piątek, 25 stycznia 2013

Szósty

Otworzyłam drzwi i zobaczyłam...
wielki napis : STO LAT KAMA,
dookoła stali wszyscy zawodnicy oraz Paulina, Daga, Arek, Oli, trener. Przed nimi stał wielki tort. No tak.. Zapomniałam o swoich urodzinach. Zgromadzeni zaczęli śpiewać mi sto lat, a Cupko ganiał dookoła mnie i ciągle życzył mi szczęścia. Nie wiedziałam jak mam się zachować,  kompletnie się rozkleiłam. Podeszli do mnie brat z bratową.
-Nie płacz mała- przytuliła mnie Paula.- Wszystkiego najlepszego- Mariusz przytulił się do nas i powiedział- zdrówka, miłości i żebyś nigdy już nas nie opuściła. Kochamy Cię.
Potem przechodziłam z rąk do rąk mój braciszek robił za fotografa. Po chwili trafiłam w ręce Konstantina.
- Królowa !- porwał mnie w swoje ramiona- szczęścia i miłości- w tym momencie przerzucił mnie sobie przez ramię i zaczął biegać po boisku śpiewając sto lat. Darłam się w niebogłosy, kopałam, tłukłam pięściami w jego plecy, a on tylko się śmiał. Miałam ochotę go zamordować.
- Cupko ! Obiecuje ci, że tak cię skrzywdzę jak tylko stanę na podłodze, że po nocach będę ci się śniła. - krzyczałam- stłukę twoją okropnie roześmianą twarz !
Nagle przystanął. Miałam nadzieję, że ten horror się skończył. Poczułam czyjeś ręce na biodrach, które mnie uratowały z objęć Serba. Owy wybawiciel zdjął mnie z ramienia kolegi i postawił przed sobą.
-teraz ja- zwrócił się do Kostka, Aleks.
- dziękuję za pomoc- posłałam mu uśmiech, a Cupko zaczął krzyczeć.
-love, miłość, będą dzieci !
-idiota- zaśmiał się atakujący.
-kochany idiota- dodałam i patrzyłam na cieszącego się przyjmującego.
Siatkarz ujął moje ręce w swoje i powiedział:
-życzę ci tylko tego, żebyś była szczęśliwa- mówiąc to pocałował mnie w czoło. W momencie pocałunku rozbłysł się flesz. Odwróciliśmy się a Mariusz tylko nam pomachał i kazał się ustawić do zdjęcia. Stanęłam koło Alka, a on przytulił mnie do siebie.
-to jeszcze nie koniec niespodzianek- usłyszałam głos Michała za sobą gdy skończyliśmy robić zdjęcie.
-jak to ?- ździwiłam się.
-odwróć się- szepnął mi do ucha Bąku.
Jak kazał tak zrobiłam i nie mogłam uwierzyć. W drzwiach stał Krzysiek Ignaczak, Łukasz Żygadło, Paweł Zagumny i dwóch chłopaków, których nie znałam. Rzuciłam się natychmiast w ich stronę.
-Igła ! Jezu ! Ja śnię. Wujcio Igła- zaczęłam go przytulać i cieszyć się jak małe dziecko.
-Wszystkiego najlepszego. No pokaż mi się tu Kamilko. Wyrosłaś- zaśmiał się i mnie przytulił.
-no jestem już prawie taka jak ty- pokazałam mu język, a on trącił mnie w brzuch łokciem.
- a my ? jęknęli Łukasz i Guma.
-Kochani ! Najlepsze na koniec !- podeszłam w ich stronę.
- EEEEJ ! Ranisz !- zapłakał Krzysiek.
Podeszłam do chłopaków i przywitałam się z nimi. Odwróciłam się w stronę dwóch nieznajomych.
-cześć. Jestem Kama- przedstawiłam się.
-Zbyszek Bartman- podał mi rękę, szalenie przystojny brunet- Wszystkiego najlepszego życzę- uśmiechnął się do mnie pięknie.
-Dziękuję.- Odwróciłam się do drugiego, który był równie przystojny.
-Kama
-Michał Kubiak. Szczęścia i miłości życzę- wyszczerzył się w moją stronę.
-Kolejny Michał w kadrze ? no no no - zaśmiałam się.
-dobra koniec prezentacji- powiedział mój brat- zapraszamy wszystkich do nas do domu na małą imprezę !
-hurrrraaaa !- Cupko był naprawdę jak małe dziecko.
Część zawodników nie mogła pojechać z powodu zobowiązań rodzinnych, wiadomo niedziela, jeden trening, trzeba nadrobić. Do naszego domu wybrali się- Cupko, Aleks, Winiarscy, Daniel, oczywiście Igła, Ziomek i Guma. Michał i Zbyszek byli tylko przejazdem, jechali do Poznania.
-dziękuję- rzuciłam się na Paulinę jak zbieraliśmy się do wyjścia.
- nie ma za co- zaśmiała się.
-jak wy to wszystko przygotowaliście ? A Igła ? Skąd oni w Bełchatowie ?
-taka tradycja.- posłała mi uśmiech- Jeździmy do siebie na każde urodziny i robimy niespodzianki. Ostatnio robiliśmy akcję dla Konstantina, ale wariat się domyślił i specjalnie przyszedł wcześniej, a my nie byliśmy do końca gotowi- opowiedziała mi gdy wychodziłyśmy już z hali. Zaśmiałam się. Co za szaleniec.
Ja jechałam sama więc pojechali ze mną właśnie Cupko i Aleks. Oczywiście ten pierwszy zajął miejsce pasażera i włączył radio tak głośno, że mało nie odpadły mi uszy.
-Jak tego nie ściszysz to ci nie będę gotował!- wydarł się na niego Aleks.
-gotujesz ? - ździwiło mnie to, aż odwróciłam się w jego stronę.
-no gotuje- wciął się Cupko- mówię ci, nie chciałabyś tego jeść, ohyda.- skrzywił się
- jeszcze słowo, a będziesz spał na wycieraczce- wysyczał jego przyjaciel.
-spokój- krzyknęłam.
-dobrze królowo.
-nie mów do mnie królowo- warknęłam
-dobrze już dobrze- Konstantin cmoknął mnie w policzek- przepraszam.
Resztę drogi spędziliśmy na wygłupach. Serbowie.. Znam ich zaledwie tydzień, a tak ich uwielbiam. Zwłaszcza Aleksa, choć jest strasznie nieśmiały. Dojechaliśmy do domu jako ostatni bo chłopaki chcieli jeszcze zajechać coś zjeść. Nie chciałam się zgodzić, ale Atanasijević tak mnie namawiał, że uległam. Wyszliśmy z auta. Pod domem były już wszystkie samochody. Weszłam jako pierwsza do domu, rozebrałam się i podążyłam w stronę salonu. A tam... Cały salon w balonach, serpentynach, na stoliku chipsy, cistka, kanapki, oczywiście szampan i coś mocniejszego oraz kupa prezentów.
- kiedy wy to wszystko.. CHŁOPAKI !- wydarłam się na moich towarzyszy. Oni aby się uśmiechnęli No tak, zrobili to specjalnie, żeby dać czas na przygotowanie tego wszystkiego. W sumie, to mogłam się zorientować kiedy Aleks tak nalegał, namawiał, opowiadał że jest głodny, a sam nie wziął nic do jedzenia.
- wszystkiego najlepszego po raz drugi siostro moja przyszywana- podeszli do mnie Winiar z Dagą.
- dzięki braciszku i siostrzyczko- ucałowałam i uściskałam ich oboje.
- dobra zaczynamy zabawę- rzucił Igła- na początek proponowałbym toast za Kamę, żeby jej się układało i była szczęśliwa, oraz zapasu ptasiego mleczka które uwielbia, żeby śmiała się tak jak to robi teraz. Tak wiem, Kama. Jestem przystojny wiem, ale mam żonę, patrz na wolnych chłopaków- oczy wszystkich skierowały się w stronę Aleksa, który stał obok mnie- no i ten tego, jak to się mówi wszystkiego najlepszego po prostu. Zdrowia- zasalutował Krzysiek i uniósł swój kieliszek w górę.
-zdrowia- zawtórowali mu zebrani.
 Ja nie piłam bo biorę leki. Po kilku głębszych, Winiarski zarządził karaoke.
-dobra kto pierwszy ?-zapytał nasz ukochany dj Guma
- ja  ! ja ! ja !- oczywiście Konstantin.
-dobra, młody co chcesz ?
-ja wybiorę! - rzuciłam się w stronę laptopa. Wybrałam mu piosenkę Biały Miś. Cupko tak okropnie wył, że wszyscy ryliśmy ze śmiechu, nawet Oliwier z Arkiem przyszli zobaczyć co się dzieje.
-boju... wujek przestań tak piać jakbyś chciał a nie mógł- skrzywił się Oli
- młodzieńcze uważaj z tekstami- Misiek próbował być poważny- bo będzie kara na kompa i psp.
- dobrze, że mam jeszcze laptopa- powiedział po cichu mały do mojego chrześniaka
-słyszałem ! na laptopa też- uśmiechnął się Winiar senior w stronę syna.
- kurde, mam przerypane- załamał się Olek, a wszyscy wybuchliśmy gromkim śmiechem. Ma gadkę dzieciak, po ojcu.
- Kto następny ?
Ziomek Igła Winiar i mój brat poderwali się.
- my !
-okej okej, śpiewajcie.
W głośnikach rozbrzmiało Jolka Jolka Budki Suflera. Gdy skończyli dostali wielkie brawa. Michał, Ziomek i Mariusz naprawdę umieli śpiewać, a Igła... Igła robił za chórki. Potem śpiewali jeszcze Daniel z Aleksem,  Dagmara z Pauliną nawet Arek z Oliwierem wyciągnęli mnie żebym pomogła im śpiewać żółtego ananasa. Było tyle śmiechu, że na brzuchu to kaloryfer będę miała. Ogólnie się zmęczyłam i poszłam na górę się położyć. Za dużo wrażeń, jak na jeden dzień, a choroba dokuczała mi coraz bardziej. Usnęłam, a po godzinie usłyszałam pukanie do drzwi.
- proszę- powiedziałam podnosząc się.
-to ja- do pokoju wszedł Aleks- nie przeszkadzam ? Ja tylko na chwilę, bo mam coś dla ciebie.- pokazał mi w tym momencie pudełeczko z apartu.
-wchodź. Nie musiałeś- wskazałam mu miejsce obok siebie na łóżku.
-ale chciałem-powiedział.
-Ale Olek.. Nie mogę tego przyjąć. To jest za drogie.
- nie marudź, tylko otwórz i sprawdź czy się podoba.
Otworzyłam pudełeczko, a tam znajdowała się przepiękna złota bransoletka, do której przyczepione były literki A, D, K, M, P i jedno serduszko. Szczęka momentalnie spadła mi na podłogę. Była cudowna.
- A jak Aleksandar i Arek, D jak Daga i Daniel, K jak Konstantin i Kama, M- Mariusz i Michał a P jak Paulina- wytłumaczył mi.
-dziękuję. -szepnęłam, bo naprawdę nie wiedziałam co mam powiedzieć. Zaskoczył mnie.
- Zapniesz ?- podałam mu rękę.
-cieszę się, że ci się podoba- uśmiechnął się i zaczął zapinać bransoletkę.
-dziękuję jeszcze raz- przybliżyłam się do niego  i popatrzyłam w oczy. On ujął moją twarz w swoje ręce i pocałował mnie. Delikatnie ale zarazem namiętnie. Moje ciało przeszyły dreszcze. Jednak po chwili opamiętałam się i zakończyłam pocałunek. Na moje policzki wpłynął momentalnie czerwony kolor, widać on także był zakłopotany.
- może chodźmy już na dół co ? W końcu to twoje urodziny- powiedział po chwili ciszy.
-okej chodź- wsunęłam swoją rękę pod jego i zeszliśmy razem do salonu.
Paulina z Dagmarą posłały mi znaczące spojrzenia, gdy wchodziliśmy i wskazały kierunek kuchnia. Ja tylko powiedziałam w ich stronę- pogadamy później- i siadłam między Igłą, a Michałem. Byli troszeczkę wstawieni, oczywiście w granicach rozsądku bo przecież mają treningi. Obydwaj zaczęli mi opowiadać jak to urządzili Kurka w czasie LŚ. Bidał musiał się trenerowi gęsto tłumaczyć, gdy na treningu Anastasi zobaczył na łydce Bartka tatuaż : I LOVE ANDREA. Oczywiście nie był on prawdziwy tylko zrobiony przez Kubiaka i jakiegoś Jarosza markerem, podczas gdy Bartosz spał. Biedak nie mógł tego zmyć i był zmuszony iść tak na halę. Swoją drogą, Kurasia też dawno nie widziałam, znałam go przez jakiś czas gdy doszedł do Skry. Teraz podobno jest w Moskwie. Takich akcji było jeszcze więcej, do opowiadań dołączył się także Ziomek i Guma. Opowiadali i opowiadali, a reszta się śmiała. Koło 1 w nocy musiałam odwieźć Plinę i chłopaków. Żona Daniela nie mogła przyjechać bo ich mała córeczka się rozchorowała, więc przyjechał sam. Po 5 minutach byliśmy u niego pod domem. Podziękował mi i udał się w stronę pięknego dużego mieszkania z ogrodem. Na jego miejsce siadł Aleks, bo Cupko jednak trochę przegiął z procentami i aktualnie spał z tyłu,
- to co ? teraz do was ?- zapytałam go z uśmiechem i ruszyłam w stronę centrum Bełchatowa.
- ja bym mógł jeszcze z Tobą posiedzieć- powiedział i musnął ustami mój policzek.
- mam nadzieję, że posiedzimy jeszcze nie raz, ale nie dziś, bo już jest późno, a wy macie trening- stwierdziłam.
-czyli zgadzasz się na to żebym cię zaprosił na kawę i ciacho?- zapytał wyraźnie ucieszony.
- Niech pomyślę. Jeśli pójdę z tobą to ciacho, będę miała przy sobie, ale na kawę mogę iść- wyszczerzyłam się.
-to daj mi swój numer to zadzwonię do ciebie co do szczegółów.
Podałam mu swój numer a on zapisał w telefonie.
- puść mi strzałkę to jak dojadę do domu to zapiszę.
-okej. Dobra skręć tutaj na osiedle i już jesteśmy- wskazał mi drogę.
Po chwili byliśmy pod blokami, pomogłam mu z Kostkiem, pożegnaliśmy się i wróciłam do domu. U Mariusza zostawali Ziomek, Krzysiek i Paweł. Położyli się już w gościnnych pokojach. Jak weszłam wszyscy spali. Po cichu poszłam do swojego pokoju, szybki prysznic i za chwilę byłam w łóżku. Wzięłam telefon z torby i zapisałam numer Serba. Gdy prawie usypiałam, dostałam sms.

" Cupko śpi, dzięki za to, że nas odwiozłaś i za cały dzisiejszy dzień. 
Dobrej nocy Księżniczko ;** -Aleks."

odpisałam:

" U mnie też wszyscy już śpią, to dla mnie żaden kłopot, a nawet przyjemność. 
Ja też Ci dziękuję za prezent. Bransoletka jest wspaniała.
 Dobranoc. Buziaki :**"

odłożyłam telefon i zasnęłam..




_________
niestety, w środę Skra odpadła z LM. Beczałam jak bóbr.
Ale czy wygrywasz czy nie ja i tak kocham cię !
życzę miłego czytania i proszę zostawcie jakiś ślad po sobie jeśli wam się podoba.
Pozdrawiam :))