest twoja dupa?!- zeskoczył jak oparzony z łóżka.
- możecie się kurwa zamknąć ?!- wydarł się Kubiak- co oglądamy ?
- Kamila wybierz coś- zwrócił się do mnie Zibi- mądra kobieta, to pewnie nie ogląda tylko romansów.
- Zbysiu weź nie czaruj- skrzywił się Żygadło- mądra kobieta na taki kit  nie poleci.
- uuuuu pocisk- zawyli wszyscy, a Ziomek  z Igłą przybili sobie piąteczki.
- dobra cisza- klasnęłam w dłonie- obejrzymy "Myśl jak facet"- postanowiłam. Oni zgodnie pokiwali głowami i Michał zaczął włączać film. Po pokoju rozległ się krzyk.
- zabije cie idioto !- darł się Bartosz- co to za świństwo ?- skakał po całym pokoju umazany w jakiejś czarnej mazi, chwila moment..
- Igła coś ty zrobił z moim balsamem ?!- krzyczałam- odkupujecie mi go ! Obaj ! - wskazałam na siatkarzy.
- ty ale nawet dobry- oblizał palce Krzysio, to samo uczynił Kurek.
- masz racje stary- pokiwał głową- czekolada !
- ej dajcie spróbować- jęknął Fabian który dotąd siedział cicho.
- ja też chce ! ja też !
- balsam będziecie jeść ?-skrzywiłam się- debile.
- koleżanka mogłaby nas nie przezywać ?- zapytał oblizując palce Kosok- my tu się delektujemy balsamem.
- nie rozumiem was- popukałam się w czoło- oglądamy czy nie ? Oni pokiwali głowami i siedli sobie na miejscach wsmarowując sobie ten balsam w nogi i ręce. Ja siadłam koło Kubiaka.
- banda idiotów- szepnęłam.
- kwestia przyzwyczajenia Kama- posłał mi swój misiowy uśmiech, a mi zrobiło się aż gorąco. Film był dość śmieszny i ciekawy. Koło północy dość liczną grupą opuściliśmy pokój chłopaków i wróciliśmy do siebie. Położyłam się na łóżku i spojrzałam odruchowo na szafkę nocną, na której stał mój czekoladowy balsam. Chwila moment, czy właśnie to nie balsam jedli siatkarze ? Rozejrzałam się i ogarnęłam, że tak naprawdę nie wzięłam balsamu tylko samoopalacz o zapachu czekolady. Ale jaja aż się boję jak oni będą jutro wyglądać. Zabiją mnie.


***


Obudziło mnie walenie do drzwi.
- Kamila otwieraj błagamy !!- krzyczał Kurek
- co jest ?- wstałam i pozwoliłam wejść grupce siatkarzy do pokoju. Gdy popatrzyłam na nich wybuchłam gromkim śmiechem. Ich twarze, palce i nogi były w ciemniejszych plamach. Nie dało się tego opisać słowami- to trzeba zobaczyć. Wzięłam swój telefon a oni patrzyli na mnie dziwnie.
- Misiek ? Chcesz coś zobaczyć ?- powiedziałam do telefonu- natychmiast do mojego pokoju, a i weź Mańka- krzyknęłam w ostatniej chwili, a Ignaczak kreślił na szyi poziomą kreskę. Pokazałam mu język.
- jak wy wyglądacie ?- zapytałam się przez śmiech.
- powiedz coś miała w tym balsamie !- warknął Bartek.
- sory, ale ja się pomyliłam i to był samoopalacz- jęknęłam kryjąc uśmiech.
- że jak ?!- wybałuszyli oczy na mnie.
- no tak, zamiast balsamu wzięłam samoopalacz- rozłożyłam ręce. Do pokoju wpadł Winiarski z moim bratem.
- co chciałaś ?- zapytał Mariusz i popatrzył na chłopaków- a chyba już wiem- i razem z Miśkiem zaczęli się strasznie śmiać.
- ale dowaliliście- klaskał im Winiarski.
- weź mnie nie wkurwiaj- syknął Pit - Kamila jak możemy to zmyć ?- złożył ręce w geście błagania.
- prosimy prosimy- jęczała reszta.- Mariusz nie rób zdjęć !
- macie pastę wybielającą ?- zapytałam nie zwracając uwagi na przepychanki Ignaczaka i Wlazłego.
- jaką pastę ?- zapytał Jarosz.
- do zębów- pacnęli się wszyscy w głowy.
- no to posmarujcie to pastą i powinno chociaż trochę zejść.- uśmiechnęłam się.
- dzięki ci !- odpowiedzieli chórem i wybiegli z mojego pokoju.
- co im się stało ?- zapytał Michał.
- oglądaliśmy wczoraj film u Kubiaka i Zibiego. Pomyliłam się i zamiast balsamu wzięłam samoopalacz. Oni zaczęli go próbować bo był o smaku czekolady i potem się nim mazali. Resztę już znacie.
- co za dekle- strzelił sobie facepalma Winiar- dobrze że mnie nie było bo też bym pewnie próbował- wyszczerzył się- idziemy na sniadanie ?
- muszę się ogarnąć i zaraz do was zejdę- odpowiedziałam, a oni wyszli z mojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic, a włosy związałam w kłosa, umyłam zęby i założyłam <ubrania> . Zaszłam do pokoju Oli i Karola i razem z nimi udałam się do restauracji gdzie siedziała Paulina, Maniek, Michał, Arek, Oli i Kubiak. Reszta jak podejrzewam zmywała samoopalacz. Zjedliśmy spokojnie śniadanie i postanowiłyśmy z dziewczynami, że zabierzemy dzieciaki na basen. Na różnych wygłupach i zabawach minął nam cały dzień. Wieczorem spotkałam się z Aleksem i  razem spędziliśmy noc.



***


"Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy, co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy..."
Na hali rozbrzmiewał dźwięk Mazurka Dąbrowskiego. Dzisiejszy dzień jest wyjątkowy dla całej Polskiej siatkówki. Chłopcy po raz drugi mają okazję zdobyć złoto ligi światowej. Cudowna niedziela, która tak samo jak ta z 8 lipca 2012 roku może zapaść w pamięci na długie, długie lata. Nasza reprezentacja przeszła przez długi bój, pokonali swoich największych rywali czyli Rosjan dzięki czemu awansowali do finału, co niestety nie udało się na Igrzyskach. Teraz jednak jest nowy czas i po raz kolejny historia rodzi się na naszych oczach. Patrzę na rozgrzewających się chłopaków i z jeden i z drugiej strony siatki.Nasi przeciwnicy to młoda ale jakże utalentowana drużyna.  Igła jak zwykle z uśmiechem na twarzy, Michał Winiarski poprawia swoją słynną opaskę na włosach, Maniek z grobową miną koncentruje się- to widać, tak dobrze znam swojego brata, Jarosz, Kurek, Pit i Kosa grają w ziemniaka, a reszta wykonuje polecenia Olka Zabójcy.
 Mecz finałowy rozpoczął się 15 minut temu. Zrobiliśmy sobie właśnie z Pauliną i Olą zdjęcie i wysłałyśmy je Dagmarze.  Dostaliśmy sms zwrotnego ze zdjęciem.
- ej patrzcie Daga nam coś wysłała- pokazałam Oli.
- odbierz- ponaglił mnie Karol. Otworzyłam mms a tam ? Zdjęcie Dagmary i jakaś mała istotka koło niej. Pod spodem dopisek-
" tylko nie mówcie Miśkowi, bo się zestresuje. Jest już z nami Lenka. Buziaki dla ciotek i wujka ;*** Urodziłam godzinę temu, wszystko jest ok, mała jest zdrowa."
wyszczerzyłam się do telefonu i uściskałam i Olę i Paulinę. 
- Oli, Oli !- zawołałam go- masz siostrzyczkę !
- żartujesz ?- otworzył ze zdziwienia oczy.
- serio, patrz !- pokazałam mu telefon- jaka podobna do ciebie.
- ale faaaajnie !- ucieszył się- mogę powiedzieć tatusiowi na przerwie ?
- w żadnym wypadku kochanie- przyłożyłam palec do ust- bo się zestresuje.
- dobra- pokiwał swoją blond głowką- napisz mamusi że ją kocham i Lenkę też !- powiedział i pobiegł w stronę barierek gdzie razem z Arkiem kibicowali chłopakom.
- ale niespodzianka- zaśmiał się Karol- młoda nie mogła poczekać ?
- najwidoczniej chciała sprawić podwójny prezent ojcu- zaśmiała się Paulina.
Rozemocjonowani siedzieliśmy i przyglądaliśmy się naszym chłopakom. Rywale nie dawali za wygraną. Zwłaszcza ich atakujący był w świetnej formie na co wskazywał wynik. Było 1:1 w setach.  Trzeci set z wyraźnym prowadzeniem Polski.
- Mariusz, Mariusz, Mariusz !- skandowała publiczność gdy mój brat szedł na zagrywkę przy stanie 20: 24. Podrzuca piłkę do góry ! As ! Szalejemy ! Krzyczymy! A przecież brakuje nam jeszcze jednego.  Po przerwie rozpoczął się czwarty, być może ostatni set. Przeciwna drużyna nie daje za wygraną, chłopcy zaczynają się załamywać, ale AA bierze czas i mocno ich karci za to co wyprawiają. Misiek i Bartek popisują się atomowymi atakami lecz to i tak nie daje pewnej przewagi nad przeciwnikiem. Muszą ich cały czas gonić. Pod koniec seta, Pitowi udaje się zdobyć asa serwisowego i stan rywalizacji jest wyrównany. Ostatecznie jest 23:24 dla nas, na zagrywkę idzie atakujący przeciwnej drużyny. Jest znany ze swojej atomowej zagrywki. Wszyscy wstają z miejsc, to może być ta chwila, ten moment. Patrzymy na podrzuconą do góry piłkę i....



_____________________________________

nareszcie coś naskrobałam ;P Wybaczcie ale nie miałam kompletnie weny, mam nadzieję, że u Was wszystko ok. Co nas ominęło ? A no tak Mistrzem Polski jest Sovia, nie cieszy mnie to zbytnio ponieważ kibicowałam Zaksie aczkolwiek wielki szacun za obronę tytułu, coś jeszcze ? Ah tak TRANSFERY. Już zaczynają się pojawiać jakieś wiadomości, ale jeśli te wzmianki o roszadach w Skrze są prawdziwe to się chyba zachlastam. No cóż. Daga nam urodziła Lenkę i będzie ciekawie  ;)

Co do konkursu:


 Ogłaszam, że krótki opis jak miałoby wyglądać moje opowiadanie należy
 nadesłać do 5 maja 
na adres :
cozlegotoniemy8@gmail.com 
wiadomość należy zatytułować : BLOG-KONKURS.
wyniki ogłoszę 8 maja :) a 2 najlepsze pomysły będą mogły napisać po jednym rozdziale. Zachęcam serdecznie i nawet jeśli nie będziecie mieć czasu teraz napisać to ja poczekam spokojnie ;) Nie musi być to od razu :)) 
Powodzenia !!!!!!!!

Miłego czytania ;*** 








środa, 17 kwietnia 2013

UWAGA !!!!!

