sobota, 2 marca 2013

Dwadzieścia dwa.

- dziękuję wam !- rzuciłam się na Mariusza i bratową gdy rano przyszłam zabrać swoje rzeczy.
- ale nie masz za co- zaśmiała się Paulina. Miałam za co. Dom Aleksa okazał się być praktycznie na przeciwko domu mojego brata. Kilka razy zastanawiałam się kto buduje taki ładny domek, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że to on. Ale to nie ważne. Wszystko jest pięknie urządzone i myślę nawet, że dla nas dwójki jest za duży, lecz ja się już nie odzywam. Jestem szczęśliwa naprawdę. Wypiliśmy kawę i poszłam pakować swoje rzeczy do pokoju. Po chwili ktoś zapukał.
- proszę- odwróciłam się w stronę drzwi.
- Kama...- popatrzył na mnie i w jego oczach zobaczyłam łzy.
- Mańko- przytuliłam się do niego.
-  znów mnie opuszczasz- pogładził moje plecy.
- ale tylko na drugą stronę ulicy- zaśmiałam się, a po chwili też się rozpłakałam. - jesteś najwspanialszym bratem na świecie- pociągnęłam nosem.
- a ty moją maleńką siostrą, którą będę kochał zawsze.- usiadł na fotelu a ja na łóżku na przeciw niego.- wiesz, jak byłaś malutka, to strasznie mnie wkurzałaś jak musiałem cię pilnować- powiedział, a ja wybuchłam śmiechem.
- serio ?
- serio, ale pamiętam, że któregoś dnia rozwaliłaś sobie kolano, miałaś ze 4 lata. Beczałaś na cały Wieluń chyba i wtedy obiecałem Ci, że nigdy nie pozwolę by ktoś cię skrzywdził.- zauważyłam na jego policzku maleńką łzę. Nie wiedziałam co powiedzieć, wstałam i znów się do niego przytuliłam.
- obiecaj mi coś- poprosił.
- yhmm- popatrzyłam na niego
- gdyby coś się działo, to wrócisz. Nie chcę żeby cię ktoś zranił. Ufam Alkowi, ale wiesz jak to jest. Jesteście młodzi i nie wiadomo jak to będzie, czy będziecie już do końca życia razem czy nie, a brata będziesz miała zawsze.
- wiem Mariusz- spuściłam głowę i przygryzłam wargi- kocham cię jak nikogo innego. Jestem ci dozgonnie wdzięczna za to co robisz dla mnie. Mój bracie- chlipnęłam, a on przytulił mnie do siebie mocno. Staliśmy tak może z 5 minut milcząc.
- no dobra- odkleiłam się od niego- czas wrócić do pakowania- zaśmiałam się.
- moja siostra zaczyna nowy rozdział w życiu- posłał mi uśmiech.
- no pewnie, parapetówka się szykuje !
- o właśnie, właśnie. Kiedy robicie ?- zapytał.
- wstępnie ustalone jest, że w poniedziałek jak wygracie dwa mecze z Resovią. Będą 2 okazje- wyszczerzyłam się.
- skąd wiesz, że wygramy ?-  podparł boki mój brat.
- kobieca intuicja- mrugnęłam okiem i oboje zaczęliśmy się głośno śmiać. Dokończyłam pakowanie i przenieśliśmy wszystkie rzeczy do naszego nowego domu.
- boju ile ty masz tych rzeczy- opadł zmęczony Aleks na kanapę w salonie.
- już nie przesadzaj- zaśmiałam się.
- nie przesadzam ? Miałaś 4 walizki ubrań.-skrzywił się.
- a ty ile miałeś par butów? - no tak, buty dla niego to świętość. Przywiózł do domu chyba 30 pudełek z nimi. Połowa nie chodzone.
- ale połowa to meczowe !- próbował się tłumaczyć.
- tak, tak - pocałowałam go w policzek- kochanieee- przeciągnęłam specjalnie e.
- co jest ?
- o której masz trening ?
- 16.30
- hmm.. Może pojechalibyśmy na zakupy co ? W końcu trzeba dokupić parę rzeczy do kuchni i ja bym może kupiła sobie jakąś sukienkę, przecież zaczynam pracę w piątek. Zresztą zaopatrzymy się w prowiant na parapetówkę.
- musimy ?
- tak- potwierdziłam.
- dla ciebie wszystko- pocałował mnie w policzek, a po chwili zbieraliśmy się do wyjścia. była 10.00 więc spokojnie zdążymy pochodzić po manufakturze i znaleźć wszystko co potrzebne. Jadąc samochodem strasznie się wygłupialiśmy, śpiewaliśmy piosenki Imagine Dragons. Czułam, że do szczęścia nic więcej mi nie potrzeba. W galerii zrobiliśmy szybkie ( ;O!) zakupy, co z Aleksem było prawie niemożliwe. Kupiliśmy talerze, szklanki i kieliszki i hektolitry tego, co do kieliszków się nalewa. Skrzaty niby sportowcy, ale raz na jakiś czas gdy mają wolne potrafią popalić. Ja zakupiłam 2sukienki, bo nie mogłam się zdecydować-  <tą> oraz <tą> , a do tego buty. Koturny uwielbiałam i gdy tylko zobaczyłam te- musiałam je mieć. Zaszliśmy jeszcze do sklepu spożywczego, aby zaopatrzyć naszą lodówkę w coś oprócz światła. Obładowani siatkami szliśmy w stronę parkingu gdy nagle usłyszałam po raz setny dzisiaj.
- ty patrz, to Aleks !
- aaaaaa ! dawaj chodź po autograf !
- o nie- jęknął mój chłopak- ratuj.- Postanowiłam mu pomóc, bo mi też nie uśmiechało się stanie i czekanie na niego kolejne pół godziny, a zaraz trening i nie bardzo żeby się spóźniał. Zatrzymałam go i zaczęłam go całować. Kątem oka patrzyłam na oddalające się dziewczyny.
- uffff- oderwałam się od niego.
- dziękuję kochanie- pocałował mnie w policzek, dziś chyba z 60 osób mnie zaczepiło. Roześmiałam się głośno i wpakowałam wszystkie siatki na tylne siedzenia i do bagażnika. Wróciliśmy do Bełchatowa na spokojnie. Stwierdziłam, że pojadę z nim na trening.Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w jeansowe rurki i białą koszulę z ćwiekami na kołnierzyku. Włosy związałam w kitkę i byłam gotowa. Postanowiłam, że zabiorę chrześniaka, a po drodze zgarniemy Oliego i pojedziemy z Aleksem na trening. Jak pomyślałam, tak zrobiłam i już po chwili byliśmy u Dagi, do której zadzwoniłam wcześniej i poinformowałam ją o swoich planach.
-siema ciociu !- rzuca się na mnie młody Winiarski.
- cześć skarbie- przytuliłam go i ucałowałam jego czoło.
-ale lasia z ciebie - powiedział, a Daga skarciła go.
- Oliwier ! Rozmawialiśmy o twoich odzywkach.
- tak wiem mamo, ale ciocia ładnie wygląda, to jej to mówię. Kazałaś być kurturarna- zaplątał się.
- kulturalna syneczku.- jego mama tylko poczochrała blond włosy, a mały znikł z moim chłopakiem i chrześniakiem.
- jak tam się wam mieszka Kamila ?- zapytała, gdy stałyśmy jeszcze przed domem Miśka.
- na razie tylko jedna noc- zaśmiałam się.
- a no to pewnie się nawet nie wyspałaś- powiedziała, a po chwili wybuchnęłyśmy śmiechem.
- można tak powiedzieć, a ty w ogóle to pięknie wyglądasz, jakoś tak inaczej- popatrzyłam na moją przyjaciółkę- nie chcesz mi o czymś powiedzieć ?- założyłam ręce na biodrach i upewniłam się czy chłopcy są w bezpiecznej odległości, po to by wypytać ją o co chodzi.
- dobry detektyw z ciebie- mrugnęła do mnie.
- dowiem się o co chodzi ?- zapytałam.
- no bo, jakby ci to powiedzieć, Oliwier będzie miał rodzeństwo- uśmiechnęła się niepewnie.
- aaaaaaaa ! Daga ! - przytuliłam ją- gratulacje kochana !
- ciszej, bo mały jeszcze nic nie wie. Dziękuję ci- pogładziła się po brzuchu.- reszcie powiemy jak będzie okazja, na razie cichutko- przytknęła palca do ust.
- a to okazję będziecie mieli- wyprostowałam się dumnie.
- ty też ?!- aż pisnęła z wrażenia.
- no co ty !- postukałam się w głowę- w poniedziałek parapetówkę z Alkiem robimy. Jesteście zaproszeni wszyscy oczywiście.
- a już myślałam- posmutniała na chwilę- dziękujemy, na pewno będziemy.
- to super, dobra lecimy bo Alek się spóźni.
- okej, okej. Bo Misiek już pojechał dawno na halę, bo coś go noga bolała i do masażystów chciał.- poinformowała mnie przyjaciółka.
- o to pogadam z nim jeszcze, a małego odstawimy, więc masz chwilę czasu dla siebie.
- dziękuję Kamila, jesteś kochana.
Uściskałyśmy się i po chwili razem z chłopakami jechaliśmy na halę.
- co ty taka ucieszona kochanie jesteś ?- zagadnął mnie Olek.
- a po prostu cieszę się, że cię mam- cmoknęłam go w policzek. Z tyłu usłyszeliśmy głos Oliwiera.
- patrz Arek, cmokają się. Fuj. Jak możesz wujek cmokać dziewczynę ?- skrzywił się.
- no własnie, wujek. To jeśt niesigienićne- dopowiedział mój chrześniak.
- chłopaki, bo wiecie jak się kogoś bardzo kocha to się go całuje. To normalne- wytłumaczył siatkarz.
- a ty kochas ciocie ?- zapytał Aruś.
- nawet nie wiesz jak bardzo- odpowiedział. Chłopcy zajęli się opowiadaniem sobie ostatniego odcinka batmana, a ja wyglądałam przez okno. Po 10 minutach dojechaliśmy na miejsce.
- wysiadka !- zarządziłam- Macie być grzeczni, to po treningu pojedziemy do KFC- mrugnęłam do nich.
- odjaaaaaazd- skomentowali, a po chwili byli już w środku. Trening minął nam bardzo szybciutko i zaraz po nim byliśmy w obiecanym KFC. Zjedliśmy całą górę niezdrowego jedzenia i ledwo co mogąc się ruszyć odwieźliśmy Olka do domu. Winiarscy podziękowali nam za chwilę oddechu i obiecali, że zjawią się na naszej imprezie. Potem pojechaliśmy do domu. Odprowadziłam Arka i wróciłam do nas. Weszłam do środka i od razu rozdzwonił się mój telefon.
- Kamila Wlazły, słucham ?
-..............
-Ale jak to ? Gdzie, kiedy ?
-...............
- dziękuję za informację. Postaram się być niedługo.- Odłożyłam telefon na szafkę przy wejściu i osunęłam się po ścianie...








___________________________________
Sielanka.
takie bardzo nudnawe, ale jakoś wena mnie opuściła. Obiecuję, że będę bardziej systematyczna i dodam kolejny w najbliższych dniach- może nawet jutro. Jak na razie musicie czekać, na rozwinięcie akcji.
Dziękuję za te ponad 6tys. wyświetleń i komentarze. Od razu lepiej się pisze, gdy wiem, że komuś się to podoba. Zakładając tego bloga nie myslałam nawet ile trzeba poświęcić na to czasu, ale nie żałuję.
Dzięki bardzo jeszcze raz i proszę o więcej ! :)
Miłego czytania kochani :*
Pozdrawiam:))







5 komentarzy:

  1. No to było miło ale się skończyło! Co Ty wymyśliłaś?!
    Czekam na nowość :)
    http://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com/ siódemka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! No nie taka znowu sielanka, bo coś się stało na końcu:( Cieszę się że w końcu kolejny rozdział dodałaś bo już nie mogłąm się doczekac!

    OdpowiedzUsuń
  3. http://polscysiatkarzenajlepsi.blogspot.com/2013/03/rozdzia-1.html zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne . :)

    zapraszam na juz-nie-taka-sama.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! Już nie mogę doczekać się następnego :D Pozdrawiam wszystkich gorąco Zuza♥

    OdpowiedzUsuń