sobota, 17 sierpnia 2013

Sześćdziesiąt osiem.

Obudziłam się w łóżku, ale na pewno ono nie jest moje. Głowa mi pękała, rozejrzałam się po pokoju i na prawdę byłam kompletnie zdezorientowana jednak wiedziałam gdzie jestem. Zeszłam po schodach na dół, ale nie zobaczyłam nikogo, kto mógłby wyjaśnić mi o co w tym wszystkim chodzi. Zaczęłam szukać jakiegoś znaku. Podeszłam do głównych drzwi- zamknięte.
- cholera- jęknęłam- czego ja tu jestem ?- rozglądałam się po kuchni, salonie i łazience. Szybko znalazłam mój telefon w torebce i zadzwoniłam do Mariusza. Nie odbiera. Kurde zaczynam się bać. A co jeśli ktoś mnie porwał ? Adamczyk.. Tylko do jasnej anielki dlaczego jestem w Bieszczadach ? Usłyszałam przekręcanie klucza w zamku i szybko złapałam za pogrzebacz od kominka. Przysunęłam się do ściany i czekałam na mojego oprawcę. Gdy wszedł w kapturze ja przywaliłam mu tym pogrzebaczem.
- kurwa Kamila !!- wydarł się... Aleks ?
- o matko ! Alek !- jęknęłam- przepraszam ! Ale się wystraszyłam, że ktoś mnie porwał !
- kto do cholery porwał by cię w Bieszczady ? Dziewczyno !- siedział na podłodze i pocierał swoje czoło.
- no mówię, że przepraszam, nie ? W ogóle skąd ja się tu wzięłam ?- zmarszczyłam czoło.- przecież była impreza u Mariusza ?
- no i przyjechałem, bo chciałem zrobić ci niespodziankę. Mieliśmy wyjechać rano, ale pomyślałem, że w nocy dojedziemy szybciej, więc zapakowałem cię do samochodu i jesteśmy. Tylko, że ty przywitałaś mnie bardzo miło- uśmiechnął się ironicznie.
- wynagrodzę ci to- zaśmiałam się, a on pokręcił głową.
 Cały dzień leniliśmy się, leżąc na leżakach przed domkiem.
- w ogóle to zrobiłeś mi straszną niespodziewajkę- zaśmiałam się.
- no miałem taką nadzieję.
- na długo zostajemy ?- zapytałam.
- 3 dni ?- popatrzył na mnie ze smutkiem-  przecież w sobotę masz zakończenie sezonu.
- o matko !- pacnęłam się w czoło- zapomniałam całkowicie !
- dobrze, że mnie masz- zachichotał łapiąc mnie za dłoń.
- dobrze, że cię mam- powtórzyłam i dałam mu buziaka.
 Poopalaliśmy się jeszcze trochę i udaliśmy się do środka, aby się ogarnąć i pójść na jakąś kolację. Nałożyłam chabrową sukienkę i białe sandałki, rozpuściłam włosy i byłam gotowa. Po pół godziny wyszliśmy spacerkiem do pobliskiej restauracji. Bardziej wolałabym schronisko pod Małą i Wielką Rawką, ale ujdzie i ta. Zamówiliśmy naleśniki z jagodami i ciągle się śmiejąc, żartując zjedliśmy nasz posiłek. Wróciliśmy do domu i zakopaliśmy się w sypialni aż do rana. Nie będę opowiadać ile razy, jak i gdzie robiliśmy to. Po prostu byliśmy siebie spragnieni..

***
 Następnego dnia pomaszerowaliśmy nad Solinę. Miałam nadzieję, że spotkam pana Marka i jak się okazało, mój instynkt mnie nie zmylił. Pomachałam osobie sterującej żaglówką i po chwili mój stary przyjaciel podpłynął do nas.
- Kamila !- złapał się za głowę- jak dobrze cię widzieć kochanie !
- Panie Marku- rozłożyłam ręce- przecież obiecałam, że będę pana odwiedzać chociażby raz do roku.
- bardzo się ciesze, że mnie odwiedziliście. Cześć Aleks- podał rękę mojemu chłopakowi.
- dzień dobry panu- uśmiechnął się do niego szeroko- mozemy ?
- a pewnie dzieciaki, pewnie- zaprosił nas na pokład.- macie jakieś specjalne życzenie ?
- może pan przewiezie nas, tak jak mnie za pierwszym razem. No wie pan, jak byłam mała- poprosiłam go.
- dla ciebie Kamilko wszystko-wyszczerzył się do mnie i złapał za ster.- swoją drogą, to wiedziałem, że przyjedziecie razem. Już rok temu biło od was takie szczęście, że można zazdrościć.- powiedział do nas.
- my po przejściach, ale w końcu razem- zaśmiał się Alek.
- jakie przejścia ?! Kochani !-złapał się za głowę- Stworzeni dla siebie jesteście.
- miło nam- uśmiechnęłam się i wystawiłam twarz w stronę słońca. Poprawiłam okulary na nosie i wsłuchiwałam się w rozmowy Serba i Czarta Bieszczadzkiego, czyli pana Marka. Było mi tak bardzo dobrze, że mogłabym siedzieć tygodniami na żaglówce i słuchać opowieści i anegdot. Po 3 godzinach pływania po jeziorze Solińskim zakończyliśmy swoją przejażdżkę i nieźle zmęczeni wróciliśmy do domku. Tam mimo tego, że była 17 poszliśmy spać. Chociaż w sumie spaliśmy niewiele.