Cześć Wam ! :)

z racji tego, że stuknęło mi 20 tysięcy wyświetleń  postanowiłam Wam coś zaproponować.
 A więc- mam pewien pomysł na konkurs ? Powiedzmy, że będzie to konkurs :) 
Do rzeczy. Jeśli spodoba Wam się ta propozycja napiszcie w komentarzu, 

dobra już zaczynam mianowicie :
koncepcja jest taka abyście wysłały na mojego maila dalsze propozycje losów moich bohaterów czyli krótki opis jak miałoby dalej wyglądać moje opowiadanie. 
Najlepsze 2 propozycję nagrodzę w ten sposób, że będą mogły napisać po jednym rozdziale, który zostanie opublikowany, co wy na to ? Piszcie komentarze, a pod następnym rozdziałem pojawią się szczegóły ( co, jak, gdzie, kiedy, do kiedy )  jeśli wam się to spodoba i będą chętne :)


CO WY NA TO ?!

wtorek, 16 kwietnia 2013

Czterdzieści jeden

Siedzimy właśnie na hali. Dookoła nas zielono żółte flagi, patrzę na przeciwko a tam ? Dwa sektory w barwach naszego kraju. To jest piękne. Oliwier z Arkiem biegają po boisku miedzy chłopakami. A ja siedzę i obserwuje ludzi biegających wokół boiska
- Kamila pójdziesz po chłopaków, to ja bym poszła po coś do picia ?- zapytała Paulina. Kiwam głową i idę w stronę dzieciaków.
- o cześć !- dobiega mnie głos z tyłu. Odwracam się.
- cześć, Michał ? - pytam- dobrze pamiętam ? - Kubiak kiwa głową.- przepraszam, ale po wypadku słabo kojarzę, ale imię pamiętałam- śmieje się.
- nic się nie stało- posyła mi uroczy uśmiech. Jaki fajny misio pomyślałam.- bratu kibicujesz ?
- dzisiaj robię za Winiarską- pokazuję numer na koszulce, a siatkarz się śmieje.
- a niedługo na pudelku, Michał Winiarski zdradza żonę- robi minę myśliciela a ja wybucham śmiechem.
- masz nierówno pod sufitem- stukam się w głowę. Z mojej twarzy nie znika uśmiech.
- miło mi -szczerzy się.
- Kubiak pani jest zajęta- słyszę głos Kurka za sobą i czuje jego ręce oplatające moje ramiona.
- że jak ?- robi wielkie oczy- że wy razem ? Siurak nic nie powiedziałeś !- oburzył się Michał, a my wybuchamy śmiechem.
- baranie, to dziewczyna Aleksa- tłumaczy mu przyjmujący.
- aaaa - strzela sobie facepalma- już myślałem, że chcesz się na własną odpowiedzialność z nim użerać.
- Kuraś to mój  bodyguard - klepie przyjaciela po ramieniu.- brakuje mi jednego, chcesz zostać ?- puszczam oko do Dzika.
- okej ale ja chodzę po prawej- zgadza się.
- dlaczego z prawej ?- marszczy brwi Bartosz.
- bo lepiej jest mi atakować z prawej- śmieje się a my razem z nim.
- dobra koniec pogadanek- klaszczę w dłonie- muszę dzieciaki zgarnąć- żegnam się z chłopakami życząc im powodzenia i idę po chrześniaka i Oliwiera.
- chłopaki do mnie- klaszczę w dłonie.
- musimy ?- krzywi się Arek.
- a co ty z ojcem mecz chcesz grać ?- śmieje się Winiarski.
- będziemy nosić ręczniki- błaga Oliwier.
- nie ma mowy- kręci głową Mariusz- możecie się tu zgubić.
- oj tato- jęczy Wlazły Junior.
- do widzenia- wskazuje na mnie a chłopcy grzecznie podchodzą do mnie.
- oj przestańcie- klepie ich po pleckach- będziecie mieli dobre widoki mówię wam.
- ciociu ale masz argumenty- stwierdza Arek. Nie mam sił do nich biorę ich za ręce i prowadzę na miejsca. Rozgadane to gówniarstwo że nie wiem. Jeszcze jakieś 20 minut siedzimy i oglądamy rozgrzewkę chłopaków, a potem zaczyna się mecz. Pierwszy set łupem Bułgarów niestety. Oliwier drze się jak opętany, raz mu się nawet wypsnęło kilka przekleństw, ale napomknęłam mu tylko o stosownym słownictwie i był spokój. Paula musiała okiełznać Arka, który stał na swoim siedzeniu i krzyczał: dawaj Szampon. Moja bratowa już nie miała sił go uspokajać. W chłopców jakby coś wstąpiło. Drugiego seta także prowadzili Bułgarzy, było już 15 do 20 dla nich i wtedy Andrea wziął czas. Nawet nie chcę mówić jakie szły teksty. Skończył się czas, na zagrywkę nasz sponsor- Rucek. Patrzę na podrzucaną piłkę, przywalił z całej siły. Bułgarzy mają problem z odebraniem, za niska wystawa i pkt dla nas. Ruciak bierze piłkę i idzie w miejsce zagrywki, podrzuca- AS ! 17- 20. Kolejne 3 zagrywki były baardzo trudne i sprawiły, że Bułgaria nie miała możliwości wyprowadzenia akcji. Mieliśmy remis, dobra passa Michała skończyła się, ale heloł ! On uratował nam seta. Oliwier skomentował to tak- wujek Michał to takie petardy wali, że nawet w czasie odpustu takich nie kupisz. No właśnie, ma ktoś jakieś wątpliwości co do tego ? Ja też nie. Wszystko w tym secie przebiegło pomyślnie, ostatecznie wygraliśmy seta punktem Igły. Tak, tak Igły. Jak to się mówi głupi ma zawsze szczęście. Tak się cieszył, że skoczył na Bartmana za co dostał kopa w dupę. Trzeci set wygrany gładko, a 4 to formalność.

- brawo tato- Oli rzucił się w ramiona Miśka.
- jak tam mecz ?- przytulił go, a ja patrzyłam  na nich i na rodzinę mojego brata. Byli tacy szczęśliwi, nie mogłam się opanować i uroniłam kilka łez.
- nie płacz Kama- usłyszałam głos Kłosa- Alek niedługo będzie grał.
- oj spadaj- walnęłam go w ramię- no zobacz jak ładnie wyglądają- wskazałam na Wlazłych.
- to prawda- uśmiechnął się- my też może nie długo będziemy takie mieli- wyszczerzył się i przyciągnął Olę do siebie.
- właściwie nie może, tylko na pewno, i nie nie długo tylko za 5 miesięcy- powiedziała ze spokojem Ola, a Karol pobladł, mi szczęka opadła.
- żartujesz prawda ?- zapiszczałam, ona zaprzeczyła.
- Karolu będziesz ojcem- uśmiechnęła się jakby bała się jego reakcji, on natomiast patrzył na nią z otwartą buzią i gdy dotarło do niego to co powiedziała jego narzeczona zobaczyłam w karolowych oczach łzy.
- kocham cię !- krzyknął, a ludzie przechodzący patrzyli się na niego dziwnie. Porwał ją w ramiona i obrócił kilka razy- słyszycie ?! Ludzie będę ojcem !- darł się, a chłopaki od razu to podchwycili. Złapali Karola i zaczęli go podrzucać, prowodorem był oczywiście Ignaczak i Winiarski.
- gratulacje Oleńko- przytuliłam ją i łzy pociekły mi po policzkach.
- czemu płaczesz ?- zapytała odwzajemniając uścisk.
- zazdroszczę- szepnęłam i ucałowałam jej policzek. Zazdrościłam, tak cholernie zazdrosciłam im tego, że mają swoją rodzinę. Ma narzeczonego, dziecko w drodze i świetną rodzinę. Nie raz opowiadała mi o jej rodzicach, którzy byli aniołami. Właśnie w takich momentach przypominało mi się to wszystko co przechodziłam przez moich rodziców.- pamiętaj żeby dziecko wychować dobrze i nigdy go nie zranić- poklepałam ją po plecach i odeszłam na bok przyglądając się obrazkowi cieszących się ludzi. Łzy nie ustawały choć wcale ich nie hamowałam. Nagle poczułam pocałunek na szyi.
- co się stało ?- zapytał mój chłopak.
- Karol będzie tatą, Ola jest w 3 miesiącu ciąży- uśmiechnęłam się nie spuszczając wzroku z moich znajomych.
- to czemu jesteś smutna ?- zdziwił się.
- bo im zazdroszczę- wzruszyłam ramionami- gotowy na mecz ?- Aleks tylko spojrzał na mnie dziwnie.
- jak najbardziej- obdarzył mnie swoim uśmiechem.- chodź muszę pogratulować Wąskiemu.- pociągnął mnie za rękę i za chwilę robiliśmy big hug na środku boiska.

- muszę lecieć się przebrać- przytulił mnie mój chłopak.
- mhmm-  wtuliłam się w jego klatkę.
- Kama ?- zapytał- ale masz moją koszulkę prawda ?- spojrzał z niepokojem na biało-czerwoną koszulkę z numerem dwa.
- o cholera !- złapałam się za głowę- na śmierć zapomniałam, przepraszam- zaczęłam go przepraszać.
- fajnie- stwierdził i widziałam już że strzelił focha.
- a czekaj czekaj- zaczęłam grzebać w torbie- chyba mam kawałek jakiegoś materiału, kurcze co to ? A nie to majtki tego co spał u mnie dzisiaj w nocy, a to ?- zaglądałam głębiej do torby- o a to jest koszulka jakiegoś Atanasijevicia- pokazałam mu- znasz ?
-  podobno najlepsza dupa w mieście- przyciągnął mnie do siebie.
- no ja słyszałam inaczej- mruknęłam.
- jesteś okropna, zła, niedobra- zaczął wyliczać, a jego oczy były cudownie roześmiane.
- i co jeszcze ?- podparłam biodra rękami.
- i cię kocham- wpił się w moje wargi bardzo namiętnie. Po chwili oderwałam się od niego.
- powodzenia kochanie- powiedziałam i wróciłam na swoje miejsce. Za chwilę dołączyli do mnie szczęsliwi przyszli rodzice.
- miłość aż kipi- zaśmiałam się gdy Karol ukradkiem skradł buziaka Olce.
- no ja też widziałam przed chwilą jak kipiała- odkuła mi się Olka- co robiłaś z tym siatkarzem ?
- ale mamo- skrzyżowałam ręce na klatce- to on mnie pocałował- zaśmiałam się a oni razem ze mną. Niedługo po tym zaczął się mecz, bardzo zacięty mecz mimo tego, że Rosja to Rosja, a Serbia to stosunkowo młoda drużyna. Niestety w tie-breaku ulegli sbornej. Oczywiście Serbowie mieli okazję do skończenia tego meczu z wynikiem korzystnym dla nich lecz niestety trener został ukarany żółtą kartką za niewłaściwe zachowanie. Wcale mu się nie dziwię, że tak żywo zareagował na decyzję sędziów, bo ewidentnie gdy atakował Alek, piłka dotknęła bloku. Lecz wiadomo nikt z Rosjan się nie przyzna. Po ostatnim gwizdku ruszyłam w kierunku barierek. Aleks już przy nich czekał.
- zagrałeś świetnie- pocałowałam go w czoło.
- ale nie wystarczająco- jęknął. No tak, jemu zawsze było mało.
- sam meczu nie wygrasz- próbowałam wywołać uśmiech na jego twarzy.
- jesteś kochana- pocałował mnie- poczekaj, wrócimy na piechotę ?
- zapraszasz mnie na spacer ?- zmarszczyłam brwi.
- zapraszam moją kochaną dziewczynę na spacer ulicami Rio- ukłonił się przede mną.
- dziewczyna przyjmuje zaproszenie - zaśmiałam się, a po chwili czułam jak ktoś łapie mnie w swoje ramiona.
- Kamila !!- darł się Cupko.
- cześć Kostek- ucałowałam go.
- dawno cię nie widziałem- udawał, że płacze. - zobacz kto tam jest- wskazał na kogoś za mną.
- Ninka !- zapiszczałam i pobiegłam by z nią się przywitać.- szkoda że na meczu cię nie widziałam byśmy pogadały- przytuliłam się do niej.
- cześć Kama- pocałowała mnie w policzek.
- przepraszam, że przeszkadzam ale porywam moją dziewczynę - Konstantin przytulił ją do siebie.
- a idźcie- zaśmiałam się i pożegnałam ich. Sama zaś wzięłam torbę i poinformowałam Olę i Karola, że wracam z Aleksem.
- gotowa ?- zapytał gdy stałam przy wejściach do szatni.
- pewnie, a ty nie będziesz miał żadnego problemu ?- zapytałam.
- coś ty- mrugnął do mnie- spacer dobrze mi zrobi- wyszczerzył się i ujął moją rękę. Wyszliśmy z hali i przemierzaliśmy ulice Rio de Janeiro.
- chciałabyś mieć takie małe dziecko ?- zapytał po chwili, a ja popatrzyłam na niego jak na wariata.- no co tak patrzysz ?
- szczerze ?- zapytałam, a on kiwnął głową.- bardzo bym chciała- uśmiechnęłam się.
-może sobie takie sprawimy ?- zatrzymał się i objął mnie w pasie.
- najpierw ślub- ujęłam jego policzek, a on się skrzywił.
- ślub ?- powiedział pytająco, a mi stanęło serce.
A jak on nie chce ślubu ? Cholera, wygłupiłam się, zostawi mnie..



