-ale mu pojechałaś- ciszę przerwał Nikola, który nie mógł już wytrzymać.
- bardzo dobrze zrobiłaś- odwrócił się z miejsca pasażera do tyłu Alek.
- nie powinnam- przygryzłam wargę- to wasz ojciec, powinnam mieć do niego szacunek.
- ale przecież masz Kamila, on też musi cię szanować- pogładził mój policzek, ja przytuliłam się do jego dłoni.
- nie gadajmy o tym- uśmiechnęłam się.
- ale i tak będę do końca życia pamiętał ten pojazd na ojcu- zaśmiał się Niko.
Dojechaliśmy pod klub i umówiliśmy się z nim, że zadzwonimy do niego to po nas przyjedzie. Aleks wziął mnie za rękę, dał buziaka i weszliśmy roześmiani do środka. Było bardzo mało ludzi co mnie ucieszyło, bo nie lubię tłocznych imprez. Z końca sali machał nam Nikola Kovacević, a obok niego siedziała jego żona. Przywitaliśmy się z nimi, a ja poznałam Anę. Była miła, bardzo miła.
- gdzie reszta ?- zapytał mój chłopak rozglądając się po sali.
- zaraz będą- odpowiedział Nikola i rzeczywiście nie minęło 5 minut, a do nas przyłączyli się Kostek i Nina.
- kochana !- rzuciłam się w jej ramiona- tak dawno się nie widziałyśmy.
- wiem wiem ale byłam zapracowana, zresztą wiesz kończyłam studia, miałam tyle nauki- westchnęła- ale odbijemy sobie to dziś- trąciła mnie łokciem i zajęła miejsce koło mnie. Wyglądała ślicznie, na sobie miała <złotą sukienkę> która pasowała do niej idealnie.
W końcu przyszła reszta, Marko, Urus(brat Nikoli) i reszta których imion nie bardzo pamiętam. Zaczęła się zabawa, wypiłam dwa drinki i razem z Niną i Aną poszłyśmy szaleć na parkiecie. Nagle poczułam wielkie łapy na biodrach. Odchyliłam się trochę do tyłu i ułożyłam głowę na klatce piersiowej mojego chłopaka. Odwrócił mnie i zaczął namiętnie całować.
- kocham cię- wyszeptał w moje włosy gdy kołysaliśmy się w rytm wolnej piosenki.
- ja ciebie też- odpowiedziałam patrząc w jego oczy. Kolejny raz złączylismy się w gorącym pocałunku.
- gołąbeczki- zaklaskał Cupko- odbijany. I po chwili tonęłam w objęciach naszego przyjaciela. Ten jak zacznie wywijać to dajcie spokój, po chwili już bolały mnie nogi. Wariat. Cały wieczór tak trwał, tańczyłam ze wszystkimi chłopakami z drużyny Aleksa, wypiłam jeszcze jednego drinka, reszta była bardziej podchmielona, ja starałam się zachować umiar, mój chłopak także nie pił za dużo, razem bawiliśmy się świetnie nie patrząc na resztę naszego składu. Było już koło 2 w nocy gdy ktoś znalazł się koło nas.
- odbijany !- krzyknął Marko i po chwili tańczyłam z nim, a Olek poszedł odpocząć.- jak się bawisz?- zapytał.
- świetnie, naprawdę świetna impreza- wyszczerzyłam się.
- hmm- przybliżył swoją twarz do mojej- jesteś taka piękna- szepnął. Ja gwałtownie się od niego oderwałam na bezpieczną odległość.- nie uciekaj mi.- przycisnął mnie do siebie.
- Marko zostaw mnie-wysyczałam.
- to ty zostaw tego dzieciaka- powiedział a jego ręka którą trzymał na moich plecach zjechała niebezpiecznie w dół.
- odwal się ode mnie- mruknęłam i wyrwałam mu się z objęć. Usiadłam na kolanach u mojego chłopaka.
- wszystko ok ?- zapytał. Ja tylko kiwnęłam głową i z tego zdenerwowania sięgnęłam po kolejnego drinka. Nagle zakręciło mi się w głowie i stwierdziłam, że muszę wyjść. Wzięłam swoją torebkę i kurtkę i wyszłam na zewnątrz.
- tu jesteś- poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach i nie były to ręce należące do Atanasijevicia.
- zostawisz mnie w spokoju ?- wydarłam się na niego, a on nie reagował. Przysuwał mnie do siebie.- proszę- jęknęłam- Marko !
- nie mów że nie chcesz- zaśmiał się ironicznie.
- nie chcę !- szarpnęłam się, a on nie dawał za wygraną.
- Marko do jasnej cholery !- darłam się, a on wykorzystał okazję i mnie pocałował. Natychmiastowo oderwałam się od niego i dałam mu w twarz.- ty świnio !- syknęłam.
- o jaka wierna się znalazła- naśmiewał się ze mnie. Ja nie reagowałam, szybko uciekłam do środka i odnalazłam Aleksa.
- kochanie, możemy już jechać ?- zapytałam.
- coś się stało ? Jesteś strasznie zdenerwowana- popatrzył na mnie.
- wszystko ok, tylko trochę się źle czuje, chyba za dużo drinków- uśmiechnęłam się.
- wcale nie wypiłaś tak dużo, może ci coś zaszkodziło- zamyślił się.
- idziemy ?- na moje słowa pokiwał głową i wybrał numer do swojego brata.
- zaraz będzie, chodź pożegnamy się- pociągnął mnie za rękę. Gdy wszystkim powiedzieliśmy dobranoc ruszyliśmy w stronę wyjscia. Minęliśmy się z Marko.
- już idziecie ?- zapytał.
- tak, bracie to do jutra !- uściskał się z nim Aleks. Gdyby tylko wiedział jak jego przyjaciel zachował się kilka minut wcześniej na pewno nie pożegnałby się z nim tak.
- cześć Kamila- uśmiechnął się cwaniacko.
- dobranoc- mruknęłam. Nie widziałam potrzeby aby mówić o tym mojemu Alkowi, na razie postanowiłam siedzieć cicho. Wiem jaki on jest, zaraz zaczęły by się kłótnie, a ja tego nie chcę. Mają reprezentację teraz i to się liczy. Powiem mu po lidze światowej, teraz zaszkodziłoby to tylko.
- kochanie naprawdę wszystko w porządku ?- przytulił mnie do siebie gdy czekaliśmy na Nikolę.
- tak jest ok, wiesz jestem zmęczona, ale było bardzo miło- dałam mu buziaka.
- cieszę się- odwzajemnił pocałunek. Usłyszeliśmy pisk opon.
- zakochańce wsiadać !- uchylił szybę mój szwagier. Szybko zapakowaliśmy się do samochodu i po 10 minutach byliśmy w domu. Wzięłam szybki prysznic ciągle myśląc o tym co zaszło pod klubem. Szczerze ? Nie mogłam sobie z tym poradzić. Chyba moja obecność na treningach i spotkaniach towarzyskich w Serbii dobiegła końca, nie wiem co mam robić. Z takimi myślami poszłam spać.
***
Następne dni mijały bardzo szybko. Byłam na zakupach z Niną i Aną, odwiedziłam kilka razy babcię. Spędzałam miło czas z teściową. Chodziłam na spacery z Olkiem, pokazywał mi swoje ulubione miejsca w Belgradzie, a wieczorami siedzieliśmy u niego na balkonie i patrzyliśmy w gwiazdy rozmawiając o naszej przyszłości.A pan Marko ? Trudny człowiek, nie odezwał się ode mnie nawet jednym słowem od naszej kłótni, jego żona pocieszała mnie, a ja nie chciałam pokazywać swojej słabości. Bardzo zadomowiłam się u Atanasijeviciów, ale stwierdziłam, że lepiej będzie jak wrócę wcześniej. Gadałam z panią Elą- stan Olgi się pogarszał- musiałam wrócić mimo tego że sprawiła mi przykrość czułam że powinnam ją wspierać. Mam nadzieję, że wyzdrowieję i to pogorszenie to tylko okres przejściowy. Zwłaszcza, że sytuacja z Marko też nie była ciekawa. Spotkałam go w centrum handlowym, bydlak cieszył się do mnie jak głupi do sera. Nina od razu to zauważyła i zapytała czy między nami nie było jakiegoś spięcia. Przecież nie mogłam jej powiedzieć, że mnie pocałował, jeszcze nie teraz.
Jutro mam samolot. Siedzę w salonie z kubkiem czekolady i czekam na mojego chłopaka, który zaraz wróci z treningu. Szkoda, że muszę go zostawić na półtora miesiąca, ale taki jego zawód. Wytrzymamy. Obiecałam, że przyjadę jeszcze na jakiś ich mecz. Zobaczymy. Usłyszałam, że drzwi frontowe się otwierają, do mieszkania wpadł mój chłopak.
- Kamila jak mogłaś ?- stanął w pokoju zrzuciwszy torbę ze swojego ramienia i patrzył na mnie smutnym wzrokiem.
- o co ci chodzi ?- wstałam z fotela i podeszła do niego patrząc mu w oczy.
- nie udawaj głupiej, Marko mi powiedział o wszystkim !- powiedział spokojnie, widać, ze każde słowo sprawiało mu ból.
- ale to nie tak- powiedziałam ze łzami w oczach.
- pocałowałaś go !- zarzucił mi.
- to on kleił się do mnie cały wieczór, a na koniec mnie pocałował, nie chciałam tego !- krzyknęłam i na dobre się rozpłakałam.
- teraz tak tylko mówisz- dalej mierzył mnie wzrokiem.
- Aleks no chyba mu nie uwierzyłeś- popatrzyłam zdębiała na niego.
- od zawsze był ze mną szczery, dlaczego teraz miałby kłamać ?- prychnął.
- widzę, że bardziej wierzysz swojemu kumplowi niż dziewczynie, gratulacje- zaczęłam bić mu brawo.- naprawdę bardzo kurwa mi miło !- powiedziałam i pobiegłam na górę do pokoju. Zaczęłam w pośpiechu pakować swoje rzeczy jednocześnie płacząc. Świnia- jak mógł tak powiedzieć Alkowi, przecież w życiu bym mu czegoś takiego nie zrobiła, za bardzo go kocham... gdy spakowałam całą walizkę, zadzwoniłam do Nikoli.
- gdzie jesteś ?- zachlipałam.
- zaraz będę w domu- odpowiedział- coś się stało ?
- to nie wysiadaj z samochodu, ja zaraz wyjdę przed dom- rozkazałam mu i naciągnęłam na siebie jeansową kurtkę i balerinki. Sprawdziłam czy w podręcznej torbie mam wszystko ówcześnie zabierając jedną koszulkę mojego chłopaka. Nie chciałam sprawiać mu bólu i postanowiłam, że ostatnią noc spędzę u jego babci, a jutro z rana wrócę do Polski. Ciągle płacząc zeszłam na dół ciągnąc za sobą walizkę, zajrzałam jeszcze raz do salonu. Aleks stał odwrócony do mnie tyłem i wyglądał przez okno wychodzące na taras. Usłyszałam auto pod domem, to był Niko. Zgarnęłam rzeczy i ostatni raz zerkając na mojego chłopaka wyszłam.. Przekraczając próg domu poczułam ścisk w żołądku i znów zaczęłam zachodzić się od płaczu.. Wsiadłam do samochodu rzucając walizkę na tylne siedzenie.
- zawieź mnie do babci- wyszeptałam. Niki o nic nie pytał i byłam mu za to wdzięczna. Zatrzymał się przed domem staruszki i zapytał.
- co się stało do cholery ?! Czego całą drogę płakałaś Kamila !- wydarł się na mnie a ja aż się przeraziłam.
- nie krzycz- uspokoiłam go.
- jak mam nie krzyczeć ?! O co pożarliście się z Batą ?!
- wtedy na imprezie, Marko przystawiał się do mnie cały wieczór i mnie pocałował. Nie mówiłam Alkowi o tym bo nie chciałam aby kłócił się w czasie sezonu reprezentacyjnego, jak widać nie wyszło mi to na dobre, bo Marko twierdzi że to ja go pocałowałam. A Olek ? Uwierzył jemu- powiedziałam łamiącym się głosem i znów się rozpłakałam.
- uspokój się Kama, płacz nic nie da- pogładził mnie po plecach.
***
- Kamilko kochanie nie płacz już- pogładziła mnie po plecach babcia.
- nie umiem sobie z tym poradzić- westchnęłam- ja naprawdę go kocham.
- wiem, ale mój wnuk najpierw coś robi, a potem myśli. Zobaczysz odpoczniecie od siebie i wszystko wróci do normy, nie płacz skarbie- pocieszała mnie jak tylko mogła.
- babciu, dziękuję- uśmiechnęłam się do niej.
- sama to przerabiałam, nie masz za co - posłała mi ciepły, ba ! Najgorętszy uśmiech, a do tego bardzo szczery.
- naprawdę ?
- kiedyś, dawno temu gdy miałam 20 lat i poznałam dziadka Aleksa od razu się w nim zakochałam, a poznaliśmy się w sklepie żelaznym. Ja jako młoda dziewczyna pracowałam w sklepie, a on przez pół roku przychodził do mnie i kupował paczkę gwoździ, przynajmniej 3 razy w tygodniu- zaśmiała się, a ja razem z nią - po jakimś czasie zaczęłam się zastanawiać po co mu tyle gwoździ.. Pewnego dnia, a było to 29 czerwca 1960 roku przyszedł do mnie z bukietem goździków i zapytał czy pójdę z nim na spacer, byłam wniebowzięta. Okazało się na koniec, że miał 8kg gwoździ w domu.. A gdy budowaliśmy nasz dom- wszystkie pozostały wbite w drewno. Taka nasza mała pamiątka, ale nie myśl sobie, że było łatwo. Zaraz po naszym spotkaniu przyjechał do nas mój kuzyn, szłam z nim przez Belgrad i dobrze się bawiliśmy, szliśmy chyba nawet pod rękę, już nie pamiętam- zacmokała- i wtedy Mikołaj nas zobaczył. Wyciągnął zbyt pochopne wnioski i co ? Przestał przychodzić po gwoździe, dopiero gdy mu to wszystko wytłumaczyłam zrozumiał. Wiesz dziecko- westchnęła- czasem zdaje się nam, że widzimy coś i sami tworzymy z tego historię. Pogodzicie się, zobaczysz- jeszcze raz mnie przytuliła- a teraz śpij dobrze bo jutro czeka cię lot do Polski. Dobranoc kochanie.
- dziękuję- szepnęłam- dobranoc..- i zasnęłam w ciepłej pościeli.
_____________________________
namieszane :D
miłego czytania, mam nadzieję, że się spodoba.
Dziękuję za komentarze i proszę o więcej- strasznie motywują do pisania ;)
buziaki:****
No namieszałaś powiem ci :D kurdę Aleks, dlaczemu mu tak ślepo wierzysz? Faceci.. najpierw robią potem myślą. W ogóle dlaczego Marko tak łże? o masakra. Szkoda mi Kamy :< ale miejmy nadzieję ,że będzie tak jak w przypadku historii babci i dziadka c:
OdpowiedzUsuńzapraszam przy okazji na 25 na http://back-to-love-one-step.blogspot.com/2013/03/rozdzia-xxv.html :)
Zapraszam na 26 epizod do siebie :) http://back-to-love-one-step.blogspot.com/2013/03/rozdzia-xxvi.html
UsuńAlek! Nie powinien od tak wierzyć koledze! Ale jak to zwykle bywa na pozór kobieta doprowadza do grzechu...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się pogodzą szybko :)
Świetny rozdział :) już nie mogę się doczekać na kolejny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jejku tak z facetami zawsze jest... Najpierw się obrażą, namieszają a dopiero na koniec sięgają po rozum do głowy żeby wyjaśnic sytuację. Kamila musi byc cierpliwa, jeszcze Alek będzie ja na kolanach przepraszał ;]. A rozdział super i już z niecierpliwością czekam na następny. ;**
OdpowiedzUsuńJeju,jeju,jeju !!!
OdpowiedzUsuńŚwietny!!!! :))) Czekam na więcej ;3
Zapraszam do siebie na nowy m:)
http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
Pozdrawiam ;3
Co to się dzieje? Aleks powinien wierzyć swojej ukochanej, a nie kumplowi -.- Jeszcze przybiegnie do niej z płaczem. No ale tak bywa, męska i damska solidarność jest nie do przebicia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, S. ;*
A jeśli masz ochotę, zapraszam na coś innego- http://nienawisc-od-kolyski.blogspot.com/
Aleks powinien uwierzyć Kamili, a nie swojemu przyjacielowi. Przecież to ona chciała wyjść wtedy z klubu, mógł skojarzyć fakty, no ale cóż...faceci.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że babcia Aleksa ma rację i jakoś się pogodzą :) Pozdrawiam.