wtorek, 16 lipca 2013

Pięćdziesiąt dziewięć.

Minął tydzień od tamtego piątku.  Dziś umówiłam się z Olą na soczek u niej. Mam jej pomóc przygotować torbę do szpitala, bo już niedługo mały Kłosik przyjdzie na świat. Tymczasem gotuję obiad dla mojego narzeczonego.Przez te 7 dni kontaktowałam się trochę z Aleksem.  Pisaliśmy niezobowiązujące sms, raz rozmawiałam z nim przez telefon. Nic więcej. Widzę, że on strasznie chce mnie odzyskać, ale nie ma mowy. Nie wiem co musiałoby mnie przekonać, abym zmieniła swoje zdanie.
- co to za zapachy ?- Damian łapie mnie za biodra.
- jedzonko- odwracam głowę i składam pocałunek na jego ustach.
- to super !- klaszcze w dłonie- mam niespodziankę dla ciebie.
- jaką ?- oczy zaświeciły mi się i przerwałam gotowanie na chwilę.
- dzwonił do mnie ten facet od restauracji, którą zamawialiśmy - uśmiechnął się ?
- i co ?- założyłam ręce na piersi i oparłam się o blat.
- jest wolny termin na drugą sobotę maja- popatrzył na mnie- przekładamy ?
- serio ?- otworzyłam szeroko oczy.
- raczej nie będzie przeszkód przecież- wzruszył ramionami- chłopaki będą mieli zgrupowanie, ale przecież dostaną na jeden weekend przepustkę. Co ty na to ?- zapytał. Zdziwił mnie, że pomyślał o chłopakach.
- no nie wiem- jęknęłam.
- no ale nad czym się zastanawiać ?- podszedł i mnie przytulił- i tak się pobierzemy i tak, co to za różnica czy 3 miesiące wcześniej czy później.
- wyrobimy się ze wszystkim ?
- spokojna głowa kochanie- cmoknął mnie w czoło i przytulił do siebie.- zgadzasz się ?
- zgadzam- kiwam głową, a nasze usta łączą się w pocałunku. Dokańczam obiad, a sama lecę przebrać się, bo niedługo  jadę do Olki. Zakładam <ubrania>  i po chwili jestem gotowa. Ubieram kurtkę i zimowe buty przed wyjściem. Uśmiechnięta pożyczam samochód od Adamczyka i jadę na drugi koniec Bełchatowa.
- cześć słońce- przywitałam się z przyszłą mamą- jak się masz ?
- okropnie- oparła się o szafkę w korytarzu- nogi spuchnięte, kręgosłup boli. Masakra.
- a co ty myślałaś ?- zaśmiałam się- już  niedługo- przytuliłam ją.
- oby oby- uczyniła to samo co ja- już nie mogę się doczekać. Chodź pomożesz mi z tą torbą bo oczywiście Karol ma trening, a ja chcę miec już to wszystko popakowane. - zaprosiła mnie do środka.
- no nie ma sprawy kochana. Ja i tak siedziałabym w domu.- poszłam za Olą do ich sypialni. Ja pakowałam torbę, a ona odpoczywała. 
- Kamilaaaa- odezwała się po dłuższej chwili ciszy.
- no co jest ?- zaśmiałam się.
- powiedz ty mi- podniosła się na łóżku na łokciach- wydajesz się być jakaś szczęśliwsza. Coś się wydarzyło ?
-yyyyyyy- otworzyłam szeroko oczy- szczęśliwsza ?
- no nawet jak mi majtki do torby wkładasz to się szczerzysz jak głupia- zaśmiała się.
- oj przestań- siadłam koło niej- zawsze taka byłam.
- bujać to my, ale nie nas- mrugnęła do mnie- co wydarzyło się w Buenos ?- poruszała brwiami.
- no nic- wzruszyłam ramionami i szybko udałam się do szafy szukając jakiejś bluzki. Właściwie to chciałam się tym zakamuflować.
- Kamila !- krzyknęła- mów co się stało !
- no mówię ci że nic- uśmiechnęłam się- a tak w ogóle to zdrajca jesteś i wszyscy dookoła mnie. Kto to wymyślił ?
- Karol i Daga- wyszczerzyła się- co robiliście na tym zapleczu ?
- nie dasz mi żyć prawda ?- odwróciłam się w jej stronę szeroko się uśmiechając. Ona pokręciła głową na znak, że nie. A ja przewróciłam oczami i siadłam ponownie na skraju łóżka.
- no mów- ponagliła mnie.
- z czego się cieszysz ?
- bo widzę, że coś jest na rzeczy- puściła mi oko.
- uprawialiśmy seks- wypaliłam, a Olka mało nie zachłysnęła się powietrzem.
- żartujesz prawda ?- zapytała uśmiechnięta.
- niestety nie. Jejku nie wiem co mi do głowy strzeliło no !- walnęłam pięścią w łóżko- Przecież mam narzeczonego.
- to mówisz, że skok w bok ?
- no powiedzmy- odwróciłam wzrok bo nie chciałam patrzeć na ten jej głupi uśmieszek.
- wiedziałam, wiedziałam, że to się tak skończy- klasnęła w dłonie.
- nic się nie skończy- zaprzeczyłam- tamta noc to tylko chwila słabości Ola- jęknęłam- w maju ślub, nie ma odwrotu.
- jak to w maju ?- zdziwiła się.
- wolny termin się zrobił i zgodzilismy się na przełożenie. Mam nadzieję, że szybko wyjdziesz ze szpitala i będę mogła Ciebie, Dagę i Paulę zabrać na zakupy ślubne- wyszczerzyłam się.
- mówiłaś, że sukienkę już masz ?
- stwierdziłam, że w sukience Damiana mamy pójdę do ślubu,a potem zmienię. Też chcę wybrać swoją suknię, a nie chcę jej robić przykrości.
- Kamila- złapała mnie za rękę- źle robisz.
- Olka proszę..- jęknęłam.
- mówię ci, nie chcesz tego.
- mówisz jak Aleks.
- bo taka jest prawda. Nie kochasz go, pocieszasz się nim. Zdradziłaś go. - wyliczała mi.
- ale to do niego nie dojdzie. Nie dowie się, że go zdradziłam.- spojrzałam na nią znacząco.
- ode mnie nikt się nie dowie- przyłożyła palec do ust.- ale chcesz oszukiwać swojego przyszłego męża ?
- jakoś muszę sobie z tym poradzić. - westchnęłam- dobra, koniec o mnie. Jakie imię wybraliście dla małego ?
- Maks- wyszczerzyła się- nie mogę się doczekać- w tym momencie pogładziła się po brzuchu.
- suuuuper !- zapiszczałam i wstałam, aby dokończyć pakowanie. Po skończonej robocie, pomogłam Oli posprzątać w domu. Nie chciała żeby było brudno w domu wtedy kiedy ona będzie w szpitalu, a jej przyszła teściowa przyjedzie do nich. Zaśmiałam się pod nosem. Koło 19 wrócił do domu Kłos. Wypiłam z nimi kawę i żegnając się, wróciłam do domu.


***


- Kamila ! Kamila ! Kamila !- usłyszałam odbierając telefon....




_____________________________
małe spóźnienie, ale byłam u cioci ;))
taki gniot, ale zawsze to coś. Jutro postaram sie wrzucić jakiś ;)
BUZIAKI PYSIAKI :))
komentujcie ;**
już bliżej niż dalej.....




4 komentarze:

  1. szkoda, że taki krótki :( ale i tak mi się podoba. Mama nadzieje, że Kamila będzie z Alkiem mimo tego że ją zdradził. Wierzę, że zrobi wszystko by odzyskać jej zaufanie :)
    Wpadnę jutro po więcej :)
    Michalina

    OdpowiedzUsuń
  2. Ola mówi świetą prawdę. Nie kocha Damiana tylko się nim pociesza. Mam nadzieję że dojdzie to do niej przed ślubem;) Żaden gniot ;*
    Pozdrawiam ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś Poprostu nieludzka! Jak możesz kończyć w takim momencie! Jeju no rozdział jak zwykle idealny :) uwielbiam Twoje opowiadanie :) ciekawi mnie bardzo ten motyw przełożenia daty ślubu i co Ty z nim dalej zrobisz :) sprawdzam co godzinę czy coś dodałaś. Obiecuje!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale czy te "Kamila! Kamila! Kamila!" to jest takie szczęśliwe, czy raczej nie? Takie z podnieceniem? Oczywiście bez kontekstów ;) Rozkminiam tylko czy to dzwoni Kostek podjarany, że Aleks rozstał się z tą swoją dziunią, czy też Kłos bądź Ola, że rodzą ;D Tzn, że Ola rodzi ;p
    Ja Ci dam gniota, no już. Jeszcze jedno złe słowo na to opowiadanie, a... a coś się stanie i nie będzie to dobre ;p
    Nie podoba mi się ten Adamczyk coraz bardziej. Ja z niego zrobię jakiegoś gniota. Ktoś tu się chyba chce szybciej wzbogacić i nieeee wcale nie mowa tu o rodzicach Kamili xd Oczywiście, że o nich :P
    Ale ja już mam piękną wizję - ona w białej sukni idące do ołtarza i wpada Alek w garniaku i wykrzykuje, żeby to przerwać. Wpadają sobie w ramiona, całują się namiętnie i żyją długo i szczęśliwie ;) Ale to tylko taka moja sugestia ;p
    Tekst o majtkach mistrzem rozdziału i chyba tyle tego komentarza. Czekam na jutro, bo to się w głowie nie mieści, żeby kończyć w takim momencie!
    buźki ;*
    Zakręcona ;)

    OdpowiedzUsuń