piątek, 15 lutego 2013

Szesnaście.

środa 13.02


Obudziłam się. Siatkarz jeszcze spał, był taki słodki. Rozchylone usta, które układają się w przeuroczy uśmiech, rozmierzwione jego cudowne włosy. Wysunęłam się z jego objęć i zeszłam do kuchni. Na blacie były tosty- kochana bratowa. Byłam potwornie głodna, zrobiłam sobie herbatę i zasiadłam na wysokim taborecie. Po chwili zauważyłam Aleksa, który oczywiście w samych majtkach schodził po schodach.
- ubierz się bo mnie rozpraszasz- mówiąc to rozsypałam cukier, który miał trafić do kubka z herbatką.
-czym cię rozpraszam ?- zaśmiał się.
- twoim zgrabnym tyłkiem- pokazałam mu język.
- mam zgrabny tyłek ? O kurde ! - zaczął się odwracać, żeby  zobaczyć czy rzeczywiście jest tak jak ja mówię, co wyglądało przekomicznie- Rzeczywiście niezły !- powiedział z uznaniem.
- kretyn- rzuciłam- siadaj zrobię ci herbatę.- rozsiadł się obok mnie, a ja w tym czasie wstałam przygotować mu napój.
- ty też masz zgrabny tyłek- rzucił.
- Aleks ! Zboczeńcu !- na jego twarzy prawie wylądowało jabłko, które akurat miałam pod ręką, co za refleks.
Zjedliśmy w miarę spokojnie śniadanie. Oczywiście nie obyło się bez mazania się dżemem, ale to mijam. Serb pojechał do siebie do domu po trochę ubrań, żeby mieć w czym chodzić do piątku. Ja w tym czasie założyłam dres i zadzwoniłam do Olki. Obiecałam jej, że coraz częściej postaram się dzwonić do niej. Zaniedbywałam ją troszkę. pogadałyśmy sobie może niecałą godzinę i ona musiała lecieć na zajęcia. Ja włączyłam telewizor, wcześniej rozsiadając się na kanapie. Padło na jakiś kanał z piosenkami. Nie mogłam się oprzeć, zaczęłam tańczyć na środku salonu i wydzierać się w niebogłosy. Właśnie leciało- call me maybe, odpadłam. Z tych nudów moja inwencja twórcza co do tańca nieźle zadziałała i sama sobie się dziwiłam, że potrafię wymyślać takie figury.
-ekhm, ja nie chciałbym przeszkadzać..- po chwili usłyszałam głos Alka, który ledwo powstrzymywał śmiech opierając się o futrynę.
-nic nie mów- zagroziłam speszona. Ale wstyd. Masakra.
- ładnie wywijasz tyłkiem- puścił mi oczko.
- Aleks !!!! - rzuciłam się na niego. Zaczęło się. Łaskotki. Jak ja tego nienawidzę. On to wykorzystał i po chwili leżeliśmy turlając się ze śmiechu na podłodze. Piszczałam, krzyczałam, a ten nic. Co za bydle.
- koniec koniec koniec !- wydarłam się.
-tu- wskazał na policzek- będzie koniec.
Dałam mu buziaka i już byłam wolna.
- Co robimy? Jakie plany na dziś ?- zapytałam.
- a byłem w mieszkaniu i Ninka przyjechała, może byśmy zaprosili ich do nas, tzn yyyy do Mariusza- poprawił się szybko.
- myślę, że to bardzo dobry pomysł panie siatkarzu- zaśmiałam się siadając obok niego na kapie.
- dzwonić do nich ?- zapytał.
- pewnie, niech będą na 18, zrobimy małą imprezę- zatarłam ręce.
-wiesz, że ci nie wolno- spojrzał na mnie z jedną brwią uniesioną wyżej.
- ja będę was pilnować- uniosłam ręce w geście obronnym.
- to dzwonie.
Po sekundzie atakujący już zapraszał swojego przyjaciela z dziewczyną do nas. Ja w tym czasie myślałam co możemy przygotować na kolację. Uznałam, że najlepsza będzie pizza mojej roboty.
- załatwione- mrugnął do mnie.
- robimy pizzę na kolację - oznajmiłam.
- okej, okej, jakieś zakupy ?
- to przejdziemy się do sklepu. Jest niedaleko to akurat.
Po chwili byliśmy już w drodze do spożywczaka. Oczywiście dostałam kilka razy gałką w łeb, no jakżeby to nie było, czasami sobie myślę, że Olek to takie duże małe dziecko. Nigdy nie wiadomo co wymyśli.
- o czym myślisz ?- zagadnął gdy wracaliśmy w stronę domu mojego brata.
- o tym, że jesteś jak dziecko- zaśmiałam się.
- serio ?- przystanął i położył ręce na biodrach. Śmiesznie wyglądał.
- a nie. Przepraszam, zwracam honor. Cupko to największe duże małe dziecko jakie kiedykolwiek znałam i widziałam- ukłoniłam się w jego stronę.
- już lepiej- puścił i oczko i użyczył swojego ramienia bym się na nim wsparła. Oh, co za dżentelmen.
Gdy wróciliśmy do domu była już 14. Przygotowaliśmy wszystko do pizzy, na stoliku w salonie rozstawiliśmy talerze, miski z chipsami, ciastka, paluszki i różne inne. Koło 17 poszłam się przebrać, a Alek siedział jeszcze w pokoju i oglądał Batmana. Czy ja już mówiłam, że jest jak dziecko ? A, no tak. Mówiłam. Ale powiem jeszcze raz- jest jak dziecko, dzieciak, małolat. Uśmiechnęłam się pod nosem- ale oddany mi małolat- pomyślałam. Wzięłam szybki prysznic, nałożyłam lekki makijaż, włosy wyprostowałam i założyłam tą sukienkę klik. Obejrzałam się jeszcze w lustrze wychodząc. Idealnie. Pomyślałam i udałam się do pokoju w którym znajdował się siatkarz.
-wow- otworzył szeroko buzię gdy mnie zobaczył.
- mogę być ?- zapytałam obkręcając się dookoła własnej osi.
- no. no pewnie Kama- podszedł i pocałował mnie w czoło- teraz ja lecę się przebrać.
- uważaj na druty ! - powiedziałam.
- na co mam uważać ? Jakie druty ?- zapytał zdezorientowany.
- Boże..- strzeliłam sobie facepalma.- taka przenośnia, chodziło mi o druty telegraficzne.
- prze.. co?  telegraficzne ??- skrzywił się.
- idź już- wygoniłam go z kuchni śmiejąc się z niego pod nosem.

