sobota, 16 lutego 2013

Siedemnaście.

14.02. czwartek.

Obudziłam się o 10, siatkarza nie było koło mnie, co trochę mnie zdziwiło.  Szybko umyłam zęby, założyłam dres i koszulkę Alka która leżała koło łóżka i zeszłam na dół. Na stole zastałam kartkę z wiadomością, że wyjechał coś załatwić. Okeeeej. Zrobiłam sobie śniadanko i jedząc je analizowałam wczorajszy wieczór. Zaśmiałam się pod nosem przypominając sobie o spalonej pizzy. Niestety zaraz po posiłku musiałam wziąć się za sprzątanie całego tego bałaganu. Trochę jednak naświniliśmy. Stwierdziłam, że skoro już sprzątam to zrobię porządki generalne, mianowicie okna, podłogi itd. Chciałam się też trochę odwdzięczyć Paulinie i Mariuszowi za to, że mogę u nich mieszkać. Dobrze, że mam Aleksa to pomoże mi umyć okno w salonie, wspominałam już że jest ono ogromne ? Zaczęłam od kuchni, z którą poszło mi baardzo szybko, potem łazienka, pokój Arka, do sypialni mojego brata nie wchodziłam bo uważałam, że to nie ładnie. Niech sobie tam sprzątają sami. Po jakiś 3 godzinach wzięłam się za salon. To największe pomieszczenie w domu i w dodatku cały czas ktoś tam jest. Gdy zmywałam kurze przyjechała moja zguba. Wszedł do domu z ogromnym bukietem czerwono- różowych tulipanów.
- cześć piękna- podszedł i pocałował mnie w czoło jednocześnie podając mi bukiet.
- z jakiej to okazji ?- zapytałam wskazując na kwiaty.
-dziś walentynki- wyszczerzył się.
- zapomniałam- strzeliłam sobie facepalma- dziękuję, jesteś kochany- wspięłam się na palce i pocałowałam go- wstawię je do wody- ruszyłam w stronę kuchni.
- a ty co ? Sprzątasz ?- zapytał machając mopem
-owszem i jesteś mi niezmiernie potrzebny. Trzeba będzie mi pomóc umyć okno - wskazałam na to w salonie.
- ty chcesz to myć ?- zaśmiał się- przecież ono jest milion razy większe od ciebie.
- trudno, damy radę- wzruszyłam ramionami.
- okej kotek pomogę ci, tylko teraz jedziemy na obiad- oznajmił.
- ale nie możemy czegoś po prostu ugotować ?
- chce ci się ?- wsparł się rękami o biodra.
- no dobra, daj mi 10 minut i możemy jechać.
Pobiegłam na górę, szybko założyłam czarne rajstopy i krótką spódniczkę, do tego czarny T-shirt który kupiłam na zakupach z Olkiem, a na to biały sweterek. Wzięłam jeszcze torbę do której zapakowałam telefon, klucze i zbiegłam na dół.
- gotowa- krzyknęłam z korytarza.
- to jedziemy- po chwili w pomieszczeniu pojawił się siatkarz. Założyłam szybko płaszcz i moje najukochańsze botki i pojechaliśmy. Przez okno restauracji patrzyłam na ludzi, którzy szli szczęśliwi. Dzień zakochanych. Ludzie byli uśmiechnięci od ucha do ucha, pary szły trzymając się za ręce. Zazdrościłam im tego. Spojrzałam na Aleksa. Bacznie mi się przyglądał i po chwili zapytał.
- o czym myślisz ?
- o tych ludziach, zobacz jacy są szczęśliwi- wskazałam na widok za oknem.
- a ty ?
- co ja ?- zapytałam zdezorientowana.
- jesteś szczęśliwa ?
Na te słowa coś zakuło mnie w sercu. Poczułam motylki. Pierwszy raz poczułam, że ten facet, który siedzi na przeciwko mnie nie jest tylko przyjacielem. Czy się zakochałam ? Chyba tak, ale na oficjalne deklaracje jest za wcześnie.
- gdy jestem z tobą to jestem szczęśliwa- odpowiedziałam, patrząc mu w oczy. Nic nie powiedział, nachylił się nade mną i mnie pocałował. Moje ciało przeszły dreszcze. Motylki nie dawały spokoju. Ale wpadłam.
- cieszę się- wyszeptał. Po chwili kelnerka przyniosła nasze zamówienia. Jedliśmy ciągle się śmiejąc, byłam taka uradowana. Nie wiem, może to magia tego święta ? Ale było cudownie. Po posiłku wróciliśmy do domu.
- aleeeż jestem zmęczony- przeciągnął atakujący rzucając się na kanapę.
- nie ma tak dobrze panie kolego- poklepałam go po ramieniu- wstawaj i się przebieraj. Okno czeka- zaśmiałam się, a on zgromił mnie spojrzeniem.
-naprawdę ? Ale Kamuś..- jęczał.
- naprawdę- potwierdziłam i udałam się do pokoju w celu ponownego wskoczenia w dres. Gdy weszłam do salonu, a ten leń jak siedział tak siedział.
- wypierniczaj się przebrać, bo kolacji to ja ci na pewno nie zrobię- pogroziłam.
- no dobra- wreszcie zwlekł się z kanapy i pobiegł na górę.  Po chwili wrócił i pomagał mi rozstawić drabinę. No tak, musieliśmy skorzystać z jej pomocy. Ja serio nie wiem, kto wymyślił, żeby mieć przeszkloną całą ścianę. Gdy wszystko było gotowe wzięłam w ręce psikacz (;D) z płynem i papierowe ręczniki. Powoli weszłam na odpowiednią wysokość. Poprosiłam Alka, żeby trzymał nie drabinę tylko mnie. Jego ręce powędrowały na moją pupę.
- Aleks- upomniałam go- ja tu się próbuje skupić, a ty mi przeszkadzasz w jakże bardzo wa- poczułam jak jego ręce z pupy przesuwają się na biodra i nagle..