***

- mhmm- obudziły mnie pocałunki na szyi.
- dzień dobry księżniczko- zaśmiał się Aleks.
- cześć kochanie- poczochrałam jego włosy.
- śniadanie ?- zapytał podpierając się na łokciach i wlepiając swój wzrok we mnie.
- bardzo chętnie- kiwam głową- ale muszę najpierw się umyć bo wiesz- ściągnęłam usta w linijkę, a on zaśmiał się soczyście.
- wiem, wiem- mrugnął do mnie- idziemy zjeść, a potem na Wetlińską- zatarł ręce.
- serio ?- jęknęłam- będziemy tam iść, przecież możemy posiedzieć tutaj- wskazałam na naszą sypialnię.
- jeszcze rok temu to ty musiałaś mnie wołami wyciągać, a teraz ja ?
- rzeczywiście tak było- zaśmiałam się i przywołałam w głowie miłe wspomnienia.



- Alek wstawaj proszę cię- jęczałam mu nad uchem.
- kochanie zostańmy w domu- powiedział i przewrócił się na drugi bok.
- nie ma tak dobrze ! Wstawaj noo- szarpałam go za ramię.
- która godzina ?
- jest 7, dojedziemy na 9 i do domu wrócimy o 14 zobaczysz będzie fajnie noo.
- okej dobra idziemy podbijać te twoje szczyty- zaśmiał się wstając z łóżka. Ucałowałam go i sama poszłam się ubrać. Założyłam leginsy, bluzkę Alka i adidasy sięgające za kostkę co by jej nie skręcić. Wiążąc buty mój chłopak zszedł na dół.
- ty masz zamiar iść tak w góry ?- popatrzyłam na niego z politowaniem.
- a co jest ze mną źle ?- zaczął się oglądać.
- a buty ?
- przecież mają być wygodne- wzruszył ramionami.
- dobra, wygodne ale nie japonki- walnęłam się w głowę.
- dlaczego nie ?
- chcesz nogę skręcić ?
- przecież po górach chodzi się tylko pod górkę i z górki.
- dobra ale są też kamyki- załamałam się- zakładaj adidasy chociaż. - naprawdę w tym momencie w niego zwątpiłam. Po długich przygotowaniach wsiedliśmy do samochodu i skierowaliśmy się do podnóża Wetlińskiej.
- wybieramy opcję dla starych dziadków czy taką bardziej hard ?- zapytałam.
- dla dziadków- odpowiedział wysiadając z samochodu. No tak, czego mogłam się po tym leniu spodziewać. Wchodząc na szczyt ciągle jęczał, że mu się nie chce. Powoli miałam go dość ale wytrzymywałam dzielnie.


 - idź się myj, potem na śniadanie i idziemy!- zarządził.
- dobrze tato- zaśmiałam się uczyniłam tak jak mi kazał.
Po 20 minutach byłam gotowa. Zdziwiłam się, że Alek pamiętał o wygodnych butach i ubraniach bardziej w góry. Chciałam zapakować plecak  pełen jedzenia, ale mój chłopak zabrał mi go szybko i powiedział, że on to zrobi. Wzruszyłam ramionami i zawiązałam jeszcze raz porządnie buty. Wyruszyliśmy z małym opóźnieniem, za co Serb mnie skarcił.
- oj no boże- jęknęłam- wziąłeś nie te buty i mnie obcierają- szłam za ni.
- ale ty jesteś  jęczy dupa - zaśmiał się i podał rękę. Ujęłam ją i razem pokonywaliśmy drogę na szczyt. Śmialiśmy się cały czas i mimo tego, że stopy wręcz paliły mnie z bólu dawałam radę.
- nareszcie !- krzyknęłam i zaczęłam biegać po szczycie.
- wariatko uspokój się !- złapał mnie i obkręcił dookoła.
- kooocham cię !- wydarłam się - kocham cię najmocniej na świecie Aleks !- pocałowałam go.
- ja ciebie kocham też mój skarbie !- śmiałam się w głos na  te słowa, a ludzie znajdujący się z nami na szczycie uśmiechali się w naszą stronę.
- Kamila- postawił mnie na ziemi.- bo wiesz...


_______________________________

znów przepraszam, ale nie zależy to ode mnie :(
mam nadzieję, że się spodoba ! Zaległości zaraz nadrobię na waszych blogach, a tymczasem zapraszam do siebie na antkowe-lowe.blogspot.com :)

buziaki misiaki !!!!!!


5 komentarzy:

  1. pierwsza!!
    super rozdział

    buziaki :-*,
    Zuz

    OdpowiedzUsuń
  2. Oświadczy się jej ?
    Na bank.
    Kto myśli tak samo jak ja .? ;)
    Łapki w góręę. !! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojeju ojeju ojeju, oświadczy się? No proooooooszęęęęę :D
    Alek to jednak cała chodząca niespodzianka. No i przywitanie też miał niespodziewane :D No bo po jaką cholerę zamykał drzwi? xd Może to go nauczy, że z jęczy dupą się nie zadziera :D
    buźki ;*
    Zakręcona ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie źle walnęła Alka :) Miała pewnie głupią minę gdy zorientowała się kto jest tym porywaczem. Milo razem spędzili popływać nad Soliną dobra rzecz. Ciekawe co Alek chce powiedzieć lub zapyać Kamę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam to ociąganie się Alka, by pójść w góry, a potem zadowolenie na twarzy, gdy stanął na szczycie - teraz role się odwróciły? :) Lubie, gdy u niech dobrze się dzieje. Lubię sielanki i swawole :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń