wtorek, 22 stycznia 2013

Piąty

Poniedziałek i wtorek minęły szybko. Byłam na hali kilka razy dziennie, dzięki czemu poznałam resztę ekipy skrzatów. Od dawna znałam tylko Daniela, Winiara no i Bąka. Reszta była nowa. Karol Kłos okazał się świetnym facetem, a razem z Zatim tworzą fantastyczną parę przyjaciół. Kooistra to ciągle dla mnie zagadka, jest tak tajemniczy, zarówno jak Aleks, który aby się ze mną witał za to Dante i Cupko są przemili. Jedynie Woicki wydaje mi się dość dziwny. Sprawia wrażenie jakby coś ukrywał, trzyma się ode mnie na dystans i patrzy z pogardą, coś jest na rzeczy, tylko jeszcze nie wiem co. Reszta zawodników jest świetna. Spędzałam z nimi czas, podawałam  piłki, robiłam zdjęcia i takie różne, bo w czasie gdy Arek był w przedszkolu ja się sama strasznie nudziłam i pałętałam się od gabinetu Pauliny po boisko.
W środę wstałam przed 7. Zrobiłam śniadanie dla wszystkich, a sama poszłam się przygotować na wizytę u lekarza. Kompletnie nie wiedziałam czego mam się spodziewać, co on powie. Założyłam czarne rurki a do tego bladoniebieską koszulę z długim rękawem, na to żakiet. Włosy związałam w kłosa i przerzuciłam go przez lewe ramię. Do torby wrzuciłam dokumenty, leki które dotychczas zażywałam, wyniki badań z Londynu i byłam gotowa. Spojrzałam na godzinę- 7.39. Stwierdziłam, że to ja dziś odwiozę chrześniaka do przedszkola, obudziłam go, gdy brat z bratową jeszcze spali. Pomogłam młodemu się ubrać i umyć. Zjadł śniadanie i po chwili siedzieliśmy w aucie Mariusza, które mi pożyczył, abym sama mogła pojechać do Łodzi, gdyż on o 10 zaczynał trening. Na szczęście jeszcze przed wyjazdem zrobiłam prawko i teraz mogłam śmigać sobie po polskich drogach. Zanim wyszliśmy zostawiłam kartkę bratowej z informacją że to ja zabrałam ich synka. Po 15 minutach byliśmy w przedszkolu, zaprowadziłam go do sali i pożegnałam się z nim. Sprawdziłam godzinę- 8.20. Pomyślałam, ze zdążę jeszcze wpaść do kawiarni i napić się herbaty. Zamówiłam zieloną, bo tylko taką mogłam pić. Gdy konsumowałam sobie w spokoju napój, poczułam czyjąś dłoń na moim prawym ramieniu. Okazało się, że był to Aleks.
-cześć Kama, mogę się dosiąść ?-zapytał patrząc prosto w moje oczy. EEEE ziemia do Kamy. Dziewczyno ogarnij się.
-pewnie-wydukałam- co za niespodzianka.- posłałam mu uśmiech numer 100-czyli mój najlepszy.
-no właśnie właśnie. Co tu robisz ?- ciągle badał mnie wzrokiem.
- odwiozłam Arka do przedszkola i jadę do Łodzi- odpowiedziałam upijając łyk z filiżanki.
-rozumiem, jedziesz na zakupy ?
- nie, nie. Do lekarza- uśmiechnęłam się niepewnie.
-jesteś chora ?- jego mina wyraźnie mu zrzedła jakby się martwił.
-to tylko badania kontrolne- uspokoiłam go. Po co miałam mu się tłumaczyć. No dobra- chciałam mu się tłumaczyć. Ale musiałam być bardziej tajemnicza, taka jak był on.
- całe szczęście. Myślałem, że coś się dzieje- ciągle się niepokoił, a jego oczy błądziły tym razem mocno przestraszone po mej twarzy.- Czyli wróciłaś na stałe ? Z tego co mówił Daniel wyjechałaś kilka lat temu ?- zapytał podtrzymując rozmowę.
-a i owszem, wróciłam i tak szybko się mnie nie pozbędziecie- wyszczerzyłam się.
- ja to bym nawet nie chciał się ciebie pozbywać- na te słowa moje policzki zalała fala gorąca. Czy to możliwe żeby czuł coś do mnie ? Nie. Idiotko. Wydaje Ci się. Spojrzałam na zegarek.- 8.59
- o cholera ! Mocno cię przepraszam, ale muszę uciekać, bo nie dojadę na czas- spojrzałam na niego przepraszającym wzrokiem, zbierając się do wyjścia.- Odwiedzę was na treningu. Wtedy zrobiłam coś co zaskoczyło mnie samą, nachyliłam się i pocałowałam go w policzek. Niby nic, ale na jego ustach zagościł uśmiech.
-do zobaczenia Kamci- odrzekł- jedź ostrożnie.- Pokiwałam głową i udałam się w stronę wyjścia. Gdy byłam w samochodzie, myślałam o tym co robię ? Czego tak dziwnie zachowuje się w jego towarzystwie, czemu mam nagły ścisk żołądka gdy pojawi się na horyzoncie. Nie wiedziałam.
Odpaliłam białe audi i ruszyłam w stronę Łodzi. Złamałam po drodze oczywiście kilka przepisów, ale dzięki temu na miejscu byłam przed czasem. Szybko pognałam na górę do kliniki.
-ja do doktora Andrzeja Winiarskiego- powiedziałam recepcjonistce.
- pokój 202 do końca korytarza i w prawo- posłała mi uśmiech.
Podziękowałam i poszłam według wskazówek. Akurat gdy doszłam pod drzwi, otworzyły się one i  kobieta w średnim wieku wywołała moje nazwisko.  Przedstawiłam się i opowiedziałam co mnie do niego sprowadza. Wujek Michała spojrzał na wyniki badań.
- no tak, patrząc na te wyniki badań niewiele mogę stwierdzić, tak naprawdę. Trzeba będzie je powtórzyć i będziemy wiedzieli co i jak. To co pobierzemy krew od razu i USG brzucha także ?
-może być i od razu- uśmiechnęłam się i podążyłam za pielęgniarką do zabiegowego. Po badaniach porozmawiałam jeszcze trochę z doktorem i umówiliśmy się na tą samą godzinę za dwa tygodnie. Podziękowałam i opuściłam gabinet. Trochę mi się zeszło jednak. Na zegarku widniała 11.25. Pomyślałam, że wrócę do Bełchatowa i zajadę na trening, później odbiorę Arka z przedszkola. O 12.30 byłam pod halą. Poszłam najpierw do Mariusza i Miśka opowiedzieć im o wizycie, pogadałam z Cupko i Zatim. Po pół godziny poszłam do bratowej.
- hej młoda, dzięki za śniadanie i za synuśka.- pocałowała mnie w policzek.
-nie ma za co, muszę wam się jakoś odwdzięczyć- uśmiechnęłam się.
-opowiadaj jak u doktora?- zapytała
-no dobrze. Powtórzyłam badania i jak na razie wiem, że to nie anemia więc się cieszę. Dużo masz pracy ? Może ci w czymś pomóc  ? Zaoferowałam swą pomoc, gdyż w końcu studiowałam marketing i trochę się na tym znam.
-serio mogłabyś ? - pokiwałam głową siadając na przeciwko jej biurka- to skoro tak, to mogłabyś mi napisać kilka faktur, dasz radę ?
-dam, dam- i zabrałam się do pracy.
Około 14 skończyłam i trzeba było jechać po małego. Mój brat skończył już trening więc pojechaliśmy razem. Zajechaliśmy jeszcze na zakupy i około 15 byliśmy w domu. Zabrałam się za przygotowanie obiadu. Padło na kurczaka w sosie słodko-kwaśnym. Wróciła bratowa i zjedliśmy razem posiłek. Pobawiłam się z chrześniakiem, obejrzeliśmy batmana. Koło 18 wzięłam swojego laptopa i zalogowałam się na fejsa. Stan ? 20 nowych zaproszeń od siatkarzy i ludzi ze sztabu, 3 wiadomości od Olki, o tym że tęskni i kilka powiadomień. Nie miałam bardzo co robić, odpisałam na wiadomości i poszłam na spacer po okolicy. Mróz szczypał moje policzki, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Do domu wróciłam po 20 mocno zmarznięta. Arek spał, Mariusz się kąpał, wzięłam banana z kuchni i poszłam do Pauliny, która oglądała jakiś serial.
- wróciłaś- uśmiechnęła się.
-no tak. Strasznie zimno jest. Zaraz lecę się myć i spać
- wymęczyłam cię tymi fakturami- powiedziała przepraszająco.
-no co ty ! Mogłabym to cały czas robić, nic innego nie mam do roboty.-odpowiedziałam.
-ej Kama, a mogę mieć do ciebie pytanie ?- była tajemnicza.
Pokiwałam głową, na tak.
-podoba ci się Aleks nie ?- posłała mi cwaniacki uśmieszek.
-yyyy...- jąkałam się- no nie powiem, jest przystojny, taka dupeczka- wyszczerzyłam zęby- no ale co ty, nie mam szans u niego, zresztą jest tajemniczy okropnie- powiedziałam.
- jesteś głupia ! Nie widzisz jak na ciebie patrzy wariatko ? Zna cię pięć dni, a podobno już ze 3 razy pytał Mariusza, czy naprawdę zostajesz na stałe i takie tam. Skoczyłby za tobą w ogień pacanku
mały ! Obserwowałam go trochę i widzę co jest na rzeczy- poruszała znacząco brwiami.
-mówisz ?- zarumieniłam się-  W takim razie zobaczymy jak to będzie. A teraz uciekam kochanie spać. Kocham cię bardzo.- podeszłam i przytuliłam ją.
- ja ciebie też skarbie. Dobranoc- odwzajemniła uścisk.
Idąc na górę ciągle myślałam o tym co powiedziała Paula. Czy rzeczywiście on na mnie patrzył ? Owszem. Złapałam go kilka razy na wzroku, ale nic więcej. Jednak dziś w kawiarni patrzył tak, przenikliwie, że momentami brakowało mi słów...
Poszłam pod prysznic, umyłam zęby i wskoczyłam pod kołdrę. Szybko zasnęłam.

27.01- niedziela.
 Obudziłam się dość późno, bo wczoraj byli Winiarscy i posiedzieliśmy do północy przy winie. Od środy nie działo się nic szczególnego. Jedyna nowa wiadomość, to fakt, że 1 lutego zaczynam pracę w Skrze. Tak, ponieważ pomocniczka Pauliny zrezygnowała z miejsca i szukali kogoś na jej zastępstwo, a że ja się napatoczyłam to już inny temat. Tak oto jestem młodszym menadżerem klubu sportowego PGE SKRA BEŁCHATÓW. Wstałam z łóżka i wyjrzałam przez okno. Na podjeździe stał samochód Mariusza, ale w domu było przedziwnie cicho. Pomyślałam, że pewnie wybrali się na niedzielny spacer, albo są na hali, bo  chłopaki trenują także w niedzielę. Zeszłam na dół, a na kuchennym blacie zastałam kartkę:
"jak się obudzisz- zadzwoń- bratowa:*"
Wzięłam telefon do ręki i wybrałam jej numer.
-cześć przeczytałam twoją wiadomość. Co się stało ?- zapytałam.
-cześć Kama. Nic nic po prostu jesteś mi potrzebna w biurze, bo coś mi się nie zgadza, i trzeba to posprawdzać, a nie chcę spędzić całej niedzieli na tym. Przyjedziesz ?- zapytała błagalnym tonem.
-no pewnie- ucieszyłam się, że jestem potrzebna- Będę za niecałą godzinę.
-dobra nie śpiesz się, bądź na 13.- oznajmiła.
Popatrzyłam na zegarek, o jeju już 11.30 ale pospałam. Pożegnałam się z bratową, a sama zrobiłam sobie kanapki i wypiłam szklankę soku. Poszłam wziąć prysznic. Postanowiłam się dziś bardziej umalować. Nałożyłam podkład, a oczy podkreśliłam eyelinerem. Ubrałam się w jeansowe jasne rurki i do tego dłuższy sweterek w norweskie wzory. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Po niecałej godzinie byłam gotowa. Obejrzałam jeszcze kawałek jakiegoś filmu, założyłam płaskie jasnobrązowe botki i do tego militarną kurtkę. Torbę przewiesiłam przez ramię, zamknęłam drzwi wsiadłam do auta i ruszyłam na halę. Po 15 minutach byłam na miejscu. W tym samym momencie dostałam sms od bratowej:
"jestem u Mariusza, przyjdź"
Zamknęłam samochód i weszłam szybko do środka. Było nadzwyczajnie cicho, nikt się nie kręcił oprócz ochroniarza. Ruszyłam na miejsce gdzie trenują chłopaki, tam także było dziwnie cicho. Pomyślałam, że coś się stało któremuś zawodnikowi. Różne scenariusze przychodziły mi do głowy. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam....




___________
mamy piątkę :)
wiecie, jakie to miłe uczucie, gdy wchodzisz na czyjegoś bloga, a ten ktoś ma dodanego twojego do listy, którą czyta ? Baardzo ciepło zrobiło mi się na serduchu.
następny roździał, prawdopodobnie w czwartek jeśli wszystko pójdzie dobrze.
Jadę na mecz ! Jadę na mecz !  mam kochaną siostrę ;*
Miłego czytania ! A jutro trzymamy kciuki za SKRĘ !
Pozdrawiam :**