- Boże nie wiem co mam robić- krzyczał- co robić Kamila ?!
- Karol weź się ogarnij i powiedz co się dzieje !- wydarłam się na niego, a leżący obok mnie Adamczyk przebudził się i popatrzył na mnie.
- Ola rodzi !- poinformował mnie- nie wiem co robić pomóż mi !- gdy to usłyszałam, zaczęłam się głośno śmiać.
- zawieź ją do szpitala może ?- zadrwiłam ze śmiechem.
- a może karetkę ?! Jezu nie wiem, nie wiem, głupieje !- panikował.
- wsadź ją w samochód i wieź do szpitala- powiedziałam próbując go opanować- ja z Damianem przyjedziemy za niedługo do was, okej ?
- dobra, ale proszę przyjedź bo ja sam nie dam rady !
- przecież to nie ty będziesz rodził !- zaśmiałam się znów- dobra, koniec tego gadania. Narazie- zakończyłam połączenie, bo słyszałam jak przyjaciółka wyklina swojego faceta za to, że tak panikuje.
- co jest ?- zapytał Adamczyk.
- Olka rodzi, Karol panikuje- walnęłam facepalma- chodź, ubieraj się bo obiecałam, że przyjedziemy.
- oszalałaś ?!- wydarł się- przecież jest środek nocy ! Ja muszę się wyspać. Ty nigdzie nie jedziesz !- złapał mnie za rękę mocno ściskając.
- wiesz co ?- syknęłam uwalniając się z jego uścisku- pierdol się ! Moja przyyjaciółka mnie potrzebuje.
- może nie takim tonem co ?!- widać było, że zdenerwowały go moje słowa.
- nie szanujesz moich przyjaciół i mnie więc nie oczekuj tego ode mnie !
-a niby datę ślubu specjalnie pod nich ułożyłem !- obruszył się.
- oj weź- popukałam się w czoło czując napływające do oczu łzy- nie chce mi się z tobą gadać. - Wyszłam trzaskając drzwiami od sypialni. Naciągnęłam na nogi szare dresy i koszulkę Aleksa. Zapłakana zamówiłam taksówkę i zabierając tylko kurtkę i telefon wyszłam z domu. Po 15 minutach byłam w szpitalu. Bez problemu odnalazłam porodówkę, wcześniej zahaczając o jakąś toaletę. Nie wyglądałam zbyt pięknie lecz obchodziło mnie teraz zdrowie mojej przyjaciółki i jej synka. Otarłam łzy i ruszyłam w poszukiwaniu Kłosa. Bardzo szybko go zlokalizowałam.
- hej tatusiu- ucałowałam go w policzek na powitanie.
- Kamila ! Dzięki Bogu, że jesteś- przytulił mnie do siebie- strasznie się boję.
- nie chciałeś wejść ?- wskazałam na drzwi, za którymi za chwilę usłyszeliśmy krzyk Oli.
- Ola nie chciała, żebym ją widział w takim stanie- zaśmiał się i zmrużył oczy, gdy doszedł do nas kolejny krzyk.
-w sumie też bym nie chciała- uśmiechnęłam się i rozpięłam kurtkę. Zajęłam miejsce pod salą, a gdy popatrzyłam na Kłosa dziwnie mi się przyglądał.
- no co ?- wzruszyłam ramionami.
- to nie jest przypadkiem koszulka Aleksa ?- założył ręce na klatce i popatrzył na mnie.
- no jest- kiwnęłam głową- i co w tym złego ?- zapytałam, ale on uśmiechnął się tylko tajemniczo. Już miał coś powiedzieć, ale zza drzwi wyszła położna.
- pan Kłos ?- zapytała.
- tak to ja- przyjaciel szybko podszedł do niej.
- ma pan zdrowego syna- wyszczerzyła się- równe 4 kilogramy i 57cm.
- słyszałaś ?!- porwał mnie w ramiona obkręcając- będzie siatkarz jak nic !
- gratulacje !- wtuliłam się niego i szczerzyłam się jak głupia. Zapomniałam już prawie o kłótni z Adamczykiem, teraz cieszyłam się ich szczęściem.
- mogę go zobaczyć ?- zapytał położnej.
- pewnie, mogą państwo wejść do pani Oli- uśmiechnęła się do nas, a my jak małe dzieci popędziliśmy do nowej mamusi. Leżała wymęczona na łóżku, a obok niej malutki Maks. Karol podbiegł jak na skrzydłach do łóżeczka i wyszczerzył się niemiłosiernie.
- jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi !- niemalże krzyknął całując przy tym Olę.- dziękuję ci kochanie, że się tak dla mnie wymęczyłaś. Gdybym mógł, ten ból wziąłbym na siebie- powiedział, a mi łzy zakręciły się w oczach.
- nie wytrzymałbyś- wychrypiał Olczik lekko się uśmiechając.
- jest śliczny- powiedziałam i popatrzyłam na przytulających się kłosików.
- zobacz synku- zwrócił się do Maksa Karol- to jest twoja ciocia, najlepsza dupa ze wszystkich cioć- zaśmiał się, a ja kopnęłam go w kostkę.
- nie ucz dziecka przekleństw od małego- zaśmiałam się.
- a na tłumaczenie się do szkoły ty będziesz chodził- zażartowała Olka. Posiedziałam jeszcze z godzinę z rodzinką i stwierdziłam, że czas wracać do domu, aby przygotować się do pracy. Zamówiłam taksówkę i pojechałam nią do domu. Weszłam po cichu nie chcąc obudzić Adamczyka, była 7 rano. On miał na 10 do pracy więc nie musiał wstawać wcześnie. W sumie nie wiem czy bardziej bałam się może konfrontacji z nim po dzisiejszej kłótni.. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam lekki makijaż i bezszelestnie ubrałam <ubrania>. Na nogi założyłam wysokie czarne botki, a do tego czarny płaszcz. Opatuliłam się białym szalikiem, bo poranny mróz dał mi się we znaki. Ponownie zamówiłam taksówkę. Chyba zgłupieje z tym jeżdżeniem. Muszę zaopatrzyć się w jakiś samochód chyba. Równo o 8 byłam pod Energią. Szybko wbiegłam do gabinetu obwieszczając dobrą nowinę Paulinie i Tomkowi. Nie musieliśmy długo czekać na odzew ze strony Karola. O 8.30 dostaliśmy mms ze zdjęciem Maksa w śpiochach z logiem Skry. Z dopiskiem, że impreza z okacji narodzin jego pierworodnego odbywa się dziś wieczorem u nich w domu. Wybrał chyba opcję- wyślij do wszystkich. Szaleniec. Pijąc kawę podziwialiśmy małego i planowaliśmy jaką niespodziankę możemy zrobić Karolowi na dzisiejszy wieczór. Koło 10 wpadli do nas Maniek, Misiek i Daniel ciesząc się jak małe dzieci z imprezy.
- pytaliście Miguela czy da wam na jutro wolne ?- zapytałam drwiąc z nich.
- no jak to nie da, jak on sam idzie pić z nami- zaśmiał się Winiarski, a ja pokręciłam głową z politowaniem.
- będzie Adamczyk ?- zapytał Plina.
- nie wiem, chyba nie- wzruszyłam ramionami i zatopiłam usta w filiżance kawy.
- kłótnie przedmałżeńskie- poruszali brwiami Maniek i Tomek, a ja zgromiłam ich wzrokiem. Siedzieli z nami jeszcze długo dopóki Zator nie przyszedł z wiadomością, że jeśli zaraz nie stawią się na boisku to Falasca im nogi z tych ich szanownych powyrywa. Potulni chłopcy czmychnęli szybiochem, a my wybuchnęliśmy śmiechem. Dziś skończyliśmy pracę o 14 więc miałam czas na zakupy dla małego. Razem z Paulą wybrałyśmy się do Łodzi do Manufaktury.
- myślisz, ze tort będzie dobry ?- zapytała gdy wybierałyśmy w cukierni tort.
- tort to tylko dodatek- zaśmiałam się- trzeba mu kupić coś śmiesznego.
- już chyba wiem co...- poruszała brwiami Paulina i wybuchnęłyśmy śmiechem. Po po dwudziestu minutach tort z napisem- NAJLEPSZY TATA ŚWIATA był gotowy. Zapakowałyśmy go do auta i ruszyłyśmy na podbój sklepów. Koło 17 wróciłam do domu, ale nigdzie nie zastałam narzeczonego. Ja sama poszłam pod prysznic, aby przygotować się na imprezę. Włosy wysuszyłam i związałam w kłosa, do tego lekki makijaż i byłam prawie gotowa. Spojrzałam na zegarek i okazało się, że za 20 minut będą po mnie Paula i Mańkiem. Szybko nałożyłam na siebie <ubrania> i byłam gotowa. Adamczykowi napisałam kartkę z wiadomością gdzie jestem, z kim i co robię. Ubrałam płaszcz i buty i szybko zbiegłam na dół gdzie czekali na mnie już państwo Wlazły.
-wszystko macie ?- zapytałam dla upewnienia.
- tak tak wszystko jest- zaśmiał się Maniek- tylko uważaj na tort bo jest na tylnym siedzeniu.
- okej okej- pokiwałam głową i ruszyliśmy w stronę domu Kłosa. Po chwili czekaliśmy na resztę ekipy, bo mieliśmy wejść razem.
- a ty znów sama ?- zagaił Winiarski po cichu.
- szkoda gadać- machnęłam ręką, a on mnie przytulił.
- aż tak źle ?- zapytała Daga.
- dam radę- uśmiechnęłam się niepewnie i akurat w tym momencie zjawili się Daniel z Martą, na których czekaliśmy. Śpiewając już od klatki schodowej sto lat weszliśmy do Karolowego mieszkania. Podarowaliśmy mu prezent, a mianowicie - masę śpiochów( chyba z 15 par) z logiem Skry, Legii ( te ostatnie załatwił Wrona nie pytajcie skąd), maleńką piłeczkę do siatkówki, butelkę z naklejką klubu z Bełchatowa, ogromny tort, o którym wspominałam wcześniej i specjalny zestaw do przebierania małego składający się z gumowych rękawiczek, chusteczek odkażających, zatyczki do nosa i okularów ochraniających oczy. Karol jak to zobaczył ryknął śmiechem i podziękował nam serdecznie za prezenty. Zaprosił nas do zabawy. Na wódkę to on nie oszczędzał. Piliśmy i piliśmy. Wysłaliśmy mms do Oli z pozdrowieniami. Biedactwo, wypoczywała teraz i nawet nie miała sił z nami rozmawiać. Po odśpiewaniu po raz setny dziś sto lat, ktoś zarządził zabawę w butelkę na prawdę lub wyzwanie. Sporą grupą ludzi usadowiliśmy się w kółku na podłodze. Daga i żona trenera odpuściły sobie. Wąski jako gospodarz kręcił pierwszy. Padło na Miguela.
- prawda czy wyzwanie ?- zawył Winiar
-wyzwanie- powiedział swoim jakże niskim i seksownym głosem.
- okej, okej- zatarł ręce Karol- po następnym wygranym meczu ściągasz koszulkę i robisz rundkę wokół boiska.- powiedział, a wszyscy się zaczęli śmiać.
- Kłos !- Miguel wymierzył w niego palca- okej, ale jak z twoją grą, to chyba się nie doczekamy tej wygranej- pocisnął go, a Karolek tylko się zaśmiał. Coach jako następny kręcił butelką po wódce. Wypadło na Wronkę. Ten wybrał prawdę.
- powiedz mi mój drogi przyjacielu- zaśmiał się Hiszpan- kto jest w tym gronie najpiękniejszą kobietą ? Wszyscy zaśmialiśmy się, a Andrzej nie wiedział co ma powiedzieć.
- trenerze, jednoznacznie trudno orzec, która z zebranych tu niewiast jest warta grzechu. Nie wiem także, czy mam swoją odpowiedź sugerować osobą twojej żony, czy może też własnym rozumem. Jest to ciężki wybór, ale zwracając uwagę na fakt iż większość dam w tym gronie jest po przysiędze małżeńskiej, wybieram tę, nie chcąc narazić się jednocześnie mężom innych zacnych pań tu przebywających, która jest jeszcze stanu wolnego, ale w statusie na fejsbuku jest zajęta. Oto i ona- podniósł głos- Kamila Wlazły.
- pierdolisz jak Makłowicz- zaśmiał się Zati, a my wszyscy wybuchliśmy gromkim śmiechem. Było mi bardzo miło, że Wrona uważa mnie za najpiękniejszą. Jednak mniemam, że były to tylko żarty. Nasz środkowy zakręcił butelką i tym razem padło na mnie.
- prawda czy wyzwanie ?- zapytał. Szybko zdecydowałam, że wolę powiedzieć prawdę niż brać udział w ich głupich wyzwaniach.
-dobra- klasnął w ręce- mam pytanie !
- no mów- przeciągnęłam się ziewając.
- uprawiałaś seks z Aleksem wtedy w Buenos ?- wciął mu się pijany do granic możliwości Karol, a ja spaliłam buraka. Wszyscy na mnie patrzyli oczekując odpowiedzi, gdy wtem rozległ się po mieszkaniu dzwonek.
- kogo kurwa niesie ?!- krzyknął Karol zataczając się od ściany do ściany...
____________________________________________
proszę ! :) obiecałam i jest ;))
komentujcie i piszcie czy Wam się podoba !
BUUUUUUZIAKI <3333
Pewnie, że się podoba;* Czyżby Damian przypomniał sobie o narzeczonej??
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;>
Nominowałam Cię do Liebster Award. Więcej informacji na moim blogu. Obiecuję przeczytać i skomentować najnowszy rozdział jutro, bo dzisiaj nie mam kompletnie czasu. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńPewnie że się podoba ;) jeju jak fajnie że ola urodziła :) za to zachowanie damiana było całkowicie nie fajne. Chyba bym coś zrobiła takiemu :/
OdpowiedzUsuńTo kiedy następny rozdział? :D
Buziaczki :*
Super rozdział.Cos mi mówi ,że za drzwiami stoi Aleks...bo Adamczyk to juz chyba zapomniał o swojej narzeczonej.Nie znosze jego! Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na Zbysia i Winiara Zapraszam na dalsze przygody Julki i Michała Zapraszam na dalsze przygody Julki i Michała http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/rozdzial-56-dziewczyna-z-charyzma/
OdpowiedzUsuńPanikujący Karol >>> :D
OdpowiedzUsuńUgh, ten Damianek działa mi na nerwy, taki zadufany w sobie, chce mieć Kamilę tylko dla siebie. I czyżby jego narzeczona za długo siedziała u przyjaciół? -,-
Czekam na kolejny! :)
Pozdrawiam! :*
Happiness. <3
Karol jaki panikarz ;) Uwielbiam go. Jak fajnie, że urodził im się zdrowy chłopiec i coś czuję, że będzie rozpieszczany przez wszystkich. Pierwszą moją myślą któż może stać za drzwiami to był Adamczyk, ale w sumie jest też i Aleks. Nie wiem sama. Czekam na kolejny i pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że za drzwiami nie będzie Adamczyka. Chociaż... jakby ona się wtedy przyznała, co jak mniemam by nastąpiło i on by to "przez przypadek" usłyszał to by się rozstali. Nic by się jej nie stało, bo tylu ochroniarzy co ona tam ma przy sobie, to jest bezpieczna. Pijane towarzystwo, bo pijane, ale chyba coś rozumu im zostało.
OdpowiedzUsuńDruga opcja? Aleks! No ale co on by tu robił? Ot tak z nudów? Mam nadzieję, bo wtedy mogłoby być fajne wyzwanie ;)
Oczywiście chyba już wspominałam, że nie lubię Adamczyka? No głupie pytanie z mojej strony, bo wspominam to za każdym razem ;p Jak można tak materialnie kogoś traktować? Kogoś? Nie byle kogo tylko swoją "ukochaną" narzeczoną. I nie przez przypadek jest tu cudzysłowie ;p
Nie lubię też jak kończysz w takim momencie... Wiedz, że kiedy się za to odpłacę :D
Jeżeli liczę na rozdział w terminie do jutra to się przeliczę prawda? ;( Wyjeżdżam w sobotę z samego rana. Nie wiem dokładnie gdzie i nie wiem dokładnie na ile, ale wiem tyle, że nie będę miała internetu :( Jak ja to przeżyję?? :(
buźki ;*
Zakręcona ;)