poniedziałek, 25 lutego 2013

Dwadzieścia jeden.

Poniedziałek 18 luty.

Przebudziłam się około 7 rano. Chłopaki jeszcze spali. Na całe szczęście, bo nie wiedziałabym jak mam się zachować po tym co usłyszałam wczoraj wieczorem. Dziś o 18 kolejny mecz, mam nadzieję, że chłopcy wygrają, na ostatnim meczu nie szło im za dobrze. Znakomicie rozpoczęli jednak nie skończyli tego jak należy. Cóż porażki się zdarzają i wierzę mocno w ich dzisiejszą wygraną. Rozmyślając tak wybrałam ubrania i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, nabalsamowałam ciało, umyłam zęby, włosy zostawiłam całkowicie proste i zrobiłam lekki makijaż. Założyłam musztardowe spodnie i wpuściłam w nie czarny T-shirt z krótkim rękawem, na to jeansowa kurtka i byłam gotowa. Zajęło mi to ponad pół godziny ponieważ nie śpieszyłam się zbytnio. Gdy wyszłam Serbowie nadal spali. Postanowiłam odwiedzić chłopaków z drużyny którzy nie spali. Zapukałam w pierwsze drzwi.
- proszę- odezwał się Zati.
- siema wam - otworzyłam drzwi - mogę do was ?
-zapraszamy w nasze skromne progi- ukłonił się w moją stronę Kłos.
- co cię do nas sprowadza zacna dziewico- tu się zamyślił- a może i nie dziewico ?- zapytał Pawełek a jego przyjaciel zaczął się śmiać jak głupi.
- ale zaraz oberwiesz Zatorski !- rzuciłam się na niego z poduszką, którą miałam pod ręką.
- Karol, Karol uratuj mnie !- darł się gdy okładałam go owym przedmiotem.
- aaaaaaaaaaa kochanie lecę ci pomóc !- rzucił się na mnie z poduszką Wąski.
- zniszczę was ! Przestańcie mnie łaskotać ! Błagam was ! Proszę- krzyczałam, a oni nie dawali za wygraną. Ktoś nagle otworzył drzwi do pokoju.
- Wlazły, Zatorski, Kłos ! Raz, dwa, trzy ustawić się w szeregu !- usłyszeliśmy głos trenera. Odwróciłam się i to co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Nawrot był w takich śmiesznych slipkach do połowy ud z napisem: zjedz mnie. Jebłam.
-ale o co chodzi panie Jacku ?- powiedziałam tak słodko <że mało się nie porzygałam> i zrobiłam maślane oczka, na moje słowa moi towarzysze mało nie turlali się ze śmiechu po podłodze.
- do cholery jasnej, czy wy musicie się tak drzeć o 8 rano ?!- był  trochę zdenerwowany- specjalna rozgrzewka się szykuje dla chłopaków !
- ale naprawdę przepraszamy- zaczęłam- to moja wina, przepraszam. Nie wiedziała, że ma pan pokój obok nich, bo wtedy rzecz jasna nic by się takiego nie wydarzyło. Wybaczy pan ?
- oj Kamila, wiesz że mam do ciebie słabość i znakomicie to wykorzystujesz- poklepał mnie po ramieniu- nad tą rozgrzewką to się zastanowię, a teraz błagam was dajcie spać.- powiedział i wyszedł z pokoju.
- jeszcze raz przepraszamy- krzyknęłam za nim i wybuchłam śmiechem- czy wy to widzieliście ?- powiedziałam między jedną, a drugą falą śmiechu.
- co to kurwa był za napis ?! Zjedz mnie ?! hahahahahah...- Kłos leżał na podłodze i tłukł w nią pięścią.
- nie wiem, ale zapytam się go gdzie je kupił- powiedział Zati też leżąc ale na łóżku i śmiejąc się w poduszkę- dobra trzeba się uspokoić. To po co tu przyszłaś ?- zapytał mnie jeszcze raz.
- aaaa odwiedzić was- uśmiechnęłam się w jego stronę.
- uważaj bo uwierzę- Karol przymknął  jedno oko i popatrzył na mnie. Przecież nie mogłam im powiedzieć, tego co usłyszałam w łazience, ta para to największe plotkary w zespole. A nie, sory. Największymi są Cupko, Winiar, Plina. No ale mniejsza.
- oj nie chcecie mnie to idę- wstałam i ruszyłam w stronę pokoju- odprowadził mnie śmiech siatkarzy. Oni są tak kochani, że nie mogłam się na nich gniewać, wiedziałam, że nie wzięli tego poważnie. Skierowałam się do mojego brata i Michała. Akurat Mańko brał prysznic więc mogłam powiedzieć przyjacielowi o tym co się wydarzyło wczoraj.
- Misiek mam problem.- zagaiłam siadając na wolnym miejscu. Ehe. To wolne miejsce musiałam sobie sama zrobić, bo przecież burdel na kółkach u nich.
- co jest siostra ?- zapytał siadając na łóżku.
- wczoraj przez przypadek usłyszałam rozmowę Alka i Cupka i on chyba coś przede mną ukrywa, boję się,że to coś złego, a ja nie chce go stracić. -powiedziałam na jednym oddechu.
- oj nie przeżywaj co ? Może musisz z nim po prostu pogadać ? Albo robi ci jakąś niespodziankę?Nie pomyślałaś o tym ?- fakt, miał rację. O tym nie pomyślałam.
- no ale mimo wszystko, boję się, że on już nie chce ze mną być, znalazł sobie inną- z moich oczu popłynęły łzy. Michał wstał i przytulił mnie do siebie.
- nie histeryzuj młoda, będzie dobrze- poklepał mnie po plecach- a teraz odwracasz się i idziesz do niego, dajesz mu buziaka i gitarka gra- zaśmiał się i nakierował mnie w stronę drzwi.
- dzięki Michu !- uścisnęłam go i ruszyłam do naszego pokoju.
 Cupko już krzątał się w łazience, a Alek kaleka jeszcze leżał w łóżku.
-cześć kochanie- podeszłam i tak jak kazał Michał, buziaczek i gitarka gra.
- oo jakie miłe powitanie, chciałbym żeby było tak codziennie- zamruczał przyciągając mnie do siebie.
-chciałbyś ?- zapytałam żeby się upewnić.
- no ba. Pragnę tego, a tak serio to chciałbym- uśmiechnął się w moją stronę- a ty ?
- też bym chciała, nawet bardzo.
- cieszę się- pocałował mnie namiętnie.
-ekhm. nie chciałbym przeszkadzać gołąbeczki- powiedział Kostek, który właśnie wyszedł z łazienki.
- nie przeszkadzasz- posłałam mu uśmiech- Aleks idzie się właśnie umyć- wypchnęłam go z łóżka.
- nie dadzą spać człowiekowi- powiedział pod nosem.
- coś mówiłeś kochanie ?- zapytałam z ironicznym uśmiechem.
- mówiłem, że cię kocham !- krzyknął  już prawie z łazienki.
- tak też właśnie myślałam- zaśmiałam się, a Konstantin tylko pokręcił głową i skomentował to tak:
- jak dzieci.
- odezwał się najstarszy i co niby jak dziecko się nie zachowuje- wytknęłam mu język.
- o niee, grabisz sobie koleżanko- pogroził mi palcem.
- grabić to się grabkami grabi- nie dawałam za wygraną.
- jaki kurdupel no ! - wydarł się i zaczął mnie łaskotać. Znów dziś ?! No błagam. Po chwili jednak zostałam uratowana przez mojego chłopaka. Razem jeszcze powygłupialiśmy się trochę i czas było schodzić na śniadanie. Minęło ono nam bardzo szybko i poszliśmy odpocząć po posiłku. Gdy upłynęła godzina zaczęliśmy się zbierać na trening. Oczywiście nie obyło się bez przygód. Otóż pan Mariusz Wlazły nie mógł znaleźć swoich butów meczowych i czekaliśmy na niego. A mówią, że Winiarski to ciapa. W końcu wkurzyłam się i poszłam pomóc mu szukać. A co będę dobrą siostrą. Weszłam do pokoju, a tam pobojowisko większe niż gdy byłam tu rano.
- Mańko co robiłeś z tymi butami ?- zapytałam brata, który biegał od  jednego do drugiego kąta.
- cholera no nie wiem, na prawdę myślałem, że są w torbie!
- no to nie myśl następnym razem- zaśmiałam się- a może to chłopaki ? Wczoraj przecież graliście w pokera u was.
- Pliński i Winiar !- wydarł się Mariusz- zabije, no zatłukę.
- spoko, otworzę okno i zawołam ich- na szczęście okno wychodziło przed hotel gdzie stała cała ekipa. Już szłam w jego stronę, gdy patrzę a tu na parapecie stoją buty Szampona oczywiście bez sznurówek.
- mam !- krzyknęłam i zaczęłam się cieszyć.
- cholera, zapomniałem o tym, że je wczoraj suszyłem- po pokoju rozległ się dźwięk facepalma. Nie, to nie on sobie go strzelił. To ja.
- zbieraj się i idziemy- ponagliłam go. Po chwili byliśmy na dole. Trener trochę zjechał go za spóźnienie, ale nie było tak źle bo zaraz zaczęli żartować.Droga na halę minęła nam szybko i już o 11 byliśmy w środku. Po treningu przywitałam się oczywiście z Krzysiem i Pitem, którzy byli na masowaniu i zaraz potem ruszyliśmy z powrotem do hotelu by się spakować, bo wieczorem od razu po meczu wyjeżdżaliśmy do Bełchatowa. Nawet szybko się uwinęłam i miałam jeszcze dużo czasu na wzięcie prysznica i przebranie się. Założyłam malinową bluzkę z krótkim rękawem i krótką mini spódniczkę, do tego czarne rajstopy i jeansową kurtkę, którą nosiłam rano, włosy pozostawiłam rozpuszczone. Pozbierałam wszystkie moje rzeczy z łazienki, dokończyłam pakowanie i byłam gotowa.
- ale laska- zaśmiał się Kostek gdy wyszłam.
- moja laska- przyciągnął mnie do siebie Aleks.
- darujcie sobie - cmoknęłam go w policzek i Cupka też, a co ! Niech ma, w końcu z Niną widzi się raz na jakiś czas.
-gotowi na podbój Resovii  ?- zapytałam.
- jak zawsze- wyszczerzyli się obaj. Wzięliśmy swoje torby i powoli kierowaliśmy się w stronę holu gdzie mieliśmy zbiórkę, do pokoju brata nawet nie chciałam zaglądać, bo ja już wiem jak wygląda jego pakowanie. Słyszeliśmy tylko krzyki: Winiar gdzie moja szczoteczka ? Maniek dawaj moje skarpetki, gdzieś je wsadził ?! na co uzyskał odpowiedź- w dupie je mam wiesz ?!
- to się chłopcy pakują- zataczał się ze śmiechu Konstantin, a my za chwilę razem z nim.
Po 15 minutach wszyscy zwarci i gotowi wracaliśmy znów na halę. Nastroje bojowe. Ja jak zwykle weszłam do szatni na chwilę zostawić kurtkę i torbę. Wzięłam aparat i pognałam na boisko. Nie mam zamiaru siedzieć w jednym pomieszczeniu z 12 facetami.
- dzień dobry pani- usłyszałam głos za sobą. O nie.
- dzień dobry- odwróciłam się, odpowiedziałam grzecznie i ruszyłam dalej.
- nie pogadasz ze mną ?- pociągnął mnie za łokieć.
-Zibi odpuść- warknęłam.
- raczej ty odpuść sobie tego chłoptasia - zaśmiał się.
- jakiś problem ?- usłyszałam głos Woickiego- Zbyniu daj jej spokój, dziewczyna zajęta- posłał mi uśmiech.
- no właśnie, Z.A.J. Ę.T.A- przeliterowałam i odepchnęłam jego rękę. Dogoniłam Pawła.
-dzięki ci panie !
- muszę jakoś odrobić- puścił mi oczko i w świetnych humorach weszliśmy na boisko.
Niedługo po nas hala zaczęła się wypełniać. Kibice Reski naprawdę dopisali. Przepiękne widowisko ze strony siatkarskiej choć przegrane dla nas. Nie martwmy się są jeszcze mecze u nas. Wyprzytulałam chłopców ile tylko można. Aleksowi dałam soczystego buziaka i pobiegłam pogratulować Ignaczakowi.
- brawo Krzysiu, brawo- uścisnęłam go.
- dzięki dzięki widzimy się w Bełku, szybkie 3:0 i do domu- mrugnął okiem.
- będzie 3:0 dla nas zobaczysz - zaśmiałam się. Pogadaliśmy jeszcze chwilę i w czasie gdy skrzaty się rozciągały poszłam pożegnać się z Iwonką.
- no kochana widzimy się za tygodnie u was- przytuliłam ją.
- zobaczymy zobaczymy Kama- zaśmiała się. Wyściskałam ją, Domi i Sebka i poszłam do szatni. 
Ubrałam kurtkę, pozbierałam swoje rzeczy i po chwili siedziałam w autokarze czekając na resztę. Gdy wszyscy się zebrali wyruszyliśmy w drogę do domu. Wsparłam głowę na ramieniu Aleksa i wsłuchiwałam się w jego miarowy oddech. Nikt nie miał humoru na wygłupy, ale nikt także nie tracił nadziei.
- byłeś najlepszy- szepnęłam.
- to dzięki tobie- ucałował moje czoło.
- idziemy spać ?
- chodź przytul się do mnie i śpij, ja nie mogę jakoś usnąć- rozłożył swoje szerokie ramiona.- kocham cię kochanie- przytulił mnie mocno do siebie.
-ja ciebie też- odpowiedziałam i po chwili zasnęłam. Obudziła mnie rozmowa. Znów Cupko rozmawiał z Aleksem, ale usłyszałam głos mojego brata także. Wsłuchałam się w ich słowa
- lepiej szybko jej to powiedz bo ona już coś węszyć zaczyna- powiedział Mańko.- Misiek mówił, że pytała go o to.
- mówiłem, mówiłem !- podniósł głos Kostek.
- cicho bo ją obudzisz debilu- uciszył go Aleks- chłopaki ja wiem, ale się boję trochę tego czy ona to zaakceptuje.
- będzie dobrze zobaczysz- pocieszył go Mariusz- wtedy postanowiłam "obudzić się". Zawodnicy szybko znikli z mojego pola widzenia i posiadali na miejscach. A ja ? Miałam tysiąc myśli w głowie. Wszyscy mnie okłamywali. Nawet mój przyjaciel i brat. Nie wytrzymałam.
- co knujecie ?- zapytałam.
- nic, kotek-poczochrał moje włosy Alek- o meczu gadaliśmy. Nie odpowiedziałam. Wstałam i poszłam pogadać z trenerem. Gdy dojeżdżaliśmy wróciłam na swoje miejsce tylko po torbę i kurtkę. Wzięłam torbę i podążyłam do Pauliny, która czekała na nas na parkingu pod Energią.  Nie żegnając się z nikim wsiadłam na tył samochodu i czekałam na brata i bratową.
- Kamila co ci jest ?- zapytał Mańko gdy wsiadł do auta.
- nic- burknęłam.
- daj jej spokój- powiedziała Paulina. Dzięki ci panie za tak dobrą bratową !
W domu szybki prysznic i do łóżka. Aleks dzwonił do mnie chyba z 10 razy ale nie odbierałam. Po chwili usnęłam.
Rano obudziły mnie promienie słońca.
- cześć, jak się spało ?- zapytała Paula gdy zeszłam na dół.
- w miarę, słuchaj jest Mariusz może w domu ?- rozejrzałam się po salonie i kuchni.
- nie ma, pojechał gdzieś z Alkiem- odpowiedziała i postawiła przede mną gorącą herbatę.
- dzięki bardzo, jak to z Alkiem ?- zdziwiłam się.
- nie wiem i ja, nie chciał nic powiedzieć- uśmiechnęła się nerwowo i od razu zmieniła temat- a widziałaś się może z Iwoną ?
 - tak, nawet poznałam Domi, jest śliczna- tu opowiedziałam jej po kolei cały wyjazd. Po śniadaniu pobawiłam się z moim chrześniakiem i gdy oni jechali już do przedszkola i pracy ja poszłam się ogarnąć. Wzięłam prysznic, włosy związałam w koński ogon, umyłam zęby, nie malowałam się dziś, a na siebie założyłam leginsy i koszulę w kratę. Gdy kończyłam się szykować dostałam sms:

" hej kotek, będę u Ciebie o 17, musisz gdzieś ze mną pójść. Kocham Cię :* "

odpisałam krótko:

"będę gotowa".

Stwierdziłam, że spotkam się z nim. Zobaczymy co on kombinuje.
 Po zrobieniu obiadu i posprzątaniu, zmieniłam tylko koszulę na dłuższy czarny sweterek i byłam gotowa. O 17 zadzwonił dzwonek.
- chodź- Alek od razu pociągnął mnie za rękę.
- gdzie idziemy ?- zapytałam bardzo obojętnie. Ciągle byłam na niego zła.
- zobaczysz, ale muszę ci zawiązać oczy- wyciągnął czarną apaszkę, zawiązał mi ją na oczy i wziął mnie na ręce. Szliśmy gdzieś, nie mam pojęcia gdzie ale po 3 minutach byliśmy chyba na miejscu. Wydawało mi się, że jest to niedaleko domu mojego brata, dosłownie prawie po drugiej stronie ulicy.
- jesteśmy- postawił mnie na ziemi i rozwiązał oczy.
- co to ma znaczyć ?- zapytałam niepewnie rozglądając się po okolicy. Przede mną stał duży <DOM>. Był naprawdę ładny ale nic z tego nie rozumiałam.
- słuchaj- zaczął Alek- bo ja.. cholera no ! Nie wiem jak to powiedzieć.
-najlepiej prosto z mostu ?
- chcę żebyś ze mną zamieszkała, tu w tym domu, teraz, zaraz, na zawsze- powiedział na jednym oddechu.
-co ?- to co powiedział totalnie zbiło mnie z pantałyku.
- jeśli nie chcesz to ja zrozumiem- skwitował smutno.
- ale Aleks- popłynęły mi łzy- jezu ! Tak się cieszę !- rzuciłam się na niego.
- czyli zgadzasz się ?
- pewnie !!!- byłam najszczęśliwszą osobą na Ziemi. Totalnie mnie zaskoczył.
- nawet nie wiesz jak się bałem, że się nie zgodzisz. Już dawno zacząłem budować ten dom, ale stał pusty bo nie chciałem się sam do niego wprowadzać. Teraz już mam z kim- pocałował mnie w czoło.
- i to dlatego były te wszystkie rozmowy ? - zapytałam. Potwierdził. A ja głupia bałam się, że chce mnie zostawić.
- chodźmy do środka- wskazał na drzwi wejściowe. Otworzył je i puścił mnie przodem- zobaczyłam nieduży korytarz, ściany były pokryte kamieniem, weszłam dalej i zobaczyłam <salon>. Był idealny.
- zmieści się dużo skrzatów- zaśmiałam się.
- podoba Ci się ?
- tu jest pięknie- wtuliłam się w niego- kiedy ty to urządziłeś ?
- Paula pomogła- zaśmiał się
- wy wszyscy przeciwko mi ?
- tak wyszło skarbie, na początku twój brat nie chciał się w ogóle zgodzić na to żebym mu cię zabrał, ale chłopaki przemówili mu do rozsądku i nawet dziś pomagał mi ogarnąć tu wszystko do końca.
-dlatego był ten cały wyjazd do Rzeszowa ?!- obudziłam się nagle i trzepnęłam go w klatkę piersiową.
- ale jesteś mądra, chodź zobacz kuchnie- pociągnął mnie na lewo od salonu, była ona połączona razem z nim. Gdy zobaczyłam <jej wnętrze> musiałam zbierać szczękę z podłogi.
- o matko, ale pięknie- odezwałam się po długiej ciszy.
- chodź teraz zobaczysz naszą sypialnię. Poszłam za nim schodami na górę. Na piętrze było kilkoro drzwi, dowiedziałam się, że są to pokoje gościnne. Na końcu korytarza były drzwi, które otworzył Aleks.
- nie wierzę- gdy zobaczyłam <TOOO> to odpadłam. Pomieszczenie nie było duże, ale okropnie przytulne. Marzyłam o takiej sypialni, nasze małe królestwo. Rzuciłam się na niego, całując go namiętnie.
- może wypróbujemy to łóżko ? - zaśmiał się.
- możemy- mrugnęłam i pociągnęłam go za sobą. Całowaliśmy się namiętnie, zrzucając z siebie poszczególne części garderoby. Patrzyłam w jego oczy i widziałam maleńkie iskierki. Dotykałam go po plecach i umięśnionej klatce piersiowej. On nie był mi dłużny i jego ręce wędrowały po całym moim ciele.W pokoju słychać było przyśpieszone oddechy. To jeszcze bardziej podkręcało atmosferę, która i tak była już gęsta. Oddałam się mu całkowicie. Mężczyźnie mojego życia, jemu i tylko jemu. Wiedziałam, że to ten. Los jest przewrotny, lecz to co spotkało mnie to szczyt moich marzeń. Po chwili opadliśmy na łóżko zmęczeni.
-kocham cię- pocałowałam go jeszcze raz.- dziękuję.
- nie masz za co, jesteś dla mnie najważniejsza. Kocham cię Kamila !




______________________________________
nasłodzone że hohoh ! Wiem, że może to za wcześnie ale Kamila nie moze przecież wiecznie mieszkać u Mariusza.Ale to wszystko przez moją siostrę. Podziękujcie jej za zmotywowanie mnie do napisania tego rozdziału i co ważniejsze- podsunięcie pomysłu jak to rozegrać, bo kompletnie nie miałam pojęcia jak was zaskoczyć. Myślę, że wiele ludzi spodziewało się innego rozwinięcia, na razie niestety jest słodko, słodziutko, słodziusieńko lecz problemy przyjdą także nie martwcie się ;DD
Jestem ogólnie przeszczęśliwa bo Skra wygrała. Jestem cholernie z nich dumna ! Chłopaki dajcie czadu i w niedzielę.!! W górę serca Bełchatów wygra mecz !!!!!
A teraz uciekam bo jutro niestety do szkoły na szczęście święto patrona mamy i nie ma lekcji to pół biedy, ale pojechać trzeba.
Miłego czytania !
dziękuję za komentarze i proszę o jeszcze więcej opinii- dla mnie to ważne. Jestem otwarta na krytykę więc jeśli coś jest do poprawy lub coś się komuś nie podoba- piszcie ;))
Pozdrawiam :*** 


sobota, 23 lutego 2013

Dwadzieścia.

Wzięłam szybki prysznic i udostępniłam łazienkę Alkowi a sama położyłam się na naszym małżeńskim łóżku. Powoli uspokajałam się, emocje już opadły i przynajmniej nie zachodziłam się od płaczu jakim wybuchłam gdy przekroczyliśmy próg naszego tymczasowego pokoju. Po chwili z łazienki wyszedł Aleks. Położył się koło mnie i najzwyczajniej w świecie mnie przytulił. Czekał na wyjaśnienia, a właściwie na opowieść o Marcinie.
- chyba muszę ci o czymś opowiedzieć- położyłam się na brzuchu i wsparłam się na łokciach, patrząc na siatkarza. On tylko skinął głową na znak żebym mówiła.
- Marcin to tak naprawdę mój niedoszły mąż- powiedziałam krzywiąc się na samo słowo "mąż".
- ale jak to ?- zapytał całkowicie zdezorientowany.
- a no tak to. Moi rodzice bardzo pragnęli żebym była jego żoną. Chcieli mnie sprzedać, swoją własną córkę.- w moich oczach pojawiły się w tym czasie łzy.
-wolniej, bo nic nie rozumiem.
- no więc Marcin to syn znajomych moich rodziców. Ale do rzeczy- do 16 roku życia trenowałam siatkę, tak jak Mariusz, lecz pewnego dnia na meczu, upadłam tak nieszczęśliwie skacząc do bloku, że naderwałam ścięgna Achillesa, kompletnie nie mam pojęcia jak ja to zrobiłam, ale zrobiłam. To całkowicie wykluczyło mnie z dalszej kariery sportowej bo było ty zbyt niebezpieczne. Mańko już wtedy grał i w reprezentacji i w lidze i wiadomo jak to jest- miał z tego dobre pieniądze. Ja jednak swoim wypadkiem zaprzepaściłam tą szansę. Moi rodzice byli bardzo troskliwi o mnie- w tym momencie zaśmiałam się ironicznie- chcieli mnie wydać za tego pajaca, a w zamian mieli otrzymać pół firmy rodziców Marcina, która prosperowała na całą Europę. Ja miałam o niczym się nie dowiedzieć. Tylko kilka razy napomknęli na to że powinnam się koło niego zakręcić. Pewnego razu nasza mama rozmawiała z moją niedoszłą teściową o tej transakcji w naszym domu. Mariusz tego dnia przyjechał  do domu i niestety usłyszał jak mama cieszy się, będzie miała tyle kasy i tak dalej. Jeszcze tego samego dnia spakował moje rzeczy i zabrał mnie do siebie, przy okazji robiąc nie małą awanturę rodzicom. Mieszkałam z nim przez 2 lata, on pracował i mnie utrzymywał, a ja się uczyłam. Jednak nie dawałam sobie z tym wszystkim rady i gdy tylko nadarzyła się okazja- wyjechałam. Powiedziałam tylko bratu gdzie jadę. Nikomu więcej, zostawiłam Winiarskiego, Dagę, Ignaczaka, Gumę. Wszystkich tych którzy mi pomagali. Jestem straszną egoistką- zachlipałam.
- kochanie, przecież to nie zależało od ciebie.-pogładził moje włosy.
- ale i tak ciężko jest mi z tym żyć, zwłaszcza teraz, gdy on mnie straszy. Wiesz, ja nie mówiłam tego nikomu ale on był u mnie w szpitalu i dodatkowo Woicki go zna. Straszył mnie Marcinem.
- co za skurwiel.- syknął Alek.
- mam nadzieję, że to było nasze ostatnie spotkanie.
- obiecuję ci to- w tym momencie pocałował mnie namiętnie. Zaczęła się gra naszych języków. Z nikim nie było mi tak dobrze. Oderwaliśmy się od siebie gdy zadzwonił jego telefon. Rozmawiał z kimś po serbsku i był wyraźnie zdenerwowany. Po chwili rzucił telefonem o łóżko Kostka, które stało na przeciwko naszego.
- wszystko w porządku ?- zapytałam.
-tak Kama, nic się nie stało- uśmiechnął się dość sztucznie i przytulił mnie do siebie. Zastanawiało mnie to. Czyżby miał jakieś problemy ? A może ma jakieś tajemnice ? Z takimi myślami zasnęłam. Słyszałam tylko jak Cupko wrócił do pokoju

***

- pobudka pacany !- darł się Kostek nad nami- dziś mecz, podbijamy Rzeszowiaków !
- daj żyć- przykryłam poduszką głowę.
- nie ma tak dobrze, wstawać- nadal stał nad nami.
-no dobra- jęknęłam. Wybrałam strój na dzisiejszy dzień i poszłam w stronę łazienki. Cupko jeszcze pastwił się nad przyjacielem żeby on też wstawał. Wzięłam prysznic, nałożyłam makijaż i ubrałam jasne jeansowe rurki i do tego pistacjowy sweterek. Włosy rozpuściłam i podkręciłam i byłam gotowa. Z racji tego, że Alek nie był jeszcze gotowy postanowiłam wyjść i zajrzeć do Mariusza i Michała. Gdy zapukałam do pokoju obok, usłyszałam głośne " wlazł". Dobry suchar a pro po naszego nazwiska. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Miśka leżącego na łóżku z laptopem na brzuchu i mojego brata, który jeszcze spał. Pomijam fakt, że w pokoju był taki syf, że aż odrzucało.
- o matko - jęknęłam.
- no co ?- zapytał Winiar.
- jak wy tu żyjecie ?- wskazałam na górę ubrań leżących na podłodze.
- normalnie- wzruszył ramionami.
- dlaczego nie szykujecie się na śniadanie ?
- bo jest dopiero 6.30 ?- zrobił głupią minę Michał.
- jak to kurwa ?- byłam wyraźnie zdezorientowana.
-no normalnie, ja nie mogłem spać to siedzę na necie, a Mańko śpi- wskazał na mojego brata.
- zajebie go- powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi.
- kogo ?- krzyknął za mną.
- Kostka.- odpowiedziałam i kłapnęłam drzwiami. W jednej sekundzie teleportowałam się do naszego pokoju już od progu krzycząc.
- Cupko zginiesz ! Gdzie on jest ?!- spojrzałam na Aleksa, który leżał na łóżku ubrany.
- w łazience- wskazał na drzwi.
- zobacz sobie, która jest godzina- kazałam. Patrzyłam na jego reakcję. Natychmiastowo znaleźliśmy się pod drzwiami łazienki.
- wyłaź ty kretynie- darł się Olek.
- boję się- zaśmiał się Konstantin.
- ty złamańcu jeden !- waliłam pięściami w drzwi, a on siedział dalej. Odpuściliśmy i położyliśmy się na łóżko żeby jeszcze pospać. Gdy usnęliśmy Cupko musiał wyjść z naszego pokoju bo nigdzie go nie było. Boi się.. Oj niech się boi, już ja go urządzę. Po 9 zeszliśmy na dół na śniadanie, wszyscy już byli, a żartowniś aż jęknął na nasz widok.
- co jemu jest ? Czego on się tak boi ?- dopytywał Daniel.
- niech ci powie co zrobił- mruknęłam.
- mały żart- powiedział przez śmiech Kostek.
- nie myśl sobie, że ujdzie ci to na sucho- zagroziłam.
- ale się boję, zobacz jak się trzęsę -zaczął się trząść jak galaretka i wymachiwać rękami przy stole. Usłyszeliśmy głośny brzdęk.
-uuuuu- zawyła reszta.
- kurwa- przeklął pod nosem Cupković- to  już 3 szklanka w tym tygodniu. Wybuchliśmy śmiechem i w takiej atmosferze zjedliśmy śniadanie. Koło 10 poszliśmy do swoich pokoi, chłopcy mieli się spakować i odpocząć bo o 11.30 wyjeżdżamy już na halę. Ja za to rzuciłam się na łóżko i patrzyłam jak Serbowie pakują swoje torby. 10 minut przed zbiórką wstałam i udałam się do łazienki, poprawiłam makijaż, fryzurę i byłam gotowa. Wzięłam jeszcze torbę z aparatem oraz swoją własną prywatną torebkę do której wrzuciłam telefon, chusteczki i wodę gazowaną. Założyłam moje botki na koturnie i kurtkę i wyszliśmy razem z chłopakami na dół do recepcji. Po chwili znaleźliśmy się na hali. Skrzaty wychodząc z autokaru rozdali kilka autografów, a ja czmychnęłam do ich szatni jako pierwsza. Jak zwykle wzięłam telefon do kieszeni spodni, w rękę aparat i pognałam na boisko. Za jakiś czas pojawili się także siatkarze, Resoviacy przyszli niedługo po nich. Przywitałam się z Igłą i Pitem i robiłam zdjęcia jak się rozciągają. Cupko szczerzył się do mnie jak głupi do sera i razem z Alkiem biegali po całym boisku wydurniając się jak dzieci. Z godzinę przed meczem, zaczęli gromadzić się kibice Reski na hali. Przyjechała też Iwonka z dzieciakami, przywitałam się z nimi, wzięłam Domi za rączkę i zaczęłam chodzić z nią między siatkarzami.
- pasuje ci dziecko- zaśmiał się Karol.
- no no Aleks, postaraj się o wasze- dodał Bąkiewicz.
- Michał wszyscy najpierw czekają na twoje- wytknęłam mu to.
- ja mam jeszcze czas, jestem młodym bogiem- przeczesał ręką włosy.
-wariaci- pokręciłam głową i podążyłam dalej.
- naprawdę pasuje ci dziecko- mruknął Alek tuż za mną i przywitał się z Dominiką.
- kiedyś będziemy takie mieli- zaśmiałam się do niego. On znów tylko się uśmiechnął sztucznie. Tak samo jak wczoraj wieczorem. Nie wiedziałam co jest grane ale to zignorowałam. Wziął na ręce małą i zaczął ją obkręcać, na co ta bardzo się ucieszyła. Zaczęłam robić im zdjęcia. Niektóre nawet fajnie powychodziły. Będzie miała pamiątkę kiedyś pomyślałam. Odebrałam ją od Serba i odprowadziłam do Iwony, bo mecz miał zacząć się za chwilkę, a ja miałam przecież robić za fotografa.
- to co skopiemy wam tyłki ?- usłyszałam głos Bartmana za sobą.
- chciałbyś- minęłam go bez słowa.
- ja to bym chciał żebyś się ze mną umówiła i zostawiła tego gówniarza- wskazał na Alka.
- to nie jest koncert życzeń kochanie- posłałam mu cwaniacki uśmiech i poszłam w stronę mojego chłopaka, odwróciłam się jeszcze żeby upewnić się czy Zbyszek to widzi i pocałowałam Olka. 3:0 ?
- powodzenia kochanie, rozwal ich- szepnęłam.
- dla ciebie wszystko- uśmiechnął się i skradł mi ostatniego buziaka.
Zaczął się mecz, pierwszy set gładko dla nas, 3 następne niestety na naszą niekorzyść. Podeszłam do chłopaków.
- będzie dobrze to dopiero pierwszy mecz- starałam się ich jakoś pocieszyć.
- łatwo ci mówić- jęknął Konstantin.
- a co ty możesz o tym wiedzieć- odezwał się Alek. Tego się nie spodziewałam. Wkurzył mnie tym tekstem więc odeszłam do mojego brata. Nie miałam zamiaru patrzeć jak mnie ignoruje, pierwszy raz to się zdarzyło, pierwszy raz spotkałam się z jego obojętnością, a to zabolało. Chłopaki porozdawali między czasie autografy, a ja poszłam do szatni, zgarnęłam swoją torbę, ubrałam się i wyszłam.Po drodze pogratulowałam Krzyśkowi i Grześkowi i wsiadłam do autokaru. Po niecałej godzinie zaczęli się schodzić siatkarze, wyraźnie przygnębieni przegraną. Jednak nic nie usprawiedliwiało zachowania Aleksa.
- przepraszam- usłyszałam że siada koło mnie na siedzeniu- byłem zły.
- ale to nie znaczy ze masz prawo się na mnie wyżywać- cały czas patrzyłam za autokarowe okno.
- wiem, przepraszam, poniosło mnie po prostu, bo bardzo mi na tym meczu zależało- złapał mnie za rękę.- przepraszam.
- no dobra, wybaczam- pocałowałam go w usta.
- znów się ślinią- usłyszeliśmy głos Winiarskiego za nami.
-spadaj staruszku- wytknęłam mu język.
W nie za dobrych ale znośnych humorach wróciliśmy do hotelu. Chłopaki byli padnięci więc nie było mowy o jakimkolwiek łażeniu po Rzeszowie, a więc powlokłam się sama do naszego pokoju, wzięłam prysznic i położyłam się na łóżku. Nagle do pomieszczenia wparował Cupko.
- ty Kama kumasz czacze ?-  zapytał rzucając się na jego łóżko obok.
- co jest ?- zapytałam patrząc w jego stronę.
- a no słuchaj, idę sobie korytarze nie ? I patrzę, a tam od Małego z pokoju wychodzi ten skurw..
- Kostek- upomniałam go- nie warto.
- no to z pokoju Małego wychodzi ten debil i wiesz oni się coś tam kłócili,bo Paweł bo wyraźnie wyganiał mówił coś żeby zapomniał o tym, że nie zrobi tego Mańkowi i coś jeszcze. Wydawało mi się, że mówi o tobie ale nie jestem pewien- powiedział na jednym oddechu.
- yhm. Jak myślisz, co powinnam zrobić ? - nie powiem, trochę mnie to zdziwiło- pogadać z Woickim ?
- no nie wiem, może poczekać ?- zaproponował.
-masz rację, przecież na razie nic się nie wydarzyło złego..
- mądra dziewczynka- poczochrał moje włosy- idę do chłopaków bo grają w pokera to się pośmieje z nich trochę, idziesz ?
- nie, nie jestem zmęczona- uśmiechnęłam się w jego stronę- Alek też jest z wami ?
- tak, tak  już nie bądź zazdrosna- wytknął język w moją stronę.
- idź poszukaj się na korytarzu- wskazałam na drzwi, za którymi znikła sylwetka Serba. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi.
- Cupko nie rób sobie żartów- wydarłam się. Jednak pukanie nie ustawało więc wstałam i podążyłam w ich kierunku.
- Jesteś idiotą Koste..- nie dokończyłam bo mnie zamurowało.
- cześć, mogę wejść ?- zapytał facet, który stał w progu.
- wejdź- skinęłam ręka zapraszając gościa do środka.
- chyba musimy pogadać- zaczął siadając na krześle, które stało przy małym stoliku.
- a mamy o czym ?
- na początku to powinienem cię przeprosić, zachowywałem się jak świnia.- popatrzył na mnie. Nie mogłam powiedzieć, że jego wyraz twarzy był wrogo nastawiony co do mojej osoby. Pierwszy raz wyglądał tak przyjaźnie.
- ekhm. No okej, ale dalej nie rozumiem po co tu jesteś.
-no więc Kamila, przychodzę tutaj bo jestem winien ci wyjaśnienia. Źle się zachowałem nie znając twojej wersji wydarzeń.
- ale Paweł, mógłbyś powiedzieć mi o co ci tak właściwie chodzi ?
- chodzi o Marcina- skrzywił się na sam dźwięk jego imienia.
- no dobra Marcin, znasz go, straszyłeś mnie nim, ale co w związku z tym ?- byłam wyraźnie zdenerwowana jego rzucaniem ogólnikami.
- no bo cholera, Kamila. Popełniłem błąd. Marcin to mój dalszy kuzyn, za młodego przyjaźniliśmy się strasznie, chociaż jest ode mnie młodszy. Tuż po twoim przyjeździe spotkałem go na zjeździe rodzinnym.Wiedział, że gram z Mariuszem w klubie i zapytał o niego. Napomknąłem mu, o tym, że wróciła jego siostra. Wyraźnie się zainteresował tym i opowiedział mi, że chciałaś go naciągnąć razem z Szamponem na kasę i w ogóle jakieś przekręty mieliście robić, spiskować przeciw niemu, a ja głupi mu uwierzyłem.
- ale przecież to nie tak !- poderwałam się z miejsca i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju.
- chciał się zemścić na tobie- zaczął opowiadać dalej- postanowiłem, że mogę mu pomóc trochę cię postraszyć, nic więcej. Lecz dziś Marcin przyszedł do mnie i przedstawił mi swój plan działania. Idiota wymyślił sobie, że cię porwie ! Nie wytrzymałem.- osłupiałam na te słowa.
- jak to porwać ?
- normalnie, myślał  że mu w tym pomogę- prychnął.- dlatego tu jestem. Dopiero teraz doszło do mnie, że coś jest nie tak z nim. Przepraszam Kamila.
- dobrze, że mi o tym powiedziałeś. Rozumiem, że mogłeś nie wiedzieć kilku rzeczy, tak naprawdę to on chciał żebym wyszła za niego, dlatego wyjechałam, straciłam kontakt z rodzicami przez tego idiotę.
- przepraszam jeszcze raz.
- rozumiem Paweł.- poklepałam go po ramieniu.
- to co ? Topór wojenny Wlazły- Woicki zakopany ?- uśmiechnął się do mnie i wyciągnął w moją stronę swoją dłoń.
- zakopany- podałam mu prawą rękę.- myślisz, że mam się bać ?
- nie, sam niczego nie zrobi, wcześniej to ja byłem jego informacją- zamyślił się na chwilę- kurwa jaki ja byłem głupi.
-spoko Mały- zaśmiałam się- skąd mogłeś wiedzieć. To nie twoja wina.
- dzięki, że mnie wysłuchałaś, będę się zbierał. Jeszcze dziś pójdę do Mańka i go przeproszę. Nie chcę żebyśmy byli skłóceni- wstał i ruszył w stronę drzwi, a ja za nim.
- dobrej nocy Paweł i dzięki za wszystko- przytuliłam się do niego.
- dobranoc- odwzajemnił mój uścisk i po chwili go już nie było. Położyłam się na łóżku i rozmyślałam o tym co powiedział Woicki.
- kochanie- usłyszałam w pomieszczeniu głos Aleksa- czy tutaj był Mały ?
- tak, był tu- zaśmiałam się.
-co on chciał ?! Mam z nim pogadać ?!
- spokojnie, przyszedł przeprosić- tu opowiedziałam całą sytuację mojemu chłopakowi.
- o jaa.. ale jaja- otworzył usta ze zdziwienia- musimy cię pilnować teraz, żeby nikt cię nie porwał.
-no co ty, Paweł powiedział, że nic sam nie zrobi.
- ale i tak będę się o ciebie bał- przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Delikatnie muskał moje wargi, po chwili pocałunek stawał się bardziej intensywny. Zjechał ręką pod moją bluzkę.
- eej- oderwałam się od niego- nie dziś.
- czemu ?- zrobił minę kota ze Shreka.
- po pierwsze - Cupko, po drugie- miękkie kolana - zaśmiałam się.
- oj przestań Kama- chciał mnie pocałować jeszcze raz lecz mu to uniemożliwiłam.
- nie i koniec- dałam mu buziaka, a sama poszłam się kąpać. Pod prysznicem usłyszałam jak ktoś wchodzi do naszego pokoju, był to Kostek. Zaczął rozmowę z Aleksem.
-powiedziałeś jej ?
- nie.
- czego ? Miałeś to zrobić !
- nie umiem, nie wiem czy ona to zaakceptuje, nie chcę jej stracić, cholera !- oparłam się o ścianę w łazience. Czy chodziło o mnie ? O co tak w ogóle chodziło. Zbierało mi się na płacz, bo nie miałam pojęcia co ukrywa przede mną Alek. Jednak szybko się opanowałam, ubrałam piżamy i wyszłam do chłopaków. Pożegnałam się z Konstantinem, dałam buziaka Aleksowi i bez słowa poszłam spać. Nie umiałam zamienić z nim słowa, jeśli mnie okłamuje.



_______________________
20 ! ;)
Mam nadzieję, że się spodoba chociaż nie jestem zbytnio zadowolona z niego.Pojawię się może jutro jak dobrze pójdzie, a jak nie to trzymajcie kciuki za Skrzaty !
Czy na dole czy na szczycie SKRA BEŁCHATÓW ponad życie !!!
Miłego czytania ;))
Pozdrawiam ;D

KOOOMENTARZE ! :)) dzięki tym, którzy komentują na bieżąco :* big hug dla was ;*


piątek, 22 lutego 2013

Dziewiętnaście.

-Kamila Wlazły ? Co za spotkanie..- po jego głosie słychać było że się uśmiecha. Odwróciłam głowę i zobaczyłam wysokiego, przystojnego mężczyznę w koszulce z logo Resovii. Od razu przypomniałam sobie kto to jest.
- Zbyszek ! Jak miło Cię widzieć - posłałam mu uśmiech i wyciągnęłam do niego rękę w celu przywitania się.
- Igła mówił, że miałaś mały wypadek, wszystko okej ?- zapytał.
- tak już tak, dziękuję. Na szczęście to wszystko jest już za mną. A co ty tu robisz ? Trening chyba po nas macie- zagaiłam w celu utrzymania  rozmowy.
- siedzę z masażystami, dlatego tak wcześnie- wytłumaczył- są już chłopaki ? -zapytał gdy zrobiło się cicho.
- skoro ja tu jestem to i oni są- wyszczerzyłam się. 1:0 dla mnie. On tylko strzelił facepalma.
- to ja pójdę się z nimi przywitać- podał mi rękę, jego uścisk był dość dziwny, nienormalny w swej długości, w sensie, że po prostu za długo trzymał moją rękę ;D Po chwili poczułam jak składa pocałunek na moich ustach. Odsunęłam się od niego gwałtownie,  wyrwałam swą dłoń i skierowałam się w stronę boiska.
- Kamila- usłyszałam za sobą i się odwróciłam- dałabyś się zaprosić na kawę ?- zapytał z odległości około 6 metrów- moglibyśmy wyskoczyć na małe co nie co ? - poruszał znacząco brwiami i w tym momencie dobry pan Zibi prysł i pokazała się arogancka świnia. Co on sobie myślał do cholery ?!
- przykro mi, jest zajęta- usłyszałam głos Alka za sobą. Bartman tylko się uśmiechnął pod nosem, trochę szyderczo i cwaniacko. Nie spodziewałam się, że on taki jest ale cóż.
- co to miało znaczyć ?- położyłam rękę na jego klatce piersiowej i lekko w nią uderzyłam.
- przecież powiedziałem prawdę- pocałował mnie w czoło.
- zazdrośnik- zaśmiałam się i poszłam dalej ciągnąc mojego chłopaka za sobą.
Zaczął się trening chłopaków. Na początku rozciąganie, bieganie potem zagrywka i na końcu szlifowanie ataku, przyjęcia i różnych innych.  Po 2 godzinach biegania z aparatem i robienia zdjęć siatkarzom, padłam na krzesełko. Nie spodziewałam się, że to może mnie tak wymęczyć.
- siemaaa !- ktoś krzyknął mi prosto do ucha.
- Igła! Kretynie !- walnęłam go w ramię- chcesz żebym ci nogi z dup..- o cześć Sebastian- uśmiechnęłam się do Igły juniora.
- ciocia ! Siemaneczko !- przytulił się do mnie.
- jak ja cię dawno nie widziałam- kucnęłam i zmierzwiłam jego włosy ręką- urosłeś strasznie, niedługo to dogonisz tatę- zaśmiałam się.
- tata to kurdupel wujek Winiar tak mówi- nachylił się nade mną i wyszeptał mi do ucha, na co ja wybuchłam takim śmiechem, że moje skrzaty przerwały trening i ich oczy były skierowane na mnie, gestem ręki kazałam im kontynuować przerwane czynności.
- co on ci powiedział ? Już pewnie jakieś głupie pomysły ma- dopytywał się Ignaczak.
- to nasza tajemnica- przybiłam piątkę z Sebkiem.
- już ja go znam- zaśmiał się jego tata.
- a po kim to ma ? Nie po tatusiu przypadkiem ?- założyłam ręce na biodrach.
- dobra wygrałaś. Słuchaj jak już tu jesteś to może wpadniesz do nas na kawę ? Iwona tak cię dawno nie widziała, a ty nie widziałaś jeszcze mojej Domi !
- bardzo dobry pomysł - uśmiechnęłam się.
- to poczekasz na mnie ? Nasz trening dziś tylko godzinę będzie trwał to możesz posiedzieć i popatrzeć, a potem pojedziemy razem do nas ? - zaproponował.
- okej, dobrze, że wzięłam aparat to porobię wam fotki- wyszczerzyłam się.
- jesteśmy umówieni - mrugnął do mnie i poszedł w stronę zbliżających się mężczyzn, jak mniemam byli to zawodnicy Resovi. Na ich czele szedł Zbyszek. Oh.. Na pierwszym spotkaniu był taki miły, a teraz ? Zwykły samiec alfa.
-jak tam kochanie ?- zagadnął mnie Aleks, który siadł koło mnie.
- dobrze, bardzo dobrze- pocałowałam go w policzek.
-tylko tyle ? - otarł niewidzialną łzę - chodź tu- wystawił ręce żebym się do niego przytuliła, ja od razu wpiłam się w jego usta.
- kurwa ! I ja nic nie wiem ?!- usłyszeliśmy nad sobą. Ah tak. Wujek Igła.
- nie było kiedy ci powiedzieć- wytłumaczyłam z uśmiechem.
-gratulacje stary- poklepał Alka po ramieniu- pilnuj jej bo to skarb.
- już bez przesadyzmu może Krzysiu co ?- nad nami pojawili się Winiar z Mariuszem.
- Winiar bo jak ci zaraz..- uniosłam rękę w celu uderzenia go w ramię. Zatrzymał ją mój brat.
- ej Kama, a może Misiek źle mówi ?- zaśmiał się.
- wszyscy przeciwko mi - zrobiłam minę obrażonego dziecka. A po chwili zanosiliśmy się gromkim śmiechem. Ignaczak przedstawił mi resztę drużyny. Poznałam Oliega, Paula, Nikole który okazał się być kolegą z reprezentacji Aleksa oraz Grzesia. W trakcie zapoznawania dołączył do nas wysoki blondyn.
-a oto nasz Ice Man Kamilo- wskazał ręką na chłopaka.
- Ice Man ? -zaśmiałam się.
- tak go w reprezentacji ochrzciliśmy- wtrącił Bartman.
- a na ciebie jak wołają ? Pies na baby ? Boski żigolo ?- zapytałam, a reszta wybuchła śmiechem. 2:0. Już chciał coś powiedzieć, lecz owy Ice Man się odezwał.
- cześć wszystkim- wtrącił- o siema, my się nie znamy Piotrek jestem- podał mi rękę.
- miło mi, Kamila- odwzajemniłam uścisk. Bardzo fajny chłopak pomyślałam, nie to co ten Zbyszek.
Po skończonym treningu Skry pożegnałam się z Alkiem i oni udali się do hotelu, a ja sama buszowałam za bandami reklamowymi i robiłam chłopakom zdjęcia razem z Sebastianem. Po godzinie chłopcy skończyli i mogliśmy wybrać się w drogę do domu Ignaczaków. Po dziesięciu minutach byliśmy pod ich mieszkaniem. Sporo się tu zmieniło od mojej ostatniej wizyty. Przyjemna okolica idealna na domek jednorodzinny pomyślałam i już po chwili byliśmy w środku.
- cześć kochanie- krzyknął Krzysiek- jesteśmy i mamy gościa.
- a kogo tu do nas prowadzisz ?- zza ściany wyłoniła się postać Iwonki- Kamila ?!- krzyknęła.
- hej kochana- wyciągnęłam w jej kierunku ręce.
- ale się zmieniłaś !- podbiegła do mnie i mnie przytuliła. Pasowali do siebie z Igłą idealnie. Oboje pozytywnie kopnięci choć Iwona zawsze panowała nad sytuacją i nie daje się tak łatwo ponieść emocjom jak jej mąż. Zazdroszczę Sebkowi i Dominice takich rodziców.- zapraszam, rozgość się i opowiadaj co u ciebie ? Jak było w Londynie ? A w ogóle to jak się znalazłaś w Rzeszowie ? - Zalała mnie falą pytań. Kolejny dowód na to, że dobrali się bardzo dobrze z Krzysiem.
-wszystko po kolei- zaśmiałam się i wzięłam na ręce Dominikę, która bawiła się w salonie.
- hej mała- uśmiechnęłam się do niej.
- Domi patrz to nasza ciocia- powiedział Sebastian.
-cio- cia ?- upewniła się mała, a ja pokiwałam głową. Ona się do mnie bardzo mocno przytuliła- ceść ciociu- i dała mi buziaka.
- dobra siadaj Kama i mów. Kawy czy herbaty ?- zapytał Igła.
-Herbatę jeśli można.- poprosiłam i już po chwili siedziałam z całą szaloną rodzinką i opowiadałam im wszystko. Spędziliśmy bardzo fajne popołudnie. Miło się na nich patrzyło. Widać, że się kochają. Gdzieś w głębi serca zazdrościłam im tego, bo ja nie pamiętam, abym dostawała tyle miłości od moich rodziców. Zawsze na pierwszym miejscu był Mariusz choć nie mam mu tego za złe bo to nie jego wina. Wiedziałam oczywiście, że mnie kochają/ kochali ? albo może tak- chcieli dla mnie jak najlepiej, co skończyło się tragicznymi skutkami, ale nigdy nie doświadczyłam prawdziwej rodzicielskiej miłości. Obiecałam sobie, że moje dzieci będą traktowane równo i nigdy, przenigdy nie popełnię błędu moich rodziców. Koło 18 poprosiłam Krzyśka żeby mnie odwiózł do hotelu bo byłam trochę zmęczona. Umówiłyśmy się z Iwoną, że spotkamy się na meczach. Cieszyłam się, że Dominika mnie od razu polubiła choć widziała mnie pierwszy raz. Pożegnałam się z nimi i po chwili siedziałam w samochodzie mojego przyjaciela.
- jesteśmy - powiedział gdy zajechaliśmy pod hotel.
- dzięki Krzysiu jesteś wielki- uściskałam go i ucałowałam w policzek na pożegnanie. Wyskoczyłam z auta i poczekałam aż odjedzie. Już miałam się odwracać, lecz nagle poczułam, że ktoś obejmuje mnie w pasie.
- słonko- usłyszałam znajomy głos.
- mój wielkolud- poczułam pocałunek na swoich ustach. Całowaliśmy się tak może 2 minuty gdy do rzeczywistości przywróciło nas głośne chrząknięcie.
- ekhm, nie chciałbym przeszkadzać, lecz mieliśmy iść do sklepu- odezwał się Cupko.
- no to chodźmy klasnęłam w dłonie i pociągnęłam chłopaków za ręce. W śmiechu doszliśmy do żabki, tam zrobiliśmy zakupy czyli batoniki, cukierki, lizaki i wszystko co czekoladowe. No tak Konstantin to prawdziwy zjadacz słodyczy. W życiu nie widziałam osoby, która pochłaniałaby takie ilości owych smakołyków. Po powrocie udaliśmy się na kolację. Biedny Zatorski ciągle był dręczony przez kelnerkę. My tylko po cichu podśmiewywaliśmy się z niego.
- ja pierwsza się myję- krzyknęłam i ruszyłam biegiem w stronę naszego pokoju.
- ja będę pierwszy !- wydarł się Cupko, a ja odwróciłam się aby zobaczyć jak daleko jest za mną. Nagle poczułam, że uderzam w coś, a raczej kogoś. Naprawdę żałowałam tego, że postanowiłam jako pierwsza wybiec z restauracji.
- przepraszam- jęknęłam łapiąc się za głowę i podniosłam ją do góry w celu podpatrzenia tego kogo "upolowałam". Jakież było moje zdziwienie gdy zobaczyłam sylwetkę Marcina.
- o znów się widzimy kochanie- zaśmiał się szyderczo- gdzie ten twój kochaś ? Już cię zostawił ?- ciągle się śmiał a mi do oczu napłynęły łzy
- zostaw ją w spokoju- usłyszałam głos Mariusza gdzieś z głębi korytarza.
- o patrzcie patrzcie, cała rodzinka nam się zjechała, a gdzie twoja piękna żonka ? - skierował to pytanie do mojego brata, a on w jednym momencie zacisnął dłonie w pięści.
- odwal się od mojej rodziny !- krzyknął i szedł w jego stronę.
- hola hola siatkarzyku- zakpił Marcin- oddasz mi siostrzyczkę, to zostawię cię w spokoju, taki hadel wymienny- zaśmiał się już któryś raz tego wieczoru.
- nie jestem zabawką- krzyknęłam i wstałam z podłogi. On nie widział tego kto właśnie za nim stoi. No to się zdziwi jak się odwróci.
- ale po co te nerwy kochanie ?- złapał mnie za podbródek lecz ja go odepchnęłam.
- chłopaki zajmijcie się nim- powiedziałam w stronę Konstantina, Aleksa i Michała, którzy stali właśnie za Marcinem. Zaszli go z drugiej strony. Na moje słowa, Alek porwał go za koszulę i przyparł do ściany.
- zostaw ją w spokoju, bo jeszcze raz cię zobaczę, a obije ci ten wkurwiający ryj !- zagroził mu.
- a co ty mi możesz zrobić ?- ten facet był bezczelny.
- to kurwa !- Cupko wymierzył mu niezły cios w twarz. Na całe szczęście Marcinowi się nic nie stało, bo inaczej Kostek miałby nie małe problemy.
- rozumiemy się ?- stanęli nad nim Winiar i Mariusz.
- jeszcze was zniszczę- zagroził i odszedł w stronę restauracji. Ja stałam jak osłupiała.
- wszystko w porządku ? - Konstantin podszedł i mnie przytulił. Aleks pozostaw w bezruchu. Wiedziałam, że poznał Marcina i że dziś będę musiała mu wytłumaczyć kto to właściwie jest.
- dziękuję, przeze mnie mogłeś mieć problemy, dziękuję- szepnęłam-chodźmy stąd- powiedziałam i podeszłam do Olka. Przytuliłam się do niego, a on uścisnął mnie tak mocno jakby bał się, że mnie straci.
- już dobrze- powiedziałam.
- zabije drania- wysyczał.
- daj spokój, chodź do pokoju, ochłoniemy i porozmawiamy- zaproponowałam.
- dzięki chłopaki- zwróciłam się do Mariusza i Michała.
- nie martw się siostra, nikt cię nie skrzywdzi- powiedział mój brat i obaj z Miśkiem udali się do swojego pokoju. My także postąpiliśmy jak oni tylko Kostek powiedział, że posiedzi u Dante i Kooistry żeby nam nie przeszkadzać, za co byłam mu ogromnie wdzięczna..



__________________________
 oddaje w wasze ręce kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Musi być troszkę sielankowo niestety takie są zamierzone plany lecz nigdy nie wiadomo co przyniesie los, a przyniesie- obiecuje ;)
Miłego czytania oczywiscie :)
Dziękuję za komentarze. Jesteście kochane ;*
Pozdrawiam !

czwartek, 21 lutego 2013

Osiemnaście.

Po chwili uwolniłam się z rąk siatkarza i zapytałam.
- to co jemy na kolację ?
- ciebie- pocałował mnie w czoło.
-hohoho, panie kolego nie tak szybko-lekko odepchnęłam go od siebie.
- eeeej- zrobił minę jak kot ze Shreka. Ja podeszłam do niego pocałowałam go w usta i uciekłam szybko do kuchni.
-naleśniki pasują ?- skierowałam to pytanie w stronę Aleksa, który siedział już na taborecie z wzrokiem wlepionym we mnie. Pokiwał tylko głową, a ja zabrałam się za robienie jedzonka. Jednak po chwili dołączył do mnie w celu "pomocy". Super naprawdę, dopiero co kuchnię posprzątałam, a już była cała w mące. Zresztą nie tylko kuchnia, ja też. Nie byłam mu dłużna i rzuciłam w niego jajkiem. Pudło. Jajko rozbiło się o szafkę. Wzięłam drugie. Bingo ! Prosto w klatkę piersiową.
- tak jest !- wydarłam się i odtańczyłam taniec radości.
- cwaniara- zaśmiał się i podszedł do mnie mocno mnie przytulając, tak że jajko zostało też na mojej koszulce- pacan- mruknęłam. Po wielkich bólach w końcu udało mi się dokończyć kolację.
- pyyyyyszne- zwrócił się w moją stronę siatkarz.
- tu- wskazałam na policzek.
- teraz kąpiel i spać ? - poruszał znacząco brwiami.
- tak jest, jestem wykończona- westchnęłam wstając od stołu i wkładając naczynia do zmywarki. Gdy posprzątaliśmy ten cały syf poszłam wziąć szybki prysznic.
- Mogę z tobą?- zapytał jak małe dziecko.
- nie- odpowiedziałam próbując udawać stanowczą.
- ale proszę.. Kama.. Wodę trzeba oszczędzać- nie wiem skąd ten argument, ale rozbawił mnie tym.
- nie, nie i jeszcze raz nie- pokazałam mu język i po chwili znikłam za drzwiami łazienki. Szybka kąpiel, umyłam zęby, nakremowałam twarz i w kolejnej z kolei przywłaszczonej przeze mnie koszulce Alka wyszłam do pokoju.
- znowu ? Niedługo nie będę miał w czym chodzić- zaśmiał się.
- jak dla mnie możesz chodzić w samych bokserkach- wytknęłam mu język kładąc się na łóżku.
- a fanki ? Jak fanki zobaczą mnie w bokserkach to uhhh- tu zmrużył oczy i poruszał brwiami.- podobno mam zgrabny tyłek i wiesz, ta klata- poklepał się w nią- ideał- zakończył swój monolog patrząc na mnie, a moja mina była mniej więcej w stylu " zmień dilera".
- dobra idź już się kąp- pokazałam mu drzwi od łazienki. Po sekundzie już go nie było. Gdy wrócił od razu rzucił się na łóżko zachłannie mnie całując. Tak. Nie wyspałam się tej nocy, ale to była jedna z lepszych nocy w moim życiu.


***

 Następnego dnia, rano wróciła nasza kochana rodzinka. Na wieść o tym, że przypomniałam sobie wszystko bardzo się ucieszyli. Wytłumaczyłam mojemu bratu, że całkowicie niepotrzebnie obwiniał Aleksa, za co od razu go przeprosił. Oczywiście gdy dowiedzieli się, że już oficjalnie jesteśmy parą to najpierw nas wyściskali jak tylko najmocniej mogli, a potem życzyli szczęścia i dużo dużo dzieci. Hola hola. Na dzieci jeszcze trzeba będzie poczekać. O 11 chłopaki mieli trening, ale wszyscy razem pojechaliśmy na halę. Dziś jechali do Rzeszowa, aby w niedzielę i poniedziałek rozegrać pierwsze mecze fazy play-off. Pomogłam trochę Paulinie w robocie, trzeba było się przyzwyczajać. Marzec zbliżał się, a ja szczerze to chciałam już pracować. Po skończonej pracy poszłyśmy z bratową na boisko. Na mój widok zaczęły się gwizdy chłopaków i nawoływanie- Alek ,Alek zobacz twoja dziewczyna. Jak było w nocy ? Opowiadaj. No tak. Cupko wygadał. Przywitałam się z trenerem, statystykami i fizjoterapeutami. Gdy gawędziłam sobie z Nawrockim ni stąd ni zowąd pojawił się koło nas Aleks z Mariuszem.
- trenerze- zagaił Maniek- mamy pytanie.
- no właśnie, trenerze jest wakat- powiedział Alek. Popatrzyłam na nich zdezorientowana.
- jak znów chcecie zrobić jakieś żarty Winiarowi, to ja w to nie wchodzę- podniósł ręce w geście obronnym.
- nie o to chodzi- zaśmiał się mój brat.
- no to chłopaki do rzeczy- ponaglił ich  Jacek.
- bo skoro mamy tyle wolnych miejsc w autokarze i skoro Muzaj nie jedzie z nami, to moglibyśmy zabrać tą oto kobietę razem z nami?- Aleks wskazał na mnie.
- pogięło was ?- zaśmiałam się- przecież wy jedziecie na mecze, po co ja wam tam ?- postukałam się w głowę.
- ale Kamilo- przerwał mi trener- myślę, że to bardzo dobry pomysł, przecież są wolne miejsca, możesz jechać z nami- uśmiechnął się i odszedł w stronę statystyków.
- udało się !- krzyknął Mariusz i przybił piątkę z Pauliną.
- ty też byłaś w to zamieszana ?- popatrzyłam na nią, a ona tylko się zaśmiała.
- i co zgodził się? Zgodził się ?- podbiegł do nas Winiarski.
- no, gładko poszło- uśmiechnął się Atanasijević, przytulając mnie do siebie.
- jesteście okropni, ale wam dziękuję.- posłałam uśmiech w kierunku brata, bratowej i Miśka.
- pomyśleliśmy, że przyda Ci się wyjazd malutki- powiedział Michał.
W wyśmienitych humorach wróciliśmy do domu wcześniej odbierając Arka z przedszkola. Musiałam się szybko spakować, bo wyjeżdżaliśmy o 16. Udało mi się dokonać tego w 20 minut. Wzięłam szybki prysznic, założyłam spodnie w kolorze khaki z kieszeniami po bokach,białą bluzkę z krótkim rękawem i do tego czarny rozpinany sweterek. Nałożyłam lekki makijaż, wzięłam torbę i zeszłam na dół. Była 15 więc było jeszcze trochę czasu, zjedliśmy wspólnie obiad przygotowany przez Paulinę. Koło 15.40 ubraliśmy się i ona podwiozła nas pod halę gdzie była zbiórka. Byli wszyscy oprócz Serbów.
- cholera gdzie oni są ?- podrygiwał nerwowo Michał.
- daj spokój zaraz będą- uspokajał go Pliński.
- tak, kurwa ostatnio Cupko pierdoła jedna to spóźnił się 20 minut.
 -przecież jest dopiero 16, zaraz będą- powiedziałam równocześnie wyciągając telefon w celu zadzwonienia do mojego chłopaka. Ale fajnie to brzmi- MÓJ. Uśmiechnęłam się na tą myśl pod nosem i wykręciłam numer Aleksa.
- no hej kotek, gdzie jesteście ?- zapytałam.
-cześć kochanie, poczekaj bo Kostek szuka telefonu i nie może go znaleźć- oznajmił mój luby.
- to nie możesz do niego zadzwonić ?- zaproponowałam.
- jesteś genialna ! Zaraz będziemy- i się rozłączył, a ja strzeliłam sobie facepalma.
- za ile będą ?- zapytał Mariusz.
- już wychodzą, Cupko szukał telefonu. - oznajmiłam i wsiadłam do autokaru. Zajęłam miejsce mniej więcej na przeciw wejścia. Po 10 minutach spóźnialscy się zjawili.
- hej piękna- siatkarz zajął miejsce koło mnie.
- nareszcie- wpiłam się w jego usta.
-mhmm.. mógłbym być witany tak przez cały czas- mrugnął do mnie.-skąd wiedziałaś, że tu siedzę ?
- nie wiedziałam ?- zaśmiałam się- siadłam bo było wolne- wzruszyłam ramionami. Po chwili wyjechaliśmy zostawiając nasz Bełchatów w tyle. Zaczęła się impreza w autokarze, którą rozkręcał nie kto inny jak Michał Winiarski. Na pierwszy ogień poszło- Mówię ci hello. Winiar nie byłby Winiarem gdyby nie pokazał swoich umiejętności tanecznych. Eh.. Gdyby tylko nie miał żony i ta żona nie byłaby moją przyjaciółką.. Dobra ogarnięcie, mam chłopaka- spojrzałam w stronę śmiejącego się Aleksa. Zauważył to i skradł mi buziaka. Było mi cudownie. No ale dobra, dalej Zatorski z Kłosem, a przy okazji i Cupko urządzili sobie zawody. Nie byle jakie zawody. Polegało to na tym, że jeden zaczyna jeść kanapkę, a reszta go rozśmiesza i wygrywa ten, który będzie miał najdłuższy czas liczony stoperem. Zaczynał Zator. Jeden kęs- Kostek zaczyna robić głupie miny, Kłos opowiada mu jakiś obrzydliwy kawał, a  gdy Alek obczaił w co grają on także się dołączył do pogrążania Pawełka, który ledwo wytrzymywał od śmiechu.
- Ej Zati weź wyobraź sobie Nawrota, który tańczy hip-hop- podpowiedział mu Karol, a reszta wybuchła śmiechem, Paweł też wybuchł- prosto do reklamówki, która była przyszykowana w razie wypadku. Rywalizację wygrał Cupko. Wytrzymał 6 minut. Był nie do zagięcia. Właściwie to zjadł on całą kanapkę bez problemu. Nic na niego nie działało.W tą zabawę na końcu zaangażowała się reszta chłopaków i śmiechowi nie było końca jednak niedługo po tym opadliśmy z sił usypiając. Oparłam się o ramię Aleksa i zasnęłam. Obudził mnie krzyk Konstantina.
- wstawać ludzie ! Jesteśmy w Rzeszowi !- krzyczał.
- Zamknij się idioto- mruknął Mariusz.
- nie w Rzeszowi tylko w Rzeszowie ciołku- poprawił go Bąkiewicz.
- kretyni, wszędzie kretyni- kręcił głową Pliński. Boju z kim ja żyję. Rzeczywiście dojechaliśmy do Rzeszowa i już po 20 minutach staliśmy w hotelowej recepcji.
- słuchajcie jest problem- podszedł do nas Tomek( zastępca Pauliny).
- co jest ?- zapytali wszyscy.
- pokoje są dwuosobowe i jedna trójka- skrzywił się patrząc na mnie- coś pozmieniali i nie ma jedynki Kama, przykro mi- powiedział.
- no co ty, nic się nie stało- uśmiechnęłam się.
- będzie spać z nami- Kostek objął mnie ramieniem.
- zostaw ją, jeśli już to ze mną- Alek ściągnął rękę przyjaciela ze mnie.
-uuuuuu- zawyli wszyscy.
- no dobra, to ja będę w pokoju z Olkiem i Cupko- klasnęłam w dłonie- problem rozwiązany.
Wzięłam swoją torbę i klucz od Tomka i pognałam na górę. 10,11,12,13, o jest ! 14. Dopadłam do drzwi a za mną Serbowie.
- ale jaja patrzcie jest jedno małżeńskie- zaśmiał się atakujący.
- Kama śpisz sama, nie mogę zostawić Aleksa, przykro mi- otarł niewidzialną łzę Cupko.
- zapomnij- zaśmiałam się i przytuliłam się do mojego chłopaka- on jest mój.
Po przekomarzaniu poszłam szybko pod prysznic, gdyż mieliśmy zaraz kolację. Odświeżyłam się, założyłam czyste ubrania i pognałam do restauracji znajdującej się na parterze. Jeszcze praktycznie nikogo nie było. Zajęłam miejsce przy stoliku i popijając sok pomarańczowy czekałam na resztę ekipy. Za chwilę siatkarze zaczęli się schodzić do środka.
- Kamaaaa ! Co jest dobrego ?- zapytał Zatorski siadając koło mnie.
- jak na razie to tylko soczek- wskazałam na szklankę.
- no ładnie, chcą nas karmić tylko sokiem żebyśmy przegrali- zaczął udawać płacz. W tym momencie podeszła do nas kelnerka, która była nie powiem- ładna. Wszyscy siatkarze patrzyli na nią jak w obrazek, nawet Alek za co dostał mukę w ramię. Ona tylko dziwnie popatrzyła na Pawła, który jej nie zauważył.
- wie pani- zwróciłam się do niej- ma stany lękowe i boi się, że gdy pani poprosi aby złożył zamówienie to on zacznie się jąkać i pani nie poderwie. Zatorski na moje słowa podniósł głowę i popatrzył na nią. Ona tylko rzuciła.
- podrywać to on może te małolaty po meczach- i odeszła. Wszyscy wybuchli śmiechem, a nasza biedna ofiara obraziła się na mnie. Udobruchałam go połową mojej kolacji i wszystko grało. Wróciliśmy do naszych pokoi i po szybkiej kąpieli ułożyliśmy się do snu. Ja z głową na klatce Aleksa przeniosłam się do krainy Morfeusza.

***

Następnego dnia śniadanie mieliśmy o 9. Kelnerka niby przypadkiem wylała na Pawła sok jabłkowy, a więcej incydentów zemsty z jej strony nie było. Koło 11 zebraliśmy się i pojechaliśmy na halę. Chłopcy pognali do szatni, a ja taszcząc ze sobą lustrzankę (robiłam za fotografa dziś) udałam się w kierunku boiska. Usłyszałam męski głos za sobą.
- Kamila Wlazły ? Co za spotkanie...



______________________________
przepraszam, ze nie było mnie tak długo ale nie miałam czasu kompletnie, bo korzystam z końcówki ferii ;) W wasze ręce oddaje kolejny roździał. Mój zeszyt już się skończył i muszę wymyslać wszystko na bieżąco, także dzisiejszy to tak szału nie ma ale mimo wszystko- jest ;)
Miłego czytania kochani wam życzę ;)
Dziękuję i jednocześnie proszę o komentarze :) Mam więcej chęci na pisanie tego dalej gdy wiem, że ktoś w ogóle to czyta ;)
Pozdrawiam serdecznie ;**

sobota, 16 lutego 2013

Siedemnaście.

14.02. czwartek.

Obudziłam się o 10, siatkarza nie było koło mnie, co trochę mnie zdziwiło.  Szybko umyłam zęby, założyłam dres i koszulkę Alka która leżała koło łóżka i zeszłam na dół. Na stole zastałam kartkę z wiadomością, że wyjechał coś załatwić. Okeeeej. Zrobiłam sobie śniadanko i jedząc je analizowałam wczorajszy wieczór. Zaśmiałam się pod nosem przypominając sobie o spalonej pizzy. Niestety zaraz po posiłku musiałam wziąć się za sprzątanie całego tego bałaganu. Trochę jednak naświniliśmy. Stwierdziłam, że skoro już sprzątam to zrobię porządki generalne, mianowicie okna, podłogi itd. Chciałam się też trochę odwdzięczyć Paulinie i Mariuszowi za to, że mogę u nich mieszkać. Dobrze, że mam Aleksa to pomoże mi umyć okno w salonie, wspominałam już że jest ono ogromne ? Zaczęłam od kuchni, z którą poszło mi baardzo szybko, potem łazienka, pokój Arka, do sypialni mojego brata nie wchodziłam bo uważałam, że to nie ładnie. Niech sobie tam sprzątają sami. Po jakiś 3 godzinach wzięłam się za salon. To największe pomieszczenie w domu i w dodatku cały czas ktoś tam jest. Gdy zmywałam kurze przyjechała moja zguba. Wszedł do domu z ogromnym bukietem czerwono- różowych tulipanów.
- cześć piękna- podszedł i pocałował mnie w czoło jednocześnie podając mi bukiet.
- z jakiej to okazji ?- zapytałam wskazując na kwiaty.
-dziś walentynki- wyszczerzył się.
- zapomniałam- strzeliłam sobie facepalma- dziękuję, jesteś kochany- wspięłam się na palce i pocałowałam go- wstawię je do wody- ruszyłam w stronę kuchni.
- a ty co ? Sprzątasz ?- zapytał machając mopem
-owszem i jesteś mi niezmiernie potrzebny. Trzeba będzie mi pomóc umyć okno - wskazałam na to w salonie.
- ty chcesz to myć ?- zaśmiał się- przecież ono jest milion razy większe od ciebie.
- trudno, damy radę- wzruszyłam ramionami.
- okej kotek pomogę ci, tylko teraz jedziemy na obiad- oznajmił.
- ale nie możemy czegoś po prostu ugotować ?
- chce ci się ?- wsparł się rękami o biodra.
- no dobra, daj mi 10 minut i możemy jechać.
Pobiegłam na górę, szybko założyłam czarne rajstopy i krótką spódniczkę, do tego czarny T-shirt który kupiłam na zakupach z Olkiem, a na to biały sweterek. Wzięłam jeszcze torbę do której zapakowałam telefon, klucze i zbiegłam na dół.
- gotowa- krzyknęłam z korytarza.
- to jedziemy- po chwili w pomieszczeniu pojawił się siatkarz. Założyłam szybko płaszcz i moje najukochańsze botki i pojechaliśmy. Przez okno restauracji patrzyłam na ludzi, którzy szli szczęśliwi. Dzień zakochanych. Ludzie byli uśmiechnięci od ucha do ucha, pary szły trzymając się za ręce. Zazdrościłam im tego. Spojrzałam na Aleksa. Bacznie mi się przyglądał i po chwili zapytał.
- o czym myślisz ?
- o tych ludziach, zobacz jacy są szczęśliwi- wskazałam na widok za oknem.
- a ty ?
- co ja ?- zapytałam zdezorientowana.
- jesteś szczęśliwa ?
Na te słowa coś zakuło mnie w sercu. Poczułam motylki. Pierwszy raz poczułam, że ten facet, który siedzi na przeciwko mnie nie jest tylko przyjacielem. Czy się zakochałam ? Chyba tak, ale na oficjalne deklaracje jest za wcześnie.
- gdy jestem z tobą to jestem szczęśliwa- odpowiedziałam, patrząc mu w oczy. Nic nie powiedział, nachylił się nade mną i mnie pocałował. Moje ciało przeszły dreszcze. Motylki nie dawały spokoju. Ale wpadłam.
- cieszę się- wyszeptał. Po chwili kelnerka przyniosła nasze zamówienia. Jedliśmy ciągle się śmiejąc, byłam taka uradowana. Nie wiem, może to magia tego święta ? Ale było cudownie. Po posiłku wróciliśmy do domu.
- aleeeż jestem zmęczony- przeciągnął atakujący rzucając się na kanapę.
- nie ma tak dobrze panie kolego- poklepałam go po ramieniu- wstawaj i się przebieraj. Okno czeka- zaśmiałam się, a on zgromił mnie spojrzeniem.
-naprawdę ? Ale Kamuś..- jęczał.
- naprawdę- potwierdziłam i udałam się do pokoju w celu ponownego wskoczenia w dres. Gdy weszłam do salonu, a ten leń jak siedział tak siedział.
- wypierniczaj się przebrać, bo kolacji to ja ci na pewno nie zrobię- pogroziłam.
- no dobra- wreszcie zwlekł się z kanapy i pobiegł na górę.  Po chwili wrócił i pomagał mi rozstawić drabinę. No tak, musieliśmy skorzystać z jej pomocy. Ja serio nie wiem, kto wymyślił, żeby mieć przeszkloną całą ścianę. Gdy wszystko było gotowe wzięłam w ręce psikacz (;D) z płynem i papierowe ręczniki. Powoli weszłam na odpowiednią wysokość. Poprosiłam Alka, żeby trzymał nie drabinę tylko mnie. Jego ręce powędrowały na moją pupę.
- Aleks- upomniałam go- ja tu się próbuje skupić, a ty mi przeszkadzasz w jakże bardzo wa- poczułam jak jego ręce z pupy przesuwają się na biodra i nagle..


Widzę dwóch siatkarzy, którzy kierują się w stronę hali, machają mojemu bratu, on mówi, że to zakręceni Serbowie, czekam pod szatnią- znów wychodzą oni razem z Danielem. To Pliński nas poznaje, grają mecz, schodzę na boisko by pogratulować Mariuszowi MVP, dostaję piłką w plecy odwracam się- Cupko ten nagle pada na kolana i mnie przeprasza nazywając mnie przy tym królową, potem widzę moje urodziny. Ten sam osobnik biega wokół mnie i śpiewa mi sto lat,  są wszyscy, Kostek przerzuca mnie sobie przez ramię i ucieka po boisku, krzyczę na niego żeby mi dał spokój, nagle czuję CZYJEŚ RĘCE NA BIODRACH, ktoś mnie ratuje z objęć tego patafiana- ALEKS. Widzę potem jak jedziemy do naszego domu, gdzie odbywa się moja impreza urodzinowa, tam też dostaję prezent od Alka i pierwszy raz się całujemy. Następnie przewija mi się obraz wypadu na łyżwy, jeszcze później widzę noc u niego. Ganiamy się po domu, Konstantin krzyczy, że jesteśmy jak dzieci, w nocy przyszywamy go do kołdry, rano budzi mnie jego krzyk, wpada przyszyty do pościeli. Ubieramy się, jemy sniadanie  i jedziemy na trening. Witam się z Pauliną w jej gabinecie i postanawiam pójść do chłopaków, otwieram drzwi na boisko i nagle...

- Aleks ! Aleks ! Zdejm mnie szybko !- krzyczę.
- co się dzieje maleńka ?- jest wyraźnie przestraszony moim stanem i do tego krzykiem.- czego płaczesz ?- pyta sadzając mnie na kanapie, on zajmuje miejsce obok mnie.
- przypomniałam sobie, przypomniałam sobie wszystko- wychlipałam, patrząc w jego oczy które po chwili napełniły się łzami.
- co pamiętasz?- zapytał gładząc mój policzek kciukiem.
- to, że Cię kocham- powiedziałam cicho lekko się uśmiechając jednocześnie obserwując jego reakcję.
To było niesamowite, pierwszy raz patrzyłam na niego z taką miłością, idealnie zarysowane kości policzkowe, duże oczy i malinowe usta był moim ideałem. Dopiero teraz poczułam jak bardzo go kocham i jak mi go brakowało. Te wszystkie chwile, były piękne.
- Ja ciebie też- powiedział po chwili i mnie pocałował. Nasz pocałunek na początku był delikatny, jakbyśmy się dopiero poznawali a jednocześnie oboje wiedzieli jak najlepiej nam pasuje. Po chwili zaczął przeistaczać się w walkę, dziką  i namiętną bitwę. Tak cholernie chciałam być z nim teraz blisko. Nie z tego powodu, że był przystojny i że go pożądałam, wcześniej tak było owszem, dopiero teraz jednak przypomniałam sobie jak go kocham. Rękami nieśmiało zaczęłam błądzić pod jego koszulką, on dotykał moich pleców. Zdjęłam swoją koszulkę i zabrałam się za jego. W jednej sekundzie byłam w samej bieliźnie. Wziął mnie na ręce, a ja oplotłam jego biodra swoimi nogami. Przycisnął mnie do ściany namiętnie całując moją szyję. Ja wplotłam swoje ręce w jego włosy. Mój oddech stawał się coraz szybszy. Posadził mnie na kuchennym blacie, pozbyłam się jego spodni i bokserek. Nie był mi dłużny, rozpiął mój stanik i jednym ruchem zdjął majtki. Po chwili czułam go w środku. Byliśmy jednym ciałem. Jęknęłam odchylając głowę w tył jednocześnie zaciskając prawą rękę na jego karku. Usłyszałam jego ciche sapanie. Podniecało mnie to. Było mi cudownie. Kochaliśmy się chyba z godzinę. Potem zmęczeni poszliśmy pod prysznic, gdzie ciągle cieszyliśmy się sobą.
-Kocham cię- wyszeptał całując moją szyję.
-ja ciebie też- mruknęłam- to najlepszy dzień w moim życiu.
-  a mój nie - oderwał się ode mnie patrząc w moje oczy, do których napłynęły mi łzy.Momentalnie odwróciłam głowę- najlepszym dniem w moim życiu był dzień w którym cię poznałem skarbie- wyszeptał śmiejąc się.
- świnia- pocałowałam go.
Po kąpieli, owinięci w ręczniki wyszliśmy do salonu, wtem ktoś zadzwonił do drzwi. Poprosiłam Aleksa żeby otworzył, a ja zaczęłam w pośpiechu zbierać nasze ubrania które porozrzucane były po całym pokoju.
- Kama słuchaj mam problem- usłyszałam głos Konstantina. No to kurwa ładnie jesteśmy ugotowani jak mnie tak zobaczy. - a co tu się działo?- zaśmiał się patrząc to na mnie to na Aleksa. No tak byliśmy w ręcznikach, a ja na domiar złego trzymałam części naszej garderoby.
-nic, my tylko- zaczął jąkać się Alek.
- tak tak, widzę właśnie- odpowiedział Cupko zalewając się ze śmiechu- Boże ! Jak się cieszę ! Nareszcie ! -przytulił mnie a ja momentalnie zrobiłam się czerwona.
- wiesz, że przypomniałam sobie wszystko ?- zagadnęłam, bo chciałam zmienić ten temat.
- a no i uczciliście to godnie- powiedział z uznaniem przez śmiech.
- kretyn- mruknęłam i poszłam się ubrać. Nałożyłam leginsy i dłuższą granatową bluzkę. Gdy wróciłam chłopaki siedzieli w salonie i rozmawiali. Siadłam Alkowi na kolanach, na co Kostek jeszcze bardziej sie wyszczerzył.
- to jaki masz ten problem ?- zapytałam.
- a już obgadaliśmy go z Alkiem. Chciałem zrobić coś fajnego dla Ninki, a on podsunął mi dobry pomysł- mrugnął do mnie.
- okej wolę nie wiedzieć co wymyśleliście- zaśmiałam się- chatę masz wolną do jutra- pokazałam mu język.
 Pogadaliśmy jeszcze chwilę i Kostek zaczął się zbierać, oczywiście nie obyło się bez głupich tekstów o zabezpieczeniu oraz, że jeśli mają być dzieci to on chce być chrzestnym i że to on wybiera imiona.
- wygada- Alek zamknął drzwi za Cupkoviciem.
- może nie- powiedziałam z nadzieją.
-wierzysz w to ?- uniósł jedną brew do góry.
- nie- roześmiałam się, a on uczynił to samo.
 Podszedł do mnie i mnie przytulił do siebie. Było mi z nim bardzo dobrze. Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie...




_______________________________________
 podoba się ?
 mam nadzieję, że tak.
Miłego czytania kochani ;*9
Pozdrawiam :***** !

dziękuję komentującym, a nie komentujących zapraszam do komentowania. Wasze opinie są dla mnie bardzo bardzo baaardzo ważne ;) Z góry dzięki !<3

piątek, 15 lutego 2013

Szesnaście.

środa 13.02


Obudziłam się. Siatkarz jeszcze spał, był taki słodki. Rozchylone usta, które układają się w przeuroczy uśmiech, rozmierzwione jego cudowne włosy. Wysunęłam się z jego objęć i zeszłam do kuchni. Na blacie były tosty- kochana bratowa. Byłam potwornie głodna, zrobiłam sobie herbatę i zasiadłam na wysokim taborecie. Po chwili zauważyłam Aleksa, który oczywiście w samych majtkach schodził po schodach.
- ubierz się bo mnie rozpraszasz- mówiąc to rozsypałam cukier, który miał trafić do kubka z herbatką.
-czym cię rozpraszam ?- zaśmiał się.
- twoim zgrabnym tyłkiem- pokazałam mu język.
- mam zgrabny tyłek ? O kurde ! - zaczął się odwracać, żeby  zobaczyć czy rzeczywiście jest tak jak ja mówię, co wyglądało przekomicznie- Rzeczywiście niezły !- powiedział z uznaniem.
- kretyn- rzuciłam- siadaj zrobię ci herbatę.- rozsiadł się obok mnie, a ja w tym czasie wstałam przygotować mu napój.
- ty też masz zgrabny tyłek- rzucił.
- Aleks ! Zboczeńcu !- na jego twarzy prawie wylądowało jabłko, które akurat miałam pod ręką, co za refleks.
Zjedliśmy w miarę spokojnie śniadanie. Oczywiście nie obyło się bez mazania się dżemem, ale to mijam. Serb pojechał do siebie do domu po trochę ubrań, żeby mieć w czym chodzić do piątku. Ja w tym czasie założyłam dres i zadzwoniłam do Olki. Obiecałam jej, że coraz częściej postaram się dzwonić do niej. Zaniedbywałam ją troszkę. pogadałyśmy sobie może niecałą godzinę i ona musiała lecieć na zajęcia. Ja włączyłam telewizor, wcześniej rozsiadając się na kanapie. Padło na jakiś kanał z piosenkami. Nie mogłam się oprzeć, zaczęłam tańczyć na środku salonu i wydzierać się w niebogłosy. Właśnie leciało- call me maybe, odpadłam. Z tych nudów moja inwencja twórcza co do tańca nieźle zadziałała i sama sobie się dziwiłam, że potrafię wymyślać takie figury.
-ekhm, ja nie chciałbym przeszkadzać..- po chwili usłyszałam głos Alka, który ledwo powstrzymywał śmiech opierając się o futrynę.
-nic nie mów- zagroziłam speszona. Ale wstyd. Masakra.
- ładnie wywijasz tyłkiem- puścił mi oczko.
- Aleks !!!! - rzuciłam się na niego. Zaczęło się. Łaskotki. Jak ja tego nienawidzę. On to wykorzystał i po chwili leżeliśmy turlając się ze śmiechu na podłodze. Piszczałam, krzyczałam, a ten nic. Co za bydle.
- koniec koniec koniec !- wydarłam się.
-tu- wskazał na policzek- będzie koniec.
Dałam mu buziaka i już byłam wolna.
- Co robimy? Jakie plany na dziś ?- zapytałam.
- a byłem w mieszkaniu i Ninka przyjechała, może byśmy zaprosili ich do nas, tzn yyyy do Mariusza- poprawił się szybko.
- myślę, że to bardzo dobry pomysł panie siatkarzu- zaśmiałam się siadając obok niego na kapie.
- dzwonić do nich ?- zapytał.
- pewnie, niech będą na 18, zrobimy małą imprezę- zatarłam ręce.
-wiesz, że ci nie wolno- spojrzał na mnie z jedną brwią uniesioną wyżej.
- ja będę was pilnować- uniosłam ręce w geście obronnym.
- to dzwonie.
Po sekundzie atakujący już zapraszał swojego przyjaciela z dziewczyną do nas. Ja w tym czasie myślałam co możemy przygotować na kolację. Uznałam, że najlepsza będzie pizza mojej roboty.
- załatwione- mrugnął do mnie.
- robimy pizzę na kolację - oznajmiłam.
- okej, okej, jakieś zakupy ?
- to przejdziemy się do sklepu. Jest niedaleko to akurat.
Po chwili byliśmy już w drodze do spożywczaka. Oczywiście dostałam kilka razy gałką w łeb, no jakżeby to nie było, czasami sobie myślę, że Olek to takie duże małe dziecko. Nigdy nie wiadomo co wymyśli.
- o czym myślisz ?- zagadnął gdy wracaliśmy w stronę domu mojego brata.
- o tym, że jesteś jak dziecko- zaśmiałam się.
- serio ?- przystanął i położył ręce na biodrach. Śmiesznie wyglądał.
- a nie. Przepraszam, zwracam honor. Cupko to największe duże małe dziecko jakie kiedykolwiek znałam i widziałam- ukłoniłam się w jego stronę.
- już lepiej- puścił i oczko i użyczył swojego ramienia bym się na nim wsparła. Oh, co za dżentelmen.
Gdy wróciliśmy do domu była już 14. Przygotowaliśmy wszystko do pizzy, na stoliku w salonie rozstawiliśmy talerze, miski z chipsami, ciastka, paluszki i różne inne. Koło 17 poszłam się przebrać, a Alek siedział jeszcze w pokoju i oglądał Batmana. Czy ja już mówiłam, że jest jak dziecko ? A, no tak. Mówiłam. Ale powiem jeszcze raz- jest jak dziecko, dzieciak, małolat. Uśmiechnęłam się pod nosem- ale oddany mi małolat- pomyślałam. Wzięłam szybki prysznic, nałożyłam lekki makijaż, włosy wyprostowałam i założyłam tą sukienkę klik. Obejrzałam się jeszcze w lustrze wychodząc. Idealnie. Pomyślałam i udałam się do pokoju w którym znajdował się siatkarz.
-wow- otworzył szeroko buzię gdy mnie zobaczył.
- mogę być ?- zapytałam obkręcając się dookoła własnej osi.
- no. no pewnie Kama- podszedł i pocałował mnie w czoło- teraz ja lecę się przebrać.
- uważaj na druty ! - powiedziałam.
- na co mam uważać ? Jakie druty ?- zapytał zdezorientowany.
- Boże..- strzeliłam sobie facepalma.- taka przenośnia, chodziło mi o druty telegraficzne.
- prze.. co?  telegraficzne ??- skrzywił się.
- idź już- wygoniłam go z kuchni śmiejąc się z niego pod nosem.

Wybiła 18, Alek już dawno czekał ze mną w kuchni. Założył szary sweterek i do tego jeansowe spodnie. Wyglądał cudownie. 5 minut później nasi goście się zjawili. Muszę powiedzieć, że Nina jest śliczna. Może nie była zbyt wysoka, ale śliczna. Ma brązowe długie włosy i zielone oczy. Po zapoznaniu zaprosiłam ich do salonu. Dziewczyna Cupka pomagała mi w kuchni.
- długo znasz się z chłopakami ?- zagadnęła do mnie .
- wcale nie tak długo- zaśmiałam się- niedawno wróciłam do kraju i drugiego dnia pobytu już ich poznałam, są świetni.
- to prawda, dobrali się idealnie- zaczęła śmiać się razem ze mną- dobrze, że ty jesteś bo czasami jak przyjeżdżam do Kostka to oni tak chcą urozmaicić mój czas, że ja siedzę sama i patrzę jak oni grają w coś albo czymś się fascynują.- powiedziała.
- co na przykład robią ?- zapytałam.
- no ostatnio to wymyślili, że pójdziemy na gokarty. Nawet mój chłopak nie zdążył zauważyć, że po jakimś czasie miałam dość i po prostu czekałam na nich przy bandach.
- o nieeee- zaczęłam rechotać jak głupia- zabiłabym ich.
- kwestia przyzwyczajenia naprawdę- uśmiechnęła się do mnie szeroko. Bardzo sympatyczna dziewczyna.
- chodźmy już do nich bo ja nie wiem co robią w salonie.- Zabrałyśmy szklanki i sok i weszłyśmy do pokoju. Chłopcy o dziwo siedzieli grzecznie i o czymś dyskutowali.
- pijemy ?- zapytał od razu Cupko za co dostał od Niny w brzuch.
- uspokój się- skarciła go- kto będzie na treningu ganiał ? A potem będziesz jęczeć, że cię boli wszystko, że nie możesz się podnie- nie dokończyła bo Kostek jej przerwał-
- oj nie uruchamiaj się niuńka- cmoknął ją w policzek, a my z Aleksem wybuchliśmy śmiechem.
- nie uruchamiaj się ?- zapytał Alek, łapiąc się za brzuch- człowieku ile ty jeszcze masz takich tekstów ?- zaczęło się odwalanie. Śmialiśmy się bez opamiętania, jak małe dzieci. W pewnej chwili poczułam dziwny zapach..
- yhmm, czujecie to ?- zapytałam.
- coś śmierdzi spalenizną- stwierdziła Nina.
- o cholera ! pizza !- rzuciłam się w stronę kuchni, jednak nie było już czego ratować. Całkowicie zjarałam pizzę, cholera dlaczego akurat dziś ?!
-pojedzone- stwierdził Konstatnin i zaczął śmiać się z moich umiejętności kucharskich.
- to co zamawiamy ?- w kuchni zjawił się Olek z telefonem w ręku.
- na cienkim cieście z podwójnym serem, kurczakiem, kukurydzą i ananasem- podał swoje upodobania jego klubowy przyjaciel. Na te słowa strzeliłyśmy sobie z Ninką facepalma.
Po pół godziny siedzieliśmy ponownie w salonie z przysmakiem i oglądaliśmy jakąś komedię.  Wieczór minął bardzo szybko, ale w miłym gronie. Było dużo śmiechu, oczywiście inaczej być nie mogło. Umówiłyśmy się z dziewczyną Cupka na kawę jeszcze przed jej wyjazdem. Okazała się być naprawdę fajna. Cieszę się, że są razem szczęśliwi. Może gdybym była z Aleksem też byłabym tak uśmiechnięta ? Może warto spróbować ? Mimo tego, że nie pamiętam pewnych rzeczy. Może to jest mój książę z bajki ?  Z tymi pytaniami, które kołatały się po mojej głowie, zasnęłam..


____________________
przepraszam, beznadzieja, ale obiecuję jutro wieczorem napisać lepszy. Musiałam trochę pozmieniać i ten roździał to taki spójnik między wcześniejszymi, a tym nastepnym który będzie dość radykalny :) Szykujcie się ! Roździały w moim zeszycie kończą się, a mi brakuje weny żeby pchnąć to dalej. Natchnienie przybywaj !
miłego czytania ;)
dziękuję za komentarze- są dla mnie bardzo bardzo baaaardzo ważne
 pozdrawiam :**

KOMENTARZE :D

wtorek, 12 lutego 2013

Piętnaście.

 - Aleks, czekaj. Coś mi się przypomniało...- spojrzałam na niego, był przerażony.
- jak to ?! Co pamiętasz ?!- ożywił się od razu na moje słowa.
- pamiętam, że siedzieliśmy w salonie, Ziomek, Igła, Michał i Mariusz, śpiewali tą piosenkę, nawet nieźle im szło.- powiedziałam jednym tchem.
- rzeczywiście tak było, na twoich urodzinach robiliśmy karaoke - stwierdził- a nie pamiętasz nic więcej ? Zaprzeczyłam. Wyraźnie posmutniał. Myślał pewnie, że przypomniałam sobie jakąś chwilę z nim.
- jedźmy dalej- postanowiłam.
- na pewno ?- zapytał, a ja pokiwałam głową. Nasze humory zmieniły się diametralnie, ja cieszyłam się z tego, że choć trochę wspomnień udało mi się odzyskać, jednak Alek był zmartwiony. Wcale mu się nie dziwię, może już nigdy nie przypomnę sobie tamtych chwil i nie będę potrafiła go pokochać.
Dojechaliśmy do Łódzkiej Manufaktury. Po 4 godzinach zakupów w końcu mieliśmy wracać do domu. Zakupy z nim to KATORGA. Ja uwinęłam się w jakąś godzinę, resztę czasu spędziliśmy na poszukiwaniu ubrań dla Atanasijevicia.
- o mamo, padam-westchnęłam i rzuciłam się na miejsce pasażera.
- ja bym jeszcze pochodził- wyszczerzył się odpalając samochód.
- no serio?- zapytałam z ironią- człowieku ja już nie jadę więcej z tobą na zakupy, chyba obeszliśmy 40 razy całą manufakturę.- zaśmiałam się.
- oj nie jęcz, przynajmniej masz trochę nowych ubrań i ja też.
Ta. Trochę ? Jak dla niego to trochę to jestem zakonnica. Kupiłam 3 sukienki- wybierał Alek, 2 pary spodni- wybierał on i chyba z 10 bluzek które także wybierał on. Ja stałam w szatni i aby się przebierałam. Nie powiem, że mi to nie odpowiadało. Miał świetny gust a ja zaoszczędziłam czas na grzebanie w wieszakach, którego nienawidziłam. On kupił sobie kilka par spodni i 2 piękne sweterki które idealnie podkreślały jego sylwetkę. Był jeszcze bardziej pociągający. Po prostu ciacho.
Dojechaliśmy pod dom mojego brata. Wzięliśmy zakupy i po cichu weszliśmy do domu bo było już po 21, a Arek pewnie spał. Przywitała nas Paulina. Jej mina na widok wszystkich toreb była bezcenna. Zaszaleliśmy nie ma co.
- was pogięło prawda ?- zaśmiała się.
-nas ? No co ty ? Wydaje ci się- Aleks zrobił śmieszną minę.
- Boju dzieci, ja was nie znam.- pokręciła głową z niedowierzaniem. Ja wzięłam siatkarza za rękę i zaprowadziłam  do pokoju. Sama zeszłam do bratowej.
- i ty mówisz, że masz wątpliwości czy go kochasz ?- zapytała śmiejąc się.
- oj przestań Paula- posłałam jej uśmiech- wiesz jak jest. A słuchaj ! Wiesz, że przypomniałam sobie jak robiliśmy u nas karaoke. Tzn pamiętam wszystko oprócz tych nowo poznanych. Ironia nie ?
-naprawdę ?! Jejku ale się cieszę- uściskała mnie mocno- zobaczysz z czasem reszta też ci się przypomni.
- mam nadzieję. A słuchaj mogłabym poprosić Olka żeby został na noc ?- zapytałam niepewnie spuszczając głowę.
-no pewnie Kama, nie mam nic przeciwko, zresztą to także twój dom więc możesz robić co chcesz, a tak w ogóle to może coś z tego będzie- poruszała znacząco brwiami.
- Paulina !- trzasnęłam ją ścierką.
- no co ? Chodziło mi o to, że może sobie coś przypomnisz, a ty już od razu ze ścierkami na mnie. Widać głodnemu chleb na myśli- drażniła się ze mną. Ja tylko pokręciłam głową i zabrałam się za robienie kanapek dla siatkarza. Po 10 minutach wszystko było gotowe, więc podziękowałam bratowej i poszłam do siebie. Na łóżku zobaczyłam śpiącego Serba. Na stoliku położyłam talerz i sok, a sama podeszłam do niego i pocałowałam go w czoło.
- wstawaj misiek- obudziłam go.
- Kama ? Co się dzieje ?- przerażony rozejrzał się po pokoju.
- chodź zrobiłam jedzenie- wskazałam na stolik pod oknem i sama wzięłam jedną kanapkę. Alek uczynił to samo.
- doobre- powiedział z uznaniem wpychając ostatnią do buzi.
- dziękuję- cieszyłam się, że mu smakowało.
-to ja się będę zbierał- wstał z fotela na którym wcześniej siedział.
- nie ma mowy, zostajesz tu. Nie będziesz wracał po nocy. Jest już późno.- powiedziałam.
- nie Kamila, nie mogę.- zaczął zakładać bluzę.
- Alek, Aleks proszę- złożyłam ręce jak do modlitwy- nie daj się prosić noooo.
-pytałaś Mariusza ?- zapytał.
- Pauliny, zgodziła się- odpowiedziałam tryumfalnie jednak on zamyślił się. Wcale nie podzielał mojego entuzjazmu.
-bo wiesz.. Nie mam najlepszych kontaktów z twoim bratem- powiedział spuszczając głowę.
- ale jak to ? - zapytałam zdezorientowana. Do głowy przychodziły mi różne myśli- przecież bardzo dobrze się dogadywaliście.
-dogadywaliście, a nie dogadujecie-poprawił mnie- Wiesz, wtedy jak upadłaś, to pierwsze co zrobił Mario to rzucił się na mnie z pretensjami, że pewnie cię spiłem, a ty pić nie możesz, albo poszłaś za późno spać, że nie zjadłaś odpowiedniego posiłku, no wszystko. Teraz praktycznie się do siebie nie odzywamy.- przyznał cicho, a ja zamarłam. Co wyprawiał mój brat ? Cholera. Znów jestem skołowana. A co jeśli to prawda ? Te wszystkiego jego podejrzenia. Przecież nie pamiętam co robiłam u Aleksa w mieszkaniu. Może rzeczywiście piliśmy jakiś alkohol i on czuje się teraz temu wszystkiemu winny? Ale po chwili odpędziłam te myśli i odparłam.
- Mariusz jest nadopiekuńczy. Przepraszam cię za niego. Zostań. Proszę- zrobiłam minę kotka ze Shreka.
- zgoda, ale rano uciekam. Żebyśmy się przypadkiem na siebie nie napatoczyli.Nie chcę mieć kolejnego spięcia z nim- powiedział siadając na łóżku koło mnie.
- dziękuję- złożyłam pocałunek na jego ustach. Na nie wkradł się cwaniacki uśmiech i to teraz on mnie pocałował. Zaczęła się gra naszych języków. Coraz namiętniej i namiętniej, bardzo tego chciałam. Rękami zaczęłam rozpinać jego bluzę. Jednak tą cudowną chwilę ktoś nam przerwał. Rozległo się pukanie do drzwi a my momentalnie odskoczyliśmy od siebie.
- mogę na chwilę ?- Paulina uchyliła drzwi.
- proszę- zaprosiłam ją do środka.
-przepraszam was, ale ja tylko na moment. Zapomniałam ci Kama powiedzieć, że jutro rano z Mariuszem i Arkiem jedziemy do moich rodziców i wrócimy dopiero w piątek na popołudniowy trening przed play-offami. Aleks zaopiekujesz się nią ? - zwróciła się do niego, a on pokiwał głową- oczywiście jak chcesz możesz jechać z nami, ale podejrzewam, ze wolisz zostać- powiedziała z uśmiechem.
- dzięki Paula, ale wolę zostać. Nie przejmujcie się mną, mam dobrą opiekę- uśmiechnęłam się w stronę siatkarza. Pożegnaliśmy się z bratową i poszła do siebie.
- widzisz ? Nie musisz rano się zwijać, do piątku mieszkasz u mnie i nie uznaję odmowy- zaśmiałam się.
-dobra, zgoda- zamruczał mi do ucha i złożył pocałunek na moich ustach- teraz pójdę wziąć prysznic, okej ?-zapytał odrywając się ode mnie.
- to idź, chcesz coś do spania ? Znajdę ci jakąś koszulkę.
-nie, pójdę tylko do samochodu po torbę treningową, a tam mam bieliznę i zaraz wracam- w tym momencie wyszedł z pokoju. Postanowiłam, że to ja się pierwsza umyję. Poszłam do garderoby która była swoistym korytarzykiem z mojego królestwa do łazienki. Na półce znalazłam jakąś męską koszulkę, pachniała Alkiem. Czy to jego ? Nie wiem, z tego co mi wiadomo to Paulina zabrała moje rzeczy z hali i przywiozła je do domu. Więc może to kogoś innego. Stwierdziłam, że to ona będzie moją dzisiejszą piżamą i ruszyłam do łazienki. Szybko się ogarnęłam, zmyłam resztki makijażu, umyłam zęby i wyszłam.
- o moja koszulka- zaśmiał się Olek.
- no właśnie, co ona robiła w mojej garderobie ?- źdzwiłam się.
- jak spałaś u nas to zapomniałaś piżam i wzięłaś ją do spania- wyszczerzył się i poszedł w stronę łazienki. Rozłożyłam się wygodnie na łóżku i już usypiałam, gdy on wszedł do pokoju w samych bokserkach. Kurcze, gdzieś to już widziałam. Zaśmiałam się pod nosem, a on po chwili leżał koło mnie.
- co się tak cieszysz ?- zapytał przykrywając się kołdrą.
- a nic, wydawało mi się, że już gdzieś cię takiego widziałam- wyjaśniłam.
- jakiego ?
- no takiego hmm.. prawie nagiego ?- wyszeptałam i pocałowałam go. Ponownie zaczęła się walka naszych języków. Błądziłam rękami po jego umięśnionym torsie, jego zaś umiejscowione były na moich pośladkach. Pocałunek stawał się bardziej namiętny. Po chwili oderwał się ode mnie i powiedział.
- dobranoc kochana. Mam nadzieję, że przypomnisz sobie to co było kiedyś. Bardzo cię kocham.- przytulił mnie do siebie i po chwili usnął.
- dobranoc- na tylko było mnie stać. Nie umiałam powiedzieć mu, że go kocham. Może przed wypadkiem było inaczej. Teraz to było tylko pożądanie, które nie jest jeszcze zaspokojone. Nie chcę go ranić jednak pragnę go tak strasznie. Patrzę na jego tors, jest idealnie wyrzeźbiony, jego ramiona, plecy. Mogłabym w nich tonąć. Wtuliłam się w nie i po chwili usnęłam ze swoją głową na klatce piersiowej.


_______________
i jak ? :)
może wieczorkiem jeszcze coś dopiszę, zobaczymy. Powoli kończę to co napisałam w zeszycie, a nowego nic nie mogę wymyśleć. Oczywiście mam jakies tam plany, ale muszę poskładać to w spójną całość. Mam nadzieję, że się podoba :)
pozdrawiam :))

KOOOOOMENTARZE ! Piszcie co zmienić, inne uwagi itd ;)

poniedziałek, 11 lutego 2013

Czternaście.

 poniedziałek 11.02.
Po kilku dniach obserwacji nadszedł długo oczekiwany przeze mnie dzień. Stwierdzono u mnie silną anemię( a jednak !), to spowodowało omdlenie. Podczas gdy upadałam, mocno uderzyłam się w głowę i prawdopodobnie dlatego zapomniałam o pewnych rzeczach. Aleks cały czas był przy mnie. Dzień w dzień przychodził chociażby na pół godziny posiedzieć. Imponował mi. Zdarzyło się nawet tak, że wpadał do mnie w środku nocy, bo tęsknił. Pielęgniarki choćby wyganiały go drzwiami i oknami to i tak on znalazł sposób żeby wejść do mnie i powiedzieć dobranoc. Był kochany, jednak ja nie mogłam sobie przypomnieć niczego co utwierdziłoby mnie w przekonaniu, że przed wypadkiem go kochałam. Nawet po tym gdy Mariusz przyniósł mi zdjęcia z mojej imprezy urodzinowej, na którym Alek całuje mnie w czoło, na innym stoimy przytuleni, widać na tych zdjęciach szczęśliwych ludzi, a ja ? Nie jestem szczęśliwa. Bo nie pamiętam najważniejszej osoby w moim życiu. Gdy przychodzi do mnie, gdy patrzę w jego oczy widzę smutek. Chciałabym żeby był szczęśliwy, a on chciałby żebym pamiętała chociaż jeden moment. Jest mi go cholernie szkoda. Widzę to, że go ranię. Ja jednak powoli zaczynam coś czuć, ale nie wiem czym jest to spowodowane. Czy może tym, że pociąga mnie seksualnie czy może rzeczywiście rodzi się we mnie jakieś uczucie do niego. To w jaki sposób się uśmiecha, jak całuje moje czoło na powitanie, jak się porusza.. Jest cudowny.
Do domu ma mnie zawieźć nie kto inny jak Alek, który właśnie wszedł do sali.
- hej piękna- siadł koło łóżka i podał mi bukiet goździków- proszę do dla ciebie.
-hej piękny, dziękuję. - posłałam mu uśmiech.
- to co zbieramy się ?
- pomóż mi, aby spakować te rzeczy- wskazałam na 3 wielkie miśki( Arek będzie miał się czym bawić) na stos czekoladek, bukiety kwiatów oraz laptopa i różne inne rzeczy leżące na stoliku. Kiwnął głową i wziął się za pakowanie. Siedziałam na łóżku z nogami opuszczonymi na podłogę i przyglądałam się Aleksowi. Za każdym razem gdy przebywał ze mną poznawałam go na nowo, każdy ruch, gest był wyjątkowy. Podobał mi się i musiałam to jakoś wykorzystać.
- gotowe- odwrócił się w moją stronę i posłał mi uśmiech- dlaczego mi się tak przyglądasz ?- zapytał gdy nie odrywałam wzroku od niego. Zeskoczyłam z łóżka i podeszłam do siatkarza. Popatrzyłam w jego oczy i gdy już chciałam go pocałować, odwrócił głowę.
- na pewno tego chcesz ?- jego oczy w jednym momencie wskazywały radość i niepewność.
- chcę- wyszeptałam. On ujął moją twarz w swoje ręce i namiętnie pocałował. Zaczęła się walka naszych języków. Po chwili znów przerwał.
- nie mogę Kama, nie chcę niczego na tobie wymuszać- powiedział ze smutkiem zbierając moje rzeczy.
- jak mam cię pokochać jak ty nawet nie dajesz się do siebie zbliżyć ?- warknęłam.
- Kama o co ci chodzi ?- zapytał patrząc na mnie z rękami założonymi na piersiach.
- o nic.- ucięłam krótko.
- daj spokój. Nie chcę tego żebyś robiła to tylko dlatego, że ja cię kocham, z litości.- wytłumaczył.
- i dlatego nie dajesz mi się pocałować ?! Może bym sobie przypomniała, a tak każdą próbę bliskości ze mną przerywasz, bo nie chcesz litości !- wykrzyczałam mu w twarz.- Skąd mogę mieć pewność, że mnie nie oszukujecie ? Że tego wszystkiego nie ustawiliście ?! Może mój brat chciał zapewnić mi spokojne życie ?! I idealnie wykorzystaliście mój wypadek !- olśniło mnie, przecież nie miałam gwarancji, że tak nie jest. Odpowiedziała mi głucha cisza.
- to ma być potwierdzenie ?- zapytałam.
- nie. Nie wiem jak mam cię przekonać, że naprawdę cię kocham.- powiedział ze smutkiem zbierając resztę moich rzeczy i kierując się do wyjścia- jedziemy ?
Nie odpowiedziałam. Ubrałam tylko kurtkę i buty i wyszłam za nim. Myślałam o tym, czy rzeczywiście mu tak na mnie zależy. Po drodze pożegnałam się z wujkiem Michała i umówiłam się na kontrolę. Po 20 minutach, jadąc w ciszy dojechaliśmy pod dom brata. Pomógł mi wnieść rzeczy do środka i po krótkim "cześć" odjechał. Paulina z Arkiem byli w środku. Mariusz na treningu. Opowiedziałam bratowej o czuje do Serba i co o tym wszystkim myślę. Zapewniła mnie jedynie, że to co wszyscy mówią jest prawdą. Chyba jej uwierzyłam. Postanowiłam, że go przeproszę, ale dopiero później. Po obiedzie spędziłyśmy czas na oglądaniu komedii romantycznych. Koło 16 dołączyła do nas Dagmara. Mój chrześniak z Olim grali w jego pokoju na psp więc miałyśmy spokój. Wieczorem przyjechał Mariusz z Michałem i zrobiło się mini przyjęcie powitalne dla mnie. Dawno się tak nie uśmiałam.

***

Następnego dnia gdy wstałam, reszty już nie było. Ja z racji choroby do pracy, której de facto nawet nie zaczęłam, miałam wrócić dopiero w marcu. Ciekawe co będę robić przez ten czas. Jeszcze wczorajszego dnia zadzwoniłam do Aleksa z przeprosinami, o dziwo od razu je przyjął. Umówiliśmy się na dziś, na zakupy. Zeszłam na dół do kuchni i patrząc na godzinę, zdecydowałam, że wezmę się za robienie obiadu. Odezwałam się także do mojej kochanej przyjaciółki. Tęskniłam za nią. Ona na pewno wiedziałaby co ma mi poradzić. Jak to dobrze, że już niedługo wraca bo nie wytrzymam bez niej. Jest jak moja siostra. Po godzinie stwierdziłam, że czas iść przygotować się do wyjścia. Wzięłam prysznic, włosy podkręciłam, założyłam jeansowe rurki a do tego poziomkowy sweterek. Na koniec jeszcze delikatnie się pomalowałam. Zeszłam na dół i nakryłam do stołu dla mojej rodzinki. Zostawiłam im kartkę z dokładnymi instrukcjami, że obiad jest gotowy, a ja jadę na zakupy i spokojnie czekałam na Alka. Po 15 minutach zadzwonił dzwonek. To był on, ubrałam kurtkę i buty i ruszyliśmy. Oboje w świetnych humorach. Wygłupialiśmy się, śpiewaliśmy różne piosenki lecące akurat w radiu. Po chwili usłyszeliśmy piosenkę- Jolka Jolka. Oniemiałam.
- Możesz się zatrzymać na chwilę ?- spytałam nagle. Uczynił to a ja wyskoczyłam z auta zaczerpnąć świeżego powietrza. Poddenerwowany moim stanem chciał wracać z powrotem do Bełchatowa. Zatrzymałam go.
- Aleks, czekaj. Coś mi się przypomniało...




______________________
:D niedługo dokończenie ;) choć ten jest trochę krótki.
mam nadzieję, że będzie się podobać.
może coś się dziś wieczorem pojawi, a jak nie to jutro o tej samej porze. Dziś przychodzą do mnie przyjaciółki i raczej czasu nie będę miała, albo nie będę w stanie ;D
miłego czytania ;D
pozdrawiam :**
KOMENTARZE KOMENTARZE ! :D


piątek, 8 lutego 2013

Trzynaście.

Obudził mnie doktor, który robił ranny obchód. No cóż, trochę pospałam, ale wczorajszy dzień dostarczył mi wrażeń co nie miara i musiałam to odreagować. To dość dziwne, budzisz się po pięciu dniach, pamiętasz o swoim bracie, o tym, że wróciłaś do niego i do twoich przyjaciół. Jednak nie pamiętasz tego, kto podobno sprawiał, że czułaś się wyjątkowa i chodziłaś uśmiechnięta. Tego, który jest cholernie przystojnym brunetem o wielkich oczach, jakby twój ideał. Wyśniony i wymarzony. A ty ? Ty go nie pamiętasz. Ogarnia cię frustracja. Nie wiadomo komu ufać, choć jesteś przekonana, że Mariusz nie kłamie. Spędzając czas z Aleksem jesteś naprawdę szczęśliwa i mogłabyś tak do końca, ale nie czujesz do niego nic więcej poza przyjaźnią. Owszem. Pociąga cię w sposób fizyczny, ale to nie miłość. Patrzysz na jego zatroskaną twarz, widzisz, że martwi się o ciebie i przychodzi tu bo mu na tobie zależy, a ty nie potrafisz odwzajemnić jego uczuć. To gorsze od tego kiedy facet zostawia dziewczynę i ona musi sobie z tym poradzić. Jest silna i z każdym dniem przyzwyczaja się do pustki w jej sercu. A tu ? Masz z nim kontakt, jesteś świadoma tego, że zrobi dla ciebie wszystko, a ty nie umiesz ofiarować mu nic w zamian. Nie umiesz mu podziękować...
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Raniłam go, jestem temu wszystkiemu winna. Nagle drzwi do sali się otworzyły i weszli do niej Daga, Michał i Oliwier z wielgachnym miśkiem. Poszaleli, Cupko wczoraj, dzisiaj oni.
- cześć kochani- powitałam ich uśmiechem.
-ciocia Kama- rzucił się na mnie Olek- pocieszny chłopak, był strasznie podobny do Miśka, nie tylko patrząc na wygląd. Obydwaj byli cudowni, opiekuńczy i mieli ogromne poczucie humoru choć mały miał dopiero 7 lat.
- no nareszcie wróciłaś do świata żywych- zaśmiał się Winiar Senior podając mi prezent.
-Michał !- Daga trzepnęła go w ramię- jak się czujesz słońce ?- zapytała zatroskana.
-dziękuję wam za prezent,  już jest lepiej, tylko straciłam pamięć- skrzywiłam się.
- Mario mówił coś, ale czego dokładnie nie pamiętasz ?- zapytał Misiek.
- najpierw to może usiądźcie - pokazałam im krzesełka- no jakby to powiedzieć- zaczęłam gdy oni już siedli wygodnie na miejscach- straciłam trochę pamięci. Oczywiście was pamiętam, pamiętam wszystkich tych których znałam przed wyjazdem..- przerwała mi Daga.
-czyli to znaczy, że nie pamiętasz Serbów ? Aleksa ? Cupka ? Kłosa i tak dalej ?
- owszem.- znów się popłakałam- nie wiem dlaczego tak się stało. Jest mi tak źle.
- nie płacz ciociu- Oli przytulił się do mnie.
- dziękuję robaczku.- ucałowałam jego czoło.
Po godzinnej wizycie, Winiarscy musieli jechać. Obowiązki wzywały niestety. Tuż po ich wyjściu drzwi otworzyły się ponownie. Zamurowało mnie. Jak on mnie tu znalazł ?
- o moja kochana narzeczona- zaśmiał się szyderczo.
- co ty tu robisz ? Kto cię tu wpuścił ?- zapytałam szczelniej okrywając się kołdrą.
- wystarczyło powiedzieć, że jestem twoim chłopakiem- znów ten śmiech.
- Marcin, wynoś się stąd!- krzyknęłam. A on nic. Zaczął zbliżać się do mojego łóżka. Nie wiedziałam kompletnie co mam zrobić. Nagle olśniło mnie. Guzik wzywający pielęgniarkę. Znalazłam go lewą ręką i nacisnęłam.
- nie przywitasz się ze mną skarbie ?- przysunął się do mnie bliżej. Nagle drzwi się otworzyły i weszła pielęgniarka.
- proszę go stąd wyprosić- wskazałam na mojego " znajomego".
- słyszy pan ?- zwróciła się do niego- już pana nie widzę- wskazała drzwi.
- jeszcze będziesz moja- wysyczał przez zaciśnięte zęby i udał się w stronę drzwi. Podziękowałam pielęgniarce za ratunek. Gdy ona już poszła, ja siedziałam załamana. Co ten typ ode mnie chce. Skąd on wiedział o tym, że tu jestem. Analizowałam fakty może ze dwie godziny i bum ! Przypomniałam sobie pewną sytuację.

 ....Idąc do gabinetu bratowej napotkałam tego, kogo spotkać nie chciałam.
-nie myśl, że ujdzie ci to na sucho-popatrzył na mnie z nienawiścią- Załatwimy cię z Marcinem. Masz siedzieć cicho- zagroził i wyszedł z hali.
Stałam na środku korytarza jak zamrożona. Skąd on znał Marcina ? A może to zbieg okoliczności. Cholera. Łzy znów zawitały na moich policzkach...


Woicki. Co za typ. Odkąd go poznałam jeszcze przed moim wyjazdem, na imprezie u Mariusza, wydawał mi się dziwny, ale teraz przypomniałam sobie, że gdy wróciłam był dla mnie nie miły. Skąd znał Marcina ? Nie wiem, ale skoro wtedy mi groził.. Moje przemyślenia przerwali wchodzący do sali goście.
- cześć Kama !- krzyknęli wszyscy chórem. Był Alek, Cupko, Bąku, Pliński, mój brat z bratową i Arek i kilku których nie pamiętałam, a pewnie ich znałam.
- to jest Karol, to Zati, Dante i Wytze- wyjaśnił mi Aleks. Podziękowałam mu ciepłym uśmiechem w jego stronę.
- jak się czujesz ? kiedy wychodzisz ?- zasypali mnie pytaniami, a i chyba zapomniałam powiedzieć, ze zasypali mnie górą prezentów. Zapomniałam ? No to już wiecie, kolejne miśki, kwiatki i czekoladki.
-jesteście okropni, kto to zje ?- wskazałam na kilka paczek ptasiego mleczka oraz stertę owoców.
- ty bo jesteś taka chudzinka- Kostek pokazał na palcach jaka.
- sam jesteś chudzinka - wytknęłam język w jego stronę.
- to akurat prawda- zaśmiał się Bąku, a po chwili reszta wybuchła śmiechem. Poznawałam na nowo tych wariatów. Zatorski jest naprawdę kochaaaaaaaany, taki dziubuluek śmieszny, a on i Kłos to istne piekło, dobrali się jak Alek z Cupko. Wszyscy byli fantastyczni i  spędziłam baaaaaardzo miłe popołudnie z tą ekipą. Po jakimś czasie zaczęli się zbierać bo wiadomo każdy miał jakieś sprawy. Paulina przywiozła mi jakieś normalne dresy i mojego laptopa. Byłam jej ogromnie wdzięczna, bo zdychałam z nudów.  Pobawiłam się z moim chrześniakiem, a gdy on już usnął w moich ramionach, to wygoniłam Mariusza z bratową do domu. W końcu nie mogli tyle tu siedzieć, a na pewno są zmęczeni.W mojej sali został Aleks...
- jak tam?- posłał mi gorący uśmiech.
- dobrze, daję radę- przygryzłam wargę aby się nie popłakać.
- na pewno ?- spojrzał podejrzliwie. Nie wytrzymałam. Rozbeczałam się do końca. Jak małe dziecko. Chlipałam, a on siadł i przytulił mnie do siebie. Płakałam w jego tors. Po chwili wyszeptałam.
- był tu...- poczułam jak mocniej tuli mnie do siebie i gładzi ręką moje włosy.
- csii.. już jesteś bezpieczna, co ci powiedział ?- zapytał.
- że jeszcze będę jego- powiedziałam przez łzy i mocniej się w niego wtuliłam.
- nie płacz skarbie.- pocałował moje czoło..
- dzięki Aleks- oderwałam się od niego i zaczęłam się trochę ogarniać. - dzięki, że jesteś.
- do usług królowo- zaśmiał się, na mojej twarzy także mimowolnie pojawił się uśmiech. - nie zgadniesz co Cupko dziś wykombinował- wyraźnie się ożywił co i mi się udzieliło- zadzwonił do Niny i powiedział jej, że rzuca siatkówkę, a na obrzeżach Bełchatowa buduje owczarnie i będzie pasterzem owiec. Nie wiem, naprawdę nie wiem skąd mu się to wzięło- strzelił sobie facepalma.
- o matko- zachodziłam się od śmiechu- uwierzyła ?
- tak, uwierzyła. Dzwoniła do mnie czy to prawda.- ciągle się śmiał.
- co jej powiedziałeś ?
- że Kostek właśnie pali swoje koszulki meczowe- wyszczerzył się.
-i ty mówisz, że on jest świrem ? A ty co ? Biedna dziewczyna, współczuję jej-  Serio, co za kretyni. W sumie tak na dobrą sprawę, to uwierzyć w to, że on rzuca siatkę dla owiec to też trzeba mieć. Chociaż patrząc z drugiej strony, facet ma taką gadane, że nie dziwię się, że wzięła to na poważnie. Idioci.- jesteście okropni- stwierdziłam.
- a tam okropni, bardziej wolę ..-zamyślił się- zwariowani- znów ten uśmiech.
-palant- walnęłam go w ramię.
Posiedział jeszcze trochę ze mną i wygoniłam go do domu. Chciałam pobyć sama i porozmyślać o tym wszystkim. Co miałam zrobić z Aleksem ? Gdy patrzyłam w jego oczy widziałam miłość do mnie. To było niesamowite, czułam się wyjątkowo, jednak jedyne na co miałam ochotę to był pocałunek z nim. Nawet taki, który zakończyłby się stosunkiem. Pragnęłam go, ale tylko jako osobę fizyczną. Cholera, co się ze mną dzieje.. Późnym wieczorem odwiedził mnie wujek Michała, powiedział, że jak wszystko dobrze pójdzie to wyjdę za parę dni. Ucieszyłam się i z taką wiadomością poszłam spać...



___________________________

nuuuuuuuuda, kompletna klapa ten roździał.
no ale jak dacie radę to przeczytać, to będę się cieszyć.
Mam ferie więc będę dodawać je szybciej.
Jutro kibicujemy Skrze ! Mają wygrać 3:0 !
miłego czytania !
pozdrawiam :))