środa, 27 marca 2013

Trzydzieści dwa.

-słucham ?
- Kamila ! Za ile będziesz w szpitalu ?!- zapytała roztrzęsiona pani Ela.
- jakieś 15 minut, a co się stało ?
- Olga- zaczęła płakać- Olga się obudziła proszę bądź jak najszybciej.
- dziękuję, postaram się być nawet wcześniej- poinformowałam ją i zakończyłam połączenie. Nerwowo tupałam stopą w podłogę autobusu. Nareszcie. Drzwi otworzyły się a ja jak z procy wyleciałam i ruszyłam biegiem w stronę szpitala. Ból głowy po wczorajszej mini libacji nie ułatwiał mi tego lecz pędziłam ile sił w nogach. Wpadłam do kliniki.
- gdzie ona jest ?- podbiegłam do mamy mojej przyjaciółki.
- reanimują ją- popłakała się a ja razem z nią.
- będzie dobrze- przytuliłam ją do siebie. Trwałyśmy w uścisku dobre 20 minut dopóki lekarz nie wyszedł z sali.
- co z nią ?!- wyrwałam się pierwsza.
- bardzo mi przykro- zmarszczył czoło i podrapał się po karku- pani Olga nie żyje, zgon nastąpił o 15.28.
- niemożliwe- szepnęłam i zacisnęłam pięści- niemożliwe ! Kłamie pan ! To jakiś absurd !- krzyczałam mu prosto w twarz. Za sobą słyszałam tylko głośny szloch pani Eli.
- bardzo mi przykro- powiedział i odszedł od nas, a ja z tej bezradności osunęłam się po ścianie. Nie uroniłam żadnej łzy. Przed oczami pojawiły mi się obrazki sprzed kilku lat, gdy się poznałyśmy, gdy razem wyjechałyśmy do Londynu, straciłam po raz kolejny najważniejszą osobę w moim życiu, nic nie ma teraz sensu. Mama Olki podeszła do mnie i siadła na podłodze obok. Płakała  głośno, a ja tempo patrzyłam w podłogę. Straciła dziecko, jej malutką Oleńkę, męża straciła miesiąc temu gdy okazało się, że ją zdradza. Obie zostałyśmy same bez naszych" podtrzymywaczy "przy życiu. Nie wiedziałam co ze sobą zrobię. Wszystko było irracjonalne i głupie w świetle choroby mojej przyjaciółki. Mój związek z Aleksem ? Kolejna porażka lecz czym jest zerwanie w porównaniu do śmierci bliskiej ci osoby ? Niczym. Nie zdążyłam się nawet z nią pożegnać, nawet nie nacieszyłyśmy się sobą, a Bóg mi ją zabrał. Wierzę bardzo mocno, że tam na górze będzie jej lepiej, że nie będzie cierpieć i zazna szczęśliwości, której mimo wszystko ale jej brakowało...
Po kilku godzinach bezużytecznego siedzenia wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Pauliny.
- cześć Paula.
- co się stało ?!- wyraźnie się zmartwiła słysząc mój głos.
- mogłabyś przyjechać po mnie do szpitala ?- zapytałam.
- pewnie, zaraz będę- zamyśliła się- wszystko okej ?
- Olga nie żyje- powiedziałam zaciskając zęby choć się nie popłakałam.
- Kama trzymaj się- powiedziała ciepło- już jadę.


***

- Kamila!- wpadła do szpitala moja bratowa i od razu mnie przytuliła. Ja byłam całkowicie nieobecna.
- ona nie żyje- powiedziałam patrząc gdzieś w dal- nie żyje- powtórzyłam.
- csiii- pogładziła mnie po plecach- jedźmy do domu.
Pożegnałam się z mamą Olki i jej tatą, który przyjechał właśnie do kliniki i wróciłam z Pauliną do domu.
- na pewno chcesz tu zostać ?- zapytała.
- jak pobędę sama to mi dobrze zrobi- powiedziałam ciepło dla niepoznaki.
- jak coś to dzwoń i przyjdziemy z Arkiem spać do ciebie- zapewniła mnie.
- dziękuję, jesteś kochana- wymawiałam słowa jak z jakiejś maszyny. Bratowa pożegnała się ze mną i poszła do domu na przeciwko. Ja zaś poczłapałam na górę, założyłam ponownie koszulkę Alka i krótkie szare spodenki. Położyłam się na kanapie w salonie ówcześnie zabierając butelkę wódki i zaczęłam ją pić. Jeden łyk, drugi, piąty, ósmy, dziesiąty. Ulga ? Raczej obojętność na to wszystko. Może gdybym się rozpłakała- ulżyłoby mi. Lecz ja tylko patrzyłam za okno wychodzące na taras. Ściemniało się. Spojrzałam na zegarek- 21.00 przez myśl przemknęło mi - co robi Aleks... Ale przecież się nie odezwę. Dalej już nic nie pamiętam...


***

Zeszłam na dół ubrana w <sukienkę>. Od środy- czyli dnia śmierci mojej przyjaciółki ciągle rano budziłam się z mega kacem. Inaczej nie przespałabym ani jednej nocy. Spojrzałam w lustro. Wyglądam jak cień człowieka. Wystające nadnaturalnie obojczyki, podkrążone i zaczerwienione oczy. To nie jest już ta sama Kamila.  Dziś pogrzeb mojej Olgi. Ciągle nie mogę się pozbierać i myślę, że to jakiś chory żart. Musiałam powiadomić naszych znajomych z Londynu. Paweł gdy dowiedział się o dziecku i o niej strasznie się załamał. Ja nie byłam lepsza. Moje serce przepełnione było pustką, którą załagodzić mogła tylko jedna osoba. Osoba, która jest teraz gdzieś daleko. Tylko ona mogła ukoić mój wewnętrzny ból jakiego teraz doznawałam, lecz ja dla tej osoby już nic nie znaczę. Kończąc przemyślenia, założyłam na stopy czarne balerinki. Do kopertówki włożyłam paczkę chusteczek. Na nos założyłam okulary i zamykając drzwi wyszłam z mieszkania. Pod domem czekał na mnie Mariusz, który jedzie ze mną.
- cześć siostra- przytulił mnie do siebie- jak się trzymasz ?
- a jak wyglądam ?- mruknęłam.
- będzie dobrze- poklepał mnie po plecach- siadaj do samochodu.
Jechaliśmy w ciszy. Dziękowałam Bogu za takiego brata w myślach. O nic nie pytał i to było w nim najwspanialsze, rozumiał mój ból bo w końcu przecież też stracił przyjaciela. Choć z Arkiem nie znali się długo, opowiadał, że rozumieli się bez słów. Arek był aniołem przyjaciół, zawsze o wszystkich się troszczył i raczej stał na uboczu. Za to go kochali. To dokładnie jak Olga. A teraz ? Jadę by ją pożegnać. Po 22 letniej dziewczynie zostaną zdjęcia, nagrobek na cmentarzu oraz pamięć tych, którzy ją znali. Nie tak miała wyglądać nasza przyszłość.. Los pisze różne scenariusze...


***

- z prochu powstałeś i w proch się obrócisz- ksiądz wypowiedział te słowa. Wtuliłam się w Mariusza. Słońce świeciło jak oszalałe, pomyślałam, że to pewnie Olka uśmiecha się szeroko do nas wszystkich. Podeszłam do jej mamy i przytuliłam ją mocno. Płakała w moje ramię, a ja stałam otępiała. Żadnego kroku w przód ani w tył. Czas zatrzymał się dla mnie 3 dni temu i dalej nie mogłam uwierzyć, że zabrano mi część mojego serca. Cmentarz z każdą chwilą pustoszał, ludzie którzy przybyli na pogrzeb rozchodzili się różne strony. Tylko ja i pani Ela trwałyśmy w uścisku, jak skamieniałe. Słyszałam jej głośny szloch. A moje uczucia ? Zostały zamrożone.
- czekam w samochodzie- szepnął mi na ucho mój brat. Pokiwałam głową tylko.
- Elu- odezwał się po jakimś czasie pan Jerzy- czas jechać.
- dziękuję ci Kamila- pocałowała mnie w czoło- pamiętaj o mnie i o Oldze.
- zawsze będę pamiętać- powiedziałam i patrzyłam na oddalających się rodziców przyjaciółki. Tak nie idą osoby szczęśliwe. Nawet w ich sposobie chodzenia było widać ból. Usiadłam na ławce obok nagrobka i czytałam litery na tablicy:

                     Olga Kaczmarska
            zmarła 29 maja 2013 roku.

"Pokój Ci wieczny w cichej krainie, 
gdzie ból nie sięga,
 gdzie łza nie płynie,
 gdzie słyszysz Boga głos serdeczny.."


Powtarzałam te słowa bez ustanku dopóki nie poczułam czyjejś dłoni na ramieniu. Odwróciłam się gwałtownie...



_________________________
dokończenie ;)
następny także niedługo :)
bardzo smutno, ale obiecuję, że teraz będzie już tylko lepiej- chyba :D
miłego czytania ;) :**

komentujcie ! :)


7 komentarzy:

  1. Oj bardzo smutno ale mam nadzieje ze nastepnym razem bedzie lepiej :)
    Czekam na kolejny rodział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo piękne :) przykro mi że Kamila straciła przyjaciółkę :( wiem że każdemu po takiej stracie jest ciężko ale mam nadzieję że Kamila się pozbiera.
    mam nadzieję że osobą stojącą za nią to Alek i między nimi też się wszystko ułoży
    czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku aż mi łzy stanęły w oczach... Przykry rozdział... Mam nadzieję, ze mówisz prawdę pisząc, że będzie już lepiej... :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że Olga umarła;/ Ciekawa jestem kim jest ta tajemnicza osoba... kiedy kolejny? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojj bardzo drastyczny ;/ przypomniały mi się pierwsze rozdziały jak razem w Anglii były :)
    Musisz wiecznie w takim momencie kończyć?:P
    Ciekawe kto tam będzie? Aleks? Nie, za ładnie by było:P Skąd by się tam wziął? No nie wiem:D Czekam na nowość :D

    OdpowiedzUsuń
  6. O matulu aż nie wiem co pisać. Nawet nie wyobrażam sobie jak to musi boleć po starcie przyjaciółki... Autentycznie łzy w oczach czytając ,że Olga nie żyje :c smutny ten rozdział :< może osoba kładąca dłoń n jej ramieniu to.. Aleks? :) czekam niecierpliwie na kolejny!

    /Zapraszam na nowy rozdział na back-to-love-one-step.blogspot.com ;-)/

    OdpowiedzUsuń