Widzę dwóch siatkarzy, którzy kierują się w stronę hali, machają mojemu bratu, on mówi, że to zakręceni Serbowie, czekam pod szatnią- znów wychodzą oni razem z Danielem. To Pliński nas poznaje, grają mecz, schodzę na boisko by pogratulować Mariuszowi MVP, dostaję piłką w plecy odwracam się- Cupko ten nagle pada na kolana i mnie przeprasza nazywając mnie przy tym królową, potem widzę moje urodziny. Ten sam osobnik biega wokół mnie i śpiewa mi sto lat,  są wszyscy, Kostek przerzuca mnie sobie przez ramię i ucieka po boisku, krzyczę na niego żeby mi dał spokój, nagle czuję CZYJEŚ RĘCE NA BIODRACH, ktoś mnie ratuje z objęć tego patafiana- ALEKS. Widzę potem jak jedziemy do naszego domu, gdzie odbywa się moja impreza urodzinowa, tam też dostaję prezent od Alka i pierwszy raz się całujemy. Następnie przewija mi się obraz wypadu na łyżwy, jeszcze później widzę noc u niego. Ganiamy się po domu, Konstantin krzyczy, że jesteśmy jak dzieci, w nocy przyszywamy go do kołdry, rano budzi mnie jego krzyk, wpada przyszyty do pościeli. Ubieramy się, jemy sniadanie  i jedziemy na trening. Witam się z Pauliną w jej gabinecie i postanawiam pójść do chłopaków, otwieram drzwi na boisko i nagle...