Wybiła 18, Alek już dawno czekał ze mną w kuchni. Założył szary sweterek i do tego jeansowe spodnie. Wyglądał cudownie. 5 minut później nasi goście się zjawili. Muszę powiedzieć, że Nina jest śliczna. Może nie była zbyt wysoka, ale śliczna. Ma brązowe długie włosy i zielone oczy. Po zapoznaniu zaprosiłam ich do salonu. Dziewczyna Cupka pomagała mi w kuchni.
- długo znasz się z chłopakami ?- zagadnęła do mnie .
- wcale nie tak długo- zaśmiałam się- niedawno wróciłam do kraju i drugiego dnia pobytu już ich poznałam, są świetni.
- to prawda, dobrali się idealnie- zaczęła śmiać się razem ze mną- dobrze, że ty jesteś bo czasami jak przyjeżdżam do Kostka to oni tak chcą urozmaicić mój czas, że ja siedzę sama i patrzę jak oni grają w coś albo czymś się fascynują.- powiedziała.
- co na przykład robią ?- zapytałam.
- no ostatnio to wymyślili, że pójdziemy na gokarty. Nawet mój chłopak nie zdążył zauważyć, że po jakimś czasie miałam dość i po prostu czekałam na nich przy bandach.
- o nieeee- zaczęłam rechotać jak głupia- zabiłabym ich.
- kwestia przyzwyczajenia naprawdę- uśmiechnęła się do mnie szeroko. Bardzo sympatyczna dziewczyna.
- chodźmy już do nich bo ja nie wiem co robią w salonie.- Zabrałyśmy szklanki i sok i weszłyśmy do pokoju. Chłopcy o dziwo siedzieli grzecznie i o czymś dyskutowali.
- pijemy ?- zapytał od razu Cupko za co dostał od Niny w brzuch.
- uspokój się- skarciła go- kto będzie na treningu ganiał ? A potem będziesz jęczeć, że cię boli wszystko, że nie możesz się podnie- nie dokończyła bo Kostek jej przerwał-
- oj nie uruchamiaj się niuńka- cmoknął ją w policzek, a my z Aleksem wybuchliśmy śmiechem.
- nie uruchamiaj się ?- zapytał Alek, łapiąc się za brzuch- człowieku ile ty jeszcze masz takich tekstów ?- zaczęło się odwalanie. Śmialiśmy się bez opamiętania, jak małe dzieci. W pewnej chwili poczułam dziwny zapach..
- yhmm, czujecie to ?- zapytałam.
- coś śmierdzi spalenizną- stwierdziła Nina.
- o cholera ! pizza !- rzuciłam się w stronę kuchni, jednak nie było już czego ratować. Całkowicie zjarałam pizzę, cholera dlaczego akurat dziś ?!
-pojedzone- stwierdził Konstatnin i zaczął śmiać się z moich umiejętności kucharskich.
- to co zamawiamy ?- w kuchni zjawił się Olek z telefonem w ręku.
- na cienkim cieście z podwójnym serem, kurczakiem, kukurydzą i ananasem- podał swoje upodobania jego klubowy przyjaciel. Na te słowa strzeliłyśmy sobie z Ninką facepalma.
Po pół godziny siedzieliśmy ponownie w salonie z przysmakiem i oglądaliśmy jakąś komedię.  Wieczór minął bardzo szybko, ale w miłym gronie. Było dużo śmiechu, oczywiście inaczej być nie mogło. Umówiłyśmy się z dziewczyną Cupka na kawę jeszcze przed jej wyjazdem. Okazała się być naprawdę fajna. Cieszę się, że są razem szczęśliwi. Może gdybym była z Aleksem też byłabym tak uśmiechnięta ? Może warto spróbować ? Mimo tego, że nie pamiętam pewnych rzeczy. Może to jest mój książę z bajki ?  Z tymi pytaniami, które kołatały się po mojej głowie, zasnęłam..


____________________
przepraszam, beznadzieja, ale obiecuję jutro wieczorem napisać lepszy. Musiałam trochę pozmieniać i ten roździał to taki spójnik między wcześniejszymi, a tym nastepnym który będzie dość radykalny :) Szykujcie się ! Roździały w moim zeszycie kończą się, a mi brakuje weny żeby pchnąć to dalej. Natchnienie przybywaj !
miłego czytania ;)
dziękuję za komentarze- są dla mnie bardzo bardzo baaaardzo ważne
 pozdrawiam :**

KOMENTARZE :D

1 komentarz:

  1. Nie przesadzaj, jest dobrze :)
    Teraz niecierpliwie czekam co się wydarzy w kolejnym rozdziale... ;O
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń