wtorek, 2 kwietnia 2013

Trzydzieści pięć.

Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Chwila. Odtwarzam wczorajszy wieczór w głowie ciągle nie otwierając oczu. Wróciłam do domu, butelka wódki, cholera. Słyszałam czyjeś kroki. Nerwowo otwieram oczy, a pod ścianą na przeciw łóżka siedzi postać. Wszystko mi się rozmazuje lecz z każdą chwilą zarys postaci jest bardziej widoczna. Długie nogi, umięśnione barki. Przenoszę wzrok na twarz owego osobnika i zamieram.
- Aleks ?- chrypię, a on ciągle na mnie patrzy. Wlepia we mnie swój smutny wzrok i teraz już wiem, że pijąc robiłam źle. Nie musi mnie nawet uświadamiać.
- dlaczego to robisz ?- podnosi w górę butelkę alkoholu.
- obchodzi cię to ?- odszczekuję. Nie mam zamiaru mu odpuszczać.
- Kamila błagam- wstaje z pufy- gadałem z Marko.
- no i co ? - wzruszam ramionami- znów ci czegoś nagadał ?- drwię.
- chcę cię przeprosić, wiem jak było naprawdę. Marko mi powiedział- siada na łóżku.- kocham cię. Nie wytrzymuje tego napięcia. Od razu rzucam się w jego ramiona i zaczynam płakać. Tak bardzo mi go brakowało. Dzięki niemu wypływają ze mnie wszystkie emocje. Dopiero teraz od śmierci Olgi się rozpłakałam. Czuję się przy nim bezpiecznie i dobrze.
- kochanie nie płacz- gładzi moje plecy, włosy. Drżę pod dotykiem jego dłoni.
- ona nie żyje- spoglądam na niego- nie żyje. Alek nie odpowiada nic i dziękuję mu za to. Trwaliśmy tak w uścisku może pół godziny, a ja płakałam w jego tors. Koszulka z Kaczorem Donaldem jest w resztkach mojego wczorajszego makijażu.
- pamiętasz jak Olga trafiła do szpitala ?- zapytał.
- no tak i co w związku z tym ?
- a pamiętasz jak zostawiłaś nas kiedyś samych?
- no tak Alek tak- powiedziałam wycierając łzy.
- no więc jak ty wyszłaś to zapytała mnie czy cię kocham- powiedział, a mi momentalnie zrobiło się słabo. Co on chce powiedzieć ?
-i ?
- odpowiedziałem, że jeszcze nigdy nikogo  nie kochałem tak bardzo, ona na to powiedziała mi, że jesli coś by się jej stało, to bez względu na wszystko, mam się tobą opiekować.- powiedział patrząc w moje oczy.- powiedziała, że ktoś ją musi zastąpić i że jeśli cię zostawię, to będzie mnie straszyć  po nocach- zaśmiał się- i wiesz co ? Kłos do mnie zadzwonił pewnego dnia i powiedział, że Olga nie żyje. Ciężko mi było i ciągle myślałem o tobie i o tym co mi powiedziała. Położyłem się spać, a w nocy- uśmiechnął się- przyśniła mi się właśnie Olga, która mówiła żebym pamiętał o złożonej obietnicy. - westchnął- nieprawdopodobne nie ?- zakończył swój monolog a ja siedziałam jak wryta. Moja kochana Ola...
 - kocham cię- szepnęłam i poczułam jak mnie całuje. Najpierw delikatnie, a z każdą chwilą coraz bardziej namiętnie. Przeszedł na moją szyję, a ja wplotłam rękę w jego kręcone, troszkę już przydługie włosy i dociskałam jego głowę do mojego dekoltu. Pocałunkami schodził coraz niżej i zaczął się dobierać do moich krótkich szarych spodenek, ręką wędruje po mojej pupie, ale językiem cały czas błądzi po moim podbrzuszu. Jęczę. Jego pieszczoty doprowadzają mnie do szaleństwa. Usiłuję ściągnąć z niego koszulkę i Alek mi w tym pomaga. Patrzę na jego umięśniony tors i oblizuję wargi, co mu się bardzo podoba. Na jego usta wkrada się cwaniacki uśmiech, mina w stylu- wiesz co zaraz z tobą zrobię kochanie- odwzajemniam uśmiech i pociągam za pasek od spodni mojego chłopaka. Szamoczę  się z nim chwilę lecz zaraz spodnie lądują na podłodze. Ponownie się całujemy, czuję jak jego ręce szukają zapięcia od stanika. Tą cudowną chwilę przerywa nam dzwonek do drzwi.
- ignoruj- jęczę.
Ktoś ewidentnie dobija się do naszych drzwi od dobrych pięciu minut.
- chodź- Alek wstaje i łapie mnie za rękę.
- muszę się ubrać- zabieram jego koszulkę i w biegu nakładam na siebie. Mój chłopak w samych bokserkach schodzi na dół i idzie otworzyć drzwi, a ja udaje się do kuchni żeby się napić. Do salonu połączonego właśnie z kuchnią wpada Misiek Winiarski.
- ekhmm- chrząka a ja gwałtownie się odwracam- patrzy to na mnie, to na Aleksa i zaczyna się śmiać.- czyli już pogodzeni ?- rusza znacząco brwiami.
- w trakcie- zaśmiałam się.
- czyli przeszkodziłem ?- walnął sobie facepalma- kurwa to już drugi raz !- denerwuje się na samego siebie i po chwili wybuchamy śmiechem.
- co cię do nas sprowadza ?- zapytał Alek.
- chciałem się z wami pożegnać bo już wyjeżdżamy do Spały-odpowiada i przytula mnie do siebie- to do zobaczenia siostra- całuje mnie w policzek i żegna się z Olkiem, a po chwili już go nie ma.
- wariat- śmieje się pod nosem a po chwili czuje alkowe ręce na biodrach.
- może dokończymy to co zaczęliśmy ?- szepcze.
- no nie wiem, nie wiem- droczę się z nim.
- mama mnie nauczyła żeby dokańczać to co się zaczęło- odpowiada dyplomatycznie i całuje mnie namiętnie. Kochamy się na kuchennym blacie. Alek wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki. Weszliśmy pod prysznic i znów robiliśmy to co w kuchni.  Zawinięci w ręczniki i co najważniejsze- uśmiechnięci- poszliśmy na górę żeby się ubrać. Założyłam <ubrania>  i poszłam przygotować coś do jedzenia.
- tak w ogóle to skąd ty się tu wziąłeś, masz zgrupowanie chyba ?- zapytałam stawiając przed nami talerz naleśników.
- uciekłem- bierze jednego i szczerzy się do mnie- chłopaki mnie kryją.
- jesteś okropny- całuje go w usta.
- ale i tak mnie kochasz- mówi między kęsami jedzenia- Nikola nie sprawiał problemów ?
- czyli to wszystko było zaplanowane i wcale on sam nie wyszedł z inicjatywą aby mnie odwiedzić ?- strzelam się w czoło.
- był moim informatorem.
- to ty dzwoniłeś do niego kilka razy dziennie ?- unoszę brew.
- brawo kochanie, zgadłaś- bije mi brawo.- ale musimy porozmawiać.
- o czym ?- przełykam nerwowo sok.
- wiesz dokładnie o czym- łapie mnie za rękę- dlaczego to robisz ?
- nie wiem- mówię cicho, a  po moim policzku spływa łza.- pomagało mi to stać się obojętną- wzruszam ramionami.
- obiecaj, że z tym skończysz- patrzy na mnie błagalnym wzrokiem- obiecaj.
-obiecuję- ściskam jego dłoń mocniej, a on przyciąga mnie do siebie, tak że siedzę u niego na kolanach.
- kiedy musisz wrócić ?- pytam bawiąc się jego włosami.
- jutro rano mam samolot- skrzywił się.
-kurde- jęknęłam- nie dam rady tyle bez ciebie- wtuliłam się w niego.
- a myślisz, że ja dam ?- zrobił śmieszną minę- przebierz się bardziej wyjściowo to pojedziemy gdzieś- mrugnął do mnie.
- przepraszam- wstałam oburzona- coś ty powiedział ? Bardziej wyjściowo ?- założyłam ręce na biodrach i spojrzałam na niego spod byka.
- to znaczy yy- podrapał się po karku- tego powiedzieć nie chciałem kochanie.
- tak, a ja jestem zakonnica- odwróciłam się na pięcie, udając obrażoną. Poszłam na górę przebrać się w "bardziej wyjściowe" <rzeczy>. Umyłam zęby, pomalowałam oczy, które po nieprzespanych, pijackich nocach były podkrążone. Usta pociągnęłam błyszczykiem i gotowa zeszłam do salonu, gdzie czekał na mnie mój chłopak.
- pięknie wyglądasz- przyciągnął mnie do siebie.
- bardziej wyjściowo ?- uśmiechnęłam się ironicznie i zaczęłam pakować telefon i portfel do torebki.
- oj przestań- cmoknął mnie w policzek i zajął się zakładaniem butów.
- gdzie jedziemy ?-zapytałam gdy wsiadaliśmy do jego samochodu.
- zobaczysz- posłał mi uśmiech i po chwili jechaliśmy do bliżej nieokreślonego mi celu. Zatrzymaliśmy się po 20 minutach jazdy.
- wysiadaj- wyszczerzył się do mnie. Rozejrzałam się po okolicy i nie wiedziałam dalej gdzie jesteśmy. Mój chłopak wyciągnął z bagażnika koszyk i koc.
- piknik ?- zapytałam zdezorientowana, on tylko kiwnął głową i wziął mnie za rękę. Szliśmy jakąś leśną drogą, a potem znaleźliśmy się na polanie.
- skąd znasz to miejsce ?- zapytałam zdziwiona.
- Michał oświadczył się tu Dadze- powiedział z tryumfem.
- i cię tu przyprowadził ?- zaśmiałam się.
- kiedyś Oliego chciał tu zabrać i pojechałem z nimi- odpowiedział rozkładając koc. Siadłam na nim obok Aleksa, a on z koszyka wyciągnął picolo i dwa kieliszki. Zaśmiałam się, a on razem ze mną. Nalał "alkohol" do nich i podał mi jeden.
- za nas kochanie- pocałował mnie czule.
- za nas -powtórzyłam między pocałunkami.


***


-znów musimy się rozstać- jęknęłam.
- obiecałaś że przyjedziesz na mecz- fuknął.
- to tak, marzy mi się finał Polska- Serbia- zaśmiałam się.
- i tak wygramy- cmoknął mnie w policzek- muszę już iść.
- to idź- wypchnęłam go w stronę strefy oddania bagażu- będę tęsknić.
- kocham cię !- wydarł się na pół lotniska aż ludzie zaczęli się za nami rozglądać.
- nie rób z siebie debila- popukałam się w czoło- ja ciebie też kocham skarbie- powiedziałam i poczułam jego usta na moich.
- bądź grzeczna- puścił mi oko.
- ty też- pogroziłam mu palcem- będę wszystko wiedzieć, mam swoich ludzi- zaśmiałam się.
- pamiętaj o tym, że ja też- przytulił mnie ostatni raz i poszedł aby wsiąść do samolotu. Łzy pociekły po moich policzkach, ale były to łzy szczęścia. Łzy radości z tego, że mam go dla siebie i mam nadzieję, że na zawsze. Wróciłam na parking przed lotniskiem, wsiadłam do alkowego auta i zajechałam do pierwszej lepszej kwiaciarni, kupiłam kwiatka i udałam się...



_____________________________________
gdzie udała się Kama ? :) zgadujcie.
święta święta i po świętach ! Wczoraj impreza udana, wróciłam do domu przed 4 ;D i ciągle czuję skutki nieprzespanej nocy ( :p) Następny nie wiem kiedy będzie, ale postaram się dodawać systematycznie.
Miłego czytania kochani !
Mam pytanie- CO WAM SIĘ NIE PODOBA W MOIM OPOWIADANIU ? co mam zmienić itd ;)
dziekuję za komentarze i proszę o więcej !
buziaki <3


7 komentarzy:

  1. Ja po świętach czuję się cięższa o sto kilo normalnie i mam wstręt do jedzenia XD jeeeeeeeej no wiedziałam ,że się pogodzą! Wiedziałam! :D a Michał hhahah jak zwykle trafił nie w porę :P o ludzie, nie mam pojęcia do kogo? Na grób Olgi może?

    pozdrawiam c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Na moje oko to poszła na grób Olgi. Ale to tylko moje domysły;)
    A rozdział jak zwykle świetny;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Na grób Olgi -,-

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu! :D Tyle czekania, żeby się pogodzili :D A wymyśliłaś z tym snem i od razu spragnieni siebie?;> hahaha niech będzie ;p
    Logicznie myśląc pójdzie na grób Olgi, ale to zbyt proste do rozszyfrowania, więc może iść całkiem gdzie indziej :) Dowiem, się w następnym :)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super! Fajnie, że nareszcie się pogodzili ;] Hym, gdzie mogła udac się Kamila... Miała dobry humor więc mogła pójśc wszędzie. Prwadopodobne jest, że udała się na grób Olgi, a może do Kłosa podziękowac mu za poinformowanie Aleksa? Rodzice i Marcin raczej odpadają... Chyba aż tak dobrego humoru niemiała xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie no kompletnie mnie rozwaliłaś z tym humorem ! hahaha :D
      dzięki :))

      Usuń
  6. W Twoim opowiadaniu wszystko jest super! nawet nie próbuję zgadywac gdzie poszła kamila ty na pewno coś wymyśliłaś czego nikt się niespodziewa. ;*

    OdpowiedzUsuń