wtorek, 26 marca 2013

Trzydzieści jeden.

Od dwóch dni jestem w Polsce. Nie mogę sobie poradzić z niczym. Właśnie jadę do szpitala. Z Olgą jest coraz gorzej. Jak ją stracę... Nawet nie chce o tym myśleć. Znów nasunęła mi się myśl o wyjeździe. O zostawieniu tego wszystkiego. Ale nie, nie jestem tą samą Kamilą co 4 lata temu. Muszę zmierzyć się z tym sama. Patrzę na parę zakochanych siedzącą na przeciwko mnie w autobusie i mam łzy w oczach. Aleks nie odezwał się do mnie od czasu wyjazdu. Ja też nie mam zamiaru, choć cierpię.

- cześć Olga- siadłam na krześle obok łóżka przyjaciółki- wiem kochanie, że mnie słyszysz, słuchaj masz się obudzić bo ci tyłka nakopie- zaśmiałam się, a po chwili popłakałam. Nie mogłam się powstrzymać.
- dzień dobry Kamilo- do sali weszła pani Ela.- coś się stało ?
- dzień dobry, nic po prostu nie daję sobie z tym rady- westchnęłam wycierając łzy.
- a myślisz, że ja mogę ?-usiadła koło mnie i położyła rękę na moim ramieniu- jest mi ciężko i jestem cieniem człowieka ale mam nadzieję, ciągle mam nadzieję, że ona z tego wyjdzie.
- oby- przytuliłam się do niej.

***

- Kamila do cholery jasnej nie możesz tak się zachowywać !- wydarł się na mnie.
- daj mi spokój, wszystko jest mi obojętne, tobie też powinno. Napijesz się ?- uniosłam w górę butelkę trunku.
- popatrz na siebie co się z tobą dzieje !
- Misiek cicho, po co krzyczysz ?- wybełkotałam.
- zachowujesz się gorzej niż dziecko ! Chcesz zmarnować swoje życie ?!- dalej stał nade mną i krzyczał.
- może mi to pasuje ?- zapytałam ze łzami w oczach- może nie chce mieć normalnego życia ?
- chcesz mieć normalne i ja o tym wiem- powiedział.
- a co ty możesz wiedzieć- prychnęłam.
- wiem, że nie jesteś sobą- siadł na kanapie koło mnie- porozmawiajmy.
- ale nie ma o czym rozmawiać- westchnęłam i upiłam łyk wódki.
- jak to nie ma ? - zdziwił się.
- o czym mam rozmawiać ? O tym, że mój chłopak mnie zostawił ?
- csi- przytulił mnie do siebie ówcześnie odbierając mi butelkę- będzie dobrze- gładził mnie po plecach.- idziesz spać ?
- a mam wyjście ?- zapytałam.
- nie- wyszczerzył się- idziesz pod prysznic i idziesz spać, ja tego dopilnuję, poczekam aż uśniesz- zaśmiał się, a ja nie miałam wyjścia. Wzięłam prysznic i naciągnęłam szare dresy na tyłek, założyłam alkową koszulkę i zeszłam na dół trochę się chwiejąc.
- gotowe- puściłam oko przyjacielowi- idę spać, dzięki Michał, dobranoc- pocałowałam go w policzek.
- leć mała, nie ma za co, Daga wiedziała kiedy mnie wysłać do Ciebie, to dobranoc- przytulił mnie i opuścił mój dom. Mój ? Nie mój ? Na razie jeszcze tu pomieszkam, ale potem wyprowadzę się do Mańka albo do centrum Bełchatowa. Zobaczymy. Upewniając się, że Misiek pojechał siadłam przed telewizorem, włączyłam film- P.S. I love you i wyciągając butelkę wódki oglądałam jak Holly i Gery poznali się. Beczałam jak głupia, popijając alkohol.
- niech żyje pierdolona miłość- uniosłam rękę w górę i gorzko się zaśmiałam.


***

Obudziłam się z mega kacem. Pomyślałam, że głowę to mi chyba rozsadzi. Szybko poczłapałam na górę wziąć prysznic. Popatrzyłam w lustro- wyglądałam strasznie, nie dość, że oczy podkrążone to i dodatkowo czerwone od płaczu. Nos jak u królika. Masakra. Ale i tak nie musiałam być dla nikogo ładna. Wzruszyłam ramionami. Włosy związałam w kitkę a na siebie naciągnęłam jeansowe spodenki, a koszulkę Alka zostawiłam. Powąchałam ją- pachniała jeszcze jego perfumami. Zeszłam na dół i zaczęłam sprzątać ten bajzel. Butelki wyrzuciłam do kosza razem z masą zużytych chusteczek. Otworzyłam lodówkę- pustki. Nałożyłam sandały, wzięłam okulary przeciwsłoneczne, portfel i zamykając dom wyszłam do pobliskiego spożywczaka.
- cześć Kama !- przywitała mnie Paulina.
- cześć bratowa- ucałowałam ją.
- na zakupy ?- zapytała.
- tak, jestem strasznie głodna, a w domu pustki- zaśmiałam się.
- Misiek był u ciebie ? Mariusz mówił, że widział jego samochód na podjeździe.- zmieszałam się, nie mogła wiedzieć, że pije.
- a no był, chciał jakieś płyty pożyczyć ode mnie- wytłumaczyłam szybko.
- rozumiem, a może przyjdziesz do nas na obiad ?- zapytała.
- nie dzięki- uśmiechnęłam się- jadę do Olki niedługo- ale dzięki.
- jak coś to dzwoń- położyła dłoń na moim ramieniu, jesteśmy zawsze- posłała mi uśmiech.
- dzięki - przytuliłam się do niej- to do zobaczenia- pożegnałam się z nią. Bratowa wyszła ze sklepu a ja kupiłam drożdżówki,bułki, wędlinę, ser i butelkę wódki. O tak na wieczór się przyda. Zapłaciłam, podziękowałam i wróciłam do domu. Zjadłam śniadanie i poszłam się przebrać. Spodenki zostawiłam, a zmieniłam tylko <bluzkę>. Spakowałam swoją torbę, którą dostałam na urodziny od Mańka i Pauli. Wrzuciłam telefon, małą wodę gazowaną na kaca, chusteczki higieniczne i wiele niepotrzebnych rzeczy. Zamknęłam dom i poszłam na przystanek z którego MPK odjechałam do centrum Bełchatowa, a stamtąd- do Łodzi. W czasie podróży autobusem zadzwonił mój telefon.
- słucham ?


______________________________

 proszę bardzo :) następny niedługo, ten troszkę krótki ale może nawet dziś pojawi się następny :)
miłego czytania ;)
buziaki :***
P.S.- komentujcie bo to mnie podnosi na duchu ;))
<dodaję teraz bo już mam wolne :P>


5 komentarzy:

  1. Musiałas przerwać w takim momencie?? Ciekawe kto do niej dzwonił... Obstawiam ze Alek bądź brat Alka:)
    czekam na kolejny :):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super! Szybko dodaj następny! <33

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo fajny, ale krótki:D czekam na więcej *.* mam nadzieję , że bedzie jak najszybciej bo nie bede mogła zasnąć :D

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam na kolejny, dodaj szybciej! bardzo fajny :D *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. nie wiem czemu wydaje mi się że zadzwoni ojciec Alka :P

    OdpowiedzUsuń