- jeju padam z nóg- jęczy Dagmara.
- nienawidzę zakupów- opadam na krzesełko w restauracji.
- to dopiero połowa- smieje się.
- nawet mi nic nie mów. Nie wiem co kupić Damianowi- ściągam usta w linijkę.
- a ja Michałowi- wzdycha- dzieciakom to można coś szybko wybrać, a im ? Misiek jest tak wybredny, że chyba go kiedyś kopnę - śmieje się- powiedz mi Kama jedną rzecz.
- jaką ?
- jesteś z tym Damianem szczęśliwa ?-pyta.
- chyba tak- mrużę oczy żeby się nie rozpłakać. Dagmara nie wie o tym co dzieje się w domu. Czy jestem szczęśliwa ? Nie wiem sama. On odstawia akty zazdrości, ale ja nie chcę być sama. Czasami czuję się bezpiecznie, a czasem momentami się go boję. Mam nadzieję, że z Dimim dotrzemy się i z czasem będzie lepiej...
- Kamila wszystko w porządku ?- łapie mnie za rękę.
- tak tak- wypuszczam powietrze- tylko przypomniałam sobie o Aleksie- skłamałam.
- nie on jedyny kochanie, przed Miśkiem straciłam już nadzieję na to, że kiedyś z kimś będę szczęsliwa. A teraz ? Dom, Olik, wszystko jest cudowne- uśmiecha się pokrzepiająco.
- dzięki kochana- przytulam ją i dopijamy naszą kawę do końca. Kończymy zakupy dopiero koło 19. Przyjaciółka odwozi mnie do domu. Przygotowuje kolację i czekam na mojego chłopaka, który wraca dopiero o 20.30.
- co tak długo ?- pytam gdy całuje mnie w czoło.
- miałem kilka spraw do załatwienia- miesza się strasznie.
- no dobra- wstaje i podaje mu jedzenie- smacznego.
- dziękuję- uśmiecha się do mnie i siada przy stole.- jak minął dzień?
- trochę w pracy byłam, trochę na zakupach z Dagmarą- informuje go.
- nie lubię tej Dagmary- krzywi się.
- znów Ci coś nie pasuje ?
- przecież nic nie mówię- oburza się- tylko powiedziałem. To moje zdanie.
- ciekawe tylko kogo z moich przyjaciół akceptujesz- wzdycham.
Kończymy posiłek w ciszy. Siadam na kanapie i włączam powtórkę meczu Zaksa-JW.
- co robimy w Wigilię ?- pyta.
- mamy zaproszenie od moich rodziców.
- moi też nas zapraszali.
- i co teraz ? Zresztą ja ich nie znam !- zaczęłam panikować.
- spokojnie, oni są bardzo fajni i mili zobaczysz- uśmiecha się do mnie.
- to pół świąt tu, a pół tam ?- pyta ?
- mi pasuje, Wigilia u moich a Boże Narodzenie u Twoich. W Szczepana siedzimy w domu hmm ?
- jesteś taka mądra- śmieje się i zaczyna mnie całować. Wieczór kończymy wspólnym prysznicem..
***
Właśnie przygotowuje rybę po grecku, którą zawiozę na Wigilię do moich rodziców. Tak strasznie się cieszę, że spędzimy razem święta. Już kilka lat mi tego brakowało. Jeszcze rok temu spędzałam je z Olgą, a teraz ? Olgi nie ma, są rodzice. Przez ten czas od kiedy pogodziliśmy się jest naprawdę świetnie. Nawet oni, co dziwne zaakceptowali Damiana, a nie tak jak inni moi bliscy. Przyjeżdżając tu nie myślałam, że w ciągu tego czasu przeżyję tak wiele. Nie śmiałabym pomyśleć także, że rodzice staną się znów MOIMI rodzicami. Może komuś innemu nie wybaczyłabym tego, ale to w końcu oni mnie wychowali. Jestem szczęśliwa, że jest mi dane być z nimi w tak ważnym dla każdego czasie.
- co tam robisz kotek ?- zachodzi mnie od tyłu Damian.
- rybkę- śmieje się- jak tam ? Skończyłeś pisać to sprawozdanie.
- tak - szczerzy się- i mam już święta.
- idziemy jutro po choinkę ?- pytam.
- możemy nawet dzisiaj, do jutra postoi i wyschnie, co o tym myślisz ?
- masz rację. - kiwam głową- skończę i lecimy na spacerek.
Dokończyłam gotowanie i założyłam leginsy, pudrowy sweterek, jasne botki na płaskim obcasie i kożuszek.
- a gdzie czapka ?- pyta Damian.
- oj weź.- krzywię się.
- masz się ubrać- mówi stanowczo- potem tylko chorować będziesz. Nawet mnie nie denerwuj !- wzruszyłam ramionami i założyłam czapkę. Spacerkiem poszliśmy po drzewko. Wybraliśmy pokaźnych rozmiarów choinkę.
- jak my to zabierzemy do domu ?- śmieje się.
- sama taką wybrałaś to coś wymyśl- burknął Adamczyk.
- było nie kupować, proste- wzruszam ramionami.
- pomożesz mi czy nie ?!- prawie że wydziera się na mnie.
- głośniej bo ludzie cie nie słyszeli na końcu Bełchatowa.
- możesz przestać ?!- zaczyna się śmiać a ja razem z nim. - co nam strzeliło do głowy ?
- nie wiem, ale musimy to dotaskać do domu - wybucham znów śmiechem- kupmy sanki- wskazuje na stoisko obok.
- ty to masz łeb- całuje mnie w czoło Damian i po chwili wieziemy naszą choinkę do domu. Nie wytrzymaliśmy do Wigilii i ubraliśmy ją tego samego dnia.
***
Wigilia. Siedzimy całą rodziną. Ja, Damian, mama, tata, Maniek, Paulina, Arek. Po odczytaniu Pisma Świętego przez Mariusza podzieliliśmy się opłatkiem. Potem pokolędowaliśmy i pogrążyliśmy się w rozmowie. Było dużo śmiechu, nawet miałam wrażenie, że Mańko polubił mojego chłopaka. Po chwili Adamczyk wstał i poprosił o ciszę.
- Kamila, mam dla ciebie prezent....
__________________________________
dużo Damiana, dużo nuuuuuuuudy. Czaicie ? Dziwnie mi się pisało o świętach, teraz gdy jest lato. ALe ja mam łeb <głupek> dobra kończę bo coś mi się dzieje ;DD Oby wam się miło czytało bo ja czuję, że to klapa kompletna.
Miłego !
ZGADUJCIE DALEJ, kto będzie bohaterem mojego nowego opowiadania ;))
buźki ślę !
Święta w lato ^^
OdpowiedzUsuńa co do Damiana to ta jego zazdrość i agresja względem Kamil może doprowadzić do czegoś złego także według mnie Kama nie powinna się na nic zgadzać i jeżeli Damian chce jej się oświadczyć to niech spada na drzewo ! ;D
Pozdrawiam Qwertyczka ;)
I zapraszam do siebie ;)
Wiesz, że skończyły mi się pomysły? Może Andrea Anastasi?! Brak pomysłów na tą chwilę -.-
OdpowiedzUsuńNie, tylko jej się nie oświadczaj, tylko jej się nie oświadczaj . Największa głupota pod słońcem w tej sytuacji.
Nie wiem dlaczego, ale mi się wydaje to podejrzane, że jej rodzice tak od razu zaakceptowali Damiana. Mi się on nie podoba i koniec kropka.
buźki ;*
Zakręcona ;)
Strasznie dawno mnie tu nie było i mam bardzo dużo do nadrobienia :)
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle świetny! Szybko zabieram się za następny bo jestem Ciekawa co to za prezent :)
pozdrawiam :)