poniedziałek, 4 lutego 2013

Dziesięć

.... Podeszłam i od razu przytulił mnie do siebie. Wsiedliśmy do jego samochodu i już po chwili wygłupów byliśmy u niego na osiedlu. W drodze na górę musieliśmy się zatrzymać bo zakręciło mi się strasznie w głowie i myślałam, że zaraz zemdleje. Siatkarz chciał wracać do domu mojego brata, ale mu to szybko wybiłam z głowy. A więc po chwili weszliśmy do mieszkania i moim oczom ukazał się od razu idealny porządek.
- Ładnie tu macie- powiedziałam z podziwem- Korytarz był długi i prowadził do dużego salonu, którego ściany były pomalowane na czerwono. W pomieszczeniu stała duża kanapa i stolik. Telewizor umiejscowiony był na niskiej półce do RTV. Reszta mebli była brązowa. Jednak nie największe wrażenie zrobiła na mnie kuchnia chłopaków. Była idealna, ściana między szafkami wiszącymi a stojącymi była pokryta kamieniem, na środku była nieduża wysepka, a wszędzie panował idealny porządek. Po chwili dodałam.
- i bardzo czysto.
- Cupko mnie wkurzył i  w ramach przeprosin wysprzątał cały dom- zaśmiał się Aleks.
-wariat- zrobiłam to samo co on- a co zrobił ?- zapytałam siadając na wysokim krześle.
- ma za długi jęzor. Naprawdę czasem dziwię się sobie że ja z nim żyje- powiedział i strzelił sobie facepalma.
-to chyba wiem o co chodzi. Musiałam się przez niego tłumaczyć Mariuszowi.- patrzyłam na siatkarza jak wyciąga szklanki z szafki.
-no co ty ?- gwałtownie się odwrócił- Kurde, przeprasza ale naprawdę nie wiedziałem że on komuś powie- zrobił smutną minę w moją stronę.
-co ktoś komuś powie- zapytał Kostek, który wszedł właśnie do kuchni.
-ty paplo jedna- wskazałam na niego palccem.
- przecież nic nie zrobiłem- uniósł ręce do góry jakby to miało go uniewinnić.
-no tak, a ja zostanę zakonnicą- zironizowałam.
-serio ? to ty nie ten tego z Alkiem ? Cholera. On się załamie, ciągle Kama, Kama...
- dość tego !- walną pięścią w stół atakujący- weź się Cupko zamknij bo siarę mi robisz, głupi jesteś ?
-nie kłóćcie się- uspokoiłam go.
 - jak mam się nie kłócić jak ten pajac zawsze gada za dużo !- Aleks się wkurzył.
- To nie jest moja wina pajacu.- powiedział przyjmujący spuszczając głowę- cholera no, tak już mam, skąd mogłem wiedzieć ?
Podeszłam do niego i go przytuliłam.
- no już dobra nic się nie dzieje- uśmiechnęłam się.
-dziękuje królowo- powiedział ze śmiechem i cmoknął mnie w policzek- teraz już lecę, bo ktoś jest zazdrosny- popatrzył w stronę Aleksandara, który stał i wyglądał przez okno ze skrzyżowanymi rękami na piersiach.- Jestem w pokoju obok, gdyby cię trzeba było ratować- poruszał znacząco brwiami- to przybiegaj albo krzycz.
- idiota- mruknął jego przyjaciel, nie odrywając wzroku od okna. Ciekawe co było tam takiego ciekawego. A już wiem. Drzewa. Drzewa zawsze są ciekawe przecież.- skończony kretyn- dokończył.
- ale i tak mnie kochasz - Konstantin zaczął się śmiać i uciekł do siebie, bo podejrzewam, że skończyłby źle gdyby jeszcze gadał jakieś głupoty.
Podeszłam do siatkarza i objęłam go w pasie.
- ej, panie kolego, co panu jest ?- zapytałam zadzierając głowę do góry.
-wkurzył mnie- dalej patrzył w okno. Zaraz go trzasnę chyba.
- popatrz na mnie- powiedziałam, a on to zrobił po chwili namysłu- nie denerwuj się tak. Przecież wiesz, że nie jest to zależne od niego. Tak już ma. A to jest twój najlepszy przyjaciel i on nie robi niczego złego. Ma po prostu niewyparzoną gębę. Przecież go uwielbiasz.
- wiem. I jest dokładnie tak jak mówisz. Uwielbiam go, to kumpel na dobre i na złe, ale jego optymizm jest czasami nie na miejscu, nigdy nie wiem z czym wyskoczy w danym momencie- powiedział ze smutkiem, ale widziałam, że na jego twarz wkrada się uśmiech. Sukces. Doprowadziłam Atanasijevicia do uśmiechu. 1:0 dla Kamy.
- kwestia przyzwyczajenia- zaśmiałam się- jakie mamy plany na dziś ?- chciałam szybko zmienić temat.
- co tylko chcesz- cmoknął mnie w czoło- mogę nawet przestać tu tak i patrzeć się za okno, byle tylko z tobą.
Na te słowa wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Postanowiliśmy, że zrobimy najpierw coś do jedzenia. Padło na pizzę. Później obejrzeliśmy jakiś horror, ale nie do końca bo był tak straszny, że ciągle chowałam głowę w tors siatkarza, za to on zachodził się ze śmiechu z mojej reakcji. Wkurzyłam się i powiedziałam, że ja tego oglądać nie będę. Stwierdziliśmy, że idziemy do niego do pokoju. Muszę przyznać, że fajnie go urządził. Ściany były mocno niebieskie, a jedna szara. Przy szarej stało łóżko, co ja mówię- wielkie łóżko. Poza tym był stolik, szafa i komoda. Prosto i praktycznie. Od razu wpadłam na łóżko chcąc je wypróbować. Było tak strasznie wygodne. Serb przyłączył się do mnie.
-to co robimy ?- zapytał gdy leżeliśmy oboje na plecach i patrzyliśmy w sufit.
- muszę się umyć, a potem możemy caaaaaałą noc gadać.- oznajmiłam.
- mi pasuje Kamci- zaśmiał się- to kto pierwszy ?- zerwał się z łóżka i pobiegł w stronę łazienki.
- jaaaaa !- po chwili ganialiśmy się po całym mieszkaniu. Cupko wszedł do salonu gdzie aktualnie ja leżałam na podłodze i byłam łaskotana przez Aleksa.
- dzieci drogie- założył ręce na biodra- możecie być ciszej, bo ja tu prowadzę konserwację z mą lubą na skype ?- zaśmiał się, a ja jeszcze bardziej.
- Cupko ! nie konserwację tylko konwersację ! Boju co za głupek - strzeliłam facepalma, a Alek zrobił to samo. Dzięki temu udało mi się przepchnąć go na bok, a sama potrącając Kostka rzuciłam się w stronę łazienki i zamknęłam drzwi.
- jeszcze popamiętasz !- walił pięściami w drzwi, a ja śmiałam się w niebogłosy. Zdjęłam ubrania, weszłam pod prysznic i dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że nie mam piżam. Dokończyłam mycie  i owinęłam się w ręcznik, który był dla mnie przygotowany.
- Aleeeeek ! Aleks ! Kotku ! Chodź !- zawołałam.
- czego chcesz bestio wściekła ?- usłyszałam jego głos po chwili.
- daj mi jakąś koszulkę i spodenki, bo nie mam w czym spać- błagałam.
- to będziesz spała nago. Taka mała zemsta.
- no ale proszę, Aleks...- jęczałam.
- nic nie słyszę ! nic nie widzę !  głuchy jestem !- przekształcił trochę reklamę czekolady.- słuchać było jak nie może powstrzymać śmiechu.
-nie to nie. Sama sobie wezmę- prychnęłam, otworzyłam drzwi do łazienki i minęłam go bez słowa. Za chwilę znalazłam się w jego pokoju. Postanowiłam, że sama coś wybiorę. Znalazłam pierwszy lepszy t-shirt i krótkie spodenki, które na mnie nie były wcale takie krótkie. Nałożyłam je na siebie i gdy zakładałam koszulkę poczułam ręce na swoich biodrach. Nie odwracając się odchyliłam głowę do tyłu i oparłam o klatkę piersiową chłopaka.
- świnia.- rzuciłam pod nosem.
- ale i tak mnie kochasz- odezwał się Konstantin...



__________________________________
tadaaaaaa !  mamy 10. Nie nie pomyliłam się, to był Konstantin, zobaczycie jak rozwinie się akcja:)
w sobotę byłam na meczu w Kielcach, było cudownie ;))
Skra wygrała 3-1.
Miłego czytania.
Pozdrawiam ;)))