____________________
a więc proszę, chciałam 5 meczów i mam 5 meczów :)) szkoda że mieszkam na takim zadupiu że wszędzie daleko ;< no ale ;)
mam nadzieję, że rozdział wam się podoba, może za 2 rozdziały ekipa wróci do Polski i zacznie się normalne życie, ale czy bedzie ono spokoojne ? Zobaczymy ;)
do następnego !
buziaki :*


sobota, 13 kwietnia 2013

Czterdzieści

-zgadnij kto to- szepce mi do ucha.
- Aleks !!- rzucam się na niego gwałtownie i oplatam nogi wokół jego bioder- kochanie !
- cześć mała - całuje mnie w usta- proszę to dla ciebie- podaje mi bukiet goździków.
- dziękuję- całuję go jeszcze raz- jak się tu dostałeś ? Nie trenujecie ?- zasypałam go pytaniami.
- zrobiłem tak samo jak Mariusz i Winiar- zaśmiał się.
-to znaczy co ?- uniosłam brwi.
- uciekłem- wyszczerzył się, a ja walnęłam go dłonią w klatkę piersiową.
-straszny jesteś- zaczęłam się śmiać i wzięłam go za rękę. Poszliśmy w kierunku witających się chłopaków.
- a o siostrze to już zapomniałeś ?- zapytałam Mańka.
- Kamaaa !- rzucił się na mnie- ładnie wyglądasz- pocałował mnie w czoło.
- cześc braciszku- wtuliłam się w jego ramiona.
- a ja ?- jęknął Winiarski.
- cześć stary przyjacielu- przytuliłam się do niego.
- dzięki za młodego- pocałował mnie w policzek.
- nie ma sprawy- wyszczerzyłam się.
- to co jedziemy ?- zapytał Karol.
- chodźcie pożyczyliśmy nasz autokar specjalnie dla was- ukazał rząd zębów opatrzonych aparatem Michał.
- że jak ?- Paulina otworzyła buzię ze zdziwienia.
- normalnie- wzruszył ramionami Mariusz- flaszka wódki obiecana kierowcy i załatwione.
- jesteście wariatami- zaśmiała się Olka.
- mam nadzieję, że kierowca nie wypije tego tu w Brazylii.-powiedziałam
- kierowca codziennie inny jest, prawda chłopaki ?- szukał poparcia Aleks.
- to prawda, nie wiem czego oni się tak zmieniają- wzruszył ramionami Maniek.
- może przez tą wódkę- zaśmiał się Misiek a my razem z nim. Wzięliśmy swoje bagaże i powędrowaliśmy do autokaru stojącego na parkingu.
- Bom dia !- przywitałam się z kierowcą.
- Como se llama ?- zapytał mnie.
- Kamila y tu ?
- Jamal- uścisnął moją rękę, a ja powstrzymywałam się od śmiechu. Poszłam do moich towarzyszy siedzących na tyłach.
- słyszeliście jak on ma na imię ?- zataczałam się ze śmiechu.
- nie- wzruszyli ramionami.
- łan daje tobie słońca łan- zaśpiewałam.
- JAMAL ?!- zapiszczał Kłos i ukrył twarz w bluzie. Wszyscy wybuchliśmy gromkim śmiechem. Spokojnie dojechaliśmy na miejsce. Hotel robił wrażenie z zewnątrz lecz w środku nie zadowalał wyglądem niestety. Cały czas trzymałam Alka za rękę, tak mi go cholernie brakowało.
- a wy gdzie macie kwaterę ?- zapytałam poprawiając okulary przeciwsłoneczne na nosie.
- naprzeciwko- wskazał na równie okazały hotel.
- to dobrze- pocałowałam go w usta.
- przyjdę wieczorem- poruszał brwiami Olek co nie umknęło uwadze Michała.
- Aleks wiesz co to znaczy mieć ciężkie nogi ?- zapytał, a ja kopnęłam go w tyłek.- Ała ! za co ?
- za twoje nieczyste myśli- zasmiałam się.
- żona w ciąży, mąż na odwyku- odkuł się mu mój facet i po chwile roześmialiśmy się wszyscy. Pożegnałam się z nim i pognał do swojego hotelu. My natomiast wzięliśmy swoje walizki i poszliśmy się zakwaterować. Mieliśmy z Oliwierem pokój numer 88 a siatkarze mieszkali na tym samym piętrze co my. Rzuciłam torbę na łóżko a Oli od razu zaczął skakać po łóżku.
- ci brasyliczyjcy to nie mają w ogóle dobrych łóżek- jęknął siadając po turecku ja się roześmiałam.
- oj Oliwier Oliwier- poczochrałam jego blond włoski.
- jestem głodny- skrzyżował rączki na klatce piersiowej. Wyciągnęłam z torby żelki.
- masz na razie to- rzuciłam w jego stronę- zaraz pójdziemy na obiad tylko się przebiorę ok ?- Pokiwał główką a ja zniknęłam za drzwiami łazienki. Umyłam twarz chłodną wodą i założyłam na siebie <ubrania wyciągnięte z torby> i psiukając się perfumami wyszłam z pomieszczenia.
- ładnie wygladasz- rzucił Olek dokańczający paczkę żelków.
- dzięki ziooom !- przybiłam z nim żółwika- idziemy zrobić najazd wujkowi Krzysiowi ?- poruszałam brwiami.
- ciotka, ale ty to masz mózg !- uniósł kciuk w górę, a ja się roześmiałam. Kocham tego dzieciaka. Zamknęliśmy pokój i udaliśmy się do kwatery Winiarskiego.
- Michu gdzie ma pokój Igła ?- zapytałam.
- 87- wyszczerzył się.
- to blisko nas !- skakał z radości Oliwier. No tak, które dziecko nie lubiło Ignaczaka ?
- nie zamawiał przypadkiem jakiegoś jedzenia ?- zapytałam.
- a co wy chcecie zrobić ?- zmarszczył brwi Misiek.
- psikusa- wystawiłam język- dzwoń do obsługi i powiedz, że do 87 mają przywieźć jakieś dobre żarcie- rozkazałam, a on uczynił to co mu kazałam.
- za 5 minut będą.- puścił oko do syna.
- idziemy!- klasnęłam w dłonie i zabrałam małego ze sobą. Po drodze ustaliliśmy plan działania. Stałam i czekałam na kelnerkę która prowadziła wózek z jedzeniem.
- przepraszam- zagadnęłam ją po angielsku- idzie pani do pokoju numer 87 ?
- owszem- uśmiechnęła się, wydała się być miła więc objaśniłam jej mój plan. Szybko znaleźliśmy się pod pokojem Ignaczaka.
- ale ja niczego nie zamawiałem !- tłumaczył się.
- ale proszę pana, trener rozkazał przynieść wszystkim późną kolację- wyjaśniła tak jak jej kazałam.
- Anastasi ?!- zapiszczał- ja chyba śnię ! Ziomek słyszałeś ?!- zawołał Łukasza, który po chwili znalazł się koło Igły.
- co jest ?- zapytał swoim niskim cudownym głosem.
- Andrea pozwolił nam jeść o tej godzinie- cieszył się jak małe dziecko.
- to jakiś żart- machnął ręką- przecież on na pewno niczego takiego by nie zrobił.
- oj dawaj- wzruszył ramionami i wciągnął wózek do pokoju dziękując kelnerce. Oliwier zachichotał, a ja zakryłam mu ręką buzię.
- kurwa ale jaja nie ?- podniecał się jedzeniem Krzysio.
- weź nie ruszaj tego - zaśmiał się Łukasz- może to Canarhinios chca nas otruć ?- zapytał, ale jego współlokator nie zwracał uwagi na to. Zobaczyłam zbliżające się nogi libero do stolika na kółkach z jedzeniem. Chyba po coś sięgał.
- teraz !- nakazałam Oliwierowi, a on złapał za nogę Krzyśka.
- kurwa !!- zawył- kto tu jest do cholery ?! - darł się uciekając na drugi koniec pokoju. Wygramoliłam się spod stolika razem z Olkiem.
- jesteście porąbani !- krzyczał Igła śmiejąc się w niebogłosy, my także staliśmy i się śmialiśmy.
- wujeeeeek !- rzucił się na niego młody.
- siema, sory że przeklinałem- przytulił Winiarskiego- ale mnie wystraszyliście- złapał się odruchowo za serducho.
- no mówiłem ci że to jakies jaja- postukał się w głowę Ziomal.- cześć Kama- wyciagnął w moim kierunku ręce. Przytuliłam się do rozgrywającego a on ucałował moje czoło.
- mogę coś zjeść ?- zajęczał Oliwier. Skinęłam głową a on zaczął pałaszować jedzonko, ja sama wzięłam trochę bo mój żołądek zaczął się odzywać. Jedząc gadaliśmy z siatkarzami, tak się uśmiałam, aż mnie brzuch rozbolał. Po jakiejś godzinie stwierdziłam, że czas już iść. Poza tym Aleks miał przyjść do nas. Pożegnaliśmy się z chłopakami i wróciliśmy się do siebie. Rozkazałam młodemu się pójść umyć, a sama zadzwoniłam do Dagmary.
- cześć !- powiedziałam radośnie.
- o cześć !- odpowiedziała- czekałam na telefon.
- a przepraszam, że nie dzwoniłam wcześniej ale poszliśmy do Ignaczaka i Ziomka i trochę się zasiedzieliśmy. U nas wszystko w porządku więc martwić się nie musisz- opowiedziałam jej wszystko.
- bardzo się cieszę-powiedziała- gadałam z Miśkiem, ma wziąć Olka do siebie dziś żebyś sobie odpoczęła.
- ale on nie będzie miał miejsca- zaprotestowałam.
- Maniek idzie do Pauliny i Arka więc żadnych protestów nie chcę słyszeć- powiedziała stanowczo.
- dobrze mamo- zaśmiałam się a ona razem ze mną. Pogadałyśmy jeszcze chwilę i przekazałam telefon Oliemu, który właśnie wyszedł z łazienki. Sama poszłam pod prysznic. Tego mi brakowało. Zmyłam z siebie całe dzisiejsze zmęczenie i szybko założyłam krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach z racji tego, że wszędzie było strasznie gorąco. Nie wiem jak chłopaki wytrzymują tą temperaturę. Związałam włosy w kitkę i wróciłam do pokoju gdzie mały siedział i oglądał telewizję.
- nic z tego nie rozumiem- jęknął.
- nie dziwne- zaśmiałam się- jesteś w Brazylii.
- no ale tu nawet spoko bajek nie mają- założył ręce na klatkę, a zaraz usłyszałam pukanie do drzwi.
- proszę !- krzyknęłam siadając na łóżko obok Oliwiera. Mieliśmy małżeńskie( :D)
- Buenos dias ja po mojego synas !- wpadł do środka Winiarski kręcąc bioderkami.
- śpię u ciebie ?- ucieszył się malec.
- spędzasz noc tą ze mną bo ciocia Kama jest królewną !- zrymował, a mały zaczął się śmiać. Ja popukałam się w czoło.
- Winiarski ty to chyba nie możesz być spokojny-stwierdziłam.
-  nie jestem spokojny bo jestem przystojny !- wyszczerzył się, a ja głośno się roześmiałam, on także. Pożegnałam się z Olim i Miśkiem i zaraz zniknęli za drzwiami. Nie minęła chwila a znów usłyszałam pukanie.
-ktoś tu szukał misia do przytulenia ?- zobaczyłam mojego chłopaka.
- taka jedna mała dziewczynka- zaśmiałam się i przekręciłam klucz.- znów uciekłeś?
- powiedzmy- mrugnął do mnie i zaczął całować moją szyję. Cicho westchnęłam. Nie muszę mówić co działo się potem. Obudziłam się, rano a obok mnie spał mężczyzna mojego życia. Rozczochrane czekoladowe loki i lekko rozchylone wargi. Kocham go...


***


-Oliwieeeer pospiesz się !- krzyczałam z pokoju.
- już ciociu już idę.
- bo się spóźnimy, ciocia Paulina z Arkiem już czekają.
- moment- jęczy. Ja sprawdzam czy mam wszystko w torebce, w pewnym momencie Winiarski wychodzi z łazienki, a ja wybucham śmiechem.
- coś ty zrobił biedaku ?
- nie śmiej się- krzywi swoją twarz- chciałem wyglądać jak wujek Cupko.
- dlatego postawiłeś włosy na.. tak właściwie na co ty postawiłeś te włosy ?- zapytałam.
- nie wiem, w łazience leżało takie coś lepkiego to wziąłem trochę- wyszczerzył się a ja minęłam go i wpadłam do łazienki. No pięknie.
- Oluś ale to nie był żel- jęknęłam- tylko mój wosk do golenia nóg. Boże jak ja ci to zmyję- złapałam się za głowę.
- pójdę tak- wzrusza ramionami.
- w żadnym wypadku, poczekaj zadzwonie do Pauliny. Wróciłam do pokoju i wziąwszy telefon zadzwoniłam do bratowej.
- Paula pomocy, chodźcie do nas szybko- poprosiłam. A za chwilę razem z Arkiem była u mnie. Gdy zobaczyła Oliwiera zaczęła się śmiać.
- dziecko co ty zrobiłeś- walnęła się w głowę- muszę ci zrobić zdjęcie ! Ustawcie się z Arkiem !- złapała za lustrzankę i robiła im zdjęcia a chłopcy szczerzyli się do aparatu.
- dobra koniec tego dobrego- klasnęłam w dłonie- trzeba mu to zmyć.
- a co to jest ?- zapytała.
- wosk - skrzywiłam się.
- o matko z ojcem- zaśmiała się- masz oliwkę ?
- no mam mam, ale nie wiedziałam czy mogę mu to tym zmyć-rozłożyłam ręce. Wzięłam butelkę z oliwką i kazałam nachylić się Oliemu nad prysznicem. Polałam jego głowę i lepka maź zaczęła się o dziwo rozpuszczać. Odetchnęłam z ulgą. Wywaliłam na jego włosy chyba połowę szamponu, ale po 10 minutach znów wyglądał jak Oliwier Winiarski a nie jak Ivan Zaytsev bądź Kostek do którego chciał sie młody upodobnić.
- jak powiem ojcu to się będzie z ciebie śmiał- zaśmiała się Paulina.
- oj mama- jęknął Arek - Oli wyglądał spoko, też sobie tak zrobię- uśmiechnął się.
- a spróbuj tylko- pogroziła mu palcem.
- dobra zbierajmy się bo spóźnimy się na mecz- klasnęłam w dłonie i opuściłyśmy pokój. Ubrani w koszulki naszych chłopaków wyruszyłyśmy na halę. Razem z nami szli Ola z Karolem z koszulkami Wrony i Zatiego. Ja miałam dziś wyjątkowo koszulkę odziedziczoną po Dagmarze, miało być po równo więc jest po równo. Alkową koszulkę wcisnęłam w torbę, bo przecież po meczu Polaków miał odbyć się mecz Serbii. W świetnych humorach śmiejąc się z różnych rzeczy przemierzałyśmy ulice Brazylii.








______________________
dzisiaj też jest ;)
kto  jutro wygra  ? Ja bym chciała 5 meczy tak baaaardzo bardzo ! Zakso..- proszę :)
miłego czytania :)
komentujcie !
buziaki !!!!!! ;******

piątek, 12 kwietnia 2013

Trzydzieści dziewięć

- jejku jak to złodziej to co ja zrobię ! Biedna ! Sama ?!- jęczałam ruszając powoli w kierunku wysepki kuchennej. Usłyszałam stłumiony śmiech.- jak mnie okradnie, to gdzie ja się podzieję ?!- wykrzykiwałam udając płacz- o ja nie szczęśliwa ! Wiedziałam dokładnie kto siedzi za wysepką i chciałam trochę jeszcze te osoby postraszyć.- chyba muszę zadzwonić na policję - postanowiłam i nagle.
- nie ciocia nie !- wydarł się Arek i wbiegł na środek salonu- to tylko my z Olim ! Ciociu nie dzwoń na policję !- błagał, a zaraz za nim wyszedł Oliwier strzelając sobie facepalma.
- baranie wszystko spaliłeś- kręcił głową Winiarski.
- ale ciocia chciała dzwonić na policję !- tłumaczył się starszemu koledze mój chrześniak.
- tak w ogóle- wtrąciłam- co wy tu robicie ?
- przyszliśmy cię zaprosić na kolację bo mama z ciocią Pauliną zrobiły pyszną zapiekankę- poklepał się po brzuszku Olek.
- przyjdziesz ?- minę kota ze shreka zrobił Arek.
- zgoda- wyszczerzyłam się- ale dlaczego chcieliście mnie wystraszyć ?
- ciociu- zapytał Winiar junior- a po co ci ten psiukacz ?- wskazał na lakier do włosów który trzymałam w ręku, ja tylko zaśmiałam się pod nosem i powiedziałam.
- wystraszyliście mnie- wzruszyłam ramionami- to miała być moja obrona.
- widzisz mówiłem ci że to głupi pomysł- obruszył się mój bratanek.
- ale faaaajna broń ciociu- rozdziawił usta Oli. Zaśmiałam się głośno i wzięłam chłopaków za ręce. Powędrowaliśmy do domu mojego brata i tam razem z bratową i przyjaciółką, która była bliska rozwiązania zjedliśmy kolację. Daga wyglądała cudownie a jej brzuszek powiększał się z dnia na dzień. Malutka rosła jak na drożdżach. Oj myślę, że chłopcy będą się za nią uganiać, w końcu ma takie geny, to kto by się nie uganiał.
- dzięki Kama, że weźmiesz tego urwisa mojego pod opiekę- przytuliła mnie przyjaciółka.
- nie ma sprawy naprawdę- uśmiechnęłam się- kocham tego malca i was też- odwzajemniłam uścisk.
- dobranoc Paulina, do jutra kochana- pożegnałam się z dziewczynami i wróciłam do siebie. Dokończyłam pakowanie, zadzwoniłam do Aleksa, pogadaliśmy trochę i zaraz potem wskoczyłam pod prysznic. Wysuszyłam włosy, założyłam jego koszulkę i położyłam się spać. Strasznie za nim tęskniłam. Nie widzieliśmy się już miesiąc. Był częścią mnie. Przy nim mogłam się wypłakać, to on dawał mi ukojenie. Najwspanialszy facet świata, mój facet. Nigdy nie czułam się tak wspaniale. Czekałam na prawdziwą miłość i ona przyszła. A to co zdarzyło się kiedyś, te szczeniackie związki były tylko kroplą w morzu. Po przyjeździe z Brazylii ma odbyć się sprawa sądowa co do Marcina, mam nadzieję, że to będzie ostatni raz gdy go zobaczę. Na razie Aleksowi nic o tym nie mówiłam, bo znając go to uciekłby ze zgrupowania, a tego nie chciałam. Tak rozmyślając zasnęłam.

***


Obudziłam się o 6. O 11 mieliśmy samolot. Szczerze ? Obawiam się jak na podróż zareaguje Arek, Oli latał już, ale mój bratanek nigdy z racji młodego wieku. Zwlokłam się z łóżka i wzięłam prysznic, nabalsamowałam ciało i zrobiłam delikatny makijaż. Założyłam wcześniej przyszykowane <ubrania> i ciągnąc za sobą walizkę na kółkach zeszłam na dół. Zrobiłam sobie kanapki i między czasie wrzucałam do podręcznej torby butelkę z wodą, telefon, leki, jakieś słodycze, chusteczki i różne inne mniej lub bardziej potrzebne rzeczy. O godzinie 7 byłam już gotowa i zamykając dobrze drzwi pognałam z walizką pod dom brata.
- cześć wam, gotowi ?- wydarłam się wchodząc do środka.
- cześć !- usłyszałam głos Pauliny- już schodzimy, Arek błagam cie ubierz się sam !
- chodź Aruś to ci pomogę- krzyknęłam z dołu, a za chwilę malec był przy mnie z ubrankami w rękach. Założyłam mu krótkie spodenki, bluzkę adidasa, skarpetki i adidasy.
- dzięki ciocia- pocałował mnie w policzek. Za chwilę zeszła do nas moja bratowa. Zadzwoniłyśmy po taksówkę i czekałyśmy już przed zamkniętym domem. Miałyśmy pojechać do Winiarskich po Oliwiera, a stamtąd ma nas zabrać Karol, który zostawi samochód w Warszawie u siebie w rodzinnym domu i pojedzie z nami. Dojechaliśmy pod dom naszych przyjaciół.
- Areeeeeek!- wydarł się Oliwier i rzucił na młodszego przyjaciela.
- Oliwier nie zjadłeś kanapek !- krzyczała z kuchni Daga.- chodź tu, jeszcze się z Arkiem zdążycie nabawić ! Poszłyśmy razem z Pauliną w stronę dobiegającego głosu. Przywitałyśmy się z naszą przyjaciółką.
- dzięki jeszcze raz że go zabieracie- wyściskała nas obie.- znów jęczałby mi, że nie pojechaliśmy i on musi tatę w telewizorze oglądać- westchnęła.
- daj spokój, nie ma sprawy- uśmiechnęłam się- a jak się czujesz ?
- mam nadzieję, że mała poczeka do przyjazdu Miśka- pogładziła się po brzuchu- termin mam na 25 lipca, więc raczej zdąży- wyszczerzyła się. Wtem rozległ się dzwonek.
- mamo wujek Karol i ciocia Ola przyjechali !- krzyczał Oli.
- siema młodzieży- słychać było Wąskiego. Zapakowaliśmy się z trudem do samochodu. Chłopcy w fotelikach na samym tyle, my z Pauliną po środku, a Ola na miejscu pasażera. Machając Dagmarze odjechaliśmy do Warszawy. Na całe szczęście chłopcy usnęli po 15 minutach i nie przeszkadzali. Wysłałam sms Aleksowi, że wyjechaliśmy i sama odpłynęłam. Po pewnym czasie poczułam szturchanie.
- Kama jesteśmy- budziła mnie bratowa. Skinęłam głową i opadające włosy na twarz związałam w kitkę na czubku głowy.
- ale masz śmieszną kitę- zaśmiał się Karol gdy wyszliśmy z samochodu.
- ciocia jest jak wiewiórka- podłapał młody Winiar.
- Winiarski ale oberwiesz- zagroziłam i zaczęłam go łaskotać.
- przepraszam ciotka przepraszam !- krzyczał. Dałam mu buziaka i klepnęłam lekko w tyłek.
- bierz swój plecak i jedziemy wystrzelać Canarhinios !- uniosłam rękę w górę szczerząc się jak głupek.
- ale ja nie będę strzelał do kanarków- powiedział smutny Arek.
- ja też nie mam zamiaru- zagroził Oli, a my wybuchliśmy śmiechem.
- Canarhinios to Brazylia kochanie- pogładziła po głowie mojego chrześniaka Ola.
- a to ich mogę wystrzelać, tak mnie ten Sesende wkurza, że mogę go wystrzelać- uniósł kciuk w górę Oliwier.
- Sesende ?- skrzywiłam się- kto to ?
- Rezende Kamila, Rezende- zataczał się ze śmiechu Karol, a po chwili my wszyscy z nim. Po "śmiechach" przy aucie wyciągnęliśmy swoje walizki i ruszyliśmy w stronę lotniska. Ja ciągnęłam także walizkę Olka, a malec dorównywał mi kroku. Po chwili doszliśmy na miejsce i oddaliśmy swoje bagaże. W wolnym czasie zaczęliśmy chodzić po sklepach szukając czegoś dobrego do jedzenia.
- ja mam ochotę na żelki, albo nie wiecie- skrzywiła się Paulina- mam ochotę na kanapki z dżemem. Razem z Olą popatrzyłyśmy na nią dziwnie i się zaśmiałyśmy.
- może na kanpki do subway'a ?- zaproponował Kłos.
- dobreee !- poklepałam go po ramieniu i ruszyłam w stronę restauracji. Zamówiłam kanapkę i po chwili, gdy chciałam zapytać Oliego co chce do jedzenia, zorientowałam się, że go nie ma. Serce biło mi  jak oszalałe.
- widzieliście gdzieś Oliwiera ?- nerwowo rozglądałam się po okolicy.
- o matko - jęknęła Paula- gdzie on jest ? Arek !- zwróciła się do syna- wiesz gdzie jest Olek ?
- nie wiem mamo- młody tylko wzruszył ramionami.
- Chryste Panie- łzy ciekły mi po policzkach- zabiją mnie.
- chodźcie go poszukamy- powiedziała Ola- rozdzielmy się. Ja idę z Kamilą, a Karol z Paulą i Arkiem. Skinęliśmy głowami i ruszyliśmy w dwie różne strony.
- jeśli jemu coś się stanie to sobie tego nie daruję- płakałam.
- nie panikuj- pocieszała mnie przyjaciółka- pewnie gdzieś tu jest. Gdzie go widziałaś ostatnio ?
- jak do subway'a szliśmy- odpowiedziałam rozglądając się na każdą stronę.
- zadzwonię do Karola, zapytam go gdzie go widzieli. - Wyciągnęła telefon i zapytała narzeczonego o to samo co przed momentem pytała mnie.
- Arek mówi o jakiś wisiorkach- uniosła brew do góry.
- Apart !- jęknęłam i zaczęłam biec w stronę sklepu z biżuterią. Jaka była moja ulga gdy zobaczyłam Oliwera siedzącego na ławce. Porwałam go w swoje ramiona.
- spoko ciotka- zaśmiał się- wiem, że mnie kochasz, ale nie tak publicznie, tu niezłe laski chodzą- puścił mi oko Winiar junior, a ja nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać.
- napędziłeś nam strachu kolego- stwierdziła Ola.
- oj ciocia- jęknął- chciałem kupić coś cioci Kamie za to, że jest taka kochana i mnie zabrała ze sobą- w tym momencie wyciągnął wielką czekoladę z napisem- dziękuję. Jeszcze bardziej się pobeczałam.
- kochana jesteś- przytulił mnie, a my z Olką się popłakałyśmy.
- kocham cię mały - przytuliłam go mocno.- ale nigdy już nic takiego nie rób. Za chwilę dołączyli  do nas nasi towarzysze i zgodnie poszliśmy na odprawę. Cały czas nie mogłam otrząsnąć się z tego co działo się niedawno. Naprawdę nie darowałabym sobie tego, gdyby coś mu się stało.To jest moje oczko w głowie razem z Arkiem. Rozmyślając podałam swój paszport i paszport malca. Wszystko sprawdzone, możemy wchodzić. Boję się tego lotu. 10 h to jednak dużo, a dzieciaki są małe. Ale w sumie pocieszam się myślą, że będzie dla nich to fajne przeżycie. Zajmujemy miejsca z Oliwierem, zamieniam się z nim biletem bo on chce siedzieć przy oknie. Ja sama wyciągam książkę i zaczynam czytać. Oli gra na telefonie. Paula z Arkiem mają miejsca na drugim końcu pokładu prawie, Ola z Karolem także. Po jakiejś godzinie czuje, że główka Winiarskiego leży na moim ramieniu, biorę małą poduszkę i wciskam mu okrywając go kocykiem. Nie mogę się doczekać, aż zobaczę jak wita się z Michałem. Zawsze rozczula mnie widok Arka i Mariusza, gdy mój brat wraca do domu po kilku dniach nieobecności. Chciałabym kiedyś mieć taką szczęśliwą rodzinę jaką tworzą moi przyjaciele i mój brat. Od razu nasuwa mi się obecność Aleksa. Bardzo go kocham. Czekam do końca tych finałów i wreszcie będę mogła się nim nacieszyć. Postanowiłam, że po powrocie zabiorę go w Bieszczady. Moje małe miejsce na ziemi. Uwielbiam tam jeździć, wszystko wydaje się być inne i łatwiejsze. Myślę, że będzie to dobry pomysł. O stokroć lepszy nić Karaiby czy Bali.


***


-kochanie obudź się- szturcham Oliwiera.
- mama ?- przeciąga się malec.
- ciocia- zaśmiałam się.
- a - klepie się w głowę- no tak- posyła mi swój firmowy uśmiech.
- nie tęsknisz za mamą ?
-trochę - pokazuje na palcach- ale nie mów nikomu.
- masz to jak w banku- puszczam mu oko. Samolot podchodzi do lądowania. Jesteśmy w Brazylii ! Sprawdzam czy młody niczego nie zostawił i czy wszystko ma w swoim małym plecaku. Możemy wychodzić. Znajdujemy się na lotnisku. Mariusz z Michałem mieli się urwać i po nas wyjść. Kwaterę, o tyle dobrze, mamy w hotelu z siatkarzami.  Rozglądam się po lotnisku i nagle widzę dwóch wysokich mężczyzn w koszulkach z napisem : POLSKA. Macham im i pokazuję Oliemu i Arkowi gdzie są ich ojcowie. Obydwaj rzucają im się w ramiona. Stoję uśmiechnięta patrząc na ten jakże rozczulający obrazek. Nagle ktoś zasłania mi oczy./





_____________


mam nadzieję, że ten spodoba Wam się bardziej niż poprzedni który był kompletną klapą !
Miłego czytania !!!!!
komentujcie ! :*
pozdrawiam :)))

środa, 10 kwietnia 2013

Trzydzieści osiem

- Marcin co ty do cholery jasnej tu robisz ?!- wydarłam się patrząc na niego.
- zamknij się suko !- wysyczał ciągnąc mnie w stronę zaplecza.
- odwal się ode mnie ! - próbowałam się uwolnić. Kopałam go, ale on nie dawał za wygraną. Kurczowo trzymał moje ramię nie dając mi swobody.- czego ode mnie chcesz ?
- ciebie- uśmiechnął się ironicznie.
- zostaw mnie, błagam- zaczęłam płakać, nie wiedziałam co zrobić, bałam się najgorszego. Po chwili czułam jego ręce, które błądziły po moich pośladkach. Kopnęłam go kolanem w krocze.
- idiotko ! Nie wiesz co teraz zrobiłaś !- wysyczał ponownie i zaczął całować mój dekolt. Zaczęłam krzyczeć. Miał nadzieję, że ktoś mnie usłyszy. Czułam się ohydnie. Na myśl, że on może mnie zgwałcić łzy same płynęły do oczu.
- co tu się dzieje ?!- usłyszałam znajomy głos wchodzący do pomieszczenia.
- Grzesiek !- krzyknęłam.
- Odwal się od niej- mój przyjaciel przywalił Marcinowi, aż z jego nosa poleciała krew. Przytrzymał go, a mi mimo roztrzęsienia kazał pobiec po ochronę. Dopadłam pierwszego lepszego ochroniarza klubu i zaciągnęłam go na tyły. Zrobił to co było w jego obowiązku, a Grzesiek zadzwonił po policję. Po 10 minutach przyjechali i zabrali Marcina.
- co za skurwiel- syknął Karol, który z nerwów aż otrzeźwiał. Ja stałam przytulona do niego i Olki.
- wszystko w porządku ?- zapytała.
- nie wiem sama- jęknęłam- nie wiem co bym zrobiła gdyby nie Grzesiek- popatrzyłam w stronę barmana.- dziękuję.
- nie masz za co, każdy zrobił by to samo.- uśmiechnął się- znasz go  ?
- długa historia- machnęłam ręka.
- zbieramy się ?- zapytała Edyta. Pokiwaliśmy głowami, a ja jeszcze raz podziękowałam dobremu kumplowi. Mam jutro się stawić na komendzie i złożyć zeznania. Nie wiem jak to będzie i czy w ogóle dam radę tego dokonać. Wyszliśmy przed klub i ruszyłam w kierunku auta.
- jesteś pewna, że chcesz prowadzić ?- zapytał Karol.
- wszystko ok- uśmiechnęłam się.
- może pojedziemy i będziemy spac u ciebie co ?- zagadnął Kłos.
- moglibyście ?- popatrzyłam na trójkę moich towarzyszy. Oni zgodnie pokiwali głowami i za moment jechaliśmy w stronę mojego domu. Otworzyłam drzwi i wpuściłam ich do środka. Sama poszłam na górę i biorąc prysznic przebrałam się w piżamy, ubrania dałam także Olce i Edycie, Wąski też założył jakąś koszulkę i po godzinie gdy mijała już 2 w nocy siedzieliśmy w salonie z kubkami herbaty. Ja powoli się uspokajałam i koło 5 spokojnie zasnęłam.
Koło 11 wstaliśmy, a ja w ramach rekompensaty zrobiłam śniadanie dla moich przyjaciół. Jedli aż im się uszy trzęsły. Po posiłku odwiozłam ich do domu, a sama pojechałam do pracy. W klubie monotonia, nie ma siatkarzy- nic się nie dzieje tak zwany- martwy sezon. O 14 zadzwonił do mnie telefon.
- dzień dobry inspektor Dariusz Stańczyk, mam przyjemność z panią Kamilą ?
- dzień dobry, Kamila Wlazły. W jakiej sprawie pan dzwoni ?- zapytałam.
- dobrze byłoby gdyby pani złożyła zeznania u nas na komendzie- odpowiedział- to będzie kilka rutynowych pytań oraz opowiedzenie całej sytuacji jaka miała miejsce w nocy.
- rozumiem, ale czy to konieczne ?- nie widziało mi się za bardzo opowiadać i przeżywać to wszystko jeszcze raz.
- dla pani dobra tak. Musi być pani bezpieczna, a tak może wyrokiem będzie zakaz zbliżania więc chyba pani na tym zyska.
- to w sumie sensowne- powiedziałam- o której mam być ?
-  pasuje pani o 16 ?
- dziękuję, będę. Do widzenia- zakończyłam połączenie i opadłam na fotel. Na myśl o wydarzeniach minionej nocy wzdrygnęłam się. Gdy rozpamiętywałam to wszystko do gabinetu wpadł Karol.
- cześć !- rzucił siadając na fotelu Tomka i zaczął grzebać w papierach.
-nie radzę- wskazałam na miejsce gdzie usiadł przyjaciel. Koper nienawidzi gdy mu ktoś siada za biurkiem i grzebie w jego papierach- zaśmiałam się, a zaraz w drzwiach pojawił się on.
- o wilku mowa - powiedział Kłos- własnie Kama mówiła mi że nie lu..
- Wąski kurwa !- krzyknął Tomcio- spadówa stąd, zaraz mi to będziesz jeszcze raz układał  !- krzyczał, a ja zalewałam się ze śmiechu widząc minę Kłosa.
- dobra sory weź nie gryź-zaśmiał się.
- nigdy więcej- pogroził palcem Tomek.
- Karol co cię do nas sprowadza ?- zapytałam.
- przyszedłem po ciebie, bo idziemy na policję - wyprężył się dumnie.
- my ?- zmarszczyłam brwi- miałam iść sama- wzruszyłam ramionami.
- nie pozwolę na to- posłał mi uśmiech.
- a ja dowiem się o co chodzi ?- wtrącił Tomek.
- wczoraj w barze jakiś skurwiel chciał zgwałcić Kamę- wzdrygnął się, a ja walnęłam go w ramię.
- bez przesady, dałabym sobie radę- jęknęłam.
- idźcie na policję bez kitu, bo to nie żarty- pouczył nas Koperek.
- dobra to co zbieramy się ?- klasnął w dłonie Kłos. Ja wzięłam swoją torbę, pożegnałam się z Tomkiem i dotrzymując kroku przyjacielowi(co było nie lada wyczynem z racji tego, że to wielkolud, a ja miałam buty na koturnie) pognaliśmy w stronę auta.
- ty prowadzisz- rzuciłam mu kluczyki i usadowiłam się na miejscu pasażera. Po 15 minutach przeprawy przez zatłoczony Bełchatów dojechaliśmy na miejsce.
- dzień dobry- przywitałam się z dziewczyną około 25 lat siedzącą za biurkiem.- ja chciałabym złożyć zeznania.
- Karol Kłos !- zapiszczała, a ja przybiłam sobie facepalma. No błagam. Zachowywała się jak dziewczynka, która dostała lalkę na mikołaja. Karol musiał zrobić sobie z nią zdjęcie i dać autograf. Dopiero po 5 minutach podniecania się siatkarzem, zapytała mnie łaskawie czy mi czegoś nie trzeba.
- chciałam złożyć zeznania- warknęłam niemiło.
- korytarzem cały czas prosto, drzwi 50- odpowiedziała wskazując ręką miejsce gdzie mamy iść. Podążyłam we wskazane miejsce i zapukałam do drzwi. Przywitał mnie naprawdę miły pan policjant co nie zdarza się zbyt często jeśli chodzi o wizyty na komisariacie. Taki kraj. Wszystko poszło sprawnie i w miarę szybko. Pan Darek zaoszczędził mi niemiłych wspomnień i zapewnił, że mogę wystąpić o zakaz zbliżania się do mojej osoby. Ucieszyło mnie to i razem z nim wypełniłam wniosek i złożyłam zeznania. Czeka mnie ciężki proces bo przecież rodzice Marcina i sam on są bogaci i z pewnością zapewnią mu dobrego prawnika. Ale co szkodzi spróbować ? Po rozmowie pożegnałam się z policjantem i odwożąc Karola do domu ówcześnie mu dziękując za wszystko pognałam do domu. Zrobiłam sobie spaghetti i zasiadłam przed laptopem czekając na mojego chłopaka na skype.
- cześć kochanie- wysłał mi buziaka.
- siemaaaa- przywitałam go szerokim uśmiechem. Gadaliśmy chyba ze dwie godziny, między czasie wpadał Nikola który nie mógł się rozstać z widokiem mnie na ekranie komputera. Nim się obejrzałam wybiła 18. Postanowiłam zadzwonić dla pewności do Dagi czy wszystko w porządku oraz do Pauliny. Jak się okazało u obydwu było okej więc mogłam spokojnie położyć się wcześniej spać. Założyłam koszulkę Alka biorąc wcześniej prysznic i dzisiejszego wieczoru zasnęłam zaraz po godzinie 20.


***


Następne dni mijały bardzo szybko. Tęskniłam za Aleksem, ale nazajutrz wybierałam się do Brazylii razem z moimi przyjaciółmi. Chłopakom szło koncertowo, tak jak w ubiegłym roku. Prawie wszyscy jechaliśmy kibicować naszym. Ja kibicowałam trochę naszym, trochę Serbii ( z wiadomych powodów).Dagmara zostawała w Polsce bo jej stan na to nie pozwalał. Do domu Winiarskich miała zawitać teściowa Michała, a ja miałam robić za opiekunkę Winiara Juniora jako, że byłam sama i nie miałam nikogo pod opieką mogłam robić za jego mamę. Z Olim dogaduje się świetnie także nie będzie problemu. Dokończyłam właśnie pakować walizkę z ubraniami gdy do mojego domu ktoś wszedł. Wyraźnie słyszałam jak drzwi wejściowe trzasnęły Zeszłam po cichu na dół,  biorąc do ręki lakier do włosów( tak na wszelki wypadek) ale nikogo nigdzie nie było. Zaczęłam się obawiać. Miałam w głowie najróżniejsze scenariusze. Bałam się, że to jakiś złodziej, ale złodziej o 15 po południu ? Pomyślałam o Marcinie, mógł się przecież mścić za tą policję. Usłyszałam jakiś szmer dochodzący z kuchni. Weszłam, a tam...


____________________

 cześć i czołem ! Oddaję w wasze ręce kolejny rozdział. Mam już pomysły na dalszą część i obiecuję, ze zrobi się ciekawiej może już w następnym.
Miłego czytania :))
zachęcam do komentowania, to mnie motywuje i podnosi cholernie na duchu :)
dzięki wam :) :***
pozdrawiam !

sobota, 6 kwietnia 2013

Trzydzieści siedem

-czego się tak wydzierasz ?- usłyszałam głos Karola z jego pokoju.
- ty się mnie głupio nie pytaj ale do kurwy chodź tu !- stałam w korytarzu i ciągle się darłam.
- nie bluzgaj- wyłonił się z łazienki- co jest ?
- ja się pytam ciebie co jest ! Do cholery co mają znaczyć te przytulanki ?!- walnęłam moją torbą o podłogę, a mój przyjaciel stał zdezorientowany.
- naprawdę nie rozumiem o co ci chodzi- podrapał się po karku nerwowo, a moje wkurzenie osiągnęło apogeum.
- jak to nie wiesz ?! Z kim się przytulałeś dziś rano ?!
- Karol coś się stało ?- zza drzwi łazienki wyłoniła się ta sama dziewczyna, którą widziałam z nim.
- wszystko ok Edyta- posłał jej uśmiech, a ona zniknęła.
- no właśnie - założyłam ręce- kto to jest ?! Jak skrzywdzisz Olkę to cię własnymi rękami uduszę ! Nie daruję ci tego ! Przecież się zaręczyliście !- krzyczałam, a on bezczelnie zaczął się śmiać. Podeszłam i dałam mu w twarz za ten jego uśmieszek.
- ała !- odskoczył- za co ?
- za twój głupi łeb !
- Kamila, ale to nie tak- zaśmiał się znów pocierając policzek.
- ciekawe jak !- warknęłam i dałam mu chwilę, aby to wytłumaczyć- co to za dziewczyna ?! Jak kochasz inną, to po co było prosić o rękę Olkę do cholery !
- w sumie, to kocham Edytę- wyszczerzył się- ale to moja siostra - zaczął zataczać się ze śmiechu, a ja przetwarzałam w głowie to wszystko. W sumie nie przytulali się, jak ich widziałam, jakoś tak jakby mieli się ku sobie. W końcu strzeliłam sobie facepalma.
- ale siara..- jęknęłam.
- dowaliłaś jak młody dzik w drzewo- powiedział o mało się nie zapowietrzając- chodź poznam cię z nią.
- nie nie, może lepiej pójdę- zaczęłam kierować się w stronę wyjścia.
- oj chodź Kama- pociągnął mnie za łokieć, nie było przeproś. Musiałam wrócić i skonfrontować się z ową kochanką Karola. Weszłam do salonu gdzie siedziała ona.
- cześć- uśmiechnęłam się niepewnie- przepraszam za tą awanturę w korytarzu, Kamila jestem- podałam jej rękę.
- cześć cześć- zaśmiała się- Edyta,  pogodziliście się ?
- wiesz, że ona myślała, że zdradzam z tobą Olkę ?- zaśmiał się Kłos, ja szturchnęłam go w brzuch, a Edytka zapluła nowy dywan kawą.
- serio?- popatrzyła na mnie, a ja wzruszyłam ramionami paląc buraka. Co za debilka ze mnie.
- napijesz się czegoś ?- zapytał Wąski. Poprosiłam kawę i zajęłam miejsce obok rzekomej kochanki mojego przyjaciela. Wypiliśmy kawę i do domu wróciła Ola.  Postanowiliśmy razem pójść na imprezę do jakiegoś klubu.
- to ja będę u was o 20 okej ?- zapytałam zbierając się do wyjścia.
- 20 nam pasuje- odpowiedziała Olka. Pożegnałam się z nimi i opuściłam blok. Wsiadłam do auta i odjechałam z ulicy Słoneczniej. Założyłam słuchawkę i zadzwoniłam do Aleksa.
- cześć kochanie, trenujesz ?
- moje słońce !- ucieszył się na mój telefon- mamy przerwę, co u ciebie ?
- wszystko w porządku, właśnie wracam od Karola i Olki- tu opowiedziałam mu całą sytuację dnia dzisiejszego.
- ale ty masz nierówno pod sufitem- zaśmiał się.
- co byś zrobił na moim miejscu ?- przedrzeźniałam go.
- to samo- zaśmialiśmy się teraz oboje. Poinformowałam go o planowanym wypadzie do klubu. Nie powiem, że był uradowany, ale co może zrobić. Obiecałam, że nie będę pić także słowa dotrzymam. Pożegnaliśmy się gdy akurat dojechałam do domu. Spojrzałam na zegarek- 17. Hmm mam jeszcze trochę czasu. Poszłam do domu mojego brata i posiedziałam pół godziny z bratową i chrześniakiem. Gdy już wróciłam do mieszkania, od razu zabrałam się za szykowanie. Wzięłam prysznic, zostawiając proste włosy, zrobiłam mocniejszy makijaż, a usta pomalowałam czerwoną szminką, założyłam <sukienkę>  do niej czarne sandały na koturnie i torebkę, do której wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy. Około 19.40 byłam gotowa. Wysłałam sms Alkowi, że już jadę i że ma się nie martwić. Wsiadłam w auto i pojechałam kolejny raz pod blok przyjaciół.
- ale ładnie wyglądasz- powiedział Karol gdy otworzył mi drzwi.
- dzięki dzięki- ucałowałam go w policzek i przywitałam się tak samo z Olą, która właśnie wyszła z łazienki.
- gotowi ?- zapytałam- gdzie Edytka ?
- już idę !- usłyszałam głos z gościnnego pokoju. Za chwilę wszyscy zwarci i gotowi wsiedliśmy do samochodu Alka. Ja byłam jako kierowca. Po 10 minutach dojechaliśmy pod klub 68. Zaparkowałam samochód i ruszyliśmy w stronę wejścia.
- ładnie tu- stwierdziła siostra Karola.
- nie powiem, że nie- zaśmiałam się- już dawno mnie tu nie było.
- chodziłaś tutaj ?- zapytał Kłos.
- owszem, jak miałam 17 lat to uciekałam Mariuszowi i przesiadywałam tutaj- wyszczerzyłam się, a oni zaczęli się śmiać. Znaleźliśmy idealne miejsce w rogu sali z widokiem na cały klub. Wzięłam Olę pod rękę i poszłyśmy do baru. Siadłam na wysokim taborecie i zaczęłam szukać w menu co mogą zamówić. Olka wybrała mojito dla wszystkich a ja kulturalnie soczek bananowy. Barman cały czas bacznie mi się przyglądał.
- przepraszam, może to głupio zabrzmi- zaczepił mnie nalewając alkohol do szklanek.
- słucham ?- zwróciłam się w jego stronę.
- my się przypadkiem nie znamy ?-zapytał.
- a skąd mamy się znać ?- uśmiechnęłam się i przybiłam sobie facepalma - Grzesiek ?!- pisnęłam.
- Kamila ? Kama Wlazły prawda ?- zaśmiał się, a ja pokiwałam głową.
- kiedy wróciłaś ?
- w styczniu- odpowiedziałam. Grzesiek to kolega jeszcze z gimnazjum. Tyle lat się nie widzieliśmy, a on całkiem się zmienił i wyprzystojniał. Zawsze gdy mojej Olgi nie było w szkole to siedziałam z nim. Trzymaliśmy się razem przez całe 3 lata, potem on wyjechał do Warszawy, ale jak widać wrócił.Mieliśmy kontakt to czasu, aż wyjechałam do Londynu. Kolejna osoba, którą wtedy zostawiłam.
- kurcze no ale spotkanie- zaczął rozmowę- zostajesz na stałe ? Jak Ci się mieszkało ? Wytrzymywałaś z Olgą ?- zasypał mnie pytaniami, a na imię mojej przyjaciółki zadrżałam. Grzesiek dał Oli drinki, a ja zostałam by z nim porozmawiać.
- Olga nie żyje- powiedziałam cicho.
- co mówisz ?- poprosił by powtórzyć bo muzyka zagłuszała rozmowę.
- Olga nie żyje- powtórzyłam, a on upuścił szklankę którą trzymał.
- żartujesz prawda ?
- niestety nie- tu opowiedziałam mu całą historię jej przyjazdu do Polski- dobrze, że wróciłam z Serbii to przynajmniej byłam przy jej śmierci- zakończyłam opowieść.
- byłaś w Serbii ?- zdziwił się
- no tak, u mojego chłopaka- odpowiedziałam normalnie popijając sok.
- czekaj, czekaj, chodzisz z Cupkoviciem ?- popatrzył na mnie zdezorientowany.
- nieee- zaśmiałam się- jestem z Aleksem i byłam u niego niedawno- oznajmiłam. Z jego twarzy nagle znikł uśmiech, którym darzył mnie od początku rozmowy. Nasz dialog się  nie kleił zbytnio więc postanowiłam wrócić do moich przyjaciół, którzy jak się okazało nie poprzestali na jednym drinku i było im wesoło.
- Kamila- śmiał się Karol- zobacz co właśnie robi Edyta- wskazał na jego siostrę.
- nie wierze- zaśmiałam się razem z nim- serio to ona ?!
- Wąski się z nią założył- oznajmiła Olka i tak samo wybuchła śmiechem.
- Edyta ! Edyta ! Edyta !- darliśmy się klaszcząc, aby nasza towarzyszka dała czadu.
- ile ona wypiła ?- zdziwiłam się bowiem aktualnie patrzyliśmy na siostrę Karola, która wybierała piosenkę do śpiewania.
- to był zakład- powiedział Kłos- jak ona wyjdzie i zaśpiewa, to ja stawiam jej butelkę wódki.- wyglądał na zmartwionego, ponieważ jego siostra nie zawahała się przed niczym i właśnie zaczynała śpiewać "zawsze tam gdzie ty".
- chyba przegrane- zaśmiała się Olka, a ja razem z nią. Nabijałyśmy się z niego dobre pół godziny po występie Edyty, która konsumowała swoją nagrodę z bratem i przyszłą bratową. Musiałam skorzystać z toalety więc zgarnęłam torebkę i ruszyłam w stronę mojego celu. Kolejka była duża, ale jak mus to mus. Stałam sobie spokojnie gdy zadzwonił mój telefon.
- hej misiek- odpowiedziałam.
- cześć kochanie, co robisz ? Gdzie jesteś ? Wszystko w porządku ?- zasypał mnie pytaniami, a ja się zaśmiałam.
- nie martw się o mnie, właśnie stoję w kolejce do łazienki, nikt mnie nie zgwałcił ani nie podrywał i co najważniejsze nic nie piłam- odpowiedziałam podkreślając ostatnią frazę.
- ale śmieszne- cmoknął do telefonu- jak się bawisz ?
- w sumie bywało lepiej, trochę nudą wieje ale no nie zostawię tych pijaków samych.
- aż tak źle z nimi ?
- Karol założył się z siostrą o butelkę wódki i przegrał, właśnie ją rozpijają czyli musisz sobie to wyobrazić, a tak w ogóle to czemu nie śpisz ?
- martwię się o ciebie- wyobraziłam sobie w myślach jaką ma teraz minę.
- tęsknie wiesz ?- zapytałam.
- ja też, ale już niedługo- odpowiedział- dobra to miłej zabawy i uważaj na siebie kochanie, kocham cię- wysłał mi buziaka przez telefon.
- ja ciebie też kocham- odpowiedziałam i zakończyłam połączenie. Nadeszła moja kolej. Skorzystałam z toalety, umyłam dłonie i szłam wąskim korytarzem z powrotem na salę. Nagle ktoś złapał mnie za łokieć.
- możesz mnie do cholery zostawić ?!- wydarłam się, a gdy zobaczyłam osobę, która to uczyniła- zamarłam...



_________________
a jednak jest dzisiaj :) Mam nadzieję, że się podoba :)
jutro I mecz finałowy, kto za ZAKSĄ łapka w górę ?! :)
jutro też mam 18 mojej przyjaciółki, jak bumcyk dana rozpije się w tym roku jak nic ;P
miłego czytania !
proszę o komentarze, bo one strasznie motywują, a komentującym dziękuję ;***
pozdrawiam :)))





środa, 3 kwietnia 2013

Trzydzieści sześć

- kupiłam to co chciałeś !- wpadłam do kłosowego mieszkania jak strzała.
- Kama dzięki ci bo bym się nie wyrobił- przywitał mnie, całując w policzek.
- wszystko gotowe ?- zapytałam odstawiając różę do wcześniej przygotowanego wazonu. Karol zadzwonił do mnie, abym pomogła mu w przygotowaniu kolacji dla niego i mojej przyjaciółki, która dzisiejszego wieczoru miała zostać jego narzeczoną. Nie mogłam się nie zgodzić. To właśnie dlatego był  taki tajemniczy w ostatnim czasie. Miał teraz wolne, bo kontuzja kostki wykluczyła go niestety z gry w reprezentacji, jeszcze przed rozpoczęciem ligi światowej.
- chyba tak, no nie wiem, sama zobacz- wskazał na salon po środku którego stał stół nakryty białym obrusem na którym znajdowały się 2 komplety talerzy i sztućców plus szampan, kieliszki.
- postarałeś się- uniosłam kciuk w górę- ale jak masz zamiar w tej koszuli poprosić Olkę o rękę to weź lepiej się przebierz- zaśmiałam się.
- no co ? Zła jest ?- zaczął przyglądać się koszuli w kratkę, którą miał na sobie i wybuchnął śmiechem- dobra mam jeszcze czas to się przebiorę, poczekaj !- krzyknął- powiesz mi czy dobra będzie ta którą wybrałem na dziś- wyszczerzył się.
Pokiwałam twierdząco głową, a ten znikł zaraz za drzwiami od jego sypialni. Po chwili wyszedł z niej w błękitnej koszuli z białym kołnierzykiem.
-może być ?
- jest super !- klasnęłam w ręce- a co będziesz gotował ?
- kurczaka z sezamem w miodzie- oznajmił
- uuuu, no to grubo- mrugnęłam do niego- dobra ja się zbieram, także powodzenia, żeby Ola się zgodziła, kolacja smakowała i dobrego seksu- zaśmiałam się i ucałowałam go w policzek.
- dzięki za wszystko !- krzyknął już korytarza. Ja zbiegłam na dół, spojrzałam na zegarek- 12. Kurcze co ja będę tyle robić. Postanowiłam pojechać do klubu. Mimo tego, że mój urlop trwa jeszcze kilka dni, to nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Zajechałam pod halę i wysiadłam z samochodu. Udałam się do naszego gabinetu i zastałam tam tylko Tomka.
- cześć Koperku- przywitałam się z nim.
-siema, siema ty już nie masz co robić na urlopie ?- zaśmiał się, wzruszyłam ramionami i zrobiłam sobie kawę.
- daj mi jakąś robotę bo zgłupieje- poprosiłam.
- tak się składa, że nie chce mi się segregować zdjęć, które robił Piotrek,a  trzeba by powstawiać na fejsa jakieś z zakończenia sezonu, podsumowania i w ogóle- wyszczerzył się- ja się zajmę papierami.
- lepsze to niż nic- zarechotałam i zabrałam się do pracy. Po godzinie mi się znudziło i uznałam, ze pójdę po pudełko lodów do pobliskiego sklepu. Wzięłam portfel, telefon i poszłam w stronę spożywczaka. Zakupiłam to co trzeba i powolnym krokiem wracałam do Energi. Dostałam nagle sms:
" hej moje kochanie ;* już jestem na miejscu, trener nawet się nie skapnął, że mnie nie ma, mam głupie szczęście nie ? kocham Cię.."
uśmiechnęłam się na jego treść i nie zauważyłam nadjeżdżającego samochodu.
- mogłabyś uważać jak chodzisz ?!- wydarł się kierowca czarnego volvo.
- przepraszam !- krzyknęłam i znów szłam dalej szeroko się uśmiechając. Odpisałam mojemu chłopakowi i z lodami wróciłam do środka.
- patrz co mam !- wskazałam na pudełko algidy.
- o jaa- Tomka oczy momentalnie się zaświeciły, a ja głośno się roześmiałam.
- widzę masz dobry humor- mrugnął do mnie.
- jak najbardziej, nic mi go nie popsuje- odpowiedziałam łapiąc za łyżeczkę.
- a jak się trzymasz po śmierci przyjaciółki ?- zapytał niepewnie, jakby bał się, że mnie zrani słowami.
- dobrze, po prostu wiem, że się mną opiekuje- uśmiechnęłam się i przypomniałam sobie wczorajszą rozmowę z Aleksem. Czułam jej obecność i to nie pozwalało mi płakać.
- nie ma sensu się zamartwiać, tym co jest tu na ziemi. Te wszystkie przyziemne rzeczy są niczym w porównaniu do tego co czeka nas tam na górze- wskazał  na sufit, który miał być odzwierciedleniem nieba.
- masz rację Tomku- usłyszeliśmy za sobą głos prezesa- nie wiesz co cię czeka tam na górze, ale wierz mi nic dobrego jeśli za pół godziny nie oddasz tego sprawozdania akcji marketingowych naszego zespołu z całego sezonu - pogroził mu palcem, a ja wybuchłam śmiechem. Gabinet prezesa znajdował się właśnie centralnie nad nami. Koper się zaczął śmiać ze mną.
- oj prezesie- przeciągnął- chce prezes loda ?- wskazał na pudełko stojące przed nami.
- puknij ty się w czoło Koprowski- zaśmiał się- idę do siebie, masz 30 minut- i opuścił nasz gabinet.
- to ja się będę chyba zbierać- zaczęłam zbierać swoje rzeczy- do zobaczenia - pożegnałam się i wsiadłam do auta. Pojechałam do biedronki i zaczęłam robić zakupy. Kupiłam banany, truskawki i kilka opakowań ptasiego mleczka, które tak uwielbiałam. Przechadzałam się po sklepie i trafiłam na dział z alkoholami. Popatrzyłam na stojące butelki i gdy miałam sięgać po jedną w mojej głowie pojawił się głos Aleksa- obiecaj. Szybko zrezygnowałam z tego głupiego pomysłu i czym prędzej pognałam do kasy. Zapłaciłam, wrzuciłam zakupy do bagażnika i wróciłam do naszego domu. Wieczorem dostałam sms od Kłosa:
"zgodziła się, jestem najszczęśliwszym facetem na świecie, kocham ją jak wariat ! Dzięki KAMA :*"


***


- ciocia, ciocia zaraz wujek będzie grał- Arek ciągnął mnie w stronę ich salonu.
- wiem kochanie wiem, ale mecz zacznie się dopiero za 10 minut- próbowałam się wydostać z żelaznego uścisku chrześniaka.
- Aruś kochanie zostaw Kamilę- odciągnęła go ode mnie bratowa.- napijesz się czegoś ?
- mam ochotę na kawę-odpowiedziałam i zajęłam miejsce na wysokim taborecie.
- a może coś mocniejszego ?- poruszała brwiami Paulina pokazując butelkę wina.
- ja dziś nie mam ochoty- odpowiedziałam, a w środku rozpierała mnie duma z mojej silnej woli. To wszystko dla ciebie Aleks, pomyślałam. Zaczął się mecz, Serbia grała o wyjście z grupy. Mocno trzymałam kciuki, a Aruś za każdym razem gdy jego wujek "ścinał" lub zagrywał krzyczał- wujek chojeja nie zwal tego ! Ostatecznie "nasi" pokonali Niemców i mogli cieszyć się z awansu. Zadzwoniłam do Alka i razem z moim bratankiem pogratulowaliśmy wszystkim. Wróciłam do domu i od razu poszłam spać. Nadmiar emocji dawał o sobie znać. Ogólnie czułam się od jakiegoś czasu bardzo dziwnie, trochę osłabiona. Może to z przemęczenia, nie wiem ? 


***

Obudziłam się o 7 i szybko poszłam pod prysznic. Wysuszyłam włosy, nabalsamowałam ciało i zrobiłam lekki makijaż. <Ubrałam się> i zjadłam szybko swoje śniadanie. Wysłałam sms do Aleksa na dzień dobry i pojechałam do pracy na 9. Jadąc autem zobaczyłam na chodniku znajomą sylwetkę oraz drugą, która nie wyglądała jak jego narzeczona. Kłos ?  Zmieszana tą sytuacją, bo wyglądała ona dość dwuznacznie przycisnęłam pedał gazu i byłam po chwili na miejscu. To co widziałam ciągle dawało mi do myślenia. Postanowiłam coś z tym zrobić po pracy. Przecież to niemożliwe żeby Karol zdradzał Olkę ? Muszę się dowiedzieć o co chodzi, bo jeśli to było to na co wyglądało, to go zabije własnymi rękami. Przez ten ostatni czas zżyłam się z Olką strasznie i nie wyobrażam sobie, aby ona mogła cierpieć. Jeśli to prawda i on jej tego nie powie, zrobię to ja. Nabuzowana złymi emocjami wpadłam do gabinetu. Dziś w miarę szybko minęło mi to 5 h. Dobrze, że mamy teraz trochę mniej rzeczy do robienia. Każdy z nas jest luźniejszy. Pożegnałam się z Pauliną i Tomkiem i wyszłam z hali. Wcale nie wybrałam drogi prowadzącej do mojego domu. Zaparkowałam pod dobrze znanym mi blokiem i wbiegłam po schodach prawie się na nich zabijając. Z zamachem otworzyłam drzwi nie patrząc na to, że nie jestem u siebie.
- Wąski  kurwa natychmiast do mnie !- wydarłam się.


____________________________
dodaje dziś bo nie będę miała czasu ani jutro, ani na weekendzie chyba że w piątek nie pójdę do szkoły. Zobaczymy.  Jak myślicie czy ta sytuacja z Karolem to serio taka sytuacja na jaką wyglądała czy może Kamila ma omamy ? :) Trochę taki pisany na siłę i ten drugi "akapit" nie podoba mi się za bardzo, ehhh....
Miłego czytania ;)
dzięki za 15 tys wyświetleń !!!!!!!! ;*
zostawiajcie komentarze :) A dla stałych komentujących kolejny raz- BIG HUG !
Kocham WAS :*****
buziaki !!!!!

wtorek, 2 kwietnia 2013

Trzydzieści pięć.

Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Chwila. Odtwarzam wczorajszy wieczór w głowie ciągle nie otwierając oczu. Wróciłam do domu, butelka wódki, cholera. Słyszałam czyjeś kroki. Nerwowo otwieram oczy, a pod ścianą na przeciw łóżka siedzi postać. Wszystko mi się rozmazuje lecz z każdą chwilą zarys postaci jest bardziej widoczna. Długie nogi, umięśnione barki. Przenoszę wzrok na twarz owego osobnika i zamieram.
- Aleks ?- chrypię, a on ciągle na mnie patrzy. Wlepia we mnie swój smutny wzrok i teraz już wiem, że pijąc robiłam źle. Nie musi mnie nawet uświadamiać.
- dlaczego to robisz ?- podnosi w górę butelkę alkoholu.
- obchodzi cię to ?- odszczekuję. Nie mam zamiaru mu odpuszczać.
- Kamila błagam- wstaje z pufy- gadałem z Marko.
- no i co ? - wzruszam ramionami- znów ci czegoś nagadał ?- drwię.
- chcę cię przeprosić, wiem jak było naprawdę. Marko mi powiedział- siada na łóżku.- kocham cię. Nie wytrzymuje tego napięcia. Od razu rzucam się w jego ramiona i zaczynam płakać. Tak bardzo mi go brakowało. Dzięki niemu wypływają ze mnie wszystkie emocje. Dopiero teraz od śmierci Olgi się rozpłakałam. Czuję się przy nim bezpiecznie i dobrze.
- kochanie nie płacz- gładzi moje plecy, włosy. Drżę pod dotykiem jego dłoni.
- ona nie żyje- spoglądam na niego- nie żyje. Alek nie odpowiada nic i dziękuję mu za to. Trwaliśmy tak w uścisku może pół godziny, a ja płakałam w jego tors. Koszulka z Kaczorem Donaldem jest w resztkach mojego wczorajszego makijażu.
- pamiętasz jak Olga trafiła do szpitala ?- zapytał.
- no tak i co w związku z tym ?
- a pamiętasz jak zostawiłaś nas kiedyś samych?
- no tak Alek tak- powiedziałam wycierając łzy.
- no więc jak ty wyszłaś to zapytała mnie czy cię kocham- powiedział, a mi momentalnie zrobiło się słabo. Co on chce powiedzieć ?
-i ?
- odpowiedziałem, że jeszcze nigdy nikogo  nie kochałem tak bardzo, ona na to powiedziała mi, że jesli coś by się jej stało, to bez względu na wszystko, mam się tobą opiekować.- powiedział patrząc w moje oczy.- powiedziała, że ktoś ją musi zastąpić i że jeśli cię zostawię, to będzie mnie straszyć  po nocach- zaśmiał się- i wiesz co ? Kłos do mnie zadzwonił pewnego dnia i powiedział, że Olga nie żyje. Ciężko mi było i ciągle myślałem o tobie i o tym co mi powiedziała. Położyłem się spać, a w nocy- uśmiechnął się- przyśniła mi się właśnie Olga, która mówiła żebym pamiętał o złożonej obietnicy. - westchnął- nieprawdopodobne nie ?- zakończył swój monolog a ja siedziałam jak wryta. Moja kochana Ola...
 - kocham cię- szepnęłam i poczułam jak mnie całuje. Najpierw delikatnie, a z każdą chwilą coraz bardziej namiętnie. Przeszedł na moją szyję, a ja wplotłam rękę w jego kręcone, troszkę już przydługie włosy i dociskałam jego głowę do mojego dekoltu. Pocałunkami schodził coraz niżej i zaczął się dobierać do moich krótkich szarych spodenek, ręką wędruje po mojej pupie, ale językiem cały czas błądzi po moim podbrzuszu. Jęczę. Jego pieszczoty doprowadzają mnie do szaleństwa. Usiłuję ściągnąć z niego koszulkę i Alek mi w tym pomaga. Patrzę na jego umięśniony tors i oblizuję wargi, co mu się bardzo podoba. Na jego usta wkrada się cwaniacki uśmiech, mina w stylu- wiesz co zaraz z tobą zrobię kochanie- odwzajemniam uśmiech i pociągam za pasek od spodni mojego chłopaka. Szamoczę  się z nim chwilę lecz zaraz spodnie lądują na podłodze. Ponownie się całujemy, czuję jak jego ręce szukają zapięcia od stanika. Tą cudowną chwilę przerywa nam dzwonek do drzwi.
- ignoruj- jęczę.
Ktoś ewidentnie dobija się do naszych drzwi od dobrych pięciu minut.
- chodź- Alek wstaje i łapie mnie za rękę.
- muszę się ubrać- zabieram jego koszulkę i w biegu nakładam na siebie. Mój chłopak w samych bokserkach schodzi na dół i idzie otworzyć drzwi, a ja udaje się do kuchni żeby się napić. Do salonu połączonego właśnie z kuchnią wpada Misiek Winiarski.
- ekhmm- chrząka a ja gwałtownie się odwracam- patrzy to na mnie, to na Aleksa i zaczyna się śmiać.- czyli już pogodzeni ?- rusza znacząco brwiami.
- w trakcie- zaśmiałam się.
- czyli przeszkodziłem ?- walnął sobie facepalma- kurwa to już drugi raz !- denerwuje się na samego siebie i po chwili wybuchamy śmiechem.
- co cię do nas sprowadza ?- zapytał Alek.
- chciałem się z wami pożegnać bo już wyjeżdżamy do Spały-odpowiada i przytula mnie do siebie- to do zobaczenia siostra- całuje mnie w policzek i żegna się z Olkiem, a po chwili już go nie ma.
- wariat- śmieje się pod nosem a po chwili czuje alkowe ręce na biodrach.
- może dokończymy to co zaczęliśmy ?- szepcze.
- no nie wiem, nie wiem- droczę się z nim.
- mama mnie nauczyła żeby dokańczać to co się zaczęło- odpowiada dyplomatycznie i całuje mnie namiętnie. Kochamy się na kuchennym blacie. Alek wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki. Weszliśmy pod prysznic i znów robiliśmy to co w kuchni.  Zawinięci w ręczniki i co najważniejsze- uśmiechnięci- poszliśmy na górę żeby się ubrać. Założyłam <ubrania>  i poszłam przygotować coś do jedzenia.
- tak w ogóle to skąd ty się tu wziąłeś, masz zgrupowanie chyba ?- zapytałam stawiając przed nami talerz naleśników.
- uciekłem- bierze jednego i szczerzy się do mnie- chłopaki mnie kryją.
- jesteś okropny- całuje go w usta.
- ale i tak mnie kochasz- mówi między kęsami jedzenia- Nikola nie sprawiał problemów ?
- czyli to wszystko było zaplanowane i wcale on sam nie wyszedł z inicjatywą aby mnie odwiedzić ?- strzelam się w czoło.
- był moim informatorem.
- to ty dzwoniłeś do niego kilka razy dziennie ?- unoszę brew.
- brawo kochanie, zgadłaś- bije mi brawo.- ale musimy porozmawiać.
- o czym ?- przełykam nerwowo sok.
- wiesz dokładnie o czym- łapie mnie za rękę- dlaczego to robisz ?
- nie wiem- mówię cicho, a  po moim policzku spływa łza.- pomagało mi to stać się obojętną- wzruszam ramionami.
- obiecaj, że z tym skończysz- patrzy na mnie błagalnym wzrokiem- obiecaj.
-obiecuję- ściskam jego dłoń mocniej, a on przyciąga mnie do siebie, tak że siedzę u niego na kolanach.
- kiedy musisz wrócić ?- pytam bawiąc się jego włosami.
- jutro rano mam samolot- skrzywił się.
-kurde- jęknęłam- nie dam rady tyle bez ciebie- wtuliłam się w niego.
- a myślisz, że ja dam ?- zrobił śmieszną minę- przebierz się bardziej wyjściowo to pojedziemy gdzieś- mrugnął do mnie.
- przepraszam- wstałam oburzona- coś ty powiedział ? Bardziej wyjściowo ?- założyłam ręce na biodrach i spojrzałam na niego spod byka.
- to znaczy yy- podrapał się po karku- tego powiedzieć nie chciałem kochanie.
- tak, a ja jestem zakonnica- odwróciłam się na pięcie, udając obrażoną. Poszłam na górę przebrać się w "bardziej wyjściowe" <rzeczy>. Umyłam zęby, pomalowałam oczy, które po nieprzespanych, pijackich nocach były podkrążone. Usta pociągnęłam błyszczykiem i gotowa zeszłam do salonu, gdzie czekał na mnie mój chłopak.
- pięknie wyglądasz- przyciągnął mnie do siebie.
- bardziej wyjściowo ?- uśmiechnęłam się ironicznie i zaczęłam pakować telefon i portfel do torebki.
- oj przestań- cmoknął mnie w policzek i zajął się zakładaniem butów.
- gdzie jedziemy ?-zapytałam gdy wsiadaliśmy do jego samochodu.
- zobaczysz- posłał mi uśmiech i po chwili jechaliśmy do bliżej nieokreślonego mi celu. Zatrzymaliśmy się po 20 minutach jazdy.
- wysiadaj- wyszczerzył się do mnie. Rozejrzałam się po okolicy i nie wiedziałam dalej gdzie jesteśmy. Mój chłopak wyciągnął z bagażnika koszyk i koc.
- piknik ?- zapytałam zdezorientowana, on tylko kiwnął głową i wziął mnie za rękę. Szliśmy jakąś leśną drogą, a potem znaleźliśmy się na polanie.
- skąd znasz to miejsce ?- zapytałam zdziwiona.
- Michał oświadczył się tu Dadze- powiedział z tryumfem.
- i cię tu przyprowadził ?- zaśmiałam się.
- kiedyś Oliego chciał tu zabrać i pojechałem z nimi- odpowiedział rozkładając koc. Siadłam na nim obok Aleksa, a on z koszyka wyciągnął picolo i dwa kieliszki. Zaśmiałam się, a on razem ze mną. Nalał "alkohol" do nich i podał mi jeden.
- za nas kochanie- pocałował mnie czule.
- za nas -powtórzyłam między pocałunkami.


***


-znów musimy się rozstać- jęknęłam.
- obiecałaś że przyjedziesz na mecz- fuknął.
- to tak, marzy mi się finał Polska- Serbia- zaśmiałam się.
- i tak wygramy- cmoknął mnie w policzek- muszę już iść.
- to idź- wypchnęłam go w stronę strefy oddania bagażu- będę tęsknić.
- kocham cię !- wydarł się na pół lotniska aż ludzie zaczęli się za nami rozglądać.
- nie rób z siebie debila- popukałam się w czoło- ja ciebie też kocham skarbie- powiedziałam i poczułam jego usta na moich.
- bądź grzeczna- puścił mi oko.
- ty też- pogroziłam mu palcem- będę wszystko wiedzieć, mam swoich ludzi- zaśmiałam się.
- pamiętaj o tym, że ja też- przytulił mnie ostatni raz i poszedł aby wsiąść do samolotu. Łzy pociekły po moich policzkach, ale były to łzy szczęścia. Łzy radości z tego, że mam go dla siebie i mam nadzieję, że na zawsze. Wróciłam na parking przed lotniskiem, wsiadłam do alkowego auta i zajechałam do pierwszej lepszej kwiaciarni, kupiłam kwiatka i udałam się...



_____________________________________
gdzie udała się Kama ? :) zgadujcie.
święta święta i po świętach ! Wczoraj impreza udana, wróciłam do domu przed 4 ;D i ciągle czuję skutki nieprzespanej nocy ( :p) Następny nie wiem kiedy będzie, ale postaram się dodawać systematycznie.
Miłego czytania kochani !
Mam pytanie- CO WAM SIĘ NIE PODOBA W MOIM OPOWIADANIU ? co mam zmienić itd ;)
dziekuję za komentarze i proszę o więcej !
buziaki <3