sobota, 13 kwietnia 2013

Czterdzieści

-zgadnij kto to- szepce mi do ucha.
- Aleks !!- rzucam się na niego gwałtownie i oplatam nogi wokół jego bioder- kochanie !
- cześć mała - całuje mnie w usta- proszę to dla ciebie- podaje mi bukiet goździków.
- dziękuję- całuję go jeszcze raz- jak się tu dostałeś ? Nie trenujecie ?- zasypałam go pytaniami.
- zrobiłem tak samo jak Mariusz i Winiar- zaśmiał się.
-to znaczy co ?- uniosłam brwi.
- uciekłem- wyszczerzył się, a ja walnęłam go dłonią w klatkę piersiową.
-straszny jesteś- zaczęłam się śmiać i wzięłam go za rękę. Poszliśmy w kierunku witających się chłopaków.
- a o siostrze to już zapomniałeś ?- zapytałam Mańka.
- Kamaaa !- rzucił się na mnie- ładnie wyglądasz- pocałował mnie w czoło.
- cześc braciszku- wtuliłam się w jego ramiona.
- a ja ?- jęknął Winiarski.
- cześć stary przyjacielu- przytuliłam się do niego.
- dzięki za młodego- pocałował mnie w policzek.
- nie ma sprawy- wyszczerzyłam się.
- to co jedziemy ?- zapytał Karol.
- chodźcie pożyczyliśmy nasz autokar specjalnie dla was- ukazał rząd zębów opatrzonych aparatem Michał.
- że jak ?- Paulina otworzyła buzię ze zdziwienia.
- normalnie- wzruszył ramionami Mariusz- flaszka wódki obiecana kierowcy i załatwione.
- jesteście wariatami- zaśmiała się Olka.
- mam nadzieję, że kierowca nie wypije tego tu w Brazylii.-powiedziałam
- kierowca codziennie inny jest, prawda chłopaki ?- szukał poparcia Aleks.
- to prawda, nie wiem czego oni się tak zmieniają- wzruszył ramionami Maniek.
- może przez tą wódkę- zaśmiał się Misiek a my razem z nim. Wzięliśmy swoje bagaże i powędrowaliśmy do autokaru stojącego na parkingu.
- Bom dia !- przywitałam się z kierowcą.
- Como se llama ?- zapytał mnie.
- Kamila y tu ?
- Jamal- uścisnął moją rękę, a ja powstrzymywałam się od śmiechu. Poszłam do moich towarzyszy siedzących na tyłach.
- słyszeliście jak on ma na imię ?- zataczałam się ze śmiechu.
- nie- wzruszyli ramionami.
- łan daje tobie słońca łan- zaśpiewałam.
- JAMAL ?!- zapiszczał Kłos i ukrył twarz w bluzie. Wszyscy wybuchliśmy gromkim śmiechem. Spokojnie dojechaliśmy na miejsce. Hotel robił wrażenie z zewnątrz lecz w środku nie zadowalał wyglądem niestety. Cały czas trzymałam Alka za rękę, tak mi go cholernie brakowało.
- a wy gdzie macie kwaterę ?- zapytałam poprawiając okulary przeciwsłoneczne na nosie.
- naprzeciwko- wskazał na równie okazały hotel.
- to dobrze- pocałowałam go w usta.
- przyjdę wieczorem- poruszał brwiami Olek co nie umknęło uwadze Michała.
- Aleks wiesz co to znaczy mieć ciężkie nogi ?- zapytał, a ja kopnęłam go w tyłek.- Ała ! za co ?
- za twoje nieczyste myśli- zasmiałam się.
- żona w ciąży, mąż na odwyku- odkuł się mu mój facet i po chwile roześmialiśmy się wszyscy. Pożegnałam się z nim i pognał do swojego hotelu. My natomiast wzięliśmy swoje walizki i poszliśmy się zakwaterować. Mieliśmy z Oliwierem pokój numer 88 a siatkarze mieszkali na tym samym piętrze co my. Rzuciłam torbę na łóżko a Oli od razu zaczął skakać po łóżku.
- ci brasyliczyjcy to nie mają w ogóle dobrych łóżek- jęknął siadając po turecku ja się roześmiałam.
- oj Oliwier Oliwier- poczochrałam jego blond włoski.
- jestem głodny- skrzyżował rączki na klatce piersiowej. Wyciągnęłam z torby żelki.
- masz na razie to- rzuciłam w jego stronę- zaraz pójdziemy na obiad tylko się przebiorę ok ?- Pokiwał główką a ja zniknęłam za drzwiami łazienki. Umyłam twarz chłodną wodą i założyłam na siebie <ubrania wyciągnięte z torby> i psiukając się perfumami wyszłam z pomieszczenia.
- ładnie wygladasz- rzucił Olek dokańczający paczkę żelków.
- dzięki ziooom !- przybiłam z nim żółwika- idziemy zrobić najazd wujkowi Krzysiowi ?- poruszałam brwiami.
- ciotka, ale ty to masz mózg !- uniósł kciuk w górę, a ja się roześmiałam. Kocham tego dzieciaka. Zamknęliśmy pokój i udaliśmy się do kwatery Winiarskiego.
- Michu gdzie ma pokój Igła ?- zapytałam.
- 87- wyszczerzył się.
- to blisko nas !- skakał z radości Oliwier. No tak, które dziecko nie lubiło Ignaczaka ?
- nie zamawiał przypadkiem jakiegoś jedzenia ?- zapytałam.
- a co wy chcecie zrobić ?- zmarszczył brwi Misiek.
- psikusa- wystawiłam język- dzwoń do obsługi i powiedz, że do 87 mają przywieźć jakieś dobre żarcie- rozkazałam, a on uczynił to co mu kazałam.
- za 5 minut będą.- puścił oko do syna.
- idziemy!- klasnęłam w dłonie i zabrałam małego ze sobą. Po drodze ustaliliśmy plan działania. Stałam i czekałam na kelnerkę która prowadziła wózek z jedzeniem.
- przepraszam- zagadnęłam ją po angielsku- idzie pani do pokoju numer 87 ?
- owszem- uśmiechnęła się, wydała się być miła więc objaśniłam jej mój plan. Szybko znaleźliśmy się pod pokojem Ignaczaka.
- ale ja niczego nie zamawiałem !- tłumaczył się.
- ale proszę pana, trener rozkazał przynieść wszystkim późną kolację- wyjaśniła tak jak jej kazałam.
- Anastasi ?!- zapiszczał- ja chyba śnię ! Ziomek słyszałeś ?!- zawołał Łukasza, który po chwili znalazł się koło Igły.
- co jest ?- zapytał swoim niskim cudownym głosem.
- Andrea pozwolił nam jeść o tej godzinie- cieszył się jak małe dziecko.
- to jakiś żart- machnął ręką- przecież on na pewno niczego takiego by nie zrobił.
- oj dawaj- wzruszył ramionami i wciągnął wózek do pokoju dziękując kelnerce. Oliwier zachichotał, a ja zakryłam mu ręką buzię.
- kurwa ale jaja nie ?- podniecał się jedzeniem Krzysio.
- weź nie ruszaj tego - zaśmiał się Łukasz- może to Canarhinios chca nas otruć ?- zapytał, ale jego współlokator nie zwracał uwagi na to. Zobaczyłam zbliżające się nogi libero do stolika na kółkach z jedzeniem. Chyba po coś sięgał.
- teraz !- nakazałam Oliwierowi, a on złapał za nogę Krzyśka.
- kurwa !!- zawył- kto tu jest do cholery ?! - darł się uciekając na drugi koniec pokoju. Wygramoliłam się spod stolika razem z Olkiem.
- jesteście porąbani !- krzyczał Igła śmiejąc się w niebogłosy, my także staliśmy i się śmialiśmy.
- wujeeeeek !- rzucił się na niego młody.
- siema, sory że przeklinałem- przytulił Winiarskiego- ale mnie wystraszyliście- złapał się odruchowo za serducho.
- no mówiłem ci że to jakies jaja- postukał się w głowę Ziomal.- cześć Kama- wyciagnął w moim kierunku ręce. Przytuliłam się do rozgrywającego a on ucałował moje czoło.
- mogę coś zjeść ?- zajęczał Oliwier. Skinęłam głową a on zaczął pałaszować jedzonko, ja sama wzięłam trochę bo mój żołądek zaczął się odzywać. Jedząc gadaliśmy z siatkarzami, tak się uśmiałam, aż mnie brzuch rozbolał. Po jakiejś godzinie stwierdziłam, że czas już iść. Poza tym Aleks miał przyjść do nas. Pożegnaliśmy się z chłopakami i wróciliśmy się do siebie. Rozkazałam młodemu się pójść umyć, a sama zadzwoniłam do Dagmary.
- cześć !- powiedziałam radośnie.
- o cześć !- odpowiedziała- czekałam na telefon.
- a przepraszam, że nie dzwoniłam wcześniej ale poszliśmy do Ignaczaka i Ziomka i trochę się zasiedzieliśmy. U nas wszystko w porządku więc martwić się nie musisz- opowiedziałam jej wszystko.
- bardzo się cieszę-powiedziała- gadałam z Miśkiem, ma wziąć Olka do siebie dziś żebyś sobie odpoczęła.
- ale on nie będzie miał miejsca- zaprotestowałam.
- Maniek idzie do Pauliny i Arka więc żadnych protestów nie chcę słyszeć- powiedziała stanowczo.
- dobrze mamo- zaśmiałam się a ona razem ze mną. Pogadałyśmy jeszcze chwilę i przekazałam telefon Oliemu, który właśnie wyszedł z łazienki. Sama poszłam pod prysznic. Tego mi brakowało. Zmyłam z siebie całe dzisiejsze zmęczenie i szybko założyłam krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach z racji tego, że wszędzie było strasznie gorąco. Nie wiem jak chłopaki wytrzymują tą temperaturę. Związałam włosy w kitkę i wróciłam do pokoju gdzie mały siedział i oglądał telewizję.
- nic z tego nie rozumiem- jęknął.
- nie dziwne- zaśmiałam się- jesteś w Brazylii.
- no ale tu nawet spoko bajek nie mają- założył ręce na klatkę, a zaraz usłyszałam pukanie do drzwi.
- proszę !- krzyknęłam siadając na łóżko obok Oliwiera. Mieliśmy małżeńskie( :D)
- Buenos dias ja po mojego synas !- wpadł do środka Winiarski kręcąc bioderkami.
- śpię u ciebie ?- ucieszył się malec.
- spędzasz noc tą ze mną bo ciocia Kama jest królewną !- zrymował, a mały zaczął się śmiać. Ja popukałam się w czoło.
- Winiarski ty to chyba nie możesz być spokojny-stwierdziłam.
-  nie jestem spokojny bo jestem przystojny !- wyszczerzył się, a ja głośno się roześmiałam, on także. Pożegnałam się z Olim i Miśkiem i zaraz zniknęli za drzwiami. Nie minęła chwila a znów usłyszałam pukanie.
-ktoś tu szukał misia do przytulenia ?- zobaczyłam mojego chłopaka.
- taka jedna mała dziewczynka- zaśmiałam się i przekręciłam klucz.- znów uciekłeś?
- powiedzmy- mrugnął do mnie i zaczął całować moją szyję. Cicho westchnęłam. Nie muszę mówić co działo się potem. Obudziłam się, rano a obok mnie spał mężczyzna mojego życia. Rozczochrane czekoladowe loki i lekko rozchylone wargi. Kocham go...


***


-Oliwieeeer pospiesz się !- krzyczałam z pokoju.
- już ciociu już idę.
- bo się spóźnimy, ciocia Paulina z Arkiem już czekają.
- moment- jęczy. Ja sprawdzam czy mam wszystko w torebce, w pewnym momencie Winiarski wychodzi z łazienki, a ja wybucham śmiechem.
- coś ty zrobił biedaku ?
- nie śmiej się- krzywi swoją twarz- chciałem wyglądać jak wujek Cupko.
- dlatego postawiłeś włosy na.. tak właściwie na co ty postawiłeś te włosy ?- zapytałam.
- nie wiem, w łazience leżało takie coś lepkiego to wziąłem trochę- wyszczerzył się a ja minęłam go i wpadłam do łazienki. No pięknie.
- Oluś ale to nie był żel- jęknęłam- tylko mój wosk do golenia nóg. Boże jak ja ci to zmyję- złapałam się za głowę.
- pójdę tak- wzrusza ramionami.
- w żadnym wypadku, poczekaj zadzwonie do Pauliny. Wróciłam do pokoju i wziąwszy telefon zadzwoniłam do bratowej.
- Paula pomocy, chodźcie do nas szybko- poprosiłam. A za chwilę razem z Arkiem była u mnie. Gdy zobaczyła Oliwiera zaczęła się śmiać.
- dziecko co ty zrobiłeś- walnęła się w głowę- muszę ci zrobić zdjęcie ! Ustawcie się z Arkiem !- złapała za lustrzankę i robiła im zdjęcia a chłopcy szczerzyli się do aparatu.
- dobra koniec tego dobrego- klasnęłam w dłonie- trzeba mu to zmyć.
- a co to jest ?- zapytała.
- wosk - skrzywiłam się.
- o matko z ojcem- zaśmiała się- masz oliwkę ?
- no mam mam, ale nie wiedziałam czy mogę mu to tym zmyć-rozłożyłam ręce. Wzięłam butelkę z oliwką i kazałam nachylić się Oliemu nad prysznicem. Polałam jego głowę i lepka maź zaczęła się o dziwo rozpuszczać. Odetchnęłam z ulgą. Wywaliłam na jego włosy chyba połowę szamponu, ale po 10 minutach znów wyglądał jak Oliwier Winiarski a nie jak Ivan Zaytsev bądź Kostek do którego chciał sie młody upodobnić.
- jak powiem ojcu to się będzie z ciebie śmiał- zaśmiała się Paulina.
- oj mama- jęknął Arek - Oli wyglądał spoko, też sobie tak zrobię- uśmiechnął się.
- a spróbuj tylko- pogroziła mu palcem.
- dobra zbierajmy się bo spóźnimy się na mecz- klasnęłam w dłonie i opuściłyśmy pokój. Ubrani w koszulki naszych chłopaków wyruszyłyśmy na halę. Razem z nami szli Ola z Karolem z koszulkami Wrony i Zatiego. Ja miałam dziś wyjątkowo koszulkę odziedziczoną po Dagmarze, miało być po równo więc jest po równo. Alkową koszulkę wcisnęłam w torbę, bo przecież po meczu Polaków miał odbyć się mecz Serbii. W świetnych humorach śmiejąc się z różnych rzeczy przemierzałyśmy ulice Brazylii.








______________________
dzisiaj też jest ;)
kto  jutro wygra  ? Ja bym chciała 5 meczy tak baaaardzo bardzo ! Zakso..- proszę :)
miłego czytania :)
komentujcie !
buziaki !!!!!! ;******

3 komentarze:

  1. Hahahah, akcja z fryzurą Oliwiera wymiata, śmiałam się jak opętana wyobrażając sobie młodego z woskiem na włosach. Fajnie, że Kamila wreszcie spotkała się z Aleksem, no i że spędzili wspólnie noc! :)

    Nie mogę sobie wyobrazić życia bez plusligi, ach to będzie masakra, więc niech grają jak najdłużej! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Baaaaardzo podoba mi się ten rozdział!:)
    A jednak to był Alek! Jakże ja się cieszę :D
    Oliwier temperament ojca :D
    Wszytko pięknie, miło:)
    Tak późna pora nie jest dobra do pisania sensownych komentarzy więc, przepraszam :)
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze czyta się miło twoje opowiadanie, jesteś świetna :d rozdział super, bardzo fajnie że to był ALEK, taką miałam nadzieję:* Mam nadzieję, że dodasz szybko kolejny :D

    OdpowiedzUsuń