- Aleks ! Aleks ! Zdejm mnie szybko !- krzyczę.
- co się dzieje maleńka ?- jest wyraźnie przestraszony moim stanem i do tego krzykiem.- czego płaczesz ?- pyta sadzając mnie na kanapie, on zajmuje miejsce obok mnie.
- przypomniałam sobie, przypomniałam sobie wszystko- wychlipałam, patrząc w jego oczy które po chwili napełniły się łzami.
- co pamiętasz?- zapytał gładząc mój policzek kciukiem.
- to, że Cię kocham- powiedziałam cicho lekko się uśmiechając jednocześnie obserwując jego reakcję.
To było niesamowite, pierwszy raz patrzyłam na niego z taką miłością, idealnie zarysowane kości policzkowe, duże oczy i malinowe usta był moim ideałem. Dopiero teraz poczułam jak bardzo go kocham i jak mi go brakowało. Te wszystkie chwile, były piękne.
- Ja ciebie też- powiedział po chwili i mnie pocałował. Nasz pocałunek na początku był delikatny, jakbyśmy się dopiero poznawali a jednocześnie oboje wiedzieli jak najlepiej nam pasuje. Po chwili zaczął przeistaczać się w walkę, dziką  i namiętną bitwę. Tak cholernie chciałam być z nim teraz blisko. Nie z tego powodu, że był przystojny i że go pożądałam, wcześniej tak było owszem, dopiero teraz jednak przypomniałam sobie jak go kocham. Rękami nieśmiało zaczęłam błądzić pod jego koszulką, on dotykał moich pleców. Zdjęłam swoją koszulkę i zabrałam się za jego. W jednej sekundzie byłam w samej bieliźnie. Wziął mnie na ręce, a ja oplotłam jego biodra swoimi nogami. Przycisnął mnie do ściany namiętnie całując moją szyję. Ja wplotłam swoje ręce w jego włosy. Mój oddech stawał się coraz szybszy. Posadził mnie na kuchennym blacie, pozbyłam się jego spodni i bokserek. Nie był mi dłużny, rozpiął mój stanik i jednym ruchem zdjął majtki. Po chwili czułam go w środku. Byliśmy jednym ciałem. Jęknęłam odchylając głowę w tył jednocześnie zaciskając prawą rękę na jego karku. Usłyszałam jego ciche sapanie. Podniecało mnie to. Było mi cudownie. Kochaliśmy się chyba z godzinę. Potem zmęczeni poszliśmy pod prysznic, gdzie ciągle cieszyliśmy się sobą.
-Kocham cię- wyszeptał całując moją szyję.
-ja ciebie też- mruknęłam- to najlepszy dzień w moim życiu.
-  a mój nie - oderwał się ode mnie patrząc w moje oczy, do których napłynęły mi łzy.Momentalnie odwróciłam głowę- najlepszym dniem w moim życiu był dzień w którym cię poznałem skarbie- wyszeptał śmiejąc się.
- świnia- pocałowałam go.
Po kąpieli, owinięci w ręczniki wyszliśmy do salonu, wtem ktoś zadzwonił do drzwi. Poprosiłam Aleksa żeby otworzył, a ja zaczęłam w pośpiechu zbierać nasze ubrania które porozrzucane były po całym pokoju.
- Kama słuchaj mam problem- usłyszałam głos Konstantina. No to kurwa ładnie jesteśmy ugotowani jak mnie tak zobaczy. - a co tu się działo?- zaśmiał się patrząc to na mnie to na Aleksa. No tak byliśmy w ręcznikach, a ja na domiar złego trzymałam części naszej garderoby.
-nic, my tylko- zaczął jąkać się Alek.
- tak tak, widzę właśnie- odpowiedział Cupko zalewając się ze śmiechu- Boże ! Jak się cieszę ! Nareszcie ! -przytulił mnie a ja momentalnie zrobiłam się czerwona.
- wiesz, że przypomniałam sobie wszystko ?- zagadnęłam, bo chciałam zmienić ten temat.
- a no i uczciliście to godnie- powiedział z uznaniem przez śmiech.
- kretyn- mruknęłam i poszłam się ubrać. Nałożyłam leginsy i dłuższą granatową bluzkę. Gdy wróciłam chłopaki siedzieli w salonie i rozmawiali. Siadłam Alkowi na kolanach, na co Kostek jeszcze bardziej sie wyszczerzył.
- to jaki masz ten problem ?- zapytałam.
- a już obgadaliśmy go z Alkiem. Chciałem zrobić coś fajnego dla Ninki, a on podsunął mi dobry pomysł- mrugnął do mnie.
- okej wolę nie wiedzieć co wymyśleliście- zaśmiałam się- chatę masz wolną do jutra- pokazałam mu język.
 Pogadaliśmy jeszcze chwilę i Kostek zaczął się zbierać, oczywiście nie obyło się bez głupich tekstów o zabezpieczeniu oraz, że jeśli mają być dzieci to on chce być chrzestnym i że to on wybiera imiona.
- wygada- Alek zamknął drzwi za Cupkoviciem.
- może nie- powiedziałam z nadzieją.
-wierzysz w to ?- uniósł jedną brew do góry.
- nie- roześmiałam się, a on uczynił to samo.
 Podszedł do mnie i mnie przytulił do siebie. Było mi z nim bardzo dobrze. Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie...




_______________________________________
 podoba się ?
 mam nadzieję, że tak.
Miłego czytania kochani ;*9
Pozdrawiam :***** !

dziękuję komentującym, a nie komentujących zapraszam do komentowania. Wasze opinie są dla mnie bardzo bardzo baaardzo ważne ;) Z góry dzięki !<3

7 komentarzy:

  1. ahahaha jaki obrót sprawy :D
    ale nie no to dobrze dobrze ^^
    Fajnie, że 'odzyskała' pamięć :)
    Do następnego :)
    Dzisiaj powinien pojawić się u mnie :)
    http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahah sorka link innego bloga xd
      ale równie polecam bo fajny :D

      Usuń
    2. tak myślałam :D nic się nie stało :)
      dzięki za komentarz ;* :))

      Usuń
  2. No wreszcie sobie przypomniała! Fajnie! :D

    Mam nadzieje że kolejny rozdział jak najszybciej :P Świetnie piszesz :P

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej zostałaś/zostałeś nominowana/y przezemnie do zabawy Liebster Award więc zapraszam do mnie. http://siatkarzesanajlepsi.blogspot.com/2013/02/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze że tak to się skończyło, a nie czymś poważniejszym ;)
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział i odpowiedzi do Liebster Award- http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/.
    Pozdrawiam, S ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo! Jak dobrze, że sobie wszystko przypomniała i to jeszcze w walentynki :)
    Cupko wygada, na pewno :) Ale i tak go lubię, pocieszne stworzenie :)
    Najlepszy był ''psikacz'' - uśmiałam się :))
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i zapraszam do mnie na dwunastkę :)
    http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń