-dzień dobry. Siadaj i opowiadaj. Nie dam ci żyć- zaśmiała się i wskazała miejsce na wysokim taborecie.
-cześć. A o czym mam ci opowiadać ?- udawałam głupią.
-jak to ?!- oburzyła się- o Aleksie !
- aaaaa... no to może najpierw zobacz co dostałam- wskazałam na bransoletkę na lewej ręce.
-piękna, a co znaczą te literki ?- zapytała
-A jak Aleksandar i Arek, D jak Daga i Daniel, K jak Konstantin i Kama, M- Mariusz i Michał a P jak Paulina- wytłumaczyłam jej tak jak to zrobił wczoraj siatkarz.
- Miał pomysł nie powiem, ale tak na dobrą sprawę, gdybyś była mu obojętna to nie dodałby jeszcze tego serduszka- wyszczerzyła zęby.
- o kurcze. Nie pomyślałam o tym kompletnie. No ale jeśli chodzi o coś więcej, to jeszcze wczoraj mnie pocałował i w sumie to się umówiliśmy.
- aaaaaaaaaaa ! super- podleciała do mnie i przytuliła mocno.
- z czego się tak cieszysz ?- zaśmiałam się.
- wygrałam wino z Dagą ! Czaisz ? Zawsze to ona wygrywała- cieszyła się jak małe dziecko.
-czekaj, czekaj, a o co się założyłyście ?
-no o to, że Aleks cię gdzieś zaprosi, bo ona mówiła, że zmięknie i się wystraszy i jeszcze nie zdobędzie się na odwagę żeby cię wyrwać- wytłumaczyła.
- o wy jedne wredne czarownice- zaśmiałam się- zobaczymy jak to będzie, jak to się rozwinie.
-nie mów, że byś nie chciała- popatrzyła na mnie z jedną brwią do góry.
- no dobra, chciałabym- zaśmiała się.- strasznie mi się podoba.
- będzie młoda dobrze, a teraz chodź pomóż mi bo jak się chłopaki obudzą to będą głodni.
- daj mi 5 minut to się przebiorę aby.- Pobiegłam na górę, nałożyłam getry, do tego dłuższą, luźną beżową bluzkę, włosy związałam w kitkę, umyłam zęby i pognałam na dół. Zrobiłyśmy górę kanapek, jajecznicę, a chłopcy jeszcze spali. Postanowiłam obejrzeć prezenty. Od Pliny i jego żony dostałam piękną szmaragdową sukienkę z krótkim rękawem. Od Winiarskich- zawieszkę- serduszko które się otwierało a w środku były 3 zdjęcia- Dagi, Oliego i Michała. Od Cupka dostałam wielgachną paletkę cieni do powiek.
- pewnie Nina wybierała- wtrąciła Paulina
-Nina ?
- dziewczyna Kostka, była niedawno w Polsce, pojechała dopiero w piątek- oznajmiła.
- o nie wiedziałam, że ma dziewczynę, ale musi mieć dobrze, pewnie cały czas ją przytula- zaśmiałam się- mieszkają razem ?
- nie nie, Nina mieszka w Londynie bo się jeszcze uczy. Dopiero w maju skończy studia i przyjedzie żeby z nim mieszkać- wyjaśniła.
- rozumiem. Ma dziewczyna gust wskazałam na paletkę z GOSH. Bardzo mi się podoba.
Od Igły, Ziomka i Gumy dostałam wielkie zdjęcie z nimi sprzed 4 lat w ramce, dodatkowo zapas ptasiego mleczka, którym karmiłam wszystkich, a oni zawsze nabijali się ze mnie że będę gruba, oraz komplet 40 lakierów do paznokci INGLOTA w każdym kolorze świata chyba- to od Iwonki, pomyślałam. Przyszedł czas na prezent od brata i bratowej. Otworzyłam pudełko a tam- torba D&G oraz śliczna zawieszka także serduszko ze zdjęciem Arka w środku. Uwielbiałam torby, miałam ich ze 20, ale ta była cudowna. Czarna, bardzo elegancka, ale dobra też do użytku codziennego. Świetna.
- Boże dziękuję ! Ten prezent jest świetny. Wydaliście tyle kasy. Jesteście kochani.- uściskałam ją mocno.
-Nie Boże tylko Paulina - zaśmiała się.
W tym momencie chłopaki zeszli na dół, podziękowałam za prezenty i zatrudniłam Igłę by pomógł mi zanieść na górę to wielkie zdjęcie z nimi i resztę prezentów.
-wróciłaś- rzekł Krzysiek gdy byliśmy u mnie w pokoju.
-owszem i nie zamierzam wracać, zostaję tu na stałe.
- no to super ! Taka gadka mi się podoba. Tęskniliśmy Kama.Wszystko się zmieniło. Mam córeczkę, Sebastian o dziwo cię pamiętał- rozsiadł się na fotelu przy oknie.- Tak dawno się nie widzieliśmy.
-a ja was widziałam w Londynie- wyszczerzyłam się. Rzeczywiście tak było. Kiedy szłam na zakupy z Olgą zobaczyłam na ulicy Igłę, Ziomka i Winiara, ale nie podeszłam. Bałam się. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że będę musiała wrócić.
-jak to ? byłaś na meczu ty zarazo jedna ?- zaczął wypytywać libero.
-nie nie. Kiedyś szłam ulicą i was zauważyłam. Nie podeszłam bo bałam się waszej reakcji, nie chciałam wam psuć humorów przed meczami. Przepraszam- spuściłam głowę.
-o ty- podszedł i potargał moje włosy- rozumiem cię, chociaż nie wiem kompletnie czego wyjechałaś- powiedział i mnie przytulił.
-musiałam to zostawić. Wiesz dobrze, że nie mamy kontaktu z rodzicami. Nie mogłam sobie z tym poradzić.
- dobra mała, głowa do góry, chodź teraz na dół bo jestem głodny- i tyle go widziałam. Pobiegł w stronę kuchni. Ja zgarnęłam telefon z szafki nocnej i odczytałam sms od Olki z życzeniami. Stwierdziłam, że później do niej zadzwonię. Weszłam do pomieszczenia gdzie wszyscy już zajadali się śniadaniem i wtedy dostałam sms:
"dzień dobry. Piszę żeby zapytać jak się spało ? ;) - Aleks"
zaczęłam odpisywać i uśmiechałam się pod nosem, ale Guma od razu to wyczaił.
- ooooo jakiś adorator napisał. Patrzcie na Kamę. Jak promienieje.
-spadaj rudzielcu- zaśmiałam się.
- no Kama, Kama, wiesz.. mam szykować jakieś pieniądze na wesele? - zapytał mój brat.
-oj weźcie dajcie spokój, to tylko Olga- skłamałam.
-tak to się teraz mówi, nie chłopaki ?-wtrącił Łukasz i poruszał znacząco brwiami.
-jesteście bandą świrów- stwierdziłam zajmując miejsce przy stole w jadalni.
- Krzyś i spółka, są z nich niezłe ziółka- zrymował Igła- do usług- i ukłonił się w moją stronę.
- debile- pokazałam im język.
- młoda- wskazał palcem Paweł- uważaj ze słowami.
Po chwili wybuchliśmy śmiechem i tak było przez całe śniadanie. Koło 11 siatkarze pojechali do domów, Mariusz na trening, Paulina do pracy, Arek w przedszkolu. Byłam sama, a więc zadzwoniłam do przyjaciółki. Gadałyśmy na skype chyba ze 2 godziny. Później posprzątałam jeszcze dokładniej salon, który był bardzo przestronny. Połączony razem z kuchnią, oddzielony tylko blatem, przy którym stały wysokie taborety. W salonie stała duża biała skórzana kanapa, przy niej stolik, po lewej stronie kanapy było wielkie okno z drzwiami wychodzącymi na taras z tyłu domu. Okno było na całą ścianę, od podłogi do sufitu. Na przeciw kanapy wisiał na ścianie wielki telewizor. W pokoju znajdowała się również długa komoda pod ścianą, na której ustawione były ramki ze zdjęciami oraz były także niskie białe pufy. Idealnie. Pomyślałam. Gdy skończyłam ubrałam kurtkę, buty i pognałam do pobliskiego sklepu. Po powrocie zrobiłam gulasz węgierski. Po chwili rozdzwonił się mój telefon:
- cześć- Aleks miał wyraźnie dobry humor.
- no hej- ucieszyłam się.
- co powie pani na spotkanie o 18 ? Przyjadę po ciebie.
- hmmm musisz mnie jakoś przekonać- zaczęłam się z nim droczyć.
- mam użyć siły ? Przekonam cię jak się spotkamy- zaśmiał się
-niech stracę, możesz przyjeżdżać o 18.
Pogadaliśmy chwilę i po rozmowie dokończyłam robienie jedzonka. Koło 16 domownicy wrócili, nałożyłam im, a sama jako że zjadłam wcześniej poszłam się szykować. Wzięłam długi prysznic, włosy zostawiłam rozpuszczone, nałożyłam lekki makijaż. Nie wiedziałam kompletnie w co się ubrać. Postawiłam na niezawodne rurki i granatowy sweterek, do tego wisiorek od Winiarskich, wzięłam ten od nich bo był na dłuższym i grubszym łańcuszku, pomyślałam, że ten od brata będę nosić na co dzień. Byłam gotowa. Zeszłam na dół.
-wychodzisz gdzieś ?- spytał Mariusz siadając na kanapie.
potwierdziłam.
-a z kim ?
- Mariusz ! Skarciła go Paulina oglądając film.
- spoko Paula. Wychodzę z Aleksem- oznajmiłam siadając na jednej z puf- mam jeszcze trochę czasu więc przyszłam do was.
- no dobra Kama. Ale masz uważać na siebie- Mario wyraźnie się o mnie troszczył.
-dobrze tato- zażartowałam.
- Kamci tak w ogóle to dziękujemy za obiad- powiedziała bratowa.
-smakowało ?- zapytałam żeby się upewnić.
- i to jak !- wtrącił Arek bawiący się na dywanie zabawkami- ciocia Kama kuchajką.
- o ty urwisie- podeszłam do niego i zaczęłam go łaskotać. Posiedziałam z nimi jeszcze trochę a o 17.50 zaczęłam się zbierać do wyjścia. Nałożyłam płaskie buty i moją ulubioną militarną kurtkę. Do tego obowiązkowo torba. Wzięłam tą do Szampona, zapakowałam klucze do domu, telefon i inne pierdoły, pożegnałam się z nimi i wyszłam przed dom czekając na Alka. Po dosłownie minucie podjechał pod dom. Wysiadł z samochodu i się przywitał.
- to co jedziemy ?- zapytał otwierając drzwi od pasażera.
-miałeś mnie przekonać- skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-a jak mam to zrobić ?- podchodził do mnie z cwaniackim uśmieszkiem.
-tu - wskazałam na policzek- i tu- na drugi.
-mam cię pocałować ? Fuuuuuj, ble, obrzydlistwo.- powiedział jak małe dziecko.
-nie to nie- zaczęłam się kierować w stronę domu.
-chodź- złapał mnie za ramię i pocałował, nie w policzek lecz w usta.
- przekonałeś mnie- zaśmiałam się, a po chwili siedziałam na miejscu pasażera.
- gdzie jedziemy ?- zapytałam gdy kierowaliśmy się w stronę Bełchatowa.
- zobaczysz.
Posłałam mu gromiące spojrzenie. Po 15 minutach dojechaliśmy. Wysiadłam i rozejrzałam się.
-lodowisko ?- byłam całkowicie zdezorientowana.
- nie lubisz łyżew ?- zapytał z niepokojem.
-uwielbiam, ale o ile mi wiadomo to tobie nie wolno na nich jeździć, masz to w umowie- spojrzałam na niego podejrzliwie.
-prezes się nie dowie jak mu nie powiesz- stanął nade mną i popatrzył w moje oczy.
- będę milczeć jak grób. Słowo harcerki- uniosłam w górę dwa palce.
- to się rozumiemy- pocałował mnie w czoło.
Po wypożyczeniu łyżew, śmigaliśmy na lodowisku. Było tylko kilka osób. Po godzinie zaczęło schodzić się więcej ludzi, a fanki nie dawały Aleksowi żyć.
-błagam. Idźmy stąd- prosił.
- nie lubisz rozdawać autografów ?- zapytałam.
- lubię. Kocham tych ludzi, ale no proszę, to już 20 osoba w ciągu dziesięciu minut. Nie dam rady. Przyszedłem się tu pobawić- jęczał.
- dobra to chodź- pociągnęłam go w stronę wyjścia.
-dziękuję - przytulił mnie i poszliśmy oddać sprzęt.
Postanowiliśmy, ze pójdziemy do parku. Cały czas się śmiałam, gdy opowiadał mi o różnych akcjach z Cupkiem. Naprawdę ten facet ma tyle pomysłów, że bałabym się z nim mieszkać na miejscu Alka. Gdy patrzyłam na jego roześmianą twarz robiło mi się ciepło na serduchu. Jest taki kochany. Zapatrzyłam się nagle w gwiazdy i zobaczyłam spadającą. Szybko pomyślałam życzenie. W pewnej chwili oberwałam śnieżką w plecy.
- bo cię okradną- zataczał się ze śmiechu siatkarz.
- o nie.. chcesz wojny ?- zaczęłam lepić właśną kulkę
- ale to nie ja- uniósł ręce w geście obrony.
-no przecież. Tylko Święty Mikołaj.- powiedziałam z ironią- zniszczę cię- zamachnęłam się i pudło. Schylił się w ostatniej chwili. Zaczęłam go gonić z drugą gałką w ręce. Zamach. Rzut. Trafiłam ! Ale nie w niego. Oberwał nią jakiś facet na oko 37 lat. Zaczął biec za mną. Aleks tylko podbiegł, wziął mnie za rękę i zaczęliśmy uciekać na drugą stronę parku.
-ale go załatwiłaś- nie mógł przestać się śmiać.
-spadaj, myślałam że mnie zabije.
- swoją drogą, masz niezłego cela. Ten headshot był mistrzowski- z trudem łapał powietrze między falami śmiechu.
-ha ha ha ha- pchnęłam go w śnieg, a on pociągnął mnie za sobą i po chwili leżałam na nim pośrodku parku. Przewrócił mnie tak, że to ja byłam pod spodem. Przybliżył swoją twarz do mojej i pocałował. Namiętnie i zachłannie. Uśmiechnęłam się między pocałunkami, które były pełne pożądania.
- no ładne rzeczy, proszę proszę. Tak na środku parku ?- usłyszeliśmy za sobą czyjś głos...
_______________
Zaksa i Resovia w finale PP. Osobiście bliższa mi jest Zaksa, także im będę kibicować jutro.
Życzę miłego czytania.
Pozdrawiam